Kropla dziesiąta

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Kira... -Mruknęłam, pokazując, że ma kontynuować- Jestem głodny.

Otworzyłam leniwie jedno oko i spojrzałam na budzik, leżący na szafce. 12:41... Leniwie próbowałam wstać, ale coś mi na to nie pozwalało. Rozejrzałam się zaspanym i półprzytomnym wzrokiem. Okazało się, że to Shoto był do mnie przytulny, a przez to nie mogłam się ruszyć. 

-Jeśli mnie nie puścisz, niczego nie przyniosę... -Jęknęłam, ponownie wykładając się na łóżku- Shoto?

Chłopak westchnął przeciągle, a to on mówił, że jest głodny... Kilka sekund później jego ramiona zniknęły, a sam chłopak usiadł na łóżku, ziewając. Automatycznie naszła mnie ochota na tą czynność, ale się powstrzymałam. Położyłam stopy na miękkim dywanie i przeciągnęłam się. To była jedna z najmniej wygodnych nocy w moim życiu... Nie wiem co on odwalał, ale bolą mnie całe plecy i kark... Westchnęłam przeciągle i wstałam z łóżka, strzelając karkiem. 

-Przynieś coś dobrego...

Przed wyjściem, wciągnęłam na tyłem jakieś dresy. Ja będę szła po jedzenia, a on nawet dupy nie zwlecze. Ledwo wyszłam z pokoju, a już natknęłam się na znajomą postać. 

-Dzień dobry panienko. -Białowłosa ukłoniła się nieznacznie i podała mi mały pakunek- Panicz Katsu zostawił to rano. Poprosił o przekazanie do rąk własnych. 

Kiwnęłam głową, odkładając torbę na pobliski stolik z pokaźnych rozmiarów wazonem, wypełnionym różami. Spojrzałam ponownie na Mai i ruszyłam w stronę schodów. 

-Czy rodzice wrócili do domu? 

Zagadałam. W sumie jestem ciekawa czy Nana na nich trafiła. 

-Matka panienki wyjechała w sprawach służbowych do Moskwy, natomiast pan miał pilne spotkanie w firmie. Zdążył jedynie zjeść śniadanie. -Znowu się zaczyna... Będę się z nimi mijać- Pan prosił byś skontaktowała się z nim w dogodnym momencie. 

Weszłam do kuchni zwracając uwagę trzech kobiet. One również kiwnęły głowami w powitalnym geście.

-Dzień dobry panienko! 

Powiedziały zgodnym chórem. Posłałam im delikatny uśmiech. 

-Dobry. -Ponownie wróciłam wzrokiem na Mai- Mogłabyś sprawdzić czy mój ojciec ma teraz czas?

-Naturalnie. 

Białowłosa oddaliła się wolnym krokiem. Spojrzałam na pozostałą trójkę, która oczekiwała wyjaśnień. Nie lubiły, gdy przebywałam w kuchni. Uważały, że nie wypada mi przebywać w tym miejscu. 

-Na co ma panienka ochotę? -Zaczęła Akane, stawiając pierwsze kroki w moją stronę- Czy ma panienka na coś ochotę? 

Podrapałam się po karku. W sumie jedynie na kawę...

-Panienko! Mogę coś zaproponować jeśli nie ma panienka pomysłu!

Dzięki bogom za Kirigiri! 

-To będzie pomocne... 

Blondynka przyłożyła jeden palec do brody i zastanawiała się chwilę. 

-Może... Tosty francuskie z ziołami, racuchy z konfiturą czereśniową i nasionami chia, Alisa bardzo starała się, by zrobić dla panienki idealną konfiturę! -Przerwała na chwilę i uśmiechnęła się do mnie szeroko, na razie brzmi wspaniale- I może sandwicz wegetariański z grillowanymi warzywami? -Dokończyła i spojrzała na koleżanki, które kiwnęły głowami i wzięły się do roboty- Mamy również sporo ice tea z melonem i miętą! Podać do śniadania? W sumie bardziej obiadu... 

Zaśmiałam się pod nosem, jest naprawdę urocza.

-Tak, dobrze się spisałaś Kirigiri. -Takie proste słowa, ale potrafią niesamowicie ją rozweselić- Przynieście to do mojego pokoju. -Chciałam się odwrócić i wyjść, ale w sumie nie mam pewności, że wiedzą o Shoto- Jest u mnie znajomy. 

Już otwierałam drzwi, ale moją uwagę zwrócił głos Hibiki. 

-Co z deserem? Może szarlotka z lodami waniliowymi i sosem czekoladowym, a do tego Manhattan latte?

-Tak, to dobry pomysł. 

Chwilę później weszłam do pokoju, ale tylko po to, by wziąć ubrania i odłożyć torbę od Katsu na biurko. Postawiłam na czarne nike, ciemne jeansy z dziurami na kolanach i czarną koszulkę, która związałam na boku, bo była za długa. Nałożyła jeszcze czarną, rozpinaną bluzę z złotym paskiem na rękawach i weszłam do łazienki. Szybko się ogarnęłam i przeteleportowałam się przed drzwi Mia już tam stała.

-Ojciec panienki będzie miał czas za 15 minut. Posiłek przyniesiemy do pokoju za 20 minut. Panicz Ryota oznajmił, że noc spędzi poza domem i poprosił o spakowanie rzeczy na obóz. Czy mogłaby panienka skontrolować efekt mojej pracy?

Niechętnie, ale zgodziłam się na tą propozycję. Prawdę mówiąc chciałam załatwić swoje sprawy... Weszłam do pokoju brata, pachniał jego perfumami. Sama mu je wybrałam i kochałam ten zapach. Podeszłam do ciemno-zielonej torby i szybko przetrzepałam jej zawartość.

-Wszystko okej. -Wstałam z kolan i odłożyłam torbę na kanapę- Niech bagaż podręczny spakuje sam. Ja zaraz wrócę.

Przeteleportowałam się do domu dilera, mam z nim układ, który zabezpiecza mu dupę, a mi zapewnia tygodniowy zapas heroiny.

-Kira... -Mruknął i przejechał dłonią po swojej głowie- Na stole w kuchni...
Kiwnęłam głową i poszłam do wskazanego pomieszczenia. Wzięłam pakunek i bez pożegnania wróciłam do domu. Weszłam do pokoju, gdy Todoroki zamierzał wyjść na balkon, obrócił się w moją stronę i uśmiechnął uwodzicielski.

-Co tam skarbie? -Przewróciła oczami i zgarnęłam drugą torebkę z biurka, obje schowałam do szafki barku i weszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do ojca- Po co miałam do ciebie zadzwonić?

Przez chwilę nic nie powiedział. Wkurzyło mnie to, bo doskonale wiem, że odebrał i słyszał pytanie. Już miałem się rozłączyć, ale on widocznie to przewidział.

-Jest u ciebie Shoto? Powiedział, że jesteście razem... Czy muszę przeprowadzić z tobą rozmowę o...

-Nie. -Powiedziałam ostro- Nie jesteśmy parą, powiedział to, by mnie wkurzyć. On...

W tym momencie w drzwiach od łazienki pojawił się Shoto.

-Chodźmy na zakupy! -Oznajmił nagle, a mnie szlag zaraz trafi- Muszę kupić kilka rzeczy na wyjazd.

-Wynocha mi stąd! -Syknęłam rzucając w niego jego spodniami, które zostawił tu po przebraniu- Czemu włazisz mi do łazienki zjebie!? I z jakiej kurwa racji wbijasz tu bez pukania!?

-Dobra, dobra! -Podniósł ręce w obronnym geście i pozbierał swoje ciuchy z ziemi- Ale na te zakupy to ze mną idziesz?

-Do domu!

Tupnęłam nogą w napływie złości, a to rozbawiło Shoto. Przez to wszystko totalnie zapomniałam, że rozmawiam z ojcem i on przysłuchuje się całej tej rozmowie. No przecież on na bank mi nie uwierzy!

-Słodko się złościsz skarbie!

Zamknął drzwi, zanim w ogóle udało mi się podnieść coś ciężkiego. Syknęłam i wrzuciłam z siebie wiązankę przekleństw w jego kierunku.

-Kochanie... Nie musisz tego ukrywać. -Chciałam wyjaśnić, że to nie tak, ale nie dał mi dojść do słowa- My z mamą popieramy ten związek. Jeśli wżenisz się w rodzinę Todorokich, uzgodnimy z Enjim warunki, możliwe, że to Shoto przejmie twoje nazwisko jeśli zostaniesz dziedziczką firmy.

-Tato... -Jęknęłam i naprawdę poważnie podchodzę do planowania morderstwa- Nie jest moim chłopakiem. Znam go za krótko.

-Rozumiem, jeśli jednak zmienisz zdanie i zechcesz...

-Czy wy coś zaplanowaliście?

Syknęłam, zaciskając dłonie na umywalce. Jeśli on naprawdę myśli, że pozwolę im na planowanie mojej przyszłości... Grubo się myli.

-Nie, ale liczymy na wasze dobre relacje. -W mojej głowie, kłębi się milion wyzwisk i obelg, którymi chętnie obdarzę moich rodziców, ale jeszcze gorsze jest to, że Shoto zgodził się na coś takiego- Powodzenia na praktykach kochanie.

I się rozłączył! Dziad jeden... Co on sobie wyobraża do cholern jasnej? Spróbowałam zadzwonić jeszcze kilka razy, ale nikt nie odebrał. Zapewne poszedł na kolejne spotkanie czy coś w tym stylu... Westchnęłam obracając się w stronę lustra. Aira spojrzała na mnie obojętnie.

-Jest na ciebie wściekły. -Podniosłam pytająco jedną brew, z początku nie zrozumiałam o co jej chodzi, dopiero po chwili dotarło do mnie, że mówi o Ryocie- Zerwał z nią. -Wypaliła nagle co naprawdę mnie ucieszyło- Wczoraj, po waszej kłótni. Jest w rozsypce. Nie poszedł do szkoły, siedzi u waszej babci... 

Westchnęłam przeciągle i kiwnęłam głową. Mimo że wiadomość o ich rozstaniu napawa mnie niesamowitą satysfakcją i dalej jestem na niego wściekła po tym jak się wczoraj zachował, to dalej mój brat. I przykro mi, gdy słyszę o jego smutku. Spojrzałam na brunetkę i schowałam ręce do kieszeni.

-Gdzie byłaś tyle czasu?

Aira wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie znudzonym wzrokiem.

-Tu i tam... Trochę u Ryoty, trochę w szkole... Ludzie plotkują o waszej dwójce... -Pokazałam jej, by kontynuowała, byłam ciekawa tego co mówią- Niektórzy mówią, że jak na rodzeństwo jesteście ze sobą bardzo blisko. Bredzą coś o kazirodztwie. Inni uważają, że po prostu dobrze się dogadujecie. Spotkałam się też z plotką o tobie i Shoto. Kilka dziewczyn uważa, że coś między wami iskrzy. -Prychnęłam pod nosem i chciałam wrócić do pokoju, by opierdolić Todorokiego za rozsiewanie plotek lub tworzenie takich pozorów, ale chrząknięcie Airy mi przeszkodziło, ponownie spojrzałam na tą anomalnie- Mówią, że jest dobry... -Podniosłam pytająco jedną brew, a to rozbawiło dziewczynę- W łóżku. 

Przez chwilę patrzyłam na nią z niedowierzaniem, ale po chwili na moją twarz wpłynął grymas złości. Skoro tak mówią, miałam rację... Ble. On naprawdę zaliczył już większość lasek z naszej klasy... W sumie ciekawe jak to jest posuwać niewidzialną laskę? Później go o to zapytam. Chociaż to i tak obrzydliwe. Ja może spałam z paroma facetami, nie tworząc z nimi związku, ale musiałam wcześniej ich znać i to co najmniej kilka tygodni. 

-Mało mnie to obchodzi Aira... Nie mam zamiaru przespać się z kimś takim. 

Prychnęła i nawet nie ukrywała, że to wcale jej się nie podoba. 

-A rób co chcesz! 

I tyle ją widziano... Przewróciłam oczami. O co jej chodzi? Pierwszy raz zachowuje się w taki sposób. Ma gorszy dzień czy co? Weszłam do pokoju obserwując chłopaka, który pochłaniał już tosty. Usiadłam obok niego i zmierzyłam go znudzonym wzrokiem. Ruchacz i cham. Zaczęłam jeść, przeglądając przy tym media społecznościowe. 

-Więc? -Zerknęłam na niego i czekałam, aż powie coś więcej, niestety, ale nie umiem czytać w myślach i niesamowicie korci mnie, by powiedzieć mu jakim jest idiotą, myśląc, że jest inaczej- Włączysz jakiś film czy ja mam to zrobić? 

No proszę! Czyli jednak nie pcha wszędzie łap! Zaskoczonko! W sumie nie wiem co chce obejrzeć... Zwalę to na niego. Ewentualnie będę miała pretekst, by szybciej go wywalić. 

-Ty. -Powiedziałam krótko i wróciłam do jedzonka. Obserwowałam ruchy Shoto, który wstał i przyniósł mojego laptopa, spojrzał na mnie oczekująco, więc szybko wpisałam hasło, korzystając z jego chwilowej nieuwagi. Todoroki wszedł w przeglądarkę i wpisał tytuł jakiegoś filmu, którego nie kojarzyłam. Dopiero później okazało się, że to serial- O czym to? 

Spytałam, biorąc do ust słomkę i biorąc kilka łyków domowej ice tea. Chłopak włączył pierwszy odcinek, ale zapałzował. Wstał z kanapy i ruszył do łazienki. 

-Przeczytaj opis, zaraz wrócę. 

Przewróciłam oczami, akurat to robię nałogowo. Dokładnie tak jak moja matka... 

-D opis. 

Mruknęłam, na ekranie pojawił się opis filmu i okrągłe okienko, z tęczową linią w poziomie, która po chwili zacznie zmieniać swoje rozmiary w zależności od mojego pomocnika domowego. 

-Opis serialu "Ilumia". -Zrobił krótką przerwę, analizując każdy opis z internetu, by przedstawić najbardziej trafną wersję- Ilumia jest tytułową bohaterką oraz córką właściciela sklepu z japońskimi słodyczami. Jej matka według policji zginęła w tragicznym wypadku, który sama spowodowała. Ilumia nigdy nie zagłębiała się w sprawie, aż do czasu liceum. Po dostaniu się do prestiżowej akademii, przeprowadziła się do akademika i zamieszkała w pokoju, którego wcześniejszą lokatorką była Itsumi. Dziewczyna rozpoznaje w niej swoją matkę, z biegiem czasu doświadcza dziwnych fenomenów i zaczyna wątpić w wersje policji, odnośnie śmierci jej matki. 

Zakończył swoją wypowiedź. Okienko zniknęło, a na ekranie laptopa ponownie pojawił się czarny ekran z białym znaczkiem pośrodku. Do pokoju weszła Mei z tacą, położyła na stoliku dwa talerzyki z ciastem i wysokie kubki z kawą w takiej samej ilości. Bez pytania zaczęła zbierać puste talerze, zostawiając jeden, na który leżały racuchy i mały pojemniczek z konfiturom i łyżeczką. 

-Czy skontaktowała się panienka z panem? -Kiwnęłam twierdząco głową- Dobrze. Czy to wszystko?

-Tak... 

Mruknęłam, biorąc widelec i wkładając do buzi kawałek ciasta. Boże... Dla takich posiłków nie żałuję, że urodziłam się jako bogata panienka. Niech nazywają mnie bananowym dzieckiem. Mam to gdzieś! Karmcie mnie kurwa! Prawdziwych przyjaciół poznaje się w głodzie! Drzwi zamknęły się za kobietą, a chwilę później obok mnie wyłożył się Shoto. Przeskoczył przez oparcie i dosłownie rzucił się na kanapę przez co prawię wylałam moją kawę! Spojrzałam na niego wściekle.

-Ocipiałeś? -Syknęłam, odkładając szklankę na stolik- Prawie kurwa latte mi rozlałeś.

Mieszaniec przewrócił oczami i położył głowę na moim kolanach. Ten ruch sprawił, że moja myśl o zabiciu tej pasożytniczej jednostki zaniżającej średnią inteligencji naszego rocznika, coraz bardziej przypominała realny plan. Zacisnęłam usta w wąską linię i zamknęłam oczy, by się uspokoić i chodź przez chwilę nie widzieć jego mordy. Raz, dwa, trzy, cztery... Kurwa! Otworzyłam oczy z zaskoczeniem, przez chwilę patrzyłam w niedowierzaniu na Todorokiego, ale po chwili, zepchnęłam go z swoich kolan i wystartowałam do łazienki. Panicznie zaczęłam przeszukiwać półki, totalnie zapominając o położeniu tego pieprzonego i cholernie potrzebnego mi w tym momencie płynu. Gdy w końcu pochwyciłam w swoje dłonie pojemnik z przeźroczystym płynem, wypełniłam nim całe usta. Trzy razy... 

-Przesadzasz. -Spojrzałam w stronę drzwi i mieszańca, który opierał się o framugę, patrząc na mnie z politowaniem. Zamknął oczy i odepchnął się od niej, tylko po to by wyrwać mi szczoteczkę do zębów- Ledwo cię musnąłem. -Zakpił, ale od razu odepchnęłam go i odebrałam swoją własność, boleśnie zaczęłam pocierać szczotką o swoją wargę, ale chłopak znowu mi ją zabrał- Przestań Kira. 

Przewróciłam oczami, ale nie mam zamiaru dłużej z nim rozmawiać... Opłukałam twarz i spojrzałam na swoje odbicie. Na moich ustach, było kilka małych zadrapań, z których sączyła się niewielka ilość krwi. Wypuściłam powietrze z głośnym świstem, spuściłam wzrok i ponownie przemyłam twarz wodą. Dupek. Jak mógł pocałować mnie, wiedząc jak bardzo mnie wkurza? Idiota!

-Czego ty kurwa nie zrozumiałeś? -Syknęłam, zaciskając palce na umywalce, wlepiałam swoje wściekłe spojrzenie w płynącą wodę- Czego kurwa!? -Powiedziałam głośniej, oczekując jakiejś odpowiedzi- Nie jestem zainteresowana twoimi problemami seksualnymi. Wisi mi i powiewa czy chcesz mnie zaliczyć, czy faktycznie coś czujesz. Nie trawię takich osób jak ty. -Przerwałam, naprawdę nie potrafię całować się z każdym. Jeszcze świadomość tego, że kilka godzin wcześniej Nana... Zaraz się porzygam... Moja wyobraźnia sama zaczęła pokazywać mi tą dwójkę, całującą się, Nane całującą usta, które kilka minut temu złączyły się z moimi- Wynoś się stąd...

Mruknęłam w końcu, próbując uspokoić się chodź trochę. Czułam mrowienie w okolicy łopatek i doskonale wiedziałam co to znaczy. Nie wytrzymam z nim dłużej... Wyprostowałam się, odgarniając niesforne pasma włosów z twarzy. 

-Zachowuj się tak dalej, a nigdy nie znajdziesz chłopaka. -Prychnął, zerknęłam na niego z znudzeniem, posadził swój tyłek na umywalce, ale jego długie nogi i tak dosięgały ziemi, ręce trzymał w kieszeni, ale dobrze widoczne żyły, wskazywały, że zaciska pięści- Nigdy się nie całowałaś czy jesteś tak wstydliwa? -Zagryzłam wargę, by nie wybuchnąć, niech on stąd pójdzie- Czy może problem tkwi we mnie? -Jego ręce znalazły się po obu stronach mojego drżącego z nerwów ciała, jego klatka piersiowa naparła na moje plecy, przez co spojrzałam w jego dwukolorowe oczy, odbijające się w lustrze, ta czynność sprawiła, że na jego ustach zagościł mały uśmiech- Jestem dla ciebie zbyt biedny? Za mało elegancki? Nie zachowuje się jak bufon? -Dobrze wie, że zachowuje się jak bufon- Może jesteś zła, bo doceniam wdzięki innych kobiet? -Jeśli jeszcze raz zasugeruje, że jestem o niego zazdrosna, nie będę stać bezczynnie. Jedna z jego dłoni wjechała pod moją koszulkę i zatrzymała się na brzuchu- Jestem pewny, że gdybyś w końcu odrzuciła swoje królewskie ego, mógłbym sprawić, że oszalejesz z rozkoszy...

Mruknął wprost do mojego ucha, na końcu przegryzając jego płatek. Nie da się opisać słowami tego co poczułam w tym momencie. Mieszanka obrzydzenia do kogoś jego pokroju, chęć zrobienia czegoś za co niewątpliwie pójdę siedzieć i złość, która panicznie szukała ujścia. W tym wszystkim była jednak domieszka rozbawienia. Pominął pewien istotny szczegół... Sposób, w który i on szuka przyszłej partnerki... 

-Może dlatego, że jesteś szpetny? -Zakpiłam, co sprawiło, że wyprostował się i spojrzał na mnie wściekle- Mały kompleks, prawda? Ładnie cię mamusia urządziła. -Zaśmiałam się kpiąco i pokręciłam głową z rozbawieniem, gdy obrócił mnie w swoją stronę, ciskając we mnie piorunami. Nie powinnam tego robić. Wiem, że nie powinnam- Co to za mina? Przed chwilą byłeś taki rozbawiony! Naprawdę nie wpadłeś na to, że po prostu nie mogę patrzeć na twoją gębę? -Syknęłam, łapiąc jego brodę w dwa palce- Może pomożesz mi zrozumieć jak ktoś z taką facjatą, może uważać się za atrakcyjnego? -Jest atrakcyjny, a ta blizna tego nie zmienia, wręcz przeciwnie, dodaje mu seksapilu- Zaskoczony? Myślałeś, że nikt nie wie o twojej matce? Niespodzianka. Przecież nasi rodzice się znają od dawna... Znam każdy szczegół wypadku, który tak cię oszpecił. -Syknęłam. Nie zgadzam się z moimi własnymi słowami. Chce się go po prostu pozbyć. Od samego początku wiedziałam, że ta znajomość zakończy się źle. Dlaczego nie mógł odpuścić już wtedy? Oszczędziłby niepotrzebnych emocji i sobie, i mi... Po kolejnej minucie milczenia, w końcu spojrzałam na jego twarz, nie był zły tak jak się spodziewałam. Lustrował moją twarz obojętnym spojrzeniem. Może szukał na niej jakiegoś zaprzeczenia? Poszlaki, która wskazałaby mu, że kłamałam? Czekał, aż powiem, że wcale tak nie myślę? Naprawdę nie wiem... Westchnęłam, zerkając na wannę, była w tym momencie bardziej interesująca niż on... Nie powinnam mówić czegoś takiego. To nie jest argument, którym powinnam się posłużyć, zeszłam tak nisko... Bądź co bądź, ale był dla mnie całkiem miły... Chciałabym być tak nieczuła jak myślą wszyscy- Idź już... 

Szepnęłam. To chyba przez sytuację z Naną i moim bratem... Pomógł mi i teraz czuję się wobec niego dłużna. Westchnęłam, gdy opuścił łazienkę. Dobrze, że poszedł... Nie zdążyłam nacieszyć się tą ciszą, bo szybko wrócił do pomieszczenia z swoim telefonem. 

-Powiem ci to wprost. -Syknął, wystawiając w moją stronę urządzenie- Akurat po tobie spodziewałem się czegoś więcej, ale jak widać jesteś tak samo płytka jak większość bogatych panienek. -Mylisz się i to bardzo- Chodzi ci jedynie o wygląd. Nie będę się nad tym rozczulał, bo nie jestem lepszy. -Akurat tu się zgodzę- Jebię mnie co sobie myślisz, ale pomogłem ci dwa razy, więc wisisz mi dwie przysługi. -No nie do końca, pomógł mi raz, drugą przysługę ma za informację o festynie, która i tak była dla mnie bezużyteczna, ale niech mu będzie- Więc ładnie piszesz tu swój numer i...

-Masz messengera. -Przerwałam, na co prychnął z rozdrażnieniem- Możesz tam i dzwonić i pisać. Po co ci mój numer? 

Dłoń chłopaka przeleciała obok mojej głowy i z impetem uderzyła w lustro. Spojrzałam na niego ze znudzeniem, ale przyjęłam telefon, na którym zapisałam swój numer. Oddałam mu urządzenie i poczekałam, aż zapiszę kontakt.

-Oprócz tego nie wierzę, że naprawdę tak myślisz. -Spojrzałam na niego z rezygnacją, zaplanował to... Westchnęłam bezgłośnie- Chociaż i tak nie było miło słuchać o mojej matce. Nie rób tego. 

Złapałam jego koszulkę i przyciągnęłam go do siebie. Naprawdę byłam wściekła! 

-Przestań ze mną pogrywać ty pieprzony dupku. -Syknęłam, wpatrując się w jego zaskoczoną twarz- Co ty sobie kurwa myślisz? Od samego początku mówię byś się ode mnie odpierdolił. W dupie mam twoje uczucia i polecenia, które wydajesz w moim pierdolonym domu. Więc do cholery jasnej spierdalaj stąd, ty męska dziwko z burzą hormonów.

Todoroki zaśmiał się, kładąc dłoń na moim policzku. Wkurzyłam się i wykręciłam jego rękę, sprowadzając tym samym chłopaka do parteru. 

-Dobra, dobra! Spokojnie Kira! -Jęczał, uderzając drugą ręką o podłogę- Po prostu nie rozumiem dlaczego tak ci to przeszkadza okej!? -Puściłam jego rękę. prychając pod nosem- Jezu... Skąd ty masz tyle siły?

 Jojczył, pocierając nadgarstek i wstając z kolan.

-Obrzydza mnie to. -Zaczęłam, a to zbiło go z tropu, z początku zapewne nie wiedział o czym mówię- Nie jestem osobą, która chętnie się dzieli. Mam również pewne... -Naprawdę zaraz się porzygam- Opory. Przed kontaktem fizycznym z ludźmi, takimi jak ty. -Mieszaniec patrzył na mnie z niezrozumieniem, zrezygnowana jego głupotą, potarłam swoje skronie, jak wytłumaczyć to takiemu kretynowi?- Dobra. Powiem to wprost, okej? 

-Okej. 

-Obrzydza mnie kontakt z tobą. Ja ogólnie nie przepadam za kontaktem fizycznym. Nawet gier zespołowych nie lubię, a już szczególnie, gdy nie mam możliwości wyboru... -Widziałam, że miał lekkie problemy z zrozumieniem całej sytuacji- Nie potrafię całować się z każdym, okej? A jakoś wątpię, byś wczoraj tego nie robił. -Todoroki spojrzał w bok i westchnął- No właśnie. Ja po prostu się tym brzydzę. Więc nie rób tego. 

~~~~~~

MAI Vermillion (Marionetka- tworzy sznurki, którymi związuje ludzi)

AKANE Tokagi (ciecz-może zmienić swoje ciało w ciecz)

HIBIKI Rose (Królik)

KIRIGIRI Renio (Kot)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro