Epilog V1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Patrzyliśmy na scenę egzekucji. Nikt z nas nie spodziewał się, że całą tą grę zakończy spadający monitor, który zgniecie tamtą trójkę jak prasa.

Jednak to właśnie się stało. A jeśli ktoś w to nie wierzył... wystarczyło spojrzeć na ekran, spod którego wystawała dłoń Autorki i spod którego wypływała ogromna kałuża czarno-różowej krwi zmieszanej z olejem.

- ...uh... - dopiero po dłuższej chwili Itled zdołał coś wydusić z siebie. - Ja wiem że to zabrzmi źle, ale... czy tylko ja jestem nieco... no wiecie...

- ... zawiedziony? - dokończyła Obsidian. - Nie tylko ty... Ja... wiedziałam że to się zakończy tu i teraz, ale... nie sądziłam że w taki sposób.

Ja też, pomyślałam, i już miałam to powiedzieć...

...ale nagle usłyszałam jak coś spada na ziemię. Spojrzałam w dół i zobaczyłam to... MonoBand spadł z mojej ręki, całkowicie nieaktywny.

- Hej...! - odezwałam się do reszty, patrząc na moją rękę. - Spójrzcie.

Cała reszta popatrzyła na podłogę, a następnie na swoje ręce. Ich opaski również spadły i wyłączyły się.

- One... Odpięły się - zauważył Nico. - Mówili że... że to się stanie gdy mastermind zginie... Więc... To naprawdę koniec...!

- Ta... jesteśmy... wolni - dodała Oliwia.

Wolni... Heh... Ciężko w to uwierzyć, ale... naprawdę jesteśmy... wolni...! Możemy wyjść...

- Halo? Może ktoś otworzyć tego laptopa? Ciemno tu i nic nie widzę...!

- ALTEREGO O MÓJ BOŻE! - nagle Oliwka ruszyła w miejsce, gdzie Dos zostawił komputer, chwyciła go w dłonie i otworzyła go. - Nic ci nie jest? Nie uszkodzili cię ani nic?!?

- Nie, jestem cały~ Ale wkurzyli mnie! Byłem w trakcie opowiadania wam czegoś i nagle wyłączyli system! Ale sądząc po tym jak wróciłem do was, i tak wam się udało...!

- Ta...! Możemy stąd wyjść!

- Tylko... jak? Przecież nie było tu żadnych drzwi ani nic, nie? - zauważył Itled.

- Huh?

Spojrzeliśmy na Obsidian. Dziewczyna podeszła do miejsca zbrodni i kucnęła przy dłoni Autorki - jedynej jej części ciała która nie była zmiażdżona przez monitor.

- Zobaczcie - podwinęła jej rękaw. Na jej nadgarstku znajdowała się opaska podobna do tych które nosiliśmy, ale inna. Ta była cieńsza i miała kwadratowy wyświetlacz, jak zegarek, ale... - Co to? Nie wygląda mi jak normalny zegarek...

- Huh... - zdjęłam go z jej ręki i przyjrzałam mu się. - Pojęcia nie mam... Nigdy nie widziałam czegoś takiego.

- Możecie go podłączyć do tego laptopa? - zapytał AlterEgo. - Ma wejście na przewód do ładowania.

- Uh, ma ktoś kabel USB przy sobie?

- Ja mam! - Nico wyjął go z kieszeni.

Podłączyłam zegarek do komputera. Momentalnie AlterEgo zaczął badanie jego zawartości.

- Hm... Łoł!

- Co jest? - zapytała Oliwia.

- To coś ma pełno wykurwistych rzeczy! Odtwarzacz filmów i muzyki, notatnik, komunikator... "teleporter"? Poważnie?

- Teleporter? Nie mów że dzięki temu można się teleportować...

- Hm, patrząc na kod to bardziej generator portali, ale... ta, to umożliwia teleportację. Myślę że to właśnie wasza droga na zewnątrz.

Żeby się stąd wydostać, musimy otworzyć portal... Nie jest to nierealistyczna rzecz, biorąc pod uwagę że wszystko tu jest fikcją, ale... Czy jest to bezpieczne?

- Na pewno to dobry pomysł? Co jeśli to nas wpakuje w jakąś dziwną sytuację? - mruknęła Obsidian.

- Tego nie możemy być pewni... - zauważył Nico. - Ale zauważcie jedno: mamy dosłownie dwie opcję. Jedną jest zostać tutaj, w tym budynku, ale... nie po to walczyliśmy by się stąd wydostać żeby teraz spędzić tu resztę życia. Drugą jest użycie tego urządzenia i stworzenie portalu, który przeniesie nas nie wiadomo gdzie. Może być to miejsce, w którym w końcu będziemy wolni... albo miejsce, gdzie czeka na nas śmierć.

- Cóż, gorzej niż tutaj nie będzie - stwierdził Itled. - Ale jeśli znajdziemy się w niebezpieczeństwie... obronię was. Mogę wam to obiecać.

- Heh. Miło to słyszeć.

- Czy ty właśnie się uśmiechnęłaś? - chłopak spojrzał na Obsidian i uniósł jedną brew. Ta parsknęła.

- No co? Czy to takie dziwne? Robię to gdy... otaczają mnie ludzie którym ufam. I... których lubię - zarumieniła się, ale natychmiast się otrząsnęła. - T-tylko nie wyobrażaj sobie niczego dziwnego!

Zaśmialiśmy się. Atmosfera zmieniła się całkowicie, i to tylko dlatego że w końcu... w końcu nie byliśmy ograniczani przez nikogo i przez nic.

Dzięki chłopaki... Alter... Darron... Gdyby nie wy... Nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie co by się stało. Tylko dzięki wam znalazłam nadzieję by z tym walczyć. Dzięki wam mamy siłę, by ruszyć w nieznane. Naprawdę... Dziękuję.

- To jaka decyzja? - zapytałam.

- Wyjdźmy stąd! - krzyknęła Oliwia. - Nie chcę siedzieć w tym miejscu ani minuty dłużej!

- Ja też! Plus nie ma tu nic do roboty i jeśli obejrzę jeszcze jeden film z jebanym Monokumą, chyba oszaleję - dodał Nico.

- Jestem za. To... portal? - Itled podał mi zegarek.

- Oczywiście - nacisnęłam przycisk i momentalnie przed nami pojawił się portal. Wyglądał jak unoszący się w powietrzu hologram, wir niebieskiego światła z białymi cząsteczkami światła. - To... naprawdę ciężko w to uwierzyć.

- Wiem. Ale... Heh. To w końcu koniec.

- Ta... Chodźmy. Cokolwiek tam jest... damy sobie radę - dodała Obsidian.

Kiwnęłam głową i razem ruszyliśmy przez portal, w poszukiwaniu nowego życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro