BB - Dwudziesty Szósty Tydzień
Harry: Hej, aniołku.
Louis: Cześć.
Harry: Jak sobie radzisz?
Louis: Dobrze, tak myślę.
Louis: Dzieciaki mocno kopią.
Louis: I wciąż dostaje skurczy nóg.
Louis: Więc Simon dał mi wolne na wieczór.
Harry: To dobrze.
Louis: Tak.
Harry: zgaDNIJ CO DZISIAJ KUPIŁEM
Louis: Oh, Panie…
Harry: BYŁEM W GALERII
Louis: Mmhmm.
Harry: I ZOBACZYŁEM DZIECIĘCE BUCIKI
Louis: W porządku.
Harry: I TO BYŁY CONVERSY DLA MALUSZKÓW
Louis: Okej?
Harry: I JEDNA PARA BYŁA JASNOFIOLETOWA
Louis: Lawendowa.
Harry: TAK
Harry: A DRUGA JASNONIEBIESKA
Harry: I WYGLĄDAŁY ŁADNIE
Harry: WIĘC JE KUPIŁEM
Louis: Dla mnie?
Harry: NIE
Harry: DLA TWOICH DZIECI
Louis: Harry.
Louis: Nie powinieneś wydawać na nie tak dużo pieniędzy.
Harry: ALE ONE BYŁY TAKIE SŁODKIE, LOUEH
Louis: To nic nie znaczy.
Louis: Przestań wydawać na mnie pieniędze.
Louis: Na nas.
Harry: Ale dlaczego?
Louis: Dlaczego wciąż kupujesz dla nas rzeczy?
Louis: Czujesz się miłosiernie?
Louis: Czy to sprawia, że dobrze się ze sobą czujesz?
Harry: Co?
Harry: Nie.
Harry: Chcę po prostu pomóc.
Louis: Przepraszam.
Louis: Jestem po prostu ostatnio *troszeczkę* hormonalny.
Harry: To w porządku, chłopczyku.
Harry: Wiem, że to nie twoja wina.
Harry: Ale tak czy inaczej.
Harry: Nie musisz przyjąć tych trampek, jeśli nie chcesz.
Louis: Nie.
Louis: Chcę je.
Harry: Co do cholery, Lewis?
Louis: horMONY, HARRY
Louis: SĄ CAŁKOWICIE NIE NA MIEJSCU
Harry: Zauważyłem.
Louis: Hej, mam pytanie…
Louis: Kiedy będziesz mógł przyjechać?
Harry: Wkrótce, skarbie.
Harry: Musisz uzbroić się w cierpliwość.
Louis: Nie potrafię.
Louis: Kto pomoże mi, kiedy wszystko boli?
Louis: Nie Niall.
Harry: Dlaczego nie Niall?
Louis: Za bardzo mi matkuje.
Harry: Cóż, jest starszy od ciebie.
Louis: Ma tylko dwadzieścia trzy lata.
Harry: A ty dwadzieścia dwa.
Harry: To robi z ciebie młodszego.
Louis: Tylko o ROK.
Harry: Więc?
Harry: On już załatwiał się na toalecie, kiedy ty się urodziłeś.
Louis: Siedź cicho, Harry.
Harry: W porządku, zwyczajnie sobie pójdę.
Louis: czeKAJ
Louis: NIE
Louis: KOMU BĘDĘ MARUDZIŁ?
Harry: Prawda.
Harry: Zostanę.
Louis: Dziękuję.
Harry: Co jeszcze się działo?
Louis: Wciąż KOPIĄ
Harry: Oh.
Louis: I czasem to zabawne.
Louis: Ale czasem po prostu NIE PRZESTAJĄ
Harry: Wydaje mi się, że niedługo powinieneś je nazwać.
Louis: Wiem.
Louis: Ale jak powinienem dać im na imię?
Louis: Podobają mi się unikatowe imiona.
Harry: Cóż, zdecydowałeś już czy chcesz pasujące do siebie imiona?
Louis: Myślę, że chciałbym, żeby zaczynały się na tę samą literę.
Harry: Okej.
Louis: Podoba mi się Noah dla chłopca.
Louis: Ale nie potrafię myśleć o żadnych dobrych imionach dla dziewczynki zaczynających się na N…
Harry: Natalie?
Louis: Nah.
Harry: To jedyne, jakie przychodzi mi na myśl.
Harry: Myślałeś o jakiś innych?
Louis: Tristan.
Louis: Erin.
Louis: Peter.
Louis: Podoba mi się Peter.
Louis: Ale jak mam nadać dziewczynce imię zaczynające się na literę P?
Harry: Słuszna uwaga.
Harry: Zacznijmy od T, od Tristana.
Louis: Okej.
Harry: Tanya?
Louis: Nah.
Harry: Tortellini?
Louis: Co do cholery, Harry?
Harry: Idk, jestem głodny.
Harry: Co sądzisz o Tory?
Louis: Czy to nie jest ksywka?
Harry: Nie musi nią być.
Louis: Co sądzisz o Loren?
Harry: Podoba mi się.
Louis: Chcę, żeby właśnie tak się to wymawiało.
Harry: Okej, więc dobre imię dla chłopca na L?
Louis: Nie wiem.
Louis: Tak jakby uczepiłem się już Tristana i Tory.
Harry: To ładnie brzmi.
Louis: Co nie?
Harry: Czekaj chwilę, wygoogluję imiona rozpoczynające się na L.
Louis: W porządku.
Harry: Jak podoba ci się Luca?
Louis: OOOH
Harry: I proszę bardzo.
Louis: Luca i Loren.
Harry: Podoba mi się.
Louis: Tak jak mi.
Louis: Ale jak mam wybrać pomiędzy tymi dwoma opcjami?
Harry: Jestem pewien, że jakoś ci się to uda.
Louis: Prawdopodobnie w którymś momencie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro