'you'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tw; zaburzenia odżywiania

Frank nie lubił mówić głośno o swoich uczuciach, szczególnie tych negatywnych. Od dzieciaka był przezywany za swoje pulchniejsze policzki, dziwne ramiona, wzrost, śmiech oraz styl u ubioru. Nie dziwnym także też nie było, iż rósł z tymi wszystkimi słowami, starając się każdemu dogodzić, ponieważ zapomniał siebie już na starcie.

Pulchne policzki zapadły, ramiona stały się kościste i zakładał częściej większe bluzy, podrósł parę centymetrów, przestał się śmiać i podążał za ciuchowymi trendami.

Najlepszą i najgorszą osobą w jego życiu zdarzył się być Regulus, który ponad wszystko pomagał mu. Proces odratowania siebie był tragiczny, dalej jest, jednakże ma przy sobie pomocną dłoń. Je codziennie w mniejszych czy większych ilościach zdrowe - rzadko niezdrowe - jedzenie i nawadnia się regularnie.

Nie mógłby zliczyć ile razy zamykał się w łazience przed Regulusem, by wyrzucić z siebie cały obiad bądź kolacje. Ile razy w nocy, po zmroku, gdzie nikt go nie oceni, zajadał się słodkościami, które z rana powodowały łzy w jego oczach. Ile włosów stracił, jak słaby jego organizm był, ile miał mroczków przed oczami, jak często mdlał, jak dużo spał oraz siedział przed telewizorem, żyjąc na pieniądzach Regulusa.

Frank nie uważał się za dobrego chłopaka, był daleko od tego. Sprawiał więcej problemów niż przyjemności, mógłby kłócić się całymi dniami na temat własnego zdrowia, o tym, że sam daje sobie rade, nie potrzebuje kogoś innego, czuje się lepiej i będzie zaraz szedł coś zjeść. Po takich kłótniach w domu zalegała niekomfortowa cisza, którą tego samego wieczora Frank wycierał, kładąc się obok Regulusa w ich łóżku, przepraszając go, aby następnie się do niego przytulić. Denerwowało go to jak jego emocje potrafiły się szybko zmienić, a on sam tracił nad wszystkim kontrole i zezwalał na wszystko co działo się w jego życiu.

Nie potrafił zrozumieć, dlaczego Regulus pozostał. Był jedną wielką czerwoną flagą, zachowywał się czasem toksycznie - szczególnie do własnego ciała.

Z jednej strony chciałby to zakończyć dla dobra Regulusa, lecz z drugiej kochał go tak mocno, że nie potrafiłby go wypuścić. Nie wiedział co by zrobił bez tych wszystkich wspólnych wieczorów.

Wspólne oglądanie filmów, randki w różnych miejscach pełnym zabawy, przytulanie się przez godziny, rozmawianie o mniej czy ważniejszych rzeczach, droczenie się, gotowanie nowych rzeczy, które kończyło się bałaganem w kuchni, sesje pocałunkowe w każdym możliwym miejscu.

W swoim życiu zaznał trochę miłości, lecz ona nie ma porównania do tego co widzi w oczach Regulusa. Brak poddania się, ciągła motywacja, zrozumienie, troska, duża odpowiedzialność, ponieważ Black wiedział na co się pisze wchodząc w długo terminowy związek z kimś takim jak on.

Dlatego też nieważne na ile terapii pójdzie, ile razy stanie nad umywalką, jak dużo przytyje a potem schudnie, pokłóci się z Regulusem, uniknie przyjaciół, póki mają siebie, to wszystko w końcu nabierze dobrego tempa.

Frank usłyszał kiedyś, że nim wejdzie się w miłość, trzeba pierw pokochać samego siebie. Uwierzył w to, dlatego tak bardzo zaczął się zmieniać, aby w końcu móc się sobie podobać, lecz zatracił się w tym.

Teraz wie, że to bzdura.

Wie, że nie jest perfekcyjny. Nienawidzi się przecież. Jednak jeśli jest koło Regulusa, wszystko odchodzi. Brzmiało prosto i tak też było.

— Kocham cię — wyszeptał Frank, wtulony do swojego chłopaka.

— Kocham cię bardziej — odparł Regulus, przyciągnął go mocniej, muskając jego włosy.

— Niemożliwe — zaśmiał się.

Regulus był wszystkim o czym Frank mógł sobie wymarzyć i pewnego dnia odwdzięczy się mu za te wszystkie lata troski nad nim.

Ma cichą nadzieję, że kiedyś na jego palcu zjawi się pierścionek, może być nawet ten plastikowy z automatu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro