Rozdział 14 - "... zniszczę ciebie"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Rose?! – Tego się nie spodziewałam. – Co ty tu robisz? Albo raczej: co ja tutaj robię? I gdzie ja jestem?

- Uspokój się, Paulina. Usiądź. Pytasz co ja tutaj robię? Mieszkam. Jesteś w moim klejnocie. I nie wiem co tutaj robisz. Nie mam pojęcia, jak się tutaj znalazłaś. Nigdy nikt się nie spotkał z tym, że jeden klejnot wszedł do „domu" innego klejnotu.

- Jestem w twoim klejnocie, w twoim miejscu regeneracji? W miejscu, gdzie utknęłaś? Ale ja nie utknęłam tutaj razem z tobą? – pytania, pytania. Jak ja uwielbiam nie wiedzieć, co się dzieję. Mówiłam to już? – Ale to niemożliwe... - No i jeszcze do tego, moje ulubione zdanie. No super.

- Tak, to moje miejsce regeneracji. Tak, utknęłam tutaj, ale czy tutaj i ty utknęłaś? Raczej nie. Moim zdaniem, w każdej chwili możesz stąd wyjść. Tylko ciekawe czy możesz coś ze sobą zabrać...

- Czy ty sugerujesz, że wychodząc, miałabym zabrać i ciebie? Jak wyjdziesz to Perła cię wykończy. Zraniłaś ją. – I teraz nie wiem, czy Rose okłamała Perłę, mówiąc, że jest chora, czy nagle poczuła się lepiej, gdy mnie zobaczyła?

- Moja Perełka... Nie chciałam jej skrzywdzić. Straciłam nadzieję, że się stąd wydostanę, dlatego też powiedziałam jej, że chcę umrzeć. Nie chcę by się męczyła przy mnie, ale teraz... Teraz jest nadzieja, że ujrzę jeszcze raz Ziemię. Że ujrzę moją ukochaną Perełkę. Paulina, wiem, że wymagam od ciebie dużo, prosząc cię o pomoc z wydostaniem się stąd, ale chcę zrobić to dla niej.

- A co z Gregiem? Przecież wybrałaś go zamiast niej. Co on teraz pomyśli, jak wrócisz?

- Greg pogodził się z myślą, że nigdy nie wrócę. Znalazł szczęście u kogoś innego, więc myślę, że nie będzie miał nic przeciwko temu, że zacznę znowu z Perełką. Pytanie, czy pomożesz mi?

- Perła jest moja przyjaciółką i jeśli ją zranisz, ja zniszczę ciebie. Ale pomogę ci. – Ślizgonka się odezwała, ale to prawda. Może bym jej nie zniszczyła, ale na pewno nie pozwoliłabym jej zostać u nas.

- Paulina dziękuję ci. Nie skrzywdzę jej, ale jeśli to zrobię, to pozwalam ci ukarać mnie. – Wstała z łóżka i dopiero teraz zauważyłam, że jest ubrana w jeansy i koszulę wpuszczoną w nie. Wyglądała zdecydowanie lepiej niż w tej sukni przesłodzonej. – Ale teraz chyba powinnaś wracać. Nie powinnaś być tutaj tak długo.

Gdy tylko to powiedziała, poczułam, że robi mi się gorąco i chce mi się spać. Odpłynęłam.

- Aaa. – Obudziłam się z krzykiem i bolącą głową. – Boli. Cholernie boli.

- Paulina, słownictwo. Za chwilę poczujesz się lepiej albo przynajmniej powinnaś. – Perła jak zwykle pomocna. Chwila, Perła? Wróciłam?!

- Perła! – Rzuciłam się na nią i przytuliłam ją mocno. – Perła. Jak się cieszę, że cię widzę. Miałam dość już tych róż. I wiśni. Nie, chwila. Wiśnie kocham i nie da się mieć ich dość.

- O czym ty mówisz? Jakie róże i wiśnie? Dobrze się czujesz? Może za mocno uderzyłaś się w głowę i przyśniło ci się coś?

- Nie! To mi się nie przyśniło. Widziałam Rose.

- Co takiego? Widziałaś Rose? – Klapnęła na łóżko. Tak, klapnęła. W normalnej sytuacji to by usiadła, ale teraz klapnęła i to mocno. – Moją Rose? Ale jak?

- Ja też nie wiem jak, ale byłam u niej w klejnocie. Już ci opowiadam.

****

Znowu krótko. Wiem, wiem. Przepraszam, ale odkryłam bardzo ciekawą rzecz. Mianowicie, gdy jestem chora, to wena od tego opowiadania ma wakacje, a wprowadza się od innych. Więc niedługo spodziewajcie się nowej książki lub książek.

Na razie. NOX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro