Rozdział 3: Uroczystość rozpoczęcia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- A-android?! - praktycznie krzyknęłam.

- Zgadza się. Rozumiem twoje zaskoczenie, publiczność na całym świecie nie wie jeszcze o istnieniu humanoidalnych robotów jak ja... Jak już wspominałam, jestem prototypem o ciele nastolatki, z programem który uczy się jak człowiek. Moim celem było głębsze zrozumienie ludzi w twojej grupie wiekowej, co znacznie pomogłoby w rozwoju techniki i technologii. Mogę prosić o twoje imię? Chciałabym móc je zakodować w bazie danych.

- O-oh...! Oczywiście... Nazywam się Elyssa Justine, jestem Superlicealną Prawniczką.

- Dziękuję - odpowiedziała Nemesis. - Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko zbieraniu przeze mnie danych na temat twojej osoby... Chciałabym móc przekazać je moim twórcom, gdy opuszczę to miejsce. Zakładając rzecz jasna że jest to możliwe.

- Oby... Wiesz coś o nim? - zapytałam.

- Niestety nie. Co więcej, panują tu silne zakłócenia, blokujące moje połączenie ze światem zewnętrznym. Dopóki są obecne, nie mogę korzystać z żadnych środków komunikacji typu telefon czy Internet.

- Rozumiem...

DING DONG BING BONG!

Co to było?

Odwróciłam się w stronę dźwięku. Wtedy zauważyłam, że na ścianie znajduje się głośnik, z którego dobiegł ten odgłos.

- Wszystkich proszę o zgromadzenie się w auli! Powtarzam, wszystkich proszę o zgromadzenie się w auli! - usłyszałam jakiś dziwny głos. Po tych słowach nastąpiła cisza.

- Co to było? - spojrzałam na Nemesis.

- Najprawdopodobniej komunikat szkolny. Podejrzewam, że niezastosowanie się do niego może być złym pomysłem - odpowiedziała. - Powinniśmy się udać do auli.

- Wiesz, gdzie ona jest?

- Tak. Wcześniej znalazłam jej lokalizację, więc jestem w stanie tam dotrzeć. Chodźmy tam razem.

*

Po kilku minutach odnalazłyśmy drzwi do auli. Nemesis je otworzyła i wskazała mi, bym weszła do środka.

Wnętrze wyglądało nieco jak inne części szkoły. Podłoga była wykonana z jakiegoś jasnego kamienia, ściany były białe, a na czymś, co wyglądało na okna, nałożone były metalowe rolety. Całość była podparta pod sufitem metalowymi belkami, a po drugiej stronie pomieszczenia znajdowała się scena z czerwonymi zasłonami. Ustawiony był na niej statyw z mikrofonem.

W sali znajdowali się wszyscy uczniowie, których zdążyłam już poznać - razem ze mną i Nemesis było nas 15. Wszyscy dyskutowali między sobą, prawdopodobnie zastanawiając się co się dzieje.

Zaczęłam iść do przodu. Chciałam dojść do Tessy, by z nią porozmawiać, lecz zanim zdążyłam to zrobić, usłyszałam jakiś głos:

- Puhuhu! Widzę że wszyscy już są... No prawie wszyscy. No cóż, zaraz dojdą pewnie. Możemy zaczynać!

Co to był za głos? Brzmiał jak... zdeformowana Myszka Miki? Nie wiem, jak go opisać...

W tym momencie wszyscy skierowaliśmy wzrok na scenę. Zapaliło się światło, a po chwili wyskoczył na nią... pluszowy niedźwiedź. Tak, to był pluszowy niedźwiedź... Nie wyglądał jednak jak maskotka którą daje się dzieciom. Jego prawa połowa była cała biała i wyglądała jak normalny, uroczy miś, podczas gdy lewa wyglądała jak coś rodem z koszmaru... Była czarna, z dużą ilością zębów, a jego oko miało nieregularny kształt i świeciło czerwonym światłem.

- CO JEST?!? - wrzasnęłam.

- CO TO KURWA JEST?!? - usłyszałam Nico z tyłu sali. - Jakiś misiek?!

- Nie jestem żaden misiek!!! - wrzasnął wściekły niedźwiedź.

- KYAAAAAAAAAAAAAAAH!!! - Endera zaczęła krzyczeć. - ON MÓWI!!! I SIĘ RUSZA!!!

- Ale to maskotka... Jak on to niby robi?!? - dodała Pati.

- Nie jestem maskotką! Nazywam się Monokuma i jestem waszym dyrektorem!!!

CO. SIĘ. DZIEJE. To jakiś zły, szalony sen...

- To COŚ jest naszym dyrektorem? - wskazała na niego Delta. - Jaja sobie robicie.

- NOPE! Mówię szczerze...! Jestem dyrektorem waszej szkoły, a wy jesteście jej najnowszymi uczniami!

- Zaraz, uczniami? - zdziwiłam się. - Od kiedy?

- Od teraz, a jak myślisz? - spojrzał na mnie. - Zostaliście zrekrutowani przeze mnie i TYLKO PRZEZE MNIE do tej prestiżowej szkoły dla młodych talentów... Szkoły o wdzięcznej nazwie Enderverse High!

Enderverse... High...? Pierwszy raz słyszę o takiej szkole...!

- Chwila, my nie wyrażaliśmy na to zgody! - wrzasnęła Oliwia. - Zostaliśmy tu zabrani siłą, to chyba się zalicza jako porwanie!

- W-właśnie! - Andżelika się z nią zgodziła. - Przecież policja nas znajdzie...!

- Puhuhu! - w tym momencie niedźwiadek... znaczy, Monokuma, zaśmiał się. - Jesteście naiwni... Naprawdę myślicie że ktoś was tu znajdzie? Nikt na zewnątrz nie pamięta nawet o waszym istnieniu...

- ŻE CO?!? 

- Nie... niemożliwe...

- Co jest...? Jak to...?

Głosy innych uczniów dokładnie oddawały to, co czułam w tej chwili. To znaczy że... nikt o nas nie pamięta... Nikt nie pamięta o mnie... Nawet... Nawet mój wujek...? On jest jedyną rodziną jaką miałam... i teraz on nawet o mnie nie pamięta...?

- Nie, to kurwa jakieś żarty... Powiedzcie mi że nagle wyskoczą kolesie z kamerami i powiedzą, że to tylko jakiś eksperyment społeczny czy coś... - Alter trzymał się za głowę.

- Na to nie liczcie! To w 100% prawda! Jesteście uczniami mojej szkoły... I musicie robić co JA wam każę! Dlatego-

- Hej... Co to za dźwięk? - nagle Darron mu przerwał.

Wszyscy się wsłuchaliśmy... i usłyszeliśmy ciche pikanie. Brzmiało trochę jak...

- CZY TO BOMBA?!? - krzyknął Impact.

Spojrzałam na Monokumę. Jego oko zaczęło migać w rytm pikania, sugerując że to on był jego źródłem.

- Nie nie nie...! To był tylko żart! TO BYŁ TYLKO ŻART!!! - zaczął krzyczeć.

- Wszyscy do wyjścia! - rozkazał nam Del-2.

Zaczęliśmy biec w stronę drzwi, lecz zanim zdążyliśmy się oddalić...

BUM!!!

Eksplozja odrzuciła nas w powietrze. Wszyscy polecieliśmy do przodu i wylądowaliśmy na ziemię.

Upadłam na brzuch, przy okazji waląc głową w podłogę. Po kilku sekundach zdołałam odwrócić ją w stronę sceny. Potwierdziło to moje przypuszczenia.

Monokuma eksplodował. Z jego ciała została tylko głowa, która potoczyła się po ziemi i zatrzymała się koło mnie... Lecz nie zrobiła tego sama. Zatrzymała ją czyjaś noga, która stanęła na niej, miażdżąc ją niczym puste, kartonowe pudło.

Uniosłam wzrok... I zobaczyłam tego kogoś, który patrzył na mnie. W jego spojrzeniu była tylko pustka...

A ja czułam tylko przerażenie.

---

Dobra, jeszcze jeden rozdział bo się nudzę na imprezie rodzinnej. Elo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro