Szósta kropla

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Syknęłam pod nosem, gdy poczułam mocne pieczenie, spojrzałam na swoją rękę i otworzyłam szerzej oczy. Całe biurko było we krwi, tak samo jak moja ręka.

-Znowu to zrobiłaś... -Aira westchnęła z rezygnacją- Czemu zawsze krzywdzisz siebie? -Zignorowałam ją i ruszyłam do łazienki- Powinnaś ściąć te pazury. To nie normalne, byś... -Zamyśliła się na chwilę- W sumie ty się nimi tniesz. I to regularnie. Tylko dzięki temu całemu wampiryzmowi, a właściwie jego cząstce w twojej mocy nie masz śladów.

Przewróciłam oczami, wkładając rękę pod bieżącą wodę, bolało... Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i skwasiłam się, wyłączyłam wodę i odebrałam, od razu włączyłam głośnik i schowałam telefon do kieszeni.

-Znowu kurwa. -Sarknął do słuchawki, gdy ja owijałam nadgarstek ręcznikiem- Co ty sobie kurwa myślisz? Skoro już sobie coś ze mną wyjaśnisz to mi odpisuj!

Prychnęłam, łapiąc jakąś szmatkę i wracając do pokoju, by ogarnąć ten syf.

-Wyobraź sobie, że moje życie nie kręci się dookoła ciebie! -Rzuciłam ścierkę na biurko i zaczęłam ogarniać ten cały szajs, tyle dobrze, że na dywan nie skapnęło- Myślisz kurwa, że robię to specjalnie?

-Ach tak!? Więc co takiego nie pozwalało ci odpisać! -Zamilkłam. No wiesz mój brat dowiedział się jaką męską dziwką jesteś, bo sprawdził mój telefon, a teraz byłam tak wkurwiona, że pocięłam się własnymi pazurami i ogólnie muszę to ogarnąć? No chyba nie bardzo- No słucham! Zadałem łatwe pytanie!

Biały ręcznik przez ilość pochłoniętej krwi zmienił kolor, ale biurko było już czyste, więc ponownie skierowałam się do łazienki.

-Co ty sobie kurwa myślisz? -Sarknęłam, rzucając dwa ręczniki na umywalkę- Nie jesteś kurwa moim chłopakiem, bym musiała ci się tłumaczyć! Nie odpisałam, bo byłam zajęta i tyle!

Zaczęłam owijać przedramię bandażem, ale cały czas byłam gotowa na jakieś docinki.

-Wkurwiasz mnie.

Mruknął, zanim się rozłączył. Przewróciłam oczami, szybko skończyłam opatrywać swoje rany i zmarnowana wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i z braku laku, włączyłam pierwszy odcinek serialu, w którym jedną z głównych ról gra mój dobry przyjaciel, a jednocześnie były chłopak. Zaczynał się nudno, jak każdy serial. Skrawki wspomnień, małe dziecko między kłócącymi się rodzicami, ojciec uderzył matkę, a gnojek spieprzył do pokoju. Kolejna scena przedstawiała tego samego chłopaka, starszego i właśnie tym razem, był to mój ex. Zatrzymałam film i zrobiłam snapa, wysłałam go do Kyoua z dopiskiem "A co to za słodka istotka?". Ledwo wznowiłam oglądanie i już je przerwałam, gdy chłopak zaczął do mnie dzwonić.

-Ja skarbie, ja.

Zaśmiałam się cicho i obróciłam się na brzuch, machając delikatnie nogami.

-No coś ty? Taki słodziak i to niby ty obszczymurze?

Prychnął i trzasnął drzwiami, zapewne tymi balkonowymi. Czyżby fajeczka?

-Ja, ja. -Zaciągnął się, więc trafiłam z tą fajeczką- Czyżbyś się stęskniła?

Westchnęłam bezdźwięcznie i pokiwałam przecząco głową, mimo że on tego nie ujrzy.

-Niezbyt... Po prostu nie mam niczego lepszego do roboty...

Ciche warknięcie doszło do moich uszu. Ma mnie.

-Od kiedy się znamy?

Wciągnęłam powietrze i naprawdę próbowałam sobie przypomnieć, gdzie i kiedy go poznałam, ale po prostu nie pamiętam... Zawsze byliśmy razem. Tak samo jak z resztą, więc zapewne jeszcze w przedszkolu, albo nawet przed? Tak raczej przed.

-No długo. Nie wiem... 12 lat?

Strzeliłam. Zapewne nie trafiłam, może potem porozmawiam o tym z moimi rodzicami. Zapewne pamiętają, kiedy zaczęliśmy formować naszą paczkę, które z czasem pokruszyła się.

-No właśnie kretynko. Słyszę, że coś jest nie teges. -Milczałam, czując narastający głód. Hmmm... Zjadałbym pizze i duże frytki- Gadaj co odjebałaś!?

-No cóż... Ogólnie to zmieszałam Ryotę z błotem, pokłóciłam się z klasowym bad boyem, który najwidoczniej ma zamiar wbić mi na chatę i znowu pocięłam się pazurami. Do tego jestem głodna. -To zdecydowanie brzmiało idiotyczni i jak zrzędzenie bachora- Życie jest takie do dupy.

Sarknęłam, teleportując się do kuchni. Krzątałam się po niej, zbierając dużo jedzonka i czekając, aż on coś powie. Ugh... Dlaczego nie ma tu pizzy?

-Co ty mu powiedziałaś idiotko?

Zesztywniałam, po pierwszym szoku, chwyciłam paczkę pianek i wróciłam do pokoju.

-Że jest problemem... -Mruknęłam, rzucając się na łóżko z wieloma paczkami słodkości- Wiesz, że sprawia same problemy, mimo że chce dobrze, ale nie powinnam mu tego mówić... -Odchrząknął, więc kontynuowałam- Tym razem straciłam cierpliwość. -Sapnęłam, pocierając nerwowo kark. Nie opierdoli mnie, wiem, że stanie po mojej i pomoże mi rozwiązać mój problem, ale czy ja chce go w to mieszać? Odpowiedź to nie... Ma trudną sytuację rodzinną, jego ojciec odszedł do innej kobiety, gdy był w podstawówce, jego matka cały czas popada w stany depresyjne czy inny szajs, pracuje jako fryzjerka, więc kokosów nie zbiera, w sumie to on utrzymuje ją... Nie potrzebuję więcej zmartwień... Szczególnie teraz, gdy wprowadził się do nich nowy chłopak jego matki. Nie lubi go, bo w ogóle nie pracuje i ciągle ma jakieś "ale"... Dodatkowo wprowadził się z córką, która usilnie próbuję go uwieść, codziennie sprowadza koleżanki, które po prostu nie dają mu spokoju... Z tego co pamiętam nazywa się Emi i jest strasznie upierdliwa, chodzi jeszcze do gimnazjum i od kiedy wprowadziła się do domu Kyou walczy o fejm... Idiotyzm... Strasznie mnie wkurza i chyba coś z tym zrobię- Jakoś się z tym uporam. Teraz musi to przetrawić. Po praktykach to wyjaśnię. -Zaśmiał się chicho, zawsze mówił, że lubi moją samodzielność i podoba mu się, że staram się myśleć o innych, mimo mojej niechęci do ludzi- No to koniec o mnie! -Przerwałam, słysząc szybką wymianę zdań między przesłodzonymi głosikami i piskami, a Kyouem. Wróć do pokoju, zamknij drzwi i daj na głośnik. -Poleciłam. Wiem, że to zrobi, jest zbyt ciekawy mojego pomysłu, by odmówić- Idą za tobą, prawda?

-Tak. Są strasznie upierdliwe, ale podejrzewam, że jakoś się ich pozbędziesz złotko... -Szepnął, trzaskając drzwiami, usłyszałam skrzypienie łóżka, więc zapewne się na nim wyłożył- Już.

-Wiesz, że kocham cię i zrobię dla ciebie wszystko, prawda? -Zaczęłam, usłyszałam ciche mruknięcie potwierdzające moje słowa, ale również otwierane drzwi i kilka szeptów, więc pora na przedstawienie- Słuchaj kochanie... Ignoruj te gówniary, oboje wiemy, że i tak nie moją u ciebie szans!

Dziewczyny zamilkły, oczami wyobraźni widziałam ich rozwarte jadaczki i niezrozumiałe spojrzenia. Pojawił się również wspaniały i głęboki śmiech.

-Nie mają. Ciebie trudno przebić złotko... -Zaśmiałam się cicho, już przygotowałam następny tekst, który miałby je odstraszyć, ale on mnie uprzedził- Może mnie jutro odwiedzisz skarbie? W końcu ty uwielbiasz nasze nocne schadzki...

Mruknął uwodzicielskim głosem. I miał rację, bo uwielbiam nasze schadzki. Może nie jesteśmy już razem i nie darzymy się mocnym uczuciem. Między nami nie ma bezgranicznej miłości, a przynajmniej nie tej romantycznej, ale jest coś na wzór pożądania. W jakiś sposób się kochamy i pragniemy swojej bliskości, psychicznej i cielesnej. I może nie jesteśmy parą, ale od naszego rozstania sypiamy tylko ze sobą, dalej chodzimy na randki i nasza relacja jest iście popierdolona. Nie jesteśmy źli, gdy drugie się z kimś umówi, ale mamy jedną przykrą przypadłość. Porównujemy się. Gdy wychodzę z jakiś chłopakiem... Nie mogę powstrzymać się przed zauważeniem, że on zrobiłby to inaczej, ubrałby się inaczej, wybrałby inne miejsce, bardziej odpowiednie. On ma tak samo. Po prostu byliśmy dla siebie odpowiednimi partnerami, czasami zastanawiam się dlaczego zerwaliśmy, ale prawda jest taka, że po prostu... Jakby to ująć w słowa? Może... To było bardziej zauroczenie lub zafascynowanie? Nasza relacja zawsze tak wyglądała. Pierwszy raz zostaliśmy parą w podstawówce. Rozstaliśmy się, znaleźliśmy kogoś innego i znowu wróciliśmy do siebie. I tak w kółko, często mówili nam, że ostatecznie i tak będziemy dobrym małżeństwem, ale my chyba nie widzimy się w jednym domu, z obrączkami i gromadką dzieci. Oboje jesteśmy popierdoleni...

-Uwielbiam. Więc kochanie po szkole idziemy do mnie. -Wymruczałam. Ami widocznie chciała jakiś wyjaśnień, ale usłyszała jedynie szybkie "Spierdalaj, rozmawiam"- Czyżby ktoś na ciebie polował skarbie?

Odgłosy szamotaniny, szybkie kroki, widocznie bieg i huk drzwi. Domyślam się, że ta gówniara zabrała mu telefon i gdzieś się zamknęła. Jeśli to zrobiła ma pecha. Znam układ jego domu na pamięć, każde pomieszczenie i kąt. Nie ma tam rysy, której nie widziałam i wiem doskonale, że w każdym pomieszczeniu znajduję się lustro, wyjątkiem jest jego pokój. Szybki oddech i jakieś nieznane mi odgłosy.

-Kim ty jesteś? -Zaśmiałam się kpiąco i podeszłam do lustra, Aira słyszała całą rozmowę i nie trzeba było jej mówić co ma robić- Kyou-chan nigdy nie mówił, że ma dziewczynę, więc zapewne jesteś jakąś głupią fanką, która liczy na coś więcej. -Sarknęła, uśmiechnęłam się pod nosem, co za pusta gówniara... Dziewczyna wzięła głęboki oddech- Słuchaj... Może on wydaję się jakby cię kochał i w ogóle, ale to kłamstwo. Uwielbia wykorzystywać takie naiwne dupodajki jak ty, bo nie uwierzę, że zadaję się z tobą, z innego powodu. My jesteśmy naprawdę blisko, ukrywa to i nie chce się przyznać, ale po prostu kocha mnie na zabój. -Ta jasne- Może w to nie wierzysz, po tym jak się zachował wcale się nie dziwię, ale on po prostu nie chce przyznać tego przed moimi znajomymi. Gdy jesteśmy sami, wygląda to zupełnie inaczej. -Pokręciłam głową z rozbawieniem i czekałam na ciąg dalszy tego przedstawienia- Ostatnio umówiłam się z kolegą z klasy... Jest zazdrosny i dlatego próbuję zrobić mi na złość. Jesteś tylko jego pionkiem, więc proszę... Nie niszcz sobie życia.

Jęknęła błagalnie. Nie wytrzymałam i zaśmiałam się kpiąco. Aira kiwnęła głową i już po chwili moje lustro zmieniła się w mały telewizor. Więc jednak wybrała łazienkę... Pierwszy raz ją widziałam, ale muszę przyznać, że jest całkiem ładna. Duże niebieskie oczy, różowe włosy sięgające trochę za ramiona i fioletowe końcówki, zapewne farbowane. Była niska i chuda, chociaż przez jej przylegającą bluzkę było widać małą fałdę w okolicach brzucha. Kręciła się nerwowo przy lustrze, poprawiając niesforne kosmyki, nachyliła się na tyle, by jej bluzka odkleiła się od ciała i ujawniła za duży biustonosz na małych piersiach.

-Dziewczynko ja jestem absolutem i priorytetem w jego sercu i umyśle. -Zaczęłam, dziewczyna wyprostowała się i zmarszczyła brwi ze złością- Myślisz, że MNIE nabierzesz? Proszę cię! Mówimy sobie o wszystkim! Wiem również o tym, że jesteś małą, napaloną na sławę suką, ale niestety muszę cię zasmucić... -Urwałam, gdy zauważyłam, za nią koleżankę, głupia pizda wlazła tam z obstawą- On nie gustuje w pustych dzidach z za dużym stanikiem. -Odruchowo złapała się za klatkę piersiową- Tak mała, nie jestem pierwszą lepszą panną, którą pieprzy. Jestem jedyną, której pozwala dotykać się w taki sposób, on nie jest dziwkarzem, więc odpuść.

Syknęła, odwróciła się do koleżanek, jak się okazało są dwie pizdy... Uśmiechnęłam się kpiąco, gdy włączyła głośnik.

-Pff! Myślisz, że mnie przestraszysz! -Sarknęła, śmiejąc się do koleżanek, myśli, że jest cool- Znam takie jak ty, mocna w gębie, a naprawdę głupia i słaba. Ty w ogóle go nie znasz!

Zacisnęłam dłoń na biurku i uśmiechnęłam się z wyższością.

-Skarbie jestem osobą, której nie chciałabyś wejść w drogę... Taki półmisek umysłowy jak ty jest dla mnie zagrożeniem na poziomie samotnej mrówki. Jesteś mocna tylko w grupie i świadczy o tym na przykład to, że chwalisz się naszą rozmową koleżanką. -Przerwałam, widziałam szok na ich twarzach, ale szybko zmienił się on w przerażenie, zaśmiałam się gorzko do słuchawki- Pozdrowienia dla koleżanki z czerwonymi włosami i uszatej, cycatej panny. -Dziewczyny zaczęły się panicznie rozglądać- Oj co się stało? Boicie się? -Spytałam przesłodzonym głosem- Nie wkurwiaj mnie Ami. Możesz mieszkać z nim pod jednym dachem, możesz wmawiać koleżanka, że jest w tobie zakochany, ale obje wiemy, że nawet na ciebie nie patrzy w taki sposób jakbyś chciała. Powiem ci dlaczego. Porównuję cię ze mną i dochodzi do tych samych wniosków co ja. Jesteś głupią, uciążliwą i pragnącą popularności małolatą, która jest gotowa dać mu dupy za jedno czułe słówko. Przy mnie jesteś nikim. -Prychnęła, szepcząc coś do koleżanki, ale Aira szybko mi to przekazała- Nie mam wybujałego ego, ono jest na poziomie adekwatnym do mojej pozycji. W każdym kręgu jestem geniuszem, rozumiesz? Nie ma ani jednej rzeczy, w której jesteś ode mnie lepsza, a teraz ładnie oddaj telefon właścicielowi.

Nie było łatwo ją złamać, była przerażona, ale nie odpuszczała. Czyżby psychofanka?

-Jeśli tego nie zrobię to co mi zrobisz? Nie masz nade mną żadnej kontroli!

Westchnęłam z znudzeniem. Przez chwile rozmyślałam jak tu ją zniechęcić.

-Powiedziałam ci już. Jestem absolutem. -Przerwałam na chwilę- Rozejrzyjcie się dziewczynki. Jesteś w łazience połączonej z sypialnią Kyoua i jeszcze jedną, prawda? Nie należy do ciebie, a jednak jest wiecznie przygotowany na wizytę. Nie nazywają jej pokojem gościnnym, wiesz dlaczego? -Milczała, ale zapewne spodziewała się co chce powiedzieć- Ten pokój należy do mnie. Ale to zobaczysz jutro. Rozłączę się, a ty oddasz grzecznie telefon mojemu facetowi.

Wróciłam do oglądania, zajadając przy tym żelusie. Jednak i tym razem ktoś mi przerwał, spojrzałam w stronę drzwi, które otworzymy się z hukiem i prawie się zakrztusiłam widząc Shoto.

-No siema kurwa! -Wpatrywałam się w niego z szeroko otworzonymi oczami- Nie spodziewałaś się mnie? -Syknął z zwycięskim uśmieszkiem i zamknął za sobą drzwi- Przecież mówiłem, że jadę i lepiej dla ciebie jeśli ruszysz dupę, ale ty wybrałaś tą opcję, to teraz masz! - Przewróciłam oczami i naprawdę nie miałam najmniejszej ochoty odrywać się od serialu... Dlatego jedynie pokazałam mu fucka i kontynuowałam oglądanie. Shoto prychnął pod nosem i podszedł do łóżka- Co ty kurwa odpierdalasz?

Wzruszyłam ramionami, pod wpływem jego ostrego wzroku, za-pauzowałam film i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na jego twarz z nieukrywaną irytacją. Podparłam przedramiona na kolanach, splatając ze sobą własne palce, przez chwilę patrzyłam na wiązankę dłoni i oczekiwałam jakiegoś rozwinięcia, ale nic takiego się nie stało.

-To ty zrobiłeś z igły widły... Nie moja wina, że jesteś idiotą. -Sarknęłam i naprawdę chciałam, by stąd wyszedł- Po co tu przyszedłeś? Nie mogłeś odpuścić i zostać w domu?

Spytałam z znudzeniem. Wpatrywałam się w lustro przede mną, nie widziałam w nim swojego odbicia, gdzie polazła ta anomalia?

-Nie, nie mogłeś! -Zaczął, siadając obok mnie- Bo mnie wkurwiasz, ciągle traktujesz mnie z góry, a to bardzo mi się nie podoba! Więc ogarnę twoje dupsko i zmuszę cię do tego byś...

-Daj mi spokój... -Jęknęłam, przerywając jego wywód. Spodziewam się co chciał powiedzieć. Nie jesteś ode mnie lepsza, zmuszę cię byś to zaakceptowała, a później będziemy się ruchać, no niestety to nie pyknie- Nie mogłeś mi tego napisać?

I w tym momencie wyczułam pewien podstęp, jego uśmiech bardzo mi nie pasował. Nie wiem co odwalił, ale czuję, że to będzie coś mocnego.

-Pff! Chciałem poznać rodziców mojej DZIEWCZYNY! -Po pierwszym szoku, mam ochotę go zajebać- Ale niestety ich nie ma. Anna do nich napisała, że wpadłem i chyba nie mają problemów kochanie.

Trzepnęłam go w łeb. Kilka razy.

-Głupek!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro