BB - Dwudziesty Drugi Tydzień [2]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Dwójka chłopaków leżała obok siebie na łóżku Louisa. Ramię Harry'ego było owinięte wokół szatyna, kiedy głowa chłopaka znajdowała się na piersi Stylesa. 

    – Czułeś już jak kopią? – zapytał Harry, przykładając rękę do brzucha Louisa. Louis uśmiechnął się, kiedy poczuł ciepły dotyk dłoni i potrząsnął głową. 

    – Nie, jeszcze nie. Ale założę się, że stanie się to wkrótce – odparł Louis. Harry kiwnął głową, uśmiechając się na to, jak oczy ciężarnego rozbłysły, kiedy spojrzał na swój brzuch. 

    Niespodziewanie, Louis usiadł. 

    – Okej, ała – powiedział, marszcząc brwi. Harry również usiadł, chcąc mu jakoś pomóc. 

    Łatwo udawać spokojnego podczas wymieniana wiadomości, ale kiedykolwiek Louis wspominał, że dostawał bóle, Harry panikował. 

   

    – Skarbie? Co się dzieje? – zapytał, przysuwając się bliżej Louisa. Tomlinson umieścił dłonie na brzuchu i przygryzł usta. – To skurcze Braxton-Hicksa? 

    Louis przytaknął, zamykając oczy i wypuszczając co jakiś czas ciche skomlenia. Harry zabrał jedną z dłoni chłopaka z jego brzucha i chwycił ją, pozwalając mu ściskać swoją rękę, kiedykolwiek tego potrzebował. 

    – Chcę, żeby to się skończyło – jęknął niebieskooki, mocniej zamykając oczy. Harry uścisnął jego dłoń, sygnalizując mu tym, że wciąż tutaj był. 

    – Jest okej, kochanie – zapewnił drżącym głosem. – Dobrze ci idzie. 

    Louis wypuścił kolejny jęk. 

    – Proszę, spraw, żeby to się skończyło, Harry – zabłagał, ze łzami spływającymi po policzkach. Serce Harry'ego złamało się na ten widok. 

    Po kilku sekundach uścisk Louisa poluźnił się. Ułożył obie dłonie na brzuchu i wziął głęboki oddech, zanim otworzył oczy. 

    – Już koniec, kochanie? – zapytał Harry. Louis przytaknął, jego wargi drżały. 

    – Przepraszam, Harry – powiedział cicho, zanim zaczął płakać. Harry szybko owinął mniejszego chłopaka swoimi ramionami i zaczął go uspokajać. 

    – Za co, aniele? – zapytał, pocierając plecy Louisa. Szatyn czknął, zanim otworzył usta, by się odezwać. 

    – Nie chciałem, żebyś to widział. Prawdopodobnie cię przestraszyłem – odparł cicho, wciąż płacząc. Harry wykrzywił usta, zanim odsunął się od Louisa i pocałował go w policzek, przez co twarz chłopaka zrobiła się ciemnoróżowa. 

    – Nie przestraszyłeś mnie, skarbie – zapewnił zielonooki, nie zwracając uwagi na to, jak mocno rumienił się Louis. – Louis? Co się dzieje? – zapytał, zauważając, jak szatyn przestał się ruszać. Tomlinson wziął jedną z dłoni Harry'ego i ułożył ją na swoim brzuchu. 

    – Czujesz to? – wyszeptał. Harry trzymał tam rękę przez sekundę, zanim poczuł coś naprzeciwko swojej dłoni. 

    – Kopią? To jest kopnięcie? – zapytał z rozszerzonymi oczami. Louis przytaknął, układając swoją małą dłoń na dużej Harry'ego. Chłopak uśmiechał się tak mocno, że ledwo było widać jego oczy. 

    – Wow – szepnął Styles, całkowicie oczarowany naciskiem przy swojej dłoni. Louis zachichotał, kiedy jedno z dzieci poruszyło się wewnątrz niego, uderzając nogą o wnętrze jego brzucha. 

    – To niesamowite! – krzyknął Harry, uśmiechając się szeroko. Louis przesunął jego dłoń na inną cześć swojego brzucha. 

    – Tutaj też to czuję – wymamrotał Lou, utrzymując dłoń na dłoni Harry'ego, kiedy ten się uśmiechnął. 

    Po jakimś czasie Harry nie czuł już żadnych ruchów.

    – Musieli przestać – wymamrotał Louis, zabierając swoją rękę z dłoni Harry'ego. Brunet zabrał rękę z brzucha chłopaka i spojrzał na jego usta, zastanawiając się, czy Louis myślał o tym samym, co on. 

    Louis zauważył spojrzenie Harry'ego na swoich ustach dopiero po kilku sekundach. Nie wiedział, czy Harry chciał go pocałować, czy nie, ale on naprawdę chciał to zrobił. 

    Zauważył, jak Harry się pochylił i zaczął panikować. Każdy głos w jego głowie mówił mu, żeby także się pochylił, więc posłuchał. 

    Znajdowali się w odległości dwóch centymetrów od siebie, kiedy telefon Louisa zadzwonił. Szybko się od siebie odsunęli, Harry odwrócił wzrok, a niebieskooki odchrząknął, z policzkami bardziej różowymi niż wcześniej. 

    Louis wziął swój telefon i odebrał, widząc, że dzwonił Niall. 

    – H-halo? – wyjąkał do telefonu. 

    – Hej, Louis. Jak leci? – zapytał Horan głosem pełnym zatroskania (był taką mamą).

    – Dobrze – powiedział, przypominając sobie wydarzenie, które miało miejsce wcześniej. – Poczuliśmy kopanie dzieci. 

    – To świetnie, Louis! – pogratulował mu Niall, uśmiechając się szeroko. – Dzwonię tylko, żeby sprawdzić, czy wszystko okej. 

    Louis wywrócił oczami. 

    – Jestem… jesteśmy… wszystko w porządku – zapewnił Nialla. 

    – Dobrze, do zobaczenia potem – powiedział, rozłączając się. Louis także to zrobił i dwójka chłopaków siedziała w ciszy. 

    – Co ty na to, żebyśmy coś zjedli? –  zapytał po chwili brunet. Louis pokiwał głową, a Harry zaskoczył z łóżka, kierując się w stronę drzwi. 

    – Uh, Harry? – odezwał się ciężarny chłopak. Harry obrócił się i spojrzał na Louisa, który miał wyciągnięte ręce do góry i czekał na pomoc przy wstaniu z łóżka. 

    – Whoops, przepraszam. – Harry zaśmiał się, podchodząc i pomagając Louisowi wstać z łóżka. Louis także się uśmiechnął, kiedy Harry nie puścił jego lewej dłoni i w zamian zaczął iść, z palcami splecionymi z jego. 

♛♛♛

    Ich dwójka weszła do małej kawiarni w centrum, z Harrym trzymającym małą (w porównaniu z jego) dłonią Louisa. Usiedli naprzeciwko siebie w boksie, blisko okna. 

    – Na co masz ochotę, skarbie? Wezmę ci cokolwiek będziesz chciał – zapewnił Harry. Louis przygryzł usta i spojrzał w menu. 

    – Wezmę jakąś sałatkę – powiedział cicho, nawet pomimo tego, że miał cholernie mocną chęć na naleśniki. 

    – No dalej, skarbie, cokolwiek – powtórzył Harry. Louis westchnął, nie chcąc wydawać za dużo pieniędzy Stylesa. 

    – Wezmę dwa naleśniki, tak myślę – powiedział cicho. Harry uśmiechnął się na to, jak nieśmiały był, i ułożył dłoń na dłoni Louisa. 

    – Oczywiście –  odparł Harry, patrząc w oczy Louisa. Ten zarumienił się przez to, jak ładnie wyglądały w słońcu jego zielone oczy. 

    Louis otworzył usta, jednak zamarł. 

    – O co chodzi, Lou? – zapytał Harry, nie odsuwając dłoni z dłoni Louisa. 

    – Jedno z nich znów kopie – powiedział cicho, układając dłoń na brzuchu. Harry wstał i poszedł do drugiej strony budki, siadając obok Louisa, by też móc to poczuć. 

    Louis wziął dłoń Harry'ego w swoją mniejszą i ułożył ją po jednej stronie swojego brzucha. Harry uśmiechnął się, kiedy poczuł nacisk naprzeciwko swojej dłoni. 

    – To takie dziwne – wyszeptał szatyn, powodując, że Harry zaśmiał się. Ułożył ponownie dłoń na dłoni Stylesa, dociskając ją lekko, by Harry mógł naprawdę to poczuć. 

    – Mogę nigdy się do tego nie przyzwyczaić. – Louis zaśmiał się, obserwując, jak jego brzuch porusza się delikatnie z każdym kopnięciem. Harry uśmiechnął się na to, jak uroczo wyglądał Louis. 

    – Oh, zapomniałem ci powiedzieć – zaczął Harry, utrzymując spojrzenie na brzuchu Louisa. – Po lunchu mam dla ciebie niespodziankę. 

    Louis uniósł brew. 

    – Co to jest? – zapytał z ciekawością. Harry spojrzał na niego i uśmiechnął się cwanie.

    – Jeśli ci powiem, to nie będzie to niespodzianka! 

♛♛♛

    Harry wjechał na parkingu przy, jak się wydawało, sklepie. Louis uniósł brew. 

    – Gdzie my jesteśmy, Harry? – zapytał, nieświadomie masując swój ciążowy brzuszek. Harry uśmiechnął się. 

    – Zobaczysz – powiedział, parkując na miejscu blisko sklepu. Wyszedł z auta i poszedł na drugą stronę samochodu, by pomóc Louisowi z niego wyjść. Louis zarumienił się i ostrożnie wyszedł z samochodu, trzymając się dłoni Harry'ego. 

    Kiedy tylko wyszli z samochodu, Louis nabrał głęboko powietrza i oparł się o auto, przejeżdżając palcami przez swoje włosy. 

    – Wszystko okej, Lou? – zapytał brunet. Louis przytaknął, biorąc głęboki oddech, nim się wyprostował. 

    – Tak. Jestem po prostu zmęczony – mruknął Lou, pocierając oczy. Harry nie zawachał się przez wzięciem Louisa na ręce i skierowaniem się w stronę sklepu. Louis pisnął i owinął ramiona wokół szyi Harry'ego. 

    – Ostrożnie! – krzyknął, nie chcąc zostać zranionym. Harry zaśmiał się z powodu tego, na jak spanikowanego wyglądał Louis. 

    – Mam cię, kochanie – zapewnił. Louis przygryzł usta, układając głowę na ramieniu Harry'ego. 

    Kiedy dotarli sklepu, Harry ostrożnie odstawił Louisa na ziemię. Tomlinson rozejrzał się dookoła, odkrywając, iż sklep był wypełniony ubrankami dla dzieci, zabawkami i innymi rozmaitymi przedmiotami. 

    – Woah – powiedział bez tchu, patrząc na to wszystko. Harry zarechtał. 

    – Niall powiedział mi, że tak naprawdę nie robiłeś jeszcze żadnych zakupów, więc stwierdziłem, że zabiorę cię na nie – wytłumaczył Harry, trzymając dłoń Louisa i prowadząc go wzdłuż alejki pełniej ubranek dziecięcych. 

    Louis stanął przed regałem ze śpioszkami, oczarowany tym, jak wiele ich było. 

    – Są takie małe – wyszeptał. Harry zaśmiał się, widząc szeroko rozszerzone oczy Louisa. 

    – Cóż, dzieci są małe, Lou – odpowiedział, chwytając śpioszki w biało-granatowe paski i podając mu je. Louis wziął je od niego i uniósł do góry. 

    – To właśnie tacy mali będą? – zapytał Louis, patrząc się na ubranko. Harry przytaknął, układając dłonie na jego biodrach, kiedy Louis przystawił śpiochy do swojego brzucha. 

    – Patrz! Pasują! – powiedział żartem. Harry zaśmiał się i wziął od niego śpioszki. 

    – Chcesz je wziąć? – zapytał Harry. Louis przygryzł usta. 

    – Harry, nie chcę, żebyś wydawał… – zaczął, ale Harry mu przerwał. 

    – Nonsens. Chcesz je wziąć? – powtórzył. Louis pokiwał głową, a Harry przewiesił ubranko przez ramię. 

    – Jeszcze jakieś? – zapytał, obserwując, jak spojrzenie Louisa przejeżdża przez całą resztę. Szatyn stanął na palcach i wskazał na jedne w różową kratkę, niezdolny do pochwycenia ich z powodu swojego wzrostu. Harry wziął je z łatwością i podał Louisowi. Chłopak uśmiechnął się, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, jak małe były, i pokiwał głową, przekazując je Harry'emu. 

    – Dalej, Lou, wiem, że chcesz i potrzebujesz wziąć więcej – przekonywał Harry, wskazując w ich kierunku. Louis wzruszył ramionami i chwycił jeszcze dwie pary, niebieske i zielone z kaczuszkami. 

    Harry uśmiechnął się i wziął je od Louisa, nosząc je wszystkie, by Tomlinson nie musiał tego robić. 

    Do czasu kiedy skończyli, ramiona Harry'ego były pełne. Louis upierał się z odłożeniem kilku rzeczy, lecz Harry odmówił (odmówił również powiedzenia Louisowi, ile to wszystko będzie kosztowało). 

♛♛♛

    Był późny wieczór i chłopcy jeszcze nie poszli spać. Louis miał bóle, więc Harry został z nim i trzymał jego dłoń. 

    W końcu ustały i szatyn przebrał się w luźny sweter i dresy. Harry włożył spodnie od piżamy i koszulkę z Rolling Stones. 

    Kiedy Louis położył się na łóżku, Harry ułożył się obok niego, obejmując go na łyżeczkę i układając dłoń na jego brzuchu. Louis uśmiechnął się z powodu tego, jak ciepłe i komfortowe było przytulanie się z Harrym. 

    Harry zaśmiał się we włosy Louisa, kiedy poczuł kopnięcie któregoś z dzieci przy swojej dłoni. Po chwili obaj usnęli, z dłonią Harry'ego na brzuchu Louisa, trzymając całą trójkę w swoich ramionach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro