Rozdział 6: Poranek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po skończonym posiłku wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Szczerze mówiąc, byłam ciekawa jak wyglądają...

Gdy dotarłam do drzwi, przyłożyłam lewą rękę do skanera. Moment później drzwi się odblokowały, więc otworzyłam je i weszłam do środka.

Pokój był całkiem elegancki, mimo nieszczególnie wielkich rozmiarów. Ściany były białe z niebieskim paskiem, na podłodze znajdowała się czarna wykładzina, a na suficie wisiała lampa dająca delikatne światło. Na lewo od wejścia znajdowało się biurko i szafa, po prawej były drzwi do łazienki, a na wprost duże łóżko z niebieską pościelą. Wyglądało na to, że pokoje również pasowały kolorystycznie do nas. I też były monitorowane, biorąc pod uwagę obecność kamery nad łóżkiem.

Otworzyłam z ciekawości szafę. Na wieszakach wisiało ze 20 strojów, wszystkie składające się z marynarki, spódniczki i koszuli, takich samych jakie miałam już na sobie. Pod nimi znajdowało się kilka par butów i pudełko z akcesoriami. Skąd wiedzieli, jakie ubrania noszę? To dziwne...

Zajrzałam do łazienki. W środku znajdowała się umywalka z lustrem, toaleta i prysznic. Jako plus zaliczyłam fakt, że przynajmniej tu nie było kamer.

Gdy spojrzałam w lustro, zobaczyłam swoją zmęczoną twarz. Łał, wyglądam okropnie, pomyślałam. Już miałam odejść, ale coś zauważyłam. Huh?

Z moich włosów wyłaniał się sterczący kosmyk, coś w rodzaju "antenki". Gdy próbowałam go ułożyć, ten natychmiast wracał do swojej pozycji, zupełnie jakby robił to celowo. Moje włosy nigdy tak nie robiły... Dlaczego nagle tak jest?

- Dziwne... - mruknęłam i opuściłam łazienkę.

Gdy wyszłam z niej i usiadłam na łóżku, usłyszałam kolejny sygnał z głośników.

DING DONG BING BONG!

- Uwaga wszyscy! Wybiła godzina 22:00! Wobec tego rozpoczyna się cisza nocna, a wybrane pomieszczenia zostaną zamknięte. Życzymy miłej nocy!

Rozpoznałam głos Monokumy, który nadał komunikat. Widocznie do niego należał obowiązek informowania nas o tym.

Skoro jest już cisza nocna... Nie ma sensu chodzić po szkole... Pójdę spać.

Zdjęłam moje ubranie, zostawiając tylko bieliznę, i wsunęłam się pod kołdrę. W łóżku było bardzo miękko... I ciepło... Nawet nie walczyłam z sennością - zasnęłam niemal natychmiast.

*

Obudziłam się rano, nieco zaspana. Spojrzałam na swoją rękę - MonoBand wyświetlał godzinę na pasku: 7:36. Cisza nocna jeszcze trwa... Może skorzystam z chwili i wezmę prysznic, nie ma sensu wracać do snu.

Wstałam, skierowałam się do łazienki. Otworzyłam drzwi i...

- KYAAAAAAAAAAAH!!!

...natychmiast dostałam strumieniem wody prosto w twarz. Gdy po chwili woda przestała lecieć, zobaczyłam że Dos stoi w łazience, trzymając w ręce słuchawkę prysznicową.

- Dobra, jest sprawa - powiedział natychmiast.

- A co się stało z "dzień dobry"?! - niemal krzyknęłam i zaczęłam się wycierać ręcznikiem.

- Nie mam na to czasu. Ten kretyn Monokuma miał za zadanie wspomnieć wszystkim o czymś wieczorem, ale zapomniał o tobie... Więc muszę to nadrobić sam. Ubierzesz się później, teraz mnie słuchaj.

- . . . - odwiesiłam ręcznik i spojrzałam na niego. - O co chodzi?

- Odpal legitymację.

Westchnęłam i dotknęłam symbolu. Gdy ukazało się menu, Dos podszedł bliżej.

- Gdy rozglądasz się po szkole, dostajesz coś w rodzaju monet, które wlatują na twoje konto - pokazał mi okienko w prawym górnym rogu pod datą. Faktycznie, widoczny był tam symbol monety, a obok niego jakaś liczba. - Gdy dotkniesz tego miejsca, włączy ci się gra, w której możesz wymieniać je na nagrody. Najlepsze jest to, że mimo iż trafiają do twojego ekwipunku to możesz je wyjąć. O tak - nagle otworzył mój ekwipunek i wyjął z niego monetę. Rzeczywiście, wcześniej była ona w formie elektronicznej, ale teraz leżała w jego dłoni jak każdy inny obiekt. - W drugą stronę to też działa. A co z nimi robisz, zależy od ciebie.

- Um, a po co to- Huh?! - nagle zorientowałam się że Dos zniknął. Nie widziałam żeby używał drzwi... Jak więc wyszedł?!

Westchnęłam. Postanowiłam to sprawdzić później... Najpierw musiałam się ubrać.

*

Po śniadaniu wróciłam na moment do pokoju. Postanowiłam przetestować tą grę, o której mówił Dos.

Gdy otworzyłam ją, ukazała mi się wirtualna maszyna z kulkami - chodzi o taką, do której wrzucasz monetę, obracasz pokrętłem i wylatuje kulka z jakimś gadżetem w środku. Miałam kilka monet, więc zabrałam się do gry.

Po kilku minutach skończyły mi się pieniądze, ale zebrałam kilka rzeczy. Postanowiłam na razie je zostawić i rozejrzeć się po szkole.

Gdy wyszłam z pokoju, prawie wpadłam na kogoś. Okazało się że to Tessa.

- O, cześć Elyssa! - przywitała się ze mną. - Robisz coś w tej chwili?

- Nie... Właśnie miałam przejść się po szkole, ale nie miałam żadnego konkretnego planu.

- To może wpadniemy na chwilę do stołówki? Nie wiem jak ty, ale mam ochotę na herbatę.

Oh, herbata... Najlepiej zielona... Tak...!

- Chętnie - odpowiedziałam.

- No to chodźmy!

*

Po 10 minutach byłyśmy już w stołówce. Siedziałyśmy przy jednym ze stolików i rozmawiałyśmy ze sobą, pijąc herbatę.

W tym momencie wpadłam na pomysł. Szybko otworzyłam ekwipunek i wyjęłam jedną z rzeczy, którą udało mi się wygrać.

- Właśnie... Chciałabym móc ci to dać - powiedziałam, podając jej go. Był to notes z głową Monokumy na okładce - ale nawet mimo tego wyglądał całkiem uroczo. - Myślę że może ci się to przydać.

- Oh, dziękuję! Haha, nawet mimo tego miśka wygląda słodko! Na pewno go dobrze wykorzystam!

Miło to słyszeć... Podoba jej się.

- To... może powiemy coś o sobie? - zaproponowałam. - Znaczy, poza naszą rozmową rano niewiele się o sobie dowiedziałyśmy...

- Racja... To może... Skąd jesteś?

- Z Japonii. Wychowywałam się w niewielkim miasteczku pod Tokyo - odpowiedziałam. - Moi rodzice zginęli, gdy miałam 10 lat, więc od tego czasu mieszkam z wujkiem.

- Oh... Przykro mi.

- To nic... Zdążyłam się już z tym pogodzić - powiedziałam, po czym zmieniłam temat. - A ty?

- Oh, pochodzę z Polski. To taki kraj w środku Europy, nie wiem czy kojarzysz... Mieszkam na wsi pod jednym z większych miast razem z rodzicami i młodszym bratem.

- Masz brata? Jak się nazywa?

- Dariusz. Jest zupełnym przeciwieństwem mnie - zaśmiała się. - Kreatywny to on nie jest, ale jest wysportowany i świetnie umie grać w gry. Pewnie miałby miano jakiegoś Superlicealnego Piłkarza czy coś... Tęsknię za nim. I za rodzicami...

Czułam smutek w jej głosie. Wiedziałam, jak się czuje - ja też tęskniłam za domem...

- Ja tak samo... Myślę że wszyscy są w tej samej sytuacji co my - dotknęłam jej dłoni, by ją pocieszyć.

- Wiem. Eh... Wiesz Elyssa... Chciałabym, by to był tylko zły sen... By był to tylko wymysł mojej wyobraźni, coś jak scenariusz z jednej z moich opowieści. Ale to jest zbyt prawdziwe. To jest zbyt prawdziwe...

Siedziałyśmy tak razem w ciszy. Czułyśmy dokładnie to samo... Ta rozmowa sprawiła, że zrozumiałam ją nieco lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro