11 rosie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałam w samochodzie rozłożona, jak tylko mogłam - głowę oparłam o beżowy zagłówek, nogi wyprostowane przede mną, i tak jakby leżałam. Śmiałam się do siebie. Byłam szczęśliwa, ale z drugiej strony bałam się, jak wkrótce zareaguje Arzaylea. W końcu, przez te dwa dni bardzo ją pocieszałam i udawałam, że nienawidzę tego sukinsyna - a przecież każdy wie jaka jest prawda.
Może i wyszłam na totalnie łatwą i nie jestem do końca pewna co do trwałości i szczerości uczuć Blase'a, ale cóż, chyba mogę spróbować, nie?

W trakcie moich przemyśleń do samochodu wróciła mama z dwiema torbami zakupów. Widząc mój wyraz twarzy sama zaśmiała się pod nosem, po chwili pytając :

- Stało się coś, o czym nie wiem? - Wypowiedziała to głosem, jakby chciała mnie podpuścić.

Zatrzymałam tę karuzelę śmiechu i spojrzałam na nią, unosząc brwi.

- Nic takiego. Miałam dziś dobry dzień. - Rzuciłam nieprzejeta.

Mama tylko pokiwała głową, rzuciła krótkie 'okej' i odpaliła silnik. Skrzyżowałam ręce na piersi i zaczęłam wpatrywać się w krajobrazy za szybą. 

***

Gdy byłam już w swoim pokoju natychmiast włączyłam laptopa, otworzyłam drzwi na balkon i przebrałam się w wygodne ciuchy. Założyłam biały top i luźne, czarne, krótkie spodenki. Przyniosłam sobie wodę z cytryną z kuchni na dole i miałam zamiar zasiąść do lekcji, kiedy zadzwoniła do mnie Scarlett. Odgarnęłam niesforne kosmyki włosów z czoła i szybko odebrałam, i włączyłam kamerkę.

- Heej! - Zawołałam głośno.

- Cześć, Rose. Jak tam? - Zapytała, układając coś wokół siebie.

- Wszystko w porządku. Mam ci coś do odpowiedzenia - wzięłam łyk kwaśnej wody, a dziewczyna spojrzała na mnie badawczo, po czym rzuciła:

- Zamieniam się w słuch. 

- Mmm - mruknęłam, odrywając się od szklanki - najpierw powiedz mi, co tam robisz.

Scarlett rozejrzała się wkoło, wzdychając. 

- Pakuję się do ciebie - odpowiedziała z dziewczęcym uśmiechem.

- Myślałam, że jesteś już gotowa...

- Uhh, to nie takie łatwe. Muszę zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę dostanę dopiero za dwa miesiące, gdy mama przyleci do Tencaster. Obecnie mam dwie, ogromne walizki, i musiałam wykupić dodatkowy bagaż. - Tu zrobiła krótką przerwę - Ale jestem prawie gotowa.

- Tak w ogóle, to nie zapytałam cię. Gdzie będziesz mieszkać? 

- U babci. Na Greenleaf. Tylko dopóki moja mama nie przyleci. - Odpowiedziała, pakując ciuchy do walizki.

-Hmm, okej. - Mruknęłam, szybko wpisując Greenleaf Tencaster  w wyszukiwarkę. - Ooo, masz całkiem blisko do szkoły. Mi zajmuje to jakąś godzinę drogi. 

- Chociaż tyle. - Powiedziała, poprawiając ubranie i rzucając się na duże łóżko wraz z laptopem. - No, opowiadaj tę historię. 

Uśmiechnęłam się szeroko, a dziewczyna widząc to zagwizdała.

- Uuuu, moja droga! Niech zgadnę, chodzi o jakiegoś chłopaka - rzekła, uśmiechając się równie szeroko jak ja.

- Tak. Nazywa się Blase - odczekałam moment, ciekawa jak zareaguje, ale Scarlett tylko pokiwała głową. - Chyba jesteśmy razem.

Przyjaciółka nagle się skrzywiła.

- Jak to chyba

- Z naszej rozmowy wynika, że zerwał ze swoją już byłą dziewczyną dla mnie. Bo pocałowaliśmy się raz w parku, gdy ona musiała iść, i ponoć wtedy olśniło go, że nic do niej nie czuje i to ze mną chce być. Powiedział, że mnie nie zawiedzie i że chce ze mną spróbować. - Wytłumaczyłam, próbując zawrzeć wszystkie szczegóły. 

Scarlett niby się uśmiechała, ale widziałam, że myśli.

- Szybka jesteś - rzuciła, ale nie miało to na celu mnie urazić. Uśmiechnęła się jeszcze raz. - W takim razie powodzenia. Chyba wiesz, co robisz. Możesz mi go opisać?  Z wyglądu. 

Ugryzłam lekko wargę, na szczęście dziewczyna tego nie złapała.

- Wysoki. Bardzo. Ciemne włosy, brązowe oczy. Dobrze zbudowany...- Ciągnęłam, w tym samym czasie przeszukując profile na fejsie, szukając jakiegoś zdjęcia. Gdy znalazłam to, czego chciałam, odwróciłam komórkę do monitora, by przyjaciółka mogła zobaczyć. - A wygląda dokładnie tak. 

Dziewczyna zbliżyła się do laptopa, wytężając wzrok. Zmarszczyła brwi.

- Ach, fuj. Rosie, wiesz, że cię kocham, ale on jest brzydki. Okropny. - Wydusiła, dalej ze skwaszoną miną. 

Wybuchłam śmiechem, bo prawda jest taka, że chłopcy, którzy podobali się mi, często według Scarlett byli brzydcy i ohydni. 

- Na żywo nie jest taki zły, naprawdę - rzekłam, dalej się śmiejąc. 

Odłożyłam smartfona obok, wzięłam kilka łyków wody i wróciłam do scrollowania portalu. Gdy natrafiłam na pewien post, zaczęłam machać ręką, by Scarlett mnie zauważyła, bo jednak wciąż miałam w ustach wodę. 

-Co?

- Znalazłam coś - powiedziałam i od razu udostępniłam go przyjaciółce w wiadomości prywatnej. - Szykuje nam się impreza. 

Widziałam, że dziewczyna czyta to właśnie w swojej komórce. 

- Hej, kochani - zaraz po tym spojrzała na mnie z poirytowaniem. Ona zawsze kpiła z takich zwrotów, tym bardziej, że osoba pisząca to, to nie żadna hollywoodzka gwiazda, tylko przeciętna laska z mojej szkoły. - Urządzam za tydzień imprezę u siebie w domu i chcę żebyście wiedzieli, że wszyscy jesteście zaproszeni! Będzie jedzenie, alkohol i na pewno będzie gorąco. Wpadajcie! Do zobaczenia, Amanda. - Dalej znajdował się jedynie adres i milion emotek, które dziewczyna pominęła. Gdy skończyła czytać westchnęła i zakryła oczy dłońmi. - Chcesz mnie tam zabrać, czyż nie? 

- Przestań, będzie fajnie. To będzie nasza pierwsza wspólna impreza w Tencaster, musimy iść. Będą pewnie wszyscy ze szkoły, może poznasz jakiegoś chłopaka, zapoznam cię z Blasem. Będzie to dzień po twoim przylocie, to idealny pomysł na rozrywkę. No come on, zgódź się. 

- Ugh, dobra - odpowiedziała z uśmiechem - pójdziemy tam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro