Pierwsza kropla

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Pobudka. -Zacisnęłam mocniej powieki i jeszcze bardziej wtuliłam się w szeroki tors, należący zapewne do mojego brata- Kira... -Jęknął z niezadowoleniem i dźgnął mnie kilka razy palcem w policzek- Jeśli nie wstaniemy teraz, nie zjemy śniadania...

Machnęłam na to ręką i jeszcze bardziej wzmocniłam uścisk.

-Walić...

Mruknęłam i właściwie prawie zasnęłam, ale drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem.

-Dzieciaki, co wy jeszcze robicie w łóżku? -Ten głos oznaczał, że moją drzemkę szlag strzelił- Szybciutko, szybciutko! Szykujcie się i na śniadanie! -Wystawiłam w jej stronę środkowego palca, ale szybko uświadomiła mi, że dzisiaj i tak pójdę do szkoły, potarłam obolałe pośladki i niechętnie podniosłam swoje leniwe dupsko z miękkiego dywanu mojego brata- Wspaniale! Widzimy się na śniadaniu kochani!

Pocałowała mnie w czoło, a jej czarno-białe włosy połaskotały mnie w policzek, następnie odwróciła się do brata, by zrobić dokładnie to samo i wyszła z pokoju. Spojrzałam błagalnie na Ryote, ale on jedynie kiwnął przecząco głową. Westchnęłam z rezygnacją i wróciłam do swojego pokoju w celu ogarnięcia się. Po założeniu czarnej bielizny i zakolanówek wciągnęłam na tyłek czarną spódniczkę z białymi paskami na spodzie, opuściłam ją trochę. Na oślep szukałam góry garderoby, ale nie potrafiłam jej znaleźć. Spojrzałam na biurko i zmarszczyłam brwi. Byłam pewna, że położyłam tę głupią bluzkę z resztą ubrań. Jebać. Weszłam do swojej garderoby i rozejrzałam się za materiałem. Szybko wypatrzyłam swoją zgubę i wciągnęłam ją przez swoją głowę. Naelektryzowane włosy sterczały we wszystkie strony, ale zajmę się tym za chwilę. Bluzka sięgała mniej-więcej do pępka i miała spory, wiązany dekolt. Przeczesałam włosy szczotką i spryskałam je sprejem, stworzonym przez kobietę zwaną naszą matką. Jedna z nielicznych rzeczy, które mi się przydają. Przynajmniej włosy mi się nie elektryzują i wyglądają zajebiście. Założyłam kolczyki, zapięłam na szyi nieśmiertelnik i naszyjnik, na ręce zawiązałam chustkę, popsikałam się perfumom i ściągnęłam z oparcia krzesła marynarkę, którą niechętnie wciągnęłam na ramiona, ale i tak podwinęłam rękawy do łokci. Rzuciłam się na kanapę i zaczęłam wciągać na nogi czarne buty na kilkucentymetrowym, grubym obcasie. Były wygodne i dodawały mi parę centymetrów. Niestety, ale przy moich kumplach gigantach jest to potrzebne, dobrze, że dziewczyny są niższe... Ostatni raz podeszłam do biurka i przejrzałam się w lustrze. Usiadłam na krześle, podniosłam czarną torbę z symbolem smoka tworzącego znak nieskończoności. Nie wiem, co za dureń wymyślił ten symbol, ale jest tak stary, jak nasza rodzina. I właściwie stał się naszym znakiem rozpoznawalnym, trochę jak klany z Naruto. Jezuuu... Skąd ja biorę te porównania? Tablet, kilka power banków i ładowarki wylądowały w osobnej kieszeni, zaraz obok wypchanego portfela, fajek, zapalniczek, kilku e-papierosów i liquidów. Jestem takim geniuszem... Po co komu osiem zeszytów, skoro można wziąć tylko jeden i udawać, że coś się robi? Oczywiście miałam książki, by zachować pozory zainteresowania. Zapięłam torbę, zrobiłam kilka kroków w stronę regału na książki i nie zatrzymując się, zgarnęłam okulary przeciwsłoneczne, które po chwili namysłu, włożyłam w kieszonkę służącą do noszenia picia.

-Jesteś w końcu. -Wystawiłam język w stronę brata i usiadłam obok niego, spojrzałam na niego z uśmiechem, miał na sobie czarne jeansy i tego samego koloru, obcisłą koszulkę z trójkątnym wcięciem, nieśmiertelnik tworzył małe wybrzuszenie w okolicy torsu, Ryota poprawił kołnierzyk marynarki i wsunął w jej kieszeń swoje okulary- Co jest?

Wzruszyłam ramionami i wzięłam się za jedzenie. Dzisiaj jajko Benedykta, świetnie! Uwielbiam je! Zjadłam dwa, gdy pod mój nos podsunięto tosta croque madame. Spojrzałam na brata, który pałaszował swojego z uśmiechem. Biorąc z niego przykład, również zaczęłam jeść. Po tym, jak zjadłam, stwierdziłam, że jestem już najedzona. Sięgnęłam po wysoką szklankę z mrożoną kawą, którą chętnie opróżniła, oczywiście nie odbyło się bez wyścigów z bratek, które i tym razem zakończyły się remisem. Rodzicie, zaśmiali się cicho i pokręcili głowami z rozbawieniem. Po chwili jednak spoważnieli, spojrzałam na brata z niezadowoleniem, ale nic nie powiedziałam. Ojciec odchrząknął.

-Wiecie, że oczekuje po was dobrych wyników. Przeniosłem na was moją ambicję i wiem, że nie koniecznie musi wam się to podobać, ale...

Czując długą pogawędkę, zareagowałam odruchowo.

-Zluzuj staruszku. -Zaczęłam, uciszając go- Wiemy. Skończymy naukę i zdecydujemy, co chcemy robić. Chodzenie do tej szkoły jest tradycją bla bla bla. Mówiłeś nam to już setki razy!

Mężczyzna uśmiechnął się i wrócił do przerwanego posiłku, ale moja ukochana matka z tym swoim wrednym uśmieszkiem nie skończyła.

-Ciebie to strasznie wkurza, prawda? -Zakpiła, podpierając brodę na dłoni i robiąc dzióbek- Taka samodzielna dziewczyna, a nie może zdecydować, gdzie pójdzie. Ojojoj.

Wystawiłam w jej stronę środkowego palca i wstałam od stołu.

-Spadaj kobieto. -Zerknęłam na brata- Idziemy?

***

Wjechaliśmy do szkoły na rolkach, tworząc przy tym niemały harmider, kilka osób było w takim szoku, że widząc nas, traciło równowagę. Zatrzymaliśmy się przed klasą, poczekałam na brata, zmieniając swoje obuwie. Chłopak dogonił mnie jakieś 10-15 sekund później. Posłałam mu zwycięski uśmiech. 

-Oszukiwałaś! -Prychnęłam pod nosem i popchnęłam go delikatnie- Głupek!

-Wypraszam sobie! -Zawiązałam buty i wystawiłam rolki w stronę Ryoty- Ubieraj buciory, chowaj rolki i włazimy do tego burdelu.  

Głęboki śmiech chłopaka zwrócił uwagę kilku, stojących niedaleko dziewczyn, ale gdy zgromiłam je wzrokiem, zwiały. Brat szarpnął mnie na swoje kolana i włożył moje rolki do portalu. Wykorzystujemy go jako schowek. Objęłam szyję bruneta, gdy uśmiechnął się do mnie promiennie. 

-Zazdrosna siostrzyczka? 

Zakpił, pocierając swoim nosem o mój. Przerwałam tą zabawę w momencie oparcia swojego czoła o jego.

-Tak jakby. Nie lubię, gdy obcy ludzie gapią się na ciebie w taki sposób. -Szepnęłam, zamykając oczy- Sam dobrze wiesz.

-Wiem...

-Ekhem! -Oboje spojrzeliśmy na niską kobietę, która wpatrywała się w nas gniewnie- Proszę nie obściskiwać się na korytarzu. 

Zmarszczyłam brwi i chciałam porządnie jej wygarnąć, ale powstrzymała mnie przed tym ręka brata. 

-To nie tak jak wygląda proszę pani. -Uśmiechnął się rozbrajająco, a kobiecie widocznie przeszły wszystkie nerwy- Jesteśmy rodzeństwem, bliźnięta. W taki sposób okazujemy sobie wsparcie, rozumie pani? To nasz pierwszy dzień w nowej szkole i szczerze mówiąc trochę się stresujemy. Nie przepadamy za zmianami. 

Poczułam dźgnięcie, więc zrozumiałam, że muszę podłapać temat. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się równie uroczo.

-Mówi prawdę. Nie ma między nami żadnej romantycznej relacji, po prostu jesteśmy ze sobą bardzo związani. No wie pani... Wieź między bliźniętami i te sprawy. -Kobieta uśmiechnęła się i kiwnęła głową kilka razy, skacząc wzrokiem po naszych twarzach i doszukując się każdego podobieństwa- Oczywiście zrozumiemy jeśli zażąda pani dowodu. Wystarczy legitymacja szkolna?

Dla potwierdzenia swoich słów włożyłam rękę do kieszeni marynarki, nie było w niej legitymacji, ale wiedziałam co zaraz nastąpi.

-Nie ma takiej potrzeby! -Uśmiechnęła się ciepło- Rozumiem. Miło spotkać rodzeństwo, które dogaduje się tak dobrze. -Oboje przekrzywiliśmy głowy, śmiejąc się gardłowo, to nasz angel mode- Jak się nazywacie? 

-Ryota i Kira Kyouhaku. 

Odpowiedział za nas obu, kobieta otwierała usta, ale nie miałam ochoty już jej słuchać, wstałam z kolan brata i podałam kobiecie rękę.

-Będziemy już iść, nie chcielibyśmy spóźnić się na pierwszą lekcję. Miło było panią poznać.

Brat poszedł w moje ślady, a nawet posuwając się dalej i całując wierzch jej dłoni. 

-Byłby miło, gdyby tak miła osoba uczyła klasę 1-A.

Kobieta zaśmiała się i odgarnęła kilka włosów za ucho. 

-Niestety, ale uczę w innej klasie. Niemniej uważam, że jeszcze kilka razy się spotkamy. Powodzenia. 

Weszliśmy do klasy, zwracając na siebie niemałą uwagę. Chciałam zająć wolne miejsce w ostatnim rzędzie, ale mój brat złapała mnie za łokieć i pociągnął do tyłu. Uśmiechnął się w stronę jakiejś krótkowłosej brunetki. 

-Hej. -Posłał jej swój firmowy uśmiech- Ryota. Miło poznać. 

Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną, ale również uśmiechnęła się krzywo i przybiła żółwika mojemu bratu.

-Uraraka Ochaco.

Powiedziała pewniej niż przypuszczałam, następnie spojrzała na mnie i nie wiedziała jak zareagować.

-Ki...

-Kira!

Spojrzałam na Bakugo z obrzydzeniem i również zrobiłam kilka kroków w jego stronę. 

-Jeszcze żyjesz... -Rzuciłam, unosząc wysoko głowę, zachowałam spokojny ton, ale jego widok podnosi mi ciśnienie- Powinieneś zostać w swoim polu i dalej kopać ziemniaki wieśniaku. 

Dokończyłam, gdy otwierał gębę, by coś mi nawrzucać. 

-Po cholerę tu przylazłaś!? Nie masz czego robić w burdelu!? Klienci się skończyli!?

Złapał moją marynarkę i przyciągnął mnie do siebie.

-Mocne słowa jak na szmatę.

Pchnęłam go do tyłu i pogładziłam, wygnieciony materiał.

-Pieprzona materialistka! Co zrobiłaś, że się dostałaś!? 

-Uspokójcie się... -Oboje spojrzeliśmy na Deku, jego twarz wyrażała zdenerwowanie, które zaczęło schodzić z mojej- Nie róbcie widowiska. Proszę. 

-Spadaj Deku! Takie śmiecie nie mają prawa głosu!

Pchnął zielonowłosego w moją stronę, złapałam go za ramiona i delikatnie odepchnęłam do tyłu, nakazując by się odsunął.

-Powiedz to kurwa jeszcze raz! Jesteś jedynym śmieciem w tej klasie! Ktoś powinien skrócić ci łańcuch kundlu i zainwestować w porządny kaganiec! Jeśli masz czas na bezsensowne szczekanie, zajmij się czymś co nie doprowadzi mnie do kurwicy! Wyobraź sobie, że widok twojej zeszmaciałej mordy, nie jest szczytem moich marzeń, a słuchanie w kółko tego samego pierdolenia tym bardziej! Jaki ty masz do niego problem!? Kim ty w ogóle jesteś, by tak go nazywać!? Specem kurwa!? Na wysypisku dorabiasz czy stamtąd cię wzięli!? Idź zmień podpaskę i wróć jak uspokoisz raka macicy! -Oboje milczeliśmy, mierząc się wściekłym spojrzeniem, miał mi sporo do powiedzenia, ale to milczenie było poniekąd formą komunikacji między nami- Siadaj na dupie, zanim zrobimy coś czego oboje będziemy żałowali. 

Szepnęłam na tyle cicho, by tylko on to usłyszał. Chłopak syknął i jeszcze razy przyciągnął mnie za marynarkę.

-Znalazł się obrońca pokrzywdzonych. Miałaś go gdzieś całe gimnazjum, myślisz, że uwierzę w to pierdolenie? Nic nie wiedziałaś? Jasna... -Szeptał równie cicho, wpatrując się w moje oczy z złością i czymś w rodzaju tęsknoty- Szkoda na ciebie czasu. -Bakugou nie zdążył się wycofać, a  poleciał na pobliską ławkę- Co to miało kurwa być!?

-Stoisz w przejściu. -Chłopak o czerwono-białych włosach, dwubarwnych tęczówkach i blizną na oku, spojrzał na blondyna z znudzeniem- Jeśli kłócisz się z dziewczyną, rób to gdzieś indziej. Plączesz się pod nogami śmieciu.

Bakugo złapał nowo przybyłego za czarną bluzę, wystającą spod marynarki i przyciągnął do siebie. 

-Ona. Nie. Jest. Moją. Dziewczyną. 

-Nawet lepiej. Przynajmniej się nie marnuje. 

Jakoś nie miałam ochoty na kolejną kłótnię. Odwróciłam się w stronę Izuku, miał w rękach moją torbę, widocznie, złapał ją, gdy ja darłam się na tego dupka. Odebrałam ją.

-Weź się w końcu w garść. Nie jesteś dzieckiem, by przed nim uciekać. 

Mruknęłam z znudzeniem. Zajęłam miejsce obok brata, który posłał mi niezadowolone spojrzenie, przewróciłam oczami, wyciągnęłam telefon i weszłam w okno konwersacji, ale ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu i zaczęłam przeglądać zdjęcia na różnych forach, jakoś muszę zagospodarować wolny czas, a co jest lepsze od zwiedzania i wkurzania innych? Przede mną usiadł ten chłopak. Gapiliśmy się na siebie chwilę, zostałam nawet obdarzona krótkim uśmiechem, ale w odpowiedzi pokazałam mu język i wróciłam wzrokiem do telefonu, ale nieznajomy dalej mi się przypatrywał. Miałam zamiar go opieprzyć, ale nauczyciel wczołgał się do klasy w żółtym śpiworze i kazał przebrać się w kombinezony. 

-Nie ma Amstronga i Arisugawy.  

-Psorze! Amstrong jest za granicą, a Arisugawa rozchorował się kilka dni temu. 

Powiedział mój brat, na co profesor kiwnął głową i zapisał coś w dzienniku.

***

-Ewolucja indywidualności, a co z rozpoczęciem roku!? 

Spojrzałam na tą samą brunetkę i prychnęłam z rozbawieniem.

-Jeśli chcecie zostać bohaterami nie macie czasu na tak trywialne zajęcia. U.A. jest wyjątkowe ze względu na to, że nauczyciele prowadzą zajęcia wedle uznani. Mieliście takie testy w gimnazjum, prawda? -Pokazał nam telefon z rozpiską- Testy sprawnościowe, w których używanie indywidualności było zakazane. Norma zakłada, że pomiary nie powinny uwzględniać wyników z udziałem mocy. To absurdalne. -Przerwał, zatrzymując wzrok na nielubianym gnoju, który zrobił niezłą aferę w klasie- Bakugou, miałeś najlepsze wyniki na egzaminie wstępnym. Jaki był twój rekord w rzucie piłką?

-67 metrów.

Odparł od razu. O kurwa, ja nie pamiętam niczego z gimnazjum. 

-Teraz spróbuj z indywidualności, wszystko jest dozwolone póki jesteś w kole. 

No dawaj blondasie, chce zobaczyć co potrafisz.

-Zdychaj!

-Co kurwa? Serio? 

Kilka osób spojrzało na mnie, ale nikt nie zareagował.

-Najpierw poznajcie maksimum swoich możliwości. Od tego musicie zacząć przy budowie podstaw.

Pokazał nam wynik i uważam, że mogło być lepiej. Po pierwszym miejscu spodziewałam się czegoś więcej. Cóż jedni się ciszyli, inni panikowali. 

-Co o tym myślisz Kiri?

Zerknęłam na brata i uśmiechnęłam się kpiąco. 

-Myślę, że będę lepsza od ciebie.

Prowokujący uśmiech wykwitł na jego ustach. I zaczęły się nasze małe zawody. 

***

W biegu na 50 metrów byłam najlepsza, z tego co wiem Iida miał około 3 sekund, u mnie nie była to nawet jedna. Braciak był drugi z czasem 01.21. Podnoszenie ciężarów było totalną klapą dla mnie, nie byłam najgorsza, właściwie to byłam w czołówce, ale Ryota był lepszy. Skok w dal? Właściwe tu postanowiliśmy zremisować i wspólnie zajęliśmy pierwsze miejsce. Skoki w bok obunóż... Tu miałam zdecydowaną przewagę, ale postarałam się jedynie na tyle, by być na równi z nim. Rzut piłką? No cóż. Tu zajęłam pierwsze miejsce egzekwo z Uraraką. Co do Ryo... Nie był najgorszy, był drugi, ale i tak nie zadowalał go ten wynik. Bieg długo dystansowy, tu znowu byliśmy najlepsi, brat kilka setnych sekundy po mnie, pozostałymi konkurencjami były przysiady i skłony. Tu właściwie nie staraliśmy się jakoś super bardzo, ale brunet chyba zrobił więcej powtórzeń. W każdym bądź razie przy ostatecznym wyniku wygrałam. Nie wiem o ile, ale walić to. Ważne, że wygrałam. Spojrzałam na wyższego bruneta i cmoknęłam ustami. 

***

Podeszłam do pudełeczka i wylosowałam karteczkę.

-W której drużynie będziesz!? 

Spojrzałam na All Mighta, skąd on bierze tyle energii? 

-B. 

-Tutaj. -Spojrzałam na Todorokiego i podeszłam do niego. Przynajmniej on jest wyluzowany, przyszedł w zwykłym dresie i się cieszy- Heh. Dobra dziewczynka szuka złego chłopca? -Podniosłam pytająco jedną brew, a ten gest jeszcze bardziej rozbawił chłopaka- Nie jestem rzeźbą słonko. Nie gap się tak na mnie. 

Prychnęłam cicho. 

-Zacznę od tego... Serio? To miało być zabawne? Po drugie. Skąd masz pewność, że jesteś "dobrą dziewczynką"? Po trzecie. Ty nawet nie masz rzeźby, a tym bardziej nią nie jesteś. One przedstawiają przystojnych facetów. 

Z jego gardła uciekł cichy śmiech, wyprostował się i stanął krok ode mnie.

-Wygadana jesteś. Lubię takie, niełatwe, ale zajebiste. Mógłbym...

-Stop!  -Przerwałam i posłałam mu obrzydzone spojrzenie- Nie chce o tym słuchać. 

-Na pewno? Mogę opisać ci co zrobimy, gdy zdobędę...

Stuknęłam go palcem w klatkę i posłałam wkurzony uśmiech.

-Nie zdobędziesz. Nie jestem monetą czy znaczkiem. Nie śpiesz się z tymi fantazjami, bo się nie spełnią. 

Shoto zaśmiał się kpiąco, podnosząc ręce w obronnym geście. Po chwili jednak znowu oparł się o murek, jego dłoń znalazła się na mojej talii, przyciągnął mnie do siebie, przez co znalazłam się między jego nogami. Na plecach poczułam kilka zazdrosnych spojrzeń. Dziewczyny z mojej klasy zapewne napaliły się na tego gościa i teraz myślą, że jestem jak one... Zgroza. 

-Gdy zdobędę twój numer. -Uśmiechnęłam się kpiąco, mówiąc bezgłośnie "Oszust", on jednak wzruszył jedynie ramionami- Oszust czy nie, jaka to różnica? 

-Powiedzmy, że nie oszustowi, łatwiej uwierzyć. -Zdjęłam jego dłoń z swojej talii, gdy zaczęła, oczywiście przypadkiem, zjeżdżać niżej- Trzymaj rączki przy sobie. 

-Jesteś za bardzo spięta. Wyluzuj. 

Naprawdę nic mnie tak nie wkurza jak typ, który każe mi wyluzować. Nie lubię, gdy ktoś mi to mówi, samo to słowo czasami mnie wkurwia. 

-Spinam się, gdy wyczuwam denny podryw. Dlatego nie dam ci numeru, bo zaczniesz mnie nękać głupimi wiadomościami. Nie wyjdę z tobą do kina, na lody czy w jakieś inne miejsce, do którego zabierałeś swoje dupeczki. Nie wskoczę ci do łóżka, by zaspokoić twoje fantazję. -Otworzył usta z ogromnym uśmiechem- Nie mów, że nie miałeś tego w planach. To widać. Ładnie odwalimy tą szopkę i na tym skończy się nasz kontakt. 

Milczał dłuższą chwilę, westchnął przeciągle i spojrzał na mnie z powagą. Nareszcie...

-Słodko się złościsz. 

Jebnęłam się w czoło z otwartej dłoni, wywołując jego śmiech. Ja z nim nie wytrzymam... Już mnie wkurza. Pieprzony goryl szukający dupki na weekend. 

-Weź się pierdol... 

Mruknęłam i ruszyłam za All Mightem. 

-Skoro tak może znajdziemy jakieś ustronne miejsce?

Przewróciłam oczami.

-Ziom, daj ty mi spokój. 

Jęknęłam, szukając wzrokiem brata, gdzie on jest kiedy ja go potrzebuję?

-Nie mogę. -Spojrzałam na niego jak na debila- Z natury szybko się nudzę. I nie powstrzymuję się, gdy coś mnie zainteresuję. -Przewróciłam oczami i weszłam do pokoju- Zimna jak lód, ale jakby co mogę cię ogrzać.

Puścił mi oczko i zarzucił rękę na ramię, prowadząc w kierunku małego stolika na samym końcu pokoju, na przeciwko było kilka ekranów, zapewne z widokiem na budynek. Usiadłam na jednym z krzeseł i ponownie zaczęłam szukać wzrokiem brata. Stał z jakimś typem, rozmawiał z nim o czymś, ale co chwilę zerkał na mnie i pilnował czy mój partner nie pozwala sobie na zbyt wiele. 

***

-Drużyna I będzie złoczyńcami, a drużyna B bohaterami.

Cała nasza czwórka ruszyła za All Mightem, szliśmy z tyłu, zerknęłam na przypatrującego się mi blondyna, strach ma specyficzny zapach i kształt. Jeśli go wystraszę, będę wiedziała gdzie jest, ale on i tak się lęka... Więc to nie będzie trudne. 

*Mashirao*

Wygranie z nimi jest mało prawdopodobne. Kira zajęła 1 miejsce w teście pana Aizawy, Shoto 3, tymczasem ja 9, a Taro chyba 20. Jednak nie mogę poddać się na starcie. Moc Todorokiego jest mi znana, przynajmniej w małym stopniu. Oprócz tego nic o nim nie wiem, ale on jest mniejszym zmartwieniem. Kira jest tą, której obawiam się bardziej. Nie znam jej mocy. Może jest to super szybkość, może coś innego. Zakładając, że posiada moc podobną do Iidy, będzie zwiadowcą. Będą chcieli zakończyć to szybko? Pomęczyć nas? Wyglądają jakby preferowali drugą opcję, ale to może być mylne. Co zrobić? Jaką obrać strategię? Wpatrywałem się chwilę w brunetkę, co zrobi... Które z nich przejmie kontrolę? Kira stuknęła chłopaka w ramię i szepnęła coś do niego, na tyle cicho bym nie mógł usłyszeć. Po chwili oboje uśmiechnęli się kpiąco i spojrzeli na nas z wyższością. Poczułem się jak przy prawdziwych złoczyńcach, a podobno to nasza rola. Wpatrywali się w nas do samego budynku, ale ja nie byłem w stanie utrzymywać kontaktu wzrokowego. 

-Ej! -Spojrzałem na Todorokiego, który uśmiechnął się do nas kpiąco- Może od razu się poddacie? Przecież i tak nie wygracie, przynajmniej...

-Młody Todoroki, takie zachowanie nie przystoi przyszłemu bohaterowi! 

Todoroki prychnął pod nosem.

-Ja tylko daje im dobrą radę. Nie muszą z niej korzystać. 

Nauczyciel ruchem ręki nakazał nam wejść do budynku. 

-Są straszni, prawda? Ciarki mnie przechodzą jak myślę, że mamy z nimi walczyć!

-Tak... To prawda...

*Kira*

Czułam ich strach. Weszli do budynku, wchodzili po schodach, a ja cały czas wiedziałam gdzie są. Po prostu to czułam i to strasznie mnie jarało. Jestem jebniętą osobą, wiem to, ale nic na to nie poradzę, uwielbiam, gdy ktoś boi się mnie tak bardzo... Nie mogę dokładnie powiedzieć gdzie są, ale to i tak jest wspaniałe... Mieć tak wszechstronną indywidualność.

-Jeszcze kilka sekund. -Kiwnęłam głową i zerknęłam na niego z nikłym uśmiechem- Gdzie są?

-Czwarte piętro. Z łatwością zamrozisz cały budynek, prawda? -Spojrzałam na niego wyzywająco- No chyba, że to dla ciebie za wiele.

-Maleńka... -Jego kciuk przejechał po mojej dolnej wardze- Jak mam dać ci spokój, kiedy zachowujesz się w taki sposób? -Odtrąciłam dłoń chłopaka i wystawiłam język w jego stronę- Nie kuś słonko, bo rzucę się na ciebie, a ci idioci będą mieli darmowego pornola. 

Prychnęłam pod nosem z rozbawianiem. W sumie jest niczego sobie i można z nim spokojnie pożartować. Szkoda tylko, że na prawdę chodzi mu jedynie o moją dupę, zaliczy i zapomni. Chociaż ja nie powinnam tego oceniać, nie jestem dużo lepsza. Odepchnęłam się od małego murka i weszłam do budynku, gdy już minęło 5 minut, podeszłam do małej mapy.

-Wszystkie piętra powinny wyglądać tak samo. -Zatoczyłam palcem koło na małej części mapy- Gdzieś tu. 

-Spoko. Lepiej żebyś lubiła wilgoć, bo po tym pokazie zrobi ci się mokro. -Prychnęłam, patrząc na plecy oddalającego się chłopaka. Wyszłam z budynku, gdy temperatura zaczęła się obniżać. Kilka sekund później był cały pokryty lodem, muszę przyznać, że nie wierzyłam, że to zrobi, ale w pewien sposób zaimponował mi- Ej. -Mruknęłam, słysząc jego głos w słuchawce- Mam ich. 

Uśmiechnęłam się pod nosem. Złapałabym ich już dawno temu, ale po co odsłaniać wszystkie kart tak szybko? Podejrzewam, że większość z nich nie wie na czym polega moja moc, na teście pokazałam zaledwie jedną. Chociaż wątpię, że są w stanie jednoznacznie stwierdzić, że jest to teleportacja. 

-Nie śpieszyłeś się. 

-Cicho. Powinnaś mnie teraz podziwiać. 

Rzuciła z lekkim urażeniem. Budynek zaczął rozmarzać, czyżby to jego sprawka?

-Nie mówiłam ci już? Nie jestem zakochaną laleczką, nie będę szaleć za tobą, bo zrobiłeś to co musiałeś. -Usłyszałam przeciągłe westchnięcie- Złaź na dół.

-Mogłabyś przynajmniej udać, że ci zaimponowałem. Byłoby miło. 

-Zaimponowałeś. -Przerwałam na chwilę- Prowokowałam cię, ale nie wierzyłam, że pokryjesz lodem cały budynek. Jestem pod wrażeniem. 

-Robisz mnie w chuja?

Spytał, po kilku sekundach zszedł po schodach, a chwilę później stał już przy mnie. 

-Ty już nim jesteś. -Ruszyłam w stronę pokoiku, a Shoto szybko dorównał ze mną kroku- Mówiłam poważnie. Naprawdę mnie zaskoczyłeś. 

-Heh! Czuję się wyróżniony! Moje prawdopodobieństwo wzrosło!

Uśmiechnął się uwodzicielsko i próbował mnie objąć, ale się wywinęłam.

-Nie. Dalej nie mam zamiaru utrzymywać z tobą większych kontaktów, niż jest to konieczne. Tak będzie lepiej.

Mimo moich chłodnych słów, uśmieszek nie schodził z jego ust. 

-Lepiej dla ciebie, co? W ogóle...

-Tak. -Przerwałam, nie miałam zamiaru się wykręcać, tak było lepiej dla mnie- Jestem egoistką, dodatkowo mam w chuj wysokie ego i niechęć do otoczenia oraz skłonności do gardzenia słabymi, wkurzającymi lub użalającymi się nad sobą ludźmi. Dupków też nie lubię i ogólnie nie przepadam za większą częścią populacji. Jak dla mnie to jeden chuj czy zdechną, czy nie.  

Początkowy szok chłopaka zmienił się w rozbawienie. Stanął przede mną i uśmiechnął się kpiąco.

-Ocho? Więc po co tu przyszłaś?

-Z nudów. Wolę to niż zwykłą szkołę, zresztą dużego wyboru i tak nie miałam. -Odparłam i usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu, zakładając przy tym nogę na nogę i wyciągając telefon z wewnętrznej kieszeni kurtki- Masz dwie indywidualności? 

-Tya. -Kilka razy stuknął butem w moją łydkę, więc zrozumiałam, że oczekuję mojej uwagi- Moje byłe uważały, że to bardzo praktyczne. Zimą ogrzeję, latem ochłodzę. Nawet nie wiesz jak często ludzie potrzebują ognia. 

Zaśmiałam się i odłożyłam telefon na stół. Jest interesującą osobą. 

-Doszłam do czegoś co zryje ci banie. -Rzuciłam nagle, czym wyraźnie go zaciekawiłam- Jesteś takim bad boy z funkcją play boya.

-Okej i co dalej?

-Bad boy dzielimy przez play boy, boy się skreśla i wychodzi bad play. To idealnie cię opisuje. 

-XkurwaD. Serio to pierwsze co wpadło ci na myśl? Odstaw memy, bo mózg ci zeżrą. 

Zmarszczyłam brwi. Weszłam w galerię telefonu, folder memy i kolejny pod tytułem "nie". Wystawiłam telefon w jego stronę.

-Zaprezentuję ci co o tym myślę w trzech krokach. 

Chłopak strzelił sobie w twarz i wyłożył się na stoliku, tłumiąc śmiech. Kiedy ponownie na mnie spojrzał, pokazałam mu język, po czym zasłoniłam usta ręką. Chyba udało mi się doprowadzić go do szczerego śmiechu, a to nawet przyjemne. Może nie wszyscy są tak irytujący. 

~~~~~~~~~~

Ktoś włamał mi się na konto i dodawał przygotowane rozdziały, ale już odzyskałam dostęp i zmieniłam hasło, więc wszystko jest okej :) Wybierzcie okładkę na książkę ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro