27.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Monsta X wyszło na scenę by odebrać nagrodę zespołu roku. W końcu po wielu próbach udało im się ją zdobyć. Wiedzieli, że mogą osiągnąć już wszystko, bo to było ich najważniejszym priorytetem.

- Dziękujemy, dziękujemy – krzyknęli wszyscy podchodząc do mikrofonu.

- Jest nam niezmiernie miło, że dostąpiliśmy zaszczytu odebrania tak ogromnego wyróżnienia, naprawdę ciężko na to pracowaliśmy – zaczął Kihyun – nasza kariera w tym roku naprawdę się rozwinęła, tak samo jak my, było wiele uniesień i upadków, ale zawsze dawaliśmy sobie radę przez to przetrwać, gdyby nie to nie było by nas teraz tutaj na tej scenie, dziękujemy że zostało to docenione.

- Przede wszystkim chcieliśmy podziękować naszemu managerowi, który robił wszystko byśmy zaszli tak wysoko, wiem że sprawiamy wiele problemów i często psychicznie nie idzie z nami wytrzymać – zaśmiał się Minhyuk – ale taki nasz urok, jednak jesteśmy ogromnie wdzięczni za to że z nami wytrzymujesz i pokazujesz nam właściwą ścieżkę – kontynuował – oczywiście, jesteśmy też wdzięczni całemu staffowi, który każdego dnia dbał o nas i o nasze samopoczucie, o nasz wygląd, po prostu o uśmiech na naszych twarzach.

- Jest jeszcze jedna osoba, której chcielibyśmy podziękować – do mikrofonu podszedł Jooheon – kilka tygodni temu zostaliśmy wystawieni na próbę i zawiedliśmy, bardzo zawiedliśmy – Wonho spojrzał na Jooheona – ta osoba jest tego wieczoru tu w tej sali i to jest okazja w której chcielibyśmy się przyznać do błędu który popełniliśmy, nasza była asystentka a obecna asystentka Jacksona Wanga została przez nas potraktowana w sposób karygodny, wszystkie rzeczy o których mówiliśmy po tym jak wypłynęły jej zdjęcia z naszym kolegą z zespołu były kłamstwem – w sali zawrzało – wiem, że to może być gwóźdź do pogrążenia naszego zespołu, ale dłużej nie mogliśmy funkcjonować z faktem że zrobiliśmy przykrość osobie, która kiedyś całe dnie i noce spędzała w agencji byle zdążyć ułożyć nasz harmonogram, osobie która była zawsze gdy jej potrzebowaliśmy, a gdy ona potrzebowała nas my odwróciliśmy się do niej plecami i zwyczajnie skłamaliśmy by ratować nasze własne tyłki – jego oczy zaczęły się szklić – jeśli to jest moment w którym cały świat nas znienawidzi za to jak postąpiliśmy to dobrze, przyjmiemy to na klaty, ale poczujemy ulgę z faktu że przyznaliśmy się do tego i prosimy ją o wybaczenie... - chciał kontynuować dalej, ale koło niego stanął Wonho i zabrał mu mikrofon.

- Nie miałem zielonego pojęcia, że wyjdzie to w ten sposób, proszę dbajcie o Monsta nadal, te wszystkie kłamstwa wymyśliłem ja i to ja osobiście złożę rezygnację z dalszego mojego członkowstwa w zespole – wypalił Wonho.

- Nieeeeee! – usłyszał głośny krzyk całej sali.

- Wonho to jest ten moment, w którym możesz powiedzieć wszystko, manager wie i on to zorganizował, to jest Twój czas, wykorzystaj go – mruknął do niego Shownu.

Wonho spojrzał na całą salę a potem na chłopaków. Ci wszyscy ludzie byli za nim pomimo wszystkiego. Był w szoku, że Ci ludzie stoją za nim murem. Chłopaki z zespołu zaryzykowali dla niego całą swoją karierą i przyszłością. Nie mógł przełknąć śliny, bo nie wiedział jak ma się zachować. Zrobił tak wiele złego, a oni mu pomogli. Stracił tylko jedną osobę. Tą najważniejszą. Tą którą w tym momencie ma szansę odzyskać.

- Dominika – złapał za mikrofon – proszę wysłuchaj mnie gdziekolwiek siedzisz, to co zrobiłem, to że skłamałem z uśmiechem na twarzy było najgorszą rzeczą jaką mogłem w życiu zrobić, byłem pewny że przyjdzie mi to łatwiej, ale nie mogłem się pozbierać przez ten cały czas, tam wtedy na punkcie widokowym to nie Ty chciałaś mnie pocałować, to ja chciałem pocałować Ciebie, bo wtedy zrozumiałem jak cudowną osobą jesteś, zrozumiałem że chcę by cały mój świat zależał od Ciebie, że swoje życie chcę spędzać przy Twoim boku – jego głos zaczął się łamać – i wtedy to wszystko zniszczyłem, wystawiłem Cię na próbę która okazała się zbyt ciężka i dla mnie i dla Ciebie, fakt że nie chciałaś mnie widzieć, nie chciałaś ze mną rozmawiać, że nie chciałaś mieć ze mną nic wspólnego powodował, że nie mogłem się skupić na najprostszych czynnościach, wszędzie widziałem Ciebie, każdy cholerny kąt mi o Tobie przypominał – zatrzymał się na chwilę i zakrył twarz dłońmi – próbowałem, próbowałem dać Ci żyć, próbowałem wmawiać sobie że będziesz szczęśliwa beze mnie, że nie zasługuje na Ciebie ani trochę, ale ja zwyczajnie nie potrafię bez Ciebie żyć – spuścił ponownie wzrok bo każde kolejne słowo przychodziło mu z trudem wypowiedzieć – nie wiem czy kiedykolwiek mi wybaczysz, czy kiedykolwiek będziesz chciała ze mną rozmawiać, ale chcę byś wiedziała jedno – spojrzał w stronę widowni – kocham Cię, sam nie potrafię opisać tego uczucia które mi towarzyszy każdego dnia, ale to najpiękniejsze uczucie jakiego mogłem doznać, jakie mi kiedykolwiek ktoś podarował, już nic więcej mnie nie obchodzi, nie musisz odwzajemniać moich uczuć, bo wiem że pojawił się ktoś w Twoim życiu, po prostu chcę byś o tym wiedziała.

***

Jackson przysłuchiwał się z boku sceny całej sytuacji jaka panowała na scenie. Słysząc każde kolejne słowo Wonho był pewien, że dobrze zrobił. Pierwszy raz naprawdę kibicował Wonho, chciał by Dominika mu wybaczyła, żeby wiedziała o tych wszystkich rzeczach o których mówił. Wiedział, że ona też go kocha.

Spojrzał w swój lewy bok by zobaczyć jej reakcje, ale jej miejsce okazało się być puste. Nie było tam ani jej ani Kai'a. Od razu tam ruszył, żeby móc ją znaleźć.

- Widzieliśmy dziewczynę i chłopaka, którzy tu siedzieli? – pytał osób, które siedziały w około miejsca w którym powinna siedzieć Dominika i Kai.

- Wyszli jakiś czas temu obydwoje, zaraz po ogłoszeniu wyników bodajże – mruknął ktoś z boku.

Nie odczekując nawet sekundy ruszył w stronę sceny wbiegając na jej środek do chłopaków. Wszyscy od razu odwrócili się w jego stronę.

- Nie ma jej, wyszła - szepnął.

- Jak to wyszła? Kiedy? – zapytał zaskoczony Jooheon.

- Przed przemówieniem, wyszła z nim – odpowiedział Jackson – Wonho, wiem że nie pałamy do siebie sympatią, ale ona Cię kocha.

- Kocha? – słysząc to Wonho zrobił zaskoczone oczy.

- Tak samo mocno jak Ty ją, teraz jak wszyscy już wiedzą, walcz o nią, tak jak powinieneś zrobić to już dawno – potwierdził mu Jackson.

- Przed chwilą widzieli ją przed wejściem – wtrącił manager, który właśnie do nich dołączył wbiegając na scenę – no na co czekasz? – krzyknął do Wonho – nigdy w życiu nie pozwoliłbym Ci opuścić zespołu, więc teraz biegnij za nią, ona musi wiedzieć to wszystko co tu powiedziałeś!

Wonho patrzył na nich wszystkich nie wiedząc jak się zachować. Ale wiedział jedno, mieli rację. Ruszył przed siebie zmierzając przez całą salę w stronę wyjścia. Cała widownia wstała klaskając co spowodowało że znowu zatrzymał się na chwilę.

- Walcz o nią! – słyszał z każdej strony.

Uśmiechnął się i ruszył dalej wybiegając z głównej sali i udając się przed budynek. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro