V

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Błądziłam po budynku w poszukiwaniu właściwej sali. Szkoła okazała się dosyć duża, wszędzie wisiały medale i płyty, w szklanej gablocie dostrzegłam nawet kilka srebrnych i złotych pucharów. Ściany pomalowano na ciepłe odcienie, ogólnie panowała tu względnie miła atmosfera, mimo to, że skrzypce raczej nie były moim powołaniem.

Wpadłam do randomowej klasy (nie wiem jak to ująć, ale klasa to chyba dobre określenie). Tak jak sobie wyobrażałam; przestrzenne pomieszczenie, zero ławek. Jedyne co przypominało mi tu prawdziwą szkołę to biała tablica. W środku było kilka mniejszych grup. Po chwili namysłu podeszłam do tej wyglądającej najprzyjaźniej.

- Przepraszam...? - Zapytałam po cichu, stając kilka kroków przed nimi.

Wszyscy wydawali się starsi ode mnie. Na dużym, czarnym głośniku siedziała dziewczyna o mocno kręconych włosach i ciemniej karnacji, dalej stał blondyn ubrany jak jakiś pseudo punk, czerwonowłosa piękność i brunet o bardzo jasno zielonych oczach.

- Co jest? Nowa? - Uśmiechnęła się latynoska - Na czym grasz?

- Na skrzypcach - Pokazałam jej futerał, w którym bezpiecznie odpoczywał instrument.

 
- Jestem Mia - Przedstawiła się - Ta blondyna...

- Ej! - Chłopak spojrzał na nią urażony.

- Nieważne. Jasper, Pete i Jasmina - Zakończyła pokazując palcem na czerwonowłosą.

- Maja - Podałam każdemu rękę.

- Jesteś Polką? - Zmierzył mnie wzrokiem zielonooki.

- Nie, a co?

- Maja to polskie imię. Chyba.

- Oh... Nie, jestem Brytyjką.

- Tak swoją drogą kruszynko, zajęcia zaczęły się dziesięć minut temu - Jasmina oparła się o kolana Mii - To ta sala na końcu.

- Oh... Dziękuję - Rzuciłam i wyszłam na korytarz.

Coś tak czuję, że mnie nie polubili. Chociaż Mia wydawała się być miła, Jasmina zdenerwowała mnie nazywając "kruszynką". Weszłam do odpowiedniej klasy. Miejsce bardzo przypominało to pomieszczenie w domu Danny'ego. Popatrzyłam na trzy dziewczyny z instrumentami oraz wysoką kobietę, która ciemne włosy spięła w sztywnego koka.

- Dzień dobry - Zamknęłam za sobą drzwi.

- Dzień dobry, jak się nazywasz?

- Maja Ragan. Przepraszam za spóźnienie.

- Nie szkodzi, to twój pierwszy dzień i miałaś prawo zabłądzić - Podeszła do biurka i zaznaczyła coś w otwartym dzienniku - Wyjmij proszę skrzypce i stań obok koleżanek.

Postawiłam futerał pod ścianą i zabrałam instrument. Stanęłam obok piegowatej (niezbyt ładnej) dziewczyny.

- Hej - Szepnęła.

- Hej.

- Jestem Joy. A ty?

- Maja.

*

Przyjechał po mnie Fredo. Okazało się, że zajęcia nie trwają więcej niż dwie godziny.

- I jak tam dzień minął? - Zapytał gdy wsiadłam.

- W porządku. A co z żoną?

- Nawet nic nie mów - Posmutniał - Nie wstaje z łóżka.

- Oh... Przepraszam. Już nie będę.

- Chciałaś dobrze.

Usiadłam nieco wygodniej.

- A poznałaś kogoś?

- Kilka osób.

Za nic nie mogłam sobie przypomnieć jak miał na imię ten zielonooki chłopak... A tak trochę głupio się zapytać. Może jak jutro tu będę to dyskretnie spytam Mię.

- To fajnie - Fredo skręcił a następnie wjechał na "naszą" ulicę - Jak nieco poznasz okolicę będziesz mogła iść na nogach. To blisko.

- Okay.

- Nasz sąsiad Pete też tam chodzi. Taki wysoki...

Właśnie, Pete...

- ...Moglibyście chodzić do szkoły razem. Tylko ładnie go poproś.

Wysiedliśmy z samochodu i wspięłam się po schodach. Fredo otworzył dom kluczami i wrócił do auta po zakupy. Ja od razu pognałam do pokoju, żeby się przebrać. Nie lubię sukienek.

Postanowiłam na zwykły dres. Nie chciało mi się zakładać butów więc od razu w skarpetkach poszłam na dół do kuchni. Zabrałam z miski dwa jabłka i ciacho.

- Zaraz będzie obiad - Usłyszałam ten okropny niski głos.

- To co? - Spytałam cicho nie odwracając się.

Gdy nie patrzę mu w oczy mam ciut więcej odwagi.

- Nie powinnaś się opychać... A nie, zapomniałem - Zaśmiał się a ja poczułam się jak grubas.

Odłożyłam wszystko i powoli się obróciłam.

- Jak tam w szkole?

- Dobrze - Odparłam.

- Naprawdę? - Uniósł brwi.

- No.

- Oh. Okay.

Pogładził moje włosy, na co odepchnęłam jego rękę.

- Kiedy ostatnim razem je myłaś?

- Uh... Wczoraj.

- Tłuste.

- Nie? - Skrzywiłam się - Normalne.

Wzruszył ramionami i wziął jabłko, które wcześniej odłożyłam a następnie sobie poszedł. Wypuściłam głośno powietrze po czym ruszyłam w poszukiwaniu siostry i Hannah.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro