9. Prawda musi wyjść na jaw

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adrien siedział w gabinecie swojego ojca wraz z Felixem. Przez wielkie okno dostawały się promienie światła, które oświetlały szare meble znajdujące się w pomieszczeniu. Siedzieli przed wielkim, szklanym biurkiem. Nie odzywali się do siebie ani słowem. Nagle wielkie, metalowe drzwi otworzyły się. W nich staną Gabriel Agreste oraz jego asystentka, Nathalie. Kobieta trzymała w rękach laptopa. Projektant zamkną drzwi i podszedł do biurka. Usiadł na skórzanym krześle i spojrzał na Adriena.

-Czemu mi nie powiedziałeś, że masz bliskie kontakty z panienką Dupain-Cheng?-spytał prosto z mostu krzyżując ręce.

-Marinette to moja... przyjaciółka-odpowiedział, chodź po ostatnim wydarzeniu sam nie wiedział kim dla siebie są.

-Wybacz bracie, ale ja bym tak nie powiedział-wtrącił się Felix i spojrzał ojcu w oczy-Adrien zabijał mnie wzrokiem, gdy się z nią witałem.

-Nathalie, podaj laptopa-asystentka posłusznie podeszła do nich.

Położyła białe urządzenie na biurku i wyszła z pomieszczenia. Gabriel przysuną go do siebie. Klikał coś myszką i pisał, co chwilę, na klawiaturze. Adrien przełkną cicho ślinę ze zdenerwowania. Jego brat natomiast siedział nie wzruszony, patrząc w okno. Minuty ciągnęły się w nieskończoność. Przynajmniej dla najmłodszego Agresta. W końcu, projektant odwrócił laptopa w ich stronę. Felixowi chciało się z tego śmiać. Zagryzł wargę, by powstrzymać złośliwy uśmiech. Może wydawał się bezuczuciowym chłopakiem, ale od czasu do czasu umiał pokazać, że nie jest jak skała. Adrien natomiast stał się blady, jak ściana w jego pokoju. Był niemal pewien, że zaraz zemdleje. Jego policzki stały się nagle ognisto czerwone. Przełkną głośno ślinę i spuścił głowę. Zaczął się bawić palcami.

-Czyli, w dzisiejszych czasach, przyjaciele się całują?-spytał sarkastycznie projektant i wstał-Powiedz prawdę, Adrienie.

***
Dzisiejszego dnia, około godziny 13, na moście Pont des Arts widziano sławnego modela, Adriena Agresta, syna wspaniałego projektanta, Gabriela Agresta. Jednak nie był sam. Z naszych źródeł wynika, że był w towarzystwie swojej przyjaciółki, Marinette Dupain-Cheng. Młoda dziewczyna zasłynęła jako projektantka w szkolnym konkursie, w który oceniał sam pan Agreste. Jej projekt melonika pobił wszystkie. Projektant ocenił jej prace.

"Ta dziewczyna ma talent" Powiedział w jednym z wywiadów. "Wie co robi i jak to zrobić. Może zajść bardzo wysoko"

Lecz takiego przebiegu spraw chyba nikt się nie spodziewał. Ludziektórzy widzieli parę nastolatków, powiedzieli nam bardzo interesującą rzecz. Podobno młody Agreste pocałował swoją przyjaciółkę. Nie wiemy jakierelacje między młodą projektantką, a modelem, ale podejrzewamy, że parą. Ich pocałunek został przerwany przez starszego brata Adriena, Felixa Agresta. Najlepszego w dziedzinie szermierki. Czyżby młody sportowiec był zazdrosny? Tego nie wiemy.

Marinette zablokowała telefon i rzuciła go na podłogę. Podkuliła nogi na krześle. Nie mogła uwierzyć, że już cała szkoła wie o jej pocałunku z blondynem. Ba, cała FRANCJA o tym wie. Co chwila, od godziny, dostawała SMS-y od przyjaciół, rodziny, a nawet od fanek blondyna, które są o nią zazdrosne. Właściwie zdziwił ją fakt, że ją znalazły na facebooko, ale postanowiła je olać.

-Marinette, czy wszystko dobrze?-zmartwione kwami pojawiło się przed twarzą dziewczyny.

-Tak, poza tym, że wszyscy uważają mnie i Adriena za parę.-odpowiedziała i oparła swoje czoło o kolana.

-Ale w czym problem? Przecież od zawsze o tym marzyłaś!-zdziwiła się Tikki i usiadła na jej ramieniu.

-Tak, ale nie w taki sposób. Spójrz. Nie spytał się mnie, czy będę jego dziewczyną, a i tak mnie pocałował. Do tego dochodzi jego brat. Media uważają, że Felix jest o mnie ZAZDROSNY! Przecież ja go prawie w ogóle nie znam!-krzyknęła i wstała z krzesła-myślisz, że powinnam z nim pogadać?

-Musisz, nie ma innego wyjścia-odpowiedziała pewnie Tikki.

-Dobra, mam pomysł-granatowłosa podeszła w stronę schodów.

Już po chwili znalazła się na swoim tarasie. Wzięła głęboki wdech i wypowiedziała formułkę. W lateksowym stroju zaczęła przemierzać Paryż z nadzieją, że Adrien ją zauważy. Musiała z nim pogadać i załączyć tę grę, raz na zawsze. Skakała z dachu na dach. W końcu dotarła do katedry Notre-Dame. Bardzo często stąd zaczynali patrole. Z dachu katedry rozciągał się wspaniały widok na Paryż, zarówno w dzień, jak i w nocy. Dziewczyna usiadła na krańcu budynku i czekała na Adriena. Oby przyszedł.

Blondyn w tym czasie siedział w swojej limuzynie. Za pół godziny zaczynał swoje zajęcia szermierki. Normalnie chłopak skakałby z radości, ale razem z nim jechał Felix. Niebieskooki musiał trenować formę, dlatego towarzyszył swojemu bratu w podróży. W pewnym momencie, Adrien zauważył Biedronkę, która siedziała na dachu. Rozejrzał się nerwowo. Nikt na niego nie zwracał uwagi. Na pewno by nie zauważyli, gdyby znikną. Więc, gdy tylko dojechali na miejsce, wypruł z limuzyny. Wbiegł do pustej sali i przemieniła się. Za pomocą kici-kija wyskoczył przez okno. Skakał z jednego budynku na drugi w stronę katedry Notre-Dame. W końcu dotarł do upragnionego celu. 

-My lady-przywitał się siadając obok niej.

-Musimy pogadać-oznajmiła pewnym siebie głosem. Patrzyła gdzieś w dal, a jej mina nie wyrażała żadnych uczuć.

-Coś się stało, Biedrońsiu?-przysuną się do niej bliżej i objął ramieniem.

-Wiem kim jesteś, Adrien-szepnęła ledwo słyszalnie, mimo to chłopak to usłyszał. Otworzył szeroko oczy ze zdziwieniem i odsuną się od niej.

-Jak?-jego głos był zdenerwowany, pełen paniki.

-Dowiedziałam się kilka dni temu, gdy oglądałam nagranie z turnieju siatkówki.-spuściła głowę, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy-przysięgam, że nie chciałam się dowiedzieć, kim jesteś pod maską-głos łamał jej się, nie chciała by widział ją w takim stanie-przepraszam Chat. Złamałam naszą zasadę-już nie wytrzymała. Rozpłakała się na dobre.

Adrien siedział w bezruchu. Na twarzy miał wypisany szok. Ona też wiedziała. Marinette znała jego tajemnice, tak samo jak on, znał jej. Przysuną się do niej i przytulił. Dziewczyna schowała twarz w zgięciu jego szyi. Chat głaskał ją delikatnie po głowie.

-Ja też wiem kim jesteś, Marinette-dziewczyna przestała płakać. Bardziej się w niego wtuliła-tak samo jak ty, wiem o tym od niedawna. Obiecuje, nie powiem nikomu

-Ja też nikomu o tobie nie powiem-zapewniła już spokojniejszym głosem.

-Muszę iść, zaraz mam szermierkę-oznajmił odsuwając się od niej na odległość jednego centymetra.

-Widzimy się na patrolu-powiedziała i otarła swoje wilgotne policzki.

-Oczywiście, księżniczko-uśmiechną się i zeskoczył z dachu.

Zapowiadał się ciekawy patrol

***
W końcu wyjawili tą prawdę. Ile można było czekać?

-Ale przecież to twoje opowiadanie i ty decydujesz...

-Siedź cicho, White, bo nie będzie żelków!

-Dobra-odlatuje i chowa się w mojej torebce.

Ehh... no nie wytrzymam. Moja kwami jest kochana, ale czasem wkurwiająca niczym Plagg, gdy nie dostanie camemberta. 

Przepraszam, że krótkie, ale jestem w trakcie pisania one-shota (Marichat wygrał), a rozdział trzeba było wrzucić, nie? Poza tym, widzieliście zdjęcie nowej posiadaczki miraculous?

To Chloe... przynajmniej tak mi się zdaje.

No, to na tyle.
Do napisania 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro