Tell me the truth

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Luhan's pov

Weszliśmy do mojego pokoju,
a raczej czymś co jeszcze nie dawno nim było. Nie jestem pewny czy jest tu cokolwiek co by przetrwało, ale jak to mówią, nadzieja umiera ostatnia, podszedłem do szafy. Otworzyłem ją
i odetchnąłem z ulgą. Ubrania były nie naruszone. Minie rzucił we mnie torbą i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

- Czego szukasz ? - spytałem

- Czegoś, śladów - westchnął - czegokolwiek - spakowałem ciuchy
i zacząłem przegrzebywać resztę pokoju. Razem z Minnim podnieśliśmy łóżko i stół. Znalazłem tylko parę butów
i pluszowego misia. Spakowalem wszystko do torby.

- Serio ? - zaśmiał się

- No co ? Lubię tego misia

- Nie mam do ciebie siły - zaśmiał się - to co teraz ?

- ekipa sprzątająca?

- ekipa sprzątająca - odparł

- przydały by się nowe meble - westchnąłem zrezygnowany - mam dość, tego ciągłego uciekania. Wszystkiego. - ukryłem twarz
w dłoniach. Czułem, że zaraz się rozpłaczę. Nie płaczę za często, nie lubię tego. Dla mnie jest to oznaką słabości. Zdarzała się to tylko przy jednej osobie, która teraz stoi przede mną.

- Wiem, w krótce to się skończy - siadł koło mnie i przytulił mnie mocno. Wziąłem torbę i wyszliśmy. Mini wykonał telefon i ruszyliśmy do mieszkania Cleo. Całą drogę milczeliśmy. Stanęliśmy przed klatką.

- Uważaj na siebie - chłopak przyciągnął mnie do siebie i uscisnął, tak jakbyśmy mieli się już nie zobaczyć.

- Ty też

- Masz zamiar ją wtajemniczyć?

- Jeszcze nie wiem - spojrzałem w jego oczy - wolałbym nie

- Wiesz że zacznie zadawać pytania. Jest inteligentna nie da się łatwo spławić, a po za tym ściągasz na nią niebezpieczeństwo. Oni nie mają skrupułów.

- Wiem - powiedziałem

- Albo powiesz jej wszystko
i przyjmiesz ją, albo zakończ tą znajomość zanim będzie za późno.

- Co powinienem zrobić twoim zdaniem ?

- To co uważasz za najlepsze. Kieruj się rozumem. - uśmiechnął się
i poszedł w swoją stronę. Odwróciłem się i zadzwoniłem pod odpowiedni numer. Wszedłem do klatki i po schodach udałem się do domu. Drzwi były otwarte, więc od razu wszedłem. Ściągnąłem buty i usiadłem w pokoju dziewczyny. Po chwili sama weszła.

- Ogarnęłam twój nowy pokój. Możesz się już wprowadzić - uśmiechnęła się. Skierowałem się do mojej sypialni i zabrałem się za rozpakowywanie po 20 minutach wszystko było na miejscu. Rozgladnąłem się po pomieszczeniu.
Było małe, ale przytulne. Łóżko było jedno osobowe i znajdowało się koło okna. Na przeciwko niego było biurko a obok kilka szafek. Poszedłem do kuchni w której spotkałem Cleo.

- Gadałaś już z mamą? - spytałem, odwróciła się do mnie i pokiwała przecząco głową. - kiedy masz zamiar to zrobić?

- Na razie jej nie ma, więc nie będę sobie tym zwracała głowy. - odparła ze spokojem w głosie - dzisiaj zamówimy pizze a jutro pójdziemy na zakupy okey ?

- Jasne - spojrzałem na zegar wiszący na ścianie była 21 - może oglądniemy jakiś film - zaproponowałem

- Okey, to ty wybierz, a ja zajmę się kolacją. - podszedłem do półki na której znałjdowały się płyty. Szukałem jakiegoś dobrego filmu, ale znalazłem tylko jakieś same smętne romansidła.

- Nie mogę nic znaleźć - powiedziałem, gdy Cleo dołączyła do mnie. Ona tylko westchnęła i usiadła na fotelu biorąc myszkę do ręki, włączając telewizor plazmowy, który jak mnie mam służył za monitor. Po chwili zalogowała się na swoim koncie i weszła w jakiś folder. Zobaczyłem w nim tytuły różnych filmów, nie które znałem, nie które nie, ale wydaje mi się że znaczna ich większość to horrory. Kliknięła na jeden z folderów i uruchomiła film.

- Co włączyłaś? - spytałem siadając koło niej

- Insidious chapter 1

- oglądałaś go już ?

- Nie - odparła - ale słyszałam że zajebisty - siedzieliśmy razem,
w ciszy oglądając film, Cleo co jakiś czas się we mnie wtulała odwracając wzrok od telewizora co było strasznie uroczę. Usłyszeliśmy dźwięk domofonu wstałem i podszedłem do drzwi. Otworzyłem dostawcy
i zapłaciłem za pizze. Przyniosłem pudełko do pokoju i położyłem na stole. Zabraliśmy się za jedzenie. Cały czas zastanawiałem się czy powiedzieć jej całą prawdę. Bałem się jej reakcji i tego co zrobi z wiedzą, którą chce się z nią podzielić. Nie znam jej za długo, w sumie to w ogóle jej nie znam. Wydaje się być twarda
i niezależna, a przy tym delikatna
i kobieca.

- Nad czym tak dumasz ?

- Zestresowany ostatnio jestem - odparłem - potrzebuje trochę relaxu
- Przecież się relaxujesz

- Ty to nazywasz rekaxem? Poczekaj, pokaże ci co to relax - poszedłem do swojego pokoju, odszukałem torbę i wyciągnąłem niej małą siateczke. Wróciłem do kuchni
i siadłem przy stole - Daj mi paczkę

- Co ?

- No papierosa - dziewczyna podała mi fajkę, a ja w tym czasie zrobiłem tipo i wyciągnąłem potrzebne rzeczy.

- Co ty chcesz zrobić - spytała, spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się szyderczo. Nasypałem trochę tytoniu bletkę, po czym wyciągnąłem
z małego pudełeczka, pokruszoną marihuanę. Dodałem ją do skręta
i na koniec przykryłem kolejna warstwą tytoniu. Zacząłem kręcić, Cleo cały czas mi się przyglądała. Gdy skończyłem, podpaliłem oba końce
i mocno się zaciągnąłem. Podałem jej jointa.

- Puf, puf, pass - podałem jej jointa, ona tylko pokiwała głową, po dwóch buchach przekazała go mnie. Po kilku kolejkach wpadłem na pomysł - Zagrajmy w taxi

- W co ?

- Taxi polega na tym, że zaciągasz się i trzymasz dym w płucach do póki nie dostaniesz spowrotem packa. Jeśli ci się to nie uda, tracisz kolejkę.

- Okey - rozpocząłem grę, szło jej całkiem dobrze. Po 3, może 4 buchach, poczułem jak moje ciało się rozluźnia, w głowie zaczęło mi się kręcić. Spojrzałem na Cleo, oczy, podkrążone i przekrwione, ledwo trzymała je otwarte. Wiedziałem, że czuje się teraz tak samo jak ja. Popatrzyła na mnie uśmiechając się
i ten widok, zupełnie bez powodu strasznie mnie rozśmieszył. Zaśmiałem się cicho, a zaraz po mnie Cleo. Już wiedziałem, że to nasz koniec, po upływie maximum 2 sekund, oboje dostaliśmy napadu szaleńczego śmiechu. Nie wiem ile minęło, dla mnie godziny, żeby opisać czas, który minął, były by może 1/10 tego ile mi się wydawało. Trwało to niczym wieczność. Kiedy się uspokoiliśmy, położyliśmy się koło siebie na ziemi. Nadeszła fala relaxu. Nuciłem sobie po cichu text piosenek, roznych rodzaji muzycznych, od HipHopu i rapu, przez punk, na pop'ie kończąc. Zamknąłem oczy
i rozkoszowałem się chwilą.

- Pić mi się chcę - uchyliłem powieki
i poderwałem się do góry, podszedłem do lodówki. Wziąłem z niej Mountain Dew i podałem jej. Jak się przyssała, to nie dało rady jej tego zabrać, wypiła 2l napoju gazowanego w przeciągu kilku sekund. Zaśmiałem się na ten widok. Wyjąłem drugi napój i sam wziąłem
z niego parę porządnych łuków.

- To co teraz robimy ? - spytała, złapałem do ręki myszkę i włączyłem Boba Marley'a. Blondynka zaśmiała się. Ukłoniłem się przed nią, wyciągając do niej rękę. Zaczęliśmy kołysać się w rytmie muzyki. Przetańczyliśmy parę naprawdę dobrych kawałków i ponownie włożyliśmy się na dywanie.

- Cleo ? - zacząłem

- Tak ?

- Dziękuje, że jesteś - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Podparła się na łokciach i pogłaskała mnie - Na imię mam Paula, ale nie mów nikomu - przyłożyła palec do ust
i zachichotała. Wpatrywała się przez chwilę w moje oczy, po czym złożyła delikatny pocałunek na moich wargach. Odwzajemniłem go od razu. Nic się dla mnie nie liczyło, byłem
w innym świecie. Układałem swoją własną rzeczywistość. Ten pocałunek, nie był namiętny i uczuciowy, raczej słodki i przyjacielski, dlatego nie przejmowałem się nim, lub jego możliwymi konsekwencjami. Zamknąłem oczy i przytuliłem ją do siebie. W takiej pozycji zasneliśmy.

***

Otwarłem oczy i uderzyło mnie oślepiające światło, poczułem ucisk na klatce piersiowej i po chwili uświadomiłem sobie, że to Cleo. Uraczyła mnie jej minka, ona tak uroczo wygląda jak śpi. Zaśmiałem się i delikatnie żeby jej nie budzić, wydostałem się z jej uścisku. Przyniosłem nasze rzeczy do pokoju dziewczyny, dziękując Bogu, że ta malutka istotka ma rolety nie przepuszczające światła. Wróciłem do kuchni i podniosłem ją z ziemi. Powoli położyłem ją w jej łóżku, zamknąłem drzwi i położyłem się obok niej, przykrywając nas oboje. Gdy się obudziłem, leżałem sam. Nie chętnie wstałem i poszedłem do kuchni. Tak jak myślałem, blondynka siedziała przed komputerem, kiedy mnie zobaczyła, poderwała się do góry i podeszła do mnie.

- Hej - pocałowała mnie w usta
i przytuliła, trochę się zdziwiłem

- Yyym Cleo ...

- Spokojnie, nie uroiłam sobie niczego po wczoraj, to tak po przyjacielsku - powiedziała - Nie ma nic do jedzenia, dlatego ze śniadaniem będziesz musiał poczekać, wrócimy ze sklepu - pokiwałem głową i poszedłem się trochę ogarnąć. W tym czasie Paula przygotowała listę rzeczy których potrzebujemy. A tak notabene, to nie mogę uwierzyć że zdradziła mi swoje prawdziwe imię. Nawet nauczyciele mówią na nią Cleo. Mam tylko jedno pytanie, dlaczego zaufała, akurat mnie. Teraz jestem pewny, muszę ją przyjąć, jestem ciekaw co z tego wyjdzie. Chwilę później już byliśmy
w sklepie, kupiliśmy najważniejsze produkty i parę tych mniej potrzebnych, patrz słodycze, lody, pepsi i tym podobne. Gdy wracaliśmy było już ciemno. Gadaliśmy trochę
o szkole, trochę o życiu. Byliśmy już prawie pod klatką, kiedy ktoś potrącił mnie mocno barkiem.

- Ej, uważaj ! - krzyknąłem do niego, obrócił się i ściągnął kaptur. Uśmiechnąłem się od razu

- Hyung! - chłopak wskoczył na mnie
i oplutł nogami mój pas, drugi ukłonił się przede mną

- Hunie, dawno cię nie widziałem, Kyungsoo - zasalutowałem leniwie do niższego

- Uuuu a kto to ? - Sehun podszedł do Cleo, skłonił się nisko i ucałował jej rękę - Sehun, ale znajomi mówią mi Hun

- Cleo - odpowiedziała z uśmiechem, blondyn wrócił do mnie i poklepał mnie po ramieniu

- Może podzielisz się z nami - zapytał po koreańsku, tak aby blondynka nie zrozumiała

- Nie, ona jest trannie - odparłem już po polsku - Nie masz prawa jej dotknąć - Paula spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a Hun odrzucił ręce do góry w geście poddania

- Nie mówiłeś, że jeszcze  przyjmujesz nowych, w takim razie mam nadzieje, że nabór będzie udany i do zobaczenia mam nadzieje - tu, zwrócił się do niej. Chłopaki poszli, a my spowrotem udaliśmy się stronę domu Cleo i od wczoraj, także mojego. Co dziwne, dziewczyną nie zdawała żadnych pytań. Weszliśmy do mieszkania i od razu udaliśmy się do kuchni. Zaczęliśmy rozpakować zakupy. Wkładaliśmy odpowiednie produkty do szafek, szuflad, lodowki
i zamrażarki. Po kilku minutach siedzieliśmy wygodnie w fotelach
i wcinaliśmy chipsy, popijając to pepsi.

- Co to trainnie? - spytała w końcu,

- Nic takiego - zbyłem ją

- Ej masz jeszcze?


- Czego ? - spytałem nie rozumiejąc


- Zioła - odparła, a ja popatrzyłem na nią zdziwiony - trawa, zielone, Marihuana! - zaśmiałem się dźwięcznie

- Może - ha. Nie mogę uwierzyć, rozpaliłem dzieciaka. Wstałem leniwie i poszedłem do swojego pokoju, zabrałem z niego ten sam zestaw co ostatnio i wróciłem do Cleo. Zaśmiałem się ponownie, gdy na mój widok jej zielone patrzałki wyszły kilka centymetrów przed czaszkę. Szybko skręciłem jednego, podpaliłem i zaczęła się zabawa. Moje zmysły znów ogarnął stan nieważkości umysłowej. Nie zwracałem uwagi na to co robię, myślę i mówię. Dziewczyna śmiała się, tarzając się po podłodze, a ja patrzyłem na nią z lekkim uśmiechem. Starałem się być opanowany, ale nie wyszło mi najlepiej i po paru sekundach dołączyłem do niej. Śmialiśmy się
w najlepsze przez 15 minut, a potem wykończeni i zdyszani, wróciliśmy na fotele.

- To co w końcu jest to trainnie?

- Jakie trainnie?

- No obiecałeś, że mi powiesz jak zajaramy

- Tak powiedziałem? - uniósłem głowę z podłogi. Miałem w głowie jedną,wielką, pustkę - Cóż, pamiętasz jak mówiłem Ci o Zico i tak dalej?

- No...

- Nie powidziałem ci wszystkiego, kiedy się opamiętałem, że on wcale nie zamierzał mi nigdy pomóc i od początku to była po prostu gra, postanowiłem się zemścić. Tylko, że jak wygrać w grę, w której inni oszukują

- Musisz grać jak oni, nieczysto - wtrąciła

- Dokładnie, tak też zrobiłem. Chciałem się wyrwać, ale sam nie dałbym rady. Dlatego zacząłem podbużać jego ludzi przeciwko niemu. Po niespełna 2 miesiącach, byliśmy gotowi, stworzyliśmy ruch oporu, wykradliśmy broń
i uciekliśmy. Wiedzieliśmy, że Zico nie odpuści dlatego trzymaliśmy się razem. Znaleźliśmy miejsce i tam mieliśmy tajne zebrania - zaśmiałem się, to zawsze brzmi tak komicznie - Potem, za bardzo się
w to wciągnęliśmy. Stworzyliśmy swój własny gang. Z początku Zico nie dawał sobie z nami rady. Sprawiliśmy, że myślał to co chcieliśmy żeby myślał, a każdy jego ruch znaliśmy jak własny. Zawsze byliśmy 3 kroki przed nim,
a potem wszystko ucichło. Mieliśmy spokój, przez kilka miesięcy. Lecz, potem uderzył ze zdwojoną siłą. Zmusił nas do ucieczki i teraz nas tropi. Bawi się w polowanie, on jest łowcą, a my zwierzyną. To jego ludzie mnie gonili, a potem pobili. Od pewnego czasu, staramy się wzmocnić nasze szeregi. Werbujemy nowych członków, przeprowadzamy testy i patrzymy czy się nadają. W czasie testów, nazywamy ich trainnie, a gdy szkolenie się skończy przydzielamy ich do odpowiedniej drużyny.

- Czemu powiedziałeś tym chłopakom, że jestem trainnie ?

- To byli Kyungsoo i Sehun, Należą do mojej drużyny. Do Alfy, najlepszego i najsilniejszego zespołu. Nie jesteśmy zwyczajni, lubimy się zabawić, czasem niestety też kimś, a rekruci mają okres ochronny. nietykalni.

- Czyli jesteście, jakaś mafią tak ?

- Coś w tym stylu - odparłem

- Macie jakąś nazwe?

- W sumie to nigdy nie było na to czasu, więc nie

- Ja bym was nazwała ,,sonsil neugdae"

- Zagubione wilki? - spojrzałem na nią z uśmiechem - Pomyślę o tym

- Chciałabym być trainnie

- Ta jasne - włożyłem ręce pod głowę
i zamknąłem oczy

- Serio - powiedziała oburzona

- Dobra

- Naprawdę ? Mogę, ale super. Ale musisz mi to obiecać - powiedziała poważnym tonem i wystawiła rękę w moja stronę, złączyłem nasze małe palce

- Obiecuję - do jutra pewnie zapomni, gorzej jeśli nie. Wtedy ciężko będzie ją od tego odwieść, ale w sumie i tak ją miałem wtajemniczyć, a to mi tylko ułatwi sprawę - A właściwie, to czemu chcesz być jedną z nas?

- Chcę czegoś innego, chcę przeżyć przygodę. Zapomnieć o rutynie, a poza tym, chcę żebyś był szczęśliwy i dlatego chcę pomóc ci się uwolnić od Zico

- Próbuje od dawna i jakoś mi się to nie udało, więc czemu uważasz, że przyjdziesz i tego dokonasz

- Mama zawsze mówiła, że umiem spierdolić wszystko, więc może na ludzi też to działa - Powiedziała, pół żartem i zamknęła oczy. Wtuliła się we mnie i po chwili odpłynęła do krainy Morfeusza, a ja zaraz po niej.

***

Yo Aniołki!!!! Witam z kolejnym rozdziałem, tak nadal to pisze i nie zamierzam przestać, akcja na razie się nie... w sumie to w ogóle jej nie ma, no ale cóż obiecuje że już nie długo zrobi się ciekawiej, mam też zamiar w końcu dodać jakiś wątek Lumina czy Xiulu jak kto woli. Dziękuje wszystkim za gwiazdki i komentarze, bardzo motywują, dlatego, oby tak dalej. Przepraszam, że rozdziały pojawiają się rzadko i dziękuję za wyrozumiałość. Zapraszam także na mojego shocika o chanbaek'u
pt: ,,If you could see me now" i do zobaczenia w następnym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro