Rozdział 44: Męska Intuicja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DING DONG BING BONG!

Dźwięk powiadomienia oznaczał, że zaczął się nowy dzień. Oznaczał on również, że Monokuma naprawił cokolwiek było nie tak z głośnikami.

Wstałam i ubrałam się, po czym udałam się na śniadanie. W stołówce siedziała już cała reszta, niektórzy normalnie rozmawiający ze sobą, inni widocznie przybici. Najbardziej z nich wszystkich Itled - w sumie nic dziwnego... Wczorajsza gra naprawdę musiała na niego wpłynąć.

- Witaj... Zrobiłem ci herbatę - Darron podszedł do mnie i podał mi kubek.

- Oh... Dzięki - przyjęłam ciepły napój, po czym spojrzałam na chłopaka w płaszczu. - Jak... nastroje?

Mój znajomy westchnął.

- Sama widzisz... Od 10 minut patrzy się w kubek i nic nie mówi. Próbowałem z nim rozmawiać, ale... niewiele to dało.

- Biedak... 

- To częściowo moja wina - Nemesis podeszła do nas. - Gdybym wczoraj nie zadała tego pytania, nastroje wszystkich byłyby o wiele lepsze.

- Ej, daj spokój - Nico dołączył do naszej rozmowy. - Nie mogłaś tego przewidzieć. Nie powinnaś się obwiniać.

- Właśnie... - położyłam rękę na jej ramieniu. - To i tak w niczym nam nie pomoże. Po prostu... musimy dać mu trochę czasu.

- Albo... wysłać dobrą osobę, by z nim pogadała. Zobacz - nagle Nico wskazał na wejście.

Odwróciłam się i zobaczyłam wchodzącą do pomieszczenia Obsidian. Niemal natychmiast podeszła do Itleda i usiadła obok niego.

- Jak tam?

- . . .

- Ej, kurwa, nie rób takiej miny... Słuchaj, nie jesteś jedyny który zjebał, tak...? Przeze mnie też ktoś skończył ze sobą, a przecież mogłam temu zapobiec... Wiem jak to jest.

- Wiem... po prostu...

- Posłuchaj, musisz przestać bo wprowadzasz taki nastrój że wszyscy wokół mają pierdolonego doła. Weź się kurwa rozluźnij czy coś...

- Pytanie jak...

- No wiesz... - czarnowłosa nachyliła się bliżej niego. - Mogę mieć sposób...

- Hm?

- Nie siedź tak tylko chodź zanim zmienię zdanie! - nagle wstała, pociągnęła go za ramię i dosłownie wyrwała Itleda z sali, znikając z nim za drzwiami.

Odwróciłam się do reszty.

- Ciekawe co miała na myśli - powiedziałam.

- To wiedzą niestety tylko oni... A nie sądzę byśmy się mieli dowiedzieć - odparła Nemesis.

- No... Ej, Darron? Co ci? - spytał Nico.

W tym momencie zorientowałam się, że Darron nadal patrzy na drzwi.

- . . .

- Darron?

- Męska Intuicja się odzywa...

- Darron, dobrze się czujesz? - zapytałam.

- Muszę iść! TERAZ! - nagle wcisnął mi w rękę swój kubek i niemal natychmiast wybiegł ze stołówki.

Przez chwilę patrzyłam na niego, po czym przeniosłam wzrok na resztę. Byli podobnie zdezorientowani jak ja.

- Co się właśnie stało?

- Nie mam pojęcia... - westchnął Nico.

- Cóż... Ja zobaczę co u pozostałych... Do zobaczenia później - Nemesis odwróciła się i poszła w swoją stronę.

Wzruszyłam ramionami i uniosłam kubek, ale w trakcie zorientowałam się że to kubek Darrona, więc odstawiłam go na stół i wzięłam łyk ze swojego.

- Więc... To miało miejsce.

- Ta...

- . . .

- To... skoro i tak niczego się nie dowiemy, idziemy coś porobić?

- Jestem za... Co masz zamiar robić? - spytałam.

- Nie wiem... Zobaczy się.

*

Przez chwilę ja i Nico przechadzaliśmy się po szkole, aż ostatecznie chłopak zaproponował, żebyśmy obejrzeli jakiś film. Nie chciał jednak żadnego normalnego - chciał zobaczyć jedną z przeróbek Monokumy. Szczerze mnie też to ciekawiło, więc zgodziłam się.

- To masz jakiś wybór? - zapytałam, siadając na kanapie w sali filmowej, podczas gdy mój znajomy przeglądał półki.

- Żeby jeden... Te filmy wyglądają tak głupio że wszystkie bym obejrzał! - odparł. - Ale zauważyłem coś dziwnego... Na każdej okładce jest Monokuma... Ale nigdzie ani śladu Dosa.

- Naprawdę?

- Ta... - powiedział, czytając opis z tyłu jednego pudełka. - Zero śladu na jego temat. Zupełnie jakby... Monokuma od początku przygotował to wszystko, a tamten doszedł później. Dziwne, nie?

- Tak...

- Właśnie... Dobra, bo zagaduję cię, a mieliśmy oglądać coś - zaśmiał się, zmieniając przy okazji temat, i podał mi jedną z płyt. - Zobacz co znalazłem.

Spojrzałam na okładkę.

- "Monokumavengers"? Serio? - powstrzymałam śmiech.

- Ta... oglądałaś oryginał?

- Raz chyba...

- No to MUSIMY to obejrzeć. To będzie genialne - Nico włożył płytę do odtwarzacza.

*

Przez cały film śmialiśmy się jak głupi. Cały film był prześmieszną parodią, w której KAŻDA postać była Monokumą w przebraniu. Wszystkie sytuacje wyglądały przez to tak idiotycznie, że nie dało się nie zaśmiać.

- O ja pierdolę, ty widzisz tego Mono-Hulka? - Nico praktycznie płakał ze śmiechu.

- Tak... - odpowiedziałam, śmiejąc się histerycznie. - I co to za okrzyk bojowy? "MONO-SMASH"! - próbowałam odwzorować ten tekst, ale tylko zaczęłam się śmiać jeszcze mocniej.

- Nie, to bardziej takie "MONO-SMAAAAASH"!!! 

- Hahaha...! Jak ty to robisz?

- Ale co?

- Jak ty tak perfekcyjnie odwzorowujesz te głosy? Jakbyś nagrał to i puścił w filmie, nie widziałabym żadnej różnicy!

- Sam nie wiem...! - przyznał. - To samo z siebie tak wychodzi...! Cóż, z damskimi nie wychodzi mi tak perfekcyjnie, ale za to męskie wychodzą mi całkiem nieźle.

- Dokładnie! - przyznałam. - To niesamowite... Myślałeś o jakiejś karierze filmowej czy coś? Taka umiejętność na pewno byłaby przydatna, jeśli chodzi o dubbing.

- Właściwie to tak... Na razie publikuję tylko przeróbki niektórych zwiastunów filmowych w Internecie, ale chcę w przyszłości wykonać oficjalny voice acting w jakimś filmie lub grze... To by było osiągnięcie.

- Zdecydowanie...! Z pewnością osiągniesz sukces! - uśmiechnęłam się.

- Ta... Znaczy pewnie by tak było, gdyby dało się stąd wyjść - westchnął.

- To prawda... Wybacz.

- E, nic się nie stało- O MATKO, AHAHAHAHA!!! - nagle Nico zaczął się śmiać, bo Iron-Kuma walnął w budynek, rozwalając go na kawałki. - O kurwa...! Z czego oni zrobili te ściany, ze styropianu?!

- Hahaha...! Nie zdziwiłabym się.

- Że też mu się chciało...! Po cholerę on właściwie robił tą przeróbkę?! Co, chciał się poczuć sławny?

- No wiesz... - spojrzałam na niego. - Tylko my jesteśmy z nim w kontrakcie i tak jakby się nie lubimy. Pewnie chciał się poczuć kochany.

- Awww, to słodkie... Ale jakby nie był takim dupkiem, nie musiałby sobie kompensować niczym.

- Wątpię by posłuchał.

- Ta... Ale pomarzyć można. W tym miejscu tylko to nam zostało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro