2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przebudziłem się około południa, słysząc jak Niall rozmawia głośno w salonie. Przysiadłem na łóżku ziewając i przecierając oczy. Spojrzałem w kierunku otwartych drzwi i zobaczyłem jak blondyn, ubrany jedynie od pasa w dół kręci się z komórką przy uchu.

- Będziemy za jakieś półtorej godziny - dodał, a ja opadłem znów na pościel udając, że nadal śpię. Słyszałem jak wchodzi do pomieszczenia i otwiera jakąś szafkę - Zayn - odezwał się głośno, jednak nawet się nie poruszyłem - Zayn - poczułem jak łapie mnie za nadgarstek. Wzdrygnąłem się na nagły dotyk i otworzyłem oczy. Spojrzałem na niego przestraszony, na co odsunął się by założyć na siebie koszulkę, którą trzymał w drugiej ręce - Doprowadź się do porządku, jesteś umówiony z szefem.

Wyszedłem powoli z łóżka i ruszyłem do łazienki, która wciąż była zaparowana jakby Niall przed sekundą skończył brać prysznic. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i przesunąłem dłonią po zaroście. Nie wyglądał jeszcze tragicznie. Umyłem twarz i ułożyłem włosy na ile to było możliwe bez grzebienia. Były przydługie i zastanawiałem się nad całkowitym zgoleniem ich. Jednak to też rozwiązanie tylko na chwile, włosy rosły mi zbyt szybko.

Stanąłem przed blondynem, który zmierzył mnie wzrokiem. Mam nadzieję, że w oczach jego i szefa nie będę wyglądać jak bezdomny. Którym w sumie byłem.

- Chodźmy - westchnął po chwili. Chciałem wziąć plecak, gdy pokręcił głową - Nie będzie ci potrzebny.

Przełknąłem z trudem ślinę i wyszedłem z mieszkania zostawiajac wszystkie moje rzeczy w środku. Niall poprowadził mnie do BMW, które rzeczywiście należało do niego. Auta Liama już nie było.

Jechaliśmy w ciszy, gdzie ja nerwowo skubałem skórki przy paznokciach. Syknąłem cicho, kiedy szarpnąłem za mocno a z mojego palca zaczęła lecieć krew. Włożyłem palec do buzi i oparłem głowę o szybę starając się nie myśleć, że właśnie spotkam szefa gangu.

Byłem zaskoczony, gdy zatrzymaliśmy się przed biurem ubezpieczeniowym.

- To przykrywka - mruknął Niall zauważając moje pytające spojrzenie. Wysiedliśmy a blondyn ułożył dłoń w dole moich pleców prowadząc mnie do środka. Zrobiłem dwa duże kroki do przodu, by uciec od jego dotyku co skomentował cichym sapnięciem.

Podeszliśmy do recepcji, gdzie kobieta z jasnymi włosami ułożonymi w idealnego koka poznała Nialla posyłając mu uśmiech.

- Szef czeka Panie Horan - powiedziała, a ja zerknąłem kątem oka na jego reakcje na to, że znam jego nazwisko. Z jego warg znowu wyrwało się westchnienie zanim kiwnął głową do kobiety. Szedłem za blondynem do windy, która zawiozła nas na drugie piętro.

- Szefie - odezwał się Niall, gdy otworzył drzwi do gabinetu na których napisane było „Prezes Welling".

Starszy mężczyzna uniósł wzrok znad komputera i wbił we mnie swoje szare oczy. Zmarszczył brwi, a ja uśmiechnąłem się niepewnie.

- To ten nowy chłopak? - spytał rozbawionym głosem, a ja poczułem się dziwnie - Skąd ty go wziąłeś Niall?

- Zayn włamał się do mojego mieszkania - odparł, na co opuściłem wzrok.

- Doprawdy? - szef uniósł jedną brew w końcu spoglądając na mnie z czymś innym w oczach niż pogardą - Jak?

- Um.. - zrobiłem krok w stronę biurka, gdy Niall usiadł na jednym z foteli obok stanowiska Pana Wellinga - Zadzwoniłem pod pierwszy lepszy numer mówiąc, że przyszedł kurier. Ludzie nie przywiązują zbyt dużej uwagi kogo wpuszczają na klatkę schodową. Głupota, nie? Sam zamek był prosty, drucik, trochę cierpliwości.

- Umie też kraść samochody, moglibyśmy znów rozkręcić ich sprzedaż - wtrącił Niall.

- Rozumiem - wymruczał - Zostaw nas na chwile - zwrócił się do blondyna, który od razu wstał z miejsca wychodząc na korytarz - Więc, powiedz mi kim jesteś.

Spojrzałem zaskoczony na mężczyznę. Kim jestem?

- Kimś kto starał się tylko przespać w prawdziwym łóżku, ale wszedł do złego mieszkania - uśmiechnąłem się smutno.

Mężczyzna przypatrywał mi się dłuższą chwile aż wyciągnął dłoń w moim kierunku. Powoli podałem mu swoją.

- Wiedz, że teraz nie ma już odwrotu - powiedział, na co kiwnąłem głową - Niech Niall zabierze cię dzisiaj do Eclipse, poznasz resztę. Do zobaczenia Zayn.

Eclipsa okazał się być dużym, nocnym klubem.

W środku pełno było ludzi, jednak jedna część lokalu była całkiem odcięta od wszystkich, którzy przyszli na drinka czy pobawić się ze znajomymi.

- Eclipsa nam podlega. Płacą nam co miesiąc, a lokal nie idzie z dymem - odezwał się Niall spoglądając na mnie przez ramie z uśmiechem, na co zmarszczyłem brwi. Zacisnął wargi zanim opadł na kanapę w pustej loży. Przywołał kelnerkę - Reszta przyjdzie pewnie niedługo, ale teraz daj nam tej miodowej whiskey Koko - uśmiechnął się do kobiety, która kiwnęła głową spoglądając na mnie zaciekawionym wzrokiem.

- Czym się zajmujesz? - spytałem cicho w końcu zbierając się na odwagę, by zadać to pytanie. Chciałem wiedzieć co znaczy ta broń i narkotyki. Lub czego mogłem się po nim spodziewać.

Blondyn zassał dolną wargę jakby zastanawiał się jak ubrać to w słowa.

- Rozwiązuje problemy - powiedział po chwili. Spojrzałem na niego uważnie na co wygiął wargi w niezręcznym uśmiechu - Ktoś nie chce kogoś więcej widzieć? Sprawiam, by nie musiał.

- Jesteś mordercą - wyszeptałem. Mogłem trafić gorzej?

- Nie tylko - odparł szybko i złapał mnie za nadgarstek, a ja byłem zbyt przestraszony by się odsunąć - Nie masz się czego bać. Na pewno nie mnie Zayn - zassał dolną wargę.

- Jak mam się nie bać? - spytałem kręcąc lekko głową - Wbrew swojej woli zostałem wciągnięty do gangu i..

- Myślałem, że to już mamy za sobą - westchnął odsuwając się, gdy kelnerka postawiła przed nami szklanki z lodem i whiskey - Koko, powiedz mu, że nie jestem taki zły - odezwał się do kelnerki, która zachichotała.

- W łóżku czy normalnie, Panie Horan? - spytała, a ja spojrzałem na niego mrużąc oczy.

- Nie ważne - zaśmiał się. Patrzyłem na oddalającą się kobietę - W porównaniu do reszty jestem naprawdę fajny - powiedział podając mi szklankę, a z drugiej upijając łyk. Wstałem z kanapy odstawiając nieruszony alkohol i poczułem zaciskającą się na moim nadgarstku dłoń Nialla.

- Idę do łazienki - mruknąłem wyszarpując rękę i kierując się do drzwi z oświetlonym napisem „wc" nad nimi.

Zawsze zastanawiało mnie to, że do łazienek dla kobiet zawsze jest kolejka. Za to do męskiej nie było żadnej. Co one robią w tych łazienkach?

Wszedłem do środka i przystanąłem widząc trójkę mężczyzn. Nie byłbym zaskoczony, przecież to męska toaleta, ale dwóch sprzedawało właśnie trzeciemu narkotyki. Uznałem, że to nie moja sprawa i wszedłem do kabiny załatwiając się. Przez moment pomyślałem o kolejnej próbie ucieczki, ale.. pewnie by mi się nie udało.

Wyszedłem z kabiny i stanąłem przy umywalkach. Czułem na sobie wzrok tych facetów. Zerknąłem na nich niepewnie, a gdy to zrobiłem zrobili w moim kierunku kilka kroków.

- S-spokojnie - zaśmiałem się nerwowo - Nic nie widziałem - powiedziałem przełykając z trudem ślinę.

- My też jeszcze nie, ale chętnie byśmy zobaczyli - wyższy, ale szczuplejszy mężczyzna uśmiechnął się obrzydliwie i złapał za moją bluzę zszarpując ją ze mnie. Chciałem go odepchnąć o uciec, wtedy ten drugi złapał mnie w pasie i zakrył usta, kiedy chciałem krzyknąć - Nie jestem pedałem, ale dziura to dziura, a jak się spojrzy pod tym kątem to wyglądasz jak dziewczyna, tylko będziesz ciaśniejszy.

Zacząłem płakać, gdy któryś z nich zsunął moje spodnie.

Czemu? Czemu przytrafia mi się to wszystko?

Ktoś wszedł do łazienki, a ja spojrzałem z nadzieją i mokrymi od łez policzkami na chłopaka, który przyglądał nam się sekundę zanim wszedł do kabiny ignorując to, że za moment zostanę zgwałcony.

Czułem ich duże dłonie wszędzie, na brzuchu, udach, pośladkach. Byłem bezsilny.

Drzwi znowu się otworzyły, ale nawet nie uniosłem wzroku.

- Co wy kurwa robicie? - usłyszałem znajomy głos i otworzyłem zapłakane oczy. Niall stał w drzwiach z rozchylonymi przypatrując się mojemu prawie nagiemu ciału w rękach dwóch obcych mężczyzn.

- Horan! Zobacz jaki śliczniutki, chcesz się przyłączyć? - spytał jeden z nich śmiejąc się ochryple - Steve go przytrzyma-

- Zostaw go do cholery - warknął blondyn podchodząc do nas i wyszarpując mnie im. Zacząłem ubierać się szybko, by wybiec z łazienki. Byłem w połowie drogi do wyjścia, kiedy Niall złapał mnie za rękę i ruszył ze mną na zewnątrz.

Stanąłem na środku parkingu płacząc. Nie powstrzymywałem się. Gdyby.. Jeszcze moment i ja..

- Zayn - wyszeptał Niall i zamknął mnie w uścisku. Chciałem go odepchnąć, ale nie pozwolił mi. Owinąłem ramiona wokół jego brzucha, łzami mocząc jego koszulkę - Przepraszam - powiedział w moje włosy, a ja zapłakałem mocniej - Zabiorę cię do domu.

Obudziłem się kilka godzin później. Leżałem w łóżku w mieszkaniu. Coś jednak było nie tak. Dopiero parę chwil później zorientowałem się, że Niall leży obok mnie a ja przytulam się do jego ramienia. Odsunąłem się szybko budząc go przy tym.

Czułem jak moja głowa pęka, powoli wypełniając się wspomnieniami z wczorajszego wieczora.

- Hej, Zayn..

- To wszystko twoja wina - wyszeptałem wstając z łóżka i zamykając się w łazience.

- Zayn! - Niall zerwał się z łóżka - Przecież nie chciałem tego.

- Znali cię - powiedziałem opierając się plecami o drzwi. Zacząłem zdejmować z siebie ubrania by wejść pod prysznic. Zerknąłem na swój brzuch i nogi, na których miałem siniaki po dłoniach tamtych mężczyzn.

- Są częścią gangu. Rozprowadzają narkotyki i to oni mieli do nas dołączyć. Nie miałem pojęcia, że mogliby.. Uwierz mi, że gdybym wiedział, że ktoś chciałby cię skrzywdzić, to bym na to nie pozwolił - odparł, a ja przymknąłem powieki.

Racja, nie mógł wiedzieć, że mnie skrzywdzą. Albo nie zareagowałby widząc mnie tam. Ale..

- Gdybyś mnie nie wciągnął mnie w-

- Oh, czyli tak daleko idziemy? Gdybyś.. - urwał otwierając nagle drzwi, a ja zasłoniłem dłońmi swoje nagie ciało. Przystanął na moment zawieszając wzrok na moim szczupłym ciele. Pokryte było siniakami i bliznami z mojej przeszłości. Odwrócił wzrok, ale nie wyszedł.

- Gdybym co? - spytałem słabym głosem. Spojrzał mi w oczy, a po chwili pokręcił głową - Mów - warknąłem zaciskając wargi.

- Gdybyś zamiast się włamywać, ogarnął swoje życie Zayn, to by się nie stało - powiedział blondyn na co wyprostowałem się - Masz teraz szanse. Zarobisz pieniądze, kupisz sobie mieszkanie.

Spuściłem wzrok i odwróciłem się odkręcając wodę w kabinie.

- Okay - wyszeptałem - Postaram się - wytarłem łzy - Przepraszam - odparłem zanim wszedłem pod prysznic, a gorąca woda oblała mnie zdejmując ze mnie dotyk tamtych mężczyzn. 

- Wychodzę - powiedział, a ja ledwo usłyszałem go przez wodę uderzającą o podłogę prysznica. Zerknąłem na niego zaskoczony. Podszedł do kabiny. Stanąłem bokiem spoglądając na niego i przesunąłem dłonią po szkle by zobaczyć jak wpatruje się we mnie - Ufam ci Zayn, że będziesz tu jak wrócę - dodał na co kiwnąłem głową.

Nie miałem pojęcia jak spędzić wolny czas. Prawda jest taka, że wciąż byłem w ruchu szukając nowych mieszkań. Obserwowałem je, obmyślałem jak do nich wejdę. A gdy teraz nie musiałem tego robić, nie wiedziałem co ze sobą zrobić.

Włączyłem telewizor układając się na kanapie, sam nie wiem kiedy zasnąłem.

Obudziłem się czując dłoń we włosach. Sapnąłem cicho i uniosłem się ziewając. Niall stał nade mną. Spojrzałem na niego pytająco, na co odchrząknął cicho.

- Widziałem się z szefem, kazał przekazać ci parę prezentów - mruknął kładąc na stoliku do kawy torbę.

- Oh - usiadłem zaskoczony i zerknąłem na blondyna. Mój brzuch zaburczał - Jest tu może coś do jedzenia? - spytałem żartobliwie.

- Nie wydaje mi się, ale możemy wyjść coś zjeść - powiedział, a ja uśmiechnąłem się delikatnie. Starałem się nie myśleć o wczorajszym wieczorze, o gangu i tym wszystkim. Chciałem myśleć o Niallu jako przyjacielu. Był miły i nie chciał mnie skrzywdzić.

Sięgnąłem do torby z której wyjąłem telefon. Obróciłem w dłoniach pudełko, uśmiechając się. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz miałem komórkę ani co stało się z tą, którą miałem przed staniem się bezdomny. Zgubiłem ją? Ktoś mi ukradł?

Reszta to był sprzęt do włamywania się. Poradziłbym sobie wsuwką do włosów, ale coś takiego mi się przyda.

- Czemu.. czemu kupił te rzeczy? - spytałem odpakowując telefon i włączając go.

- Musimy mieć z tobą kontakt. Pojutrze masz pierwsze zadanie, otworzysz czyjś dom, a Harry zabierze kilka rzeczy - powiedział, na co mój żołądek wypełnił się strachem. Chociaż nie powinienem się denerwować. Przecież włamywałem się już wiele razy, nie ma opcji by się nie udało.

- Harry?

Wstałem z kanapy wpatrując się w komórkę.

- Tak, możemy go zabrać na obiad żebyście się poznali. Zobaczysz, że w gangu nie są tylko źli ludzie - odparł wyjmując swój telefon i wysyłając do kogoś SMS.

Zaledwie godzinę później siedzieliśmy w pizzerii czekając na tego Harry'ego. Przeglądałem menu mając w kieszeni pieniądze będące częścią prezentu od szefa.

- Hej! - usłyszałem i wzdrygnąłem się spoglądając w bok na wysokiego bruneta. Miał kręcone włosy, a jego buzie przyozdabiał szeroki uśmiech. Pochylił się do Nialla i pocałował go. W usta. Blondyn zaśmiał się cicho a potem spojrzał na mnie i odchrząknął - Ty musisz być Zayn? - spytał na go kiwnąłem pewnie głową - Niall, sprawdź czy cię nie ma przy barze - odparł uśmiechając się do Horana, który przewracając oczami wstał od stolika by usiąść przy barze kilka metrów od nas - Jestem Harry i jestem złodziejem, a ty?

Zamrugałem zaskoczony, by po chwili parsknąć niekontrolowanie śmiechem.

- Uhm, jestem Zayn - powiedziałem powoli - Jestem włamywaczem - uśmiechnąłem się - Będziemy razem pracować.

- Wiem! Nie mogę się doczekać - przekrzywił delikatnie głowę. Nie mogłem się nie uśmiechać patrząc na jego błyszczące zielone oczy, w których igrała szczera radość. Jak ktoś taki mógł być w gangu?

- Nie spodziewałem się kogoś takiego w.. gangu - dodałem ściszonym głosem, a Harry zachichotał - Bałem się, po.. - urwałem, łapiąc się na tym, że chciałem wspomnieć o tym jak prawie zostałem zgwałcony. Musiałem sobie z tym poradzić sam - Bałem się, że Niall będzie jedynym normalnym w tym wszystkim.

- Ja na pewno nie jestem normalny - odparł łapiąc za kartę z pizzami - Ale gdyby nie Niall.. Kto wie czy nie leżałbym teraz w jakimś rowie - zacisnął wargi uśmiechając się do siebie i spoglądając na blondyna - Kradłem, ćpałem, a on dał mi dom i szansę. Znaczy wciąż kradnę, ale żyję całkiem inaczej niż wcześniej.

- Wow - zdołałem tylko wyszeptać. Zerknąłem na mężczyznę, który czując na sobie nasz wzrok, wstał ze stołka barowego i usiadł przy naszym stoliku obok Harry'ego.

- Już pogadaliście? Możemy jeść? - spytał patrząc mi w oczy, a ja kiwnąłem głową uśmiechając się delikatnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro