II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez resztę drogi chłopcy szli kulawo, przy czym cicho stękali z bólu. Na szczęście tylko co jakiś czas. Ale po długich męczarniach wreszcie dotarli pod blok Alexa i tym razem bez zbędnych zaczepek weszli na klatkę, od razu kierując krok do windy. Przecież bolały ich nogi, a to był kawałek drogi z parteru na V piętro.

Gdy dojechali na miejsce, zdecydowanym krokiem wyszli z windy. Tutaj pojawił się problem, a dokładniej szara sznurówka blondyna wpadła w szczelinę między windą a piętrem. Chłopak w odruchu zaczął ciągnąć nogę, próbując wyciągnąć sznurek od buta. Nathan natychmiast złapał się za usta, próbując powstrzymać śmiech. Z jednej strony to była świetna okazja na wyśmianie rywala, z drugiej mieli już skończyć z tym. Dyrektor udowodniła, że spotkać można ją wszędzie... 

W końcu Alexander poradził sobie, tracąc skuwkę sznurowadła. Mimo to chłopak poprawił ubranie i stanął, jakby nic się nie stało. Natychmiast ruszył do swoich drzwi, na których było napisane 34, a Nathan szedł tuż za nim. Gdy zobaczył numer zielonookiego, skomentował to cichym śmiechem pod nosem. Wszystko dlatego, że sam mieszkał pod 35, ale po zupełnie innej stronie miasta. 

Blondyn bez większego wysiłku przekręcił klucz w zamku, po czym go zabrał. Następnie złapał za klamkę, otwierając drzwi oraz robiąc miejsce Nathanowi. W końcu gość wchodzi pierwszy... 

Ten zwyczajnie wszedł do środka, choć poczuł w środku dziwne uczucie. Nie do końca rozumiał sytuację, w której Alex był dla niego miły i uprzejmy. Nie, żeby coś go to obchodziło, lecz nie codziennie przeżywał takie chwile. Chłopak od razu skierował wzrok na wnętrze, które robiło wrażenie. Opierało się na jasnym drewnie wyglądającym estetycznie i schludnie. Widać było, że ktoś o nie dba. Za chwilę pokręcił głową, wracając do rzeczywistości. Pośpiesznie zdjął buty oraz kurtkę, gdzie Alexander zdążył już to zrobić. Właściwie blondyn tylko czekał na wyższego, opierając się o róg ściany. a gdy Lee był gotowy, razem poszli do pokoju niższego chłopaka. 

Zielonooki wszedł pierwszy, dlatego z przyzwyczajenia próbował zrobić miejsce na łóżku, chociaż w jego pokoju panował idealny porządek, a pościel była perfekcyjnie ułożona.

- Dlaczego mnie to nie dziwi... - zaśmiał się Nathan, obserwując pedantyzm Alexa. 
- Nie miałem czasu zrobić porządku - tylko tyle miał do powiedzenia. 

Lee był pod lekkim wrażeniem, że blondyn przy takim stanie pokoju potrafi jeszcze powiedzieć, że nie jest tu czysto. Alex załamałby się, wchodząc do pokoju Nathana... 

Usiadł na łóżku, kiedy zielonooki patrzył gdzieś w bok, drapiąc się w głowę. Za chwilę rzekł: 

- Idę umyć ręce. Przy okazji chcesz coś do picia czy coś? 
- Nie trzeba - odparł zdecydowanie, choć szok nie był mu obcy. 

Nathan obserwował odchodzącego na coraz większą odległość Alexa, aż ten finalnie zniknął z jego pola widzenia. Teraz Latynos sam na chwilę odszedł w swoje myśli. Nie mógł uwierzyć, że właśnie siedzi w domu swojego największego wroga. U chłopaka, przy którym ciężko mu panować nad sobą i przy którym jego ręka sama leci w twarz jego kujona...

Gdy Alex wrócił, razem z laptopem usiadł na podłodze przy łóżku. Widać, nie miał zamiaru ulegać presji wyższego i zrobił po swojemu. Lekko zdziwiony Nathan spojrzał na chłopaka, marszcząc brwi ze zdezorientowania. Za chwilę jednak uniósł kąciki ust ku górze oraz przybrał pewny siebie wyraz twarzy: 

- Wreszcie zrozumiałeś, że jestem lepszy i dlatego siedzisz niżej niż ja. I dobrze, trzeba znać hierarchię. 
- Tu mi wygodnie. Możesz pomarzyć o tym, że kiedykolwiek pozwolę ci być wyżej niż ja - zadeklarował, pracując na laptopie. 
- Właśnie to robisz, geniuszu! - zaśmiał się zuchwale. 
- Ech... - lekceważąco pociągnął go za nogę jedną ręką, przez co brunet z hukiem wylądował na podłodze. Zaraz po tym Alex w pełni oddał swoją uwagę pracy. 

Nathan zmarszczył brwi, nie ukrywając swojej irytacji. Jak ten kujon śmiał go tak potraktować... Szybko podniósł się, siadając obok, a przy tym szturchnął chłopaka w ramię. Następnie burknął coś pod nosem, a potem odchylił głowę do tyłu, wzdychając. W ten sposób pokazał swój stosunek do pracy z chłopakiem, a dokładniej swoje znudzenie. Co jakiś czas zerkał na to co robi Alex, ale nie bardzo go to obchodziło, toteż przez większość czasu zajmował się telefonem. Zdążył przejrzeć każdy możliwy portal społecznościowy i zagrać w jakieś gry.

W końcu znudzony zerknął w ekran Alexa, ale wtedy dostał wiadomość. Od razu wrócił do komórki, a wtedy ogarnął, że to od jego dziewczyny. Ta po prostu napisała, że jest sama w domu i byłoby miło, jakby Nathan wpadł... Wtedy chłopak przygryzł wargę, wiedząc co to znaczy:

- Rób to szybciej - szturchnął blondyna znowu. 
- Byłoby miło, gdybyś dodał coś od siebie... - westchnął Alex. - Śpieszy ci się gdzieś? 
- Chce mi się ruchać, a moja laska ma wolną chatę. 
- Pewnie udaje każdy orgazm - uśmiechnął się pod nosem.
- Sugerujesz, że jestem słaby w łóżku, kujonie? 
- Może. 

Nathan parsknął śmiechem, po czym zachłannie zamknął blondynowi laptopa i odstawił gdzieś w bok. Następnie przywarł czołem do jego czoła, łapiąc go za kołnierz: 

- Słuchaj, ciołku - zaśmiał mu się w twarz pewnie i arogancko - Gdybyś sam kiedykolwiek zaruchał, wiedziałbyś kiedy laska udaje. 
- Skąd wiesz, że cię nie sprawdzam, panie mistrzu podrywu? - odpowiedział mu z pewnym uśmiechem. Ani trochę nie wyrażał strachu, że zaraz dostanie w twarz ani nie lękał się spojrzenia Nathana. 
- A może ty jesteś gejuchem, co? A do tego udajesz cnotkę niewydymkę, a tak naprawdę dałbyś dupę pierwszemu lepszemu... - uznał kpiąco, a przy tym uśmiechnął się butnie. 
- Na pewno nie tobie - odwzajemnił wyraz twarzy. - Wolałbym jednak dojść podczas dawania komuś dupy. 
- Taki mądry jesteś? Gdybym chciał, już wyjękiwałbyś moje imię, brudząc podłogę własną spermą. 
- Nie schlebiaj sobie tak - wyśmiał go, po czym się wyrwał. 

Po tej jakże dojrzałej dyskusji blondyn pojął, że Nathan usunął mu całą pracę, jaką do tej pory zrobił. To dlatego że laptop wyłączał się, gdy był zamykany. Alex otworzył szerzej oczy, a po chwili szoku zmarszczył brwi, ukazując pełnię swojej irytacji. Zacisnął pięść i już miał celować w śniadoskórego chłopaka, kiedy ten pierwszy raz zdążył wcześniej złapać i zatrzymać jego rękę swoją. Wyśmiał go, po czym spojrzał równie kpiąco: 

- Co tym razem zrobiłem, naburmuszona księżniczko? - odniósł się do wyrazu twarzy wściekłego Rawsona. - Co, uświadomiłeś sobie, że mam rację i ciężko ci to przyznać? 
- Ty naprawdę jesteś tępy! - zaśmiał się szaleńczo z nerwów - Zniszczyłeś nam prezentację, geniuszu!
- Co ty pieprzysz? 
- Zamknąłeś mi laptopa, a nie zapisałem zmian! Przez to jak się wyłączył, to usunął wszystko co napisałem! - złapał się za czoło z załamania.
- Sprowokowałeś mnie, gnido! - wskazał na niego palcem, próbując się obronić swoim z lekka przerażonym tonem. W środku już miał czarne scenariusze, jak jest wykopywany ze stanowiska kapitana. 
- Musisz być naprawdę słaby, skoro przejmujesz się czyjąś opinią, ha! - nawet w tej sytuacji nie mógł się powstrzymać. - Ale to nie ja wkopałem nas w gówno! Nie dość, że nie umie zadowolić swojej laski, to jeszcze niszczy sobie karierę... - ostatnie zdanie powiedział trochę ciszej. 

Jednak to zadziałało na Nathana niczym płachta na byka. Agresywnie złapał niższego za ramiona, po czym przygwoździł go swoim ciałem do boku łóżka. Następnie styknęli się czołami, nie posiadając w oczach ani grama skruchy. Lee kipiał pragnieniem zemsty za słowa z ust rywala, za to Rawson uśmiechał się pewnie, jakby nie miał sobie nic do zarzucenia. 

- Zamkniesz wreszcie mordę, pieprzony kujonie? - warknął Nathan.
- Prawda w oczy kole, co? - uśmiech nie schodził mu z twarzy. 

Brunet zacisnął mocniej zęby, patrząc w bok. Doskonale wiedział, że jakiekolwiek nowe ślady pobicia mogłyby bardzo źle wpłynąć na decyzję dyrektor. Jednak nie miał zamiaru pozwalać się poniżać, szczególnie nie przez Alexandra Rawsona... Za chwilę uśmiechnął się pewnie, po czym spojrzał blondynowi w oczy: 

- Nie jestem tobą, Alexandrze - rzekł z politowaniem. - Kiedyś trafisz na laskę, która doceni twoje marne starania. Chociaż... Czy to pomoże jej w dojściu? Cóż... - zaśmiał się - Nie sądzę. 
- Za to twoja laska ruchała się z tysiącami. Pewnie jest przyzwyczajona do takich pozerów jak ty i wie, jak cię udobruchać, żeby twoje kruche ego nie ucierpiało. Leci tylko na twoją pozycję, a bez niej szybko by odeszła. W dodatku po co lasce facet, który nie umie nawet dobrze włożyć. 
- Zaraz sam się możesz przekonać, czy tak źle wkładam, męska dziwko - głos ani na chwilę mu nie zadrgał. Był tak pewny jak nigdy. 
- Trafiłeś na nieodpowiednią osobę, piłkarzyku - wyśmiał go. - Nie gustuję w takich tępakach jak ty. Zresztą... I tak nic bym nie poczuł. 
- Czyżby nasz odważny Alex Rawson próbował się wycofać? - nie myślał jak brzmi. Po prostu czerpał satysfakcję z prowokowania blondyna. 

Jednak to działało. Tym razem Alex zacisnął zęby, mrużąc gniewnie oczy. On również nie wyłapał w tym pretekstu, aby poniżyć rywala, choć Nathan podawał się jak na tacy. Po prostu zielonooki równie mocno reagował na zaczepki tego typu. Za nic w świecie nie miał zamiaru odpuścić, nie przegrałby z kimś takim... Sam powtórzył dokładnie ten sam wyraz twarzy, odpowiadając: 

- Czyżby szlachetny kapitan drużyny piłkarskiej, Nathan Lee, znowu pakował się w zakład, narażając swoją pozycję? Fanki nie będą zadowolone...
- Dobrze wiesz, że mam je gdzieś... - przewrócił oczami, wzdychając.

Alex jedynie zaśmiał się, znając prawdę na temat tego przewspaniałego kapitana. Już nic nie odpowiadał z ciekawości, co się dalej wydarzy. Coś przeczuwał, że Nathanowi tak łatwo nie pójdzie i wcale się nie mylił... Brunet odszedł do niego i patrzył, jakby na coś czekał. 

- Co jest, seksualna bestio? Nie wiesz jak to się robi? - Alex uśmiechnął się zadziornie. 
- Rozbierz się - Lee zabrzmiał nieprawdopodobnie nieśmiale. Sam Rawson otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Nigdy w życiu nie widział wstydu Nathana. 
- To jakiś żart?
- Rób co mówię, kujonie. 

Przez chwilę obydwaj siedzieli skołowani, choć Alex był chyba bardziej... Za chwilę nie mógł wytrzymać i wybuchnął śmiechem. Nie potrafił uwierzyć, że to się właśnie dzieje. Mocny w gębie Nathan nagle stracił siłę w mięśniach... 

Jednak nie było mu dane trwać w tym stanie długo, bo nagle poczuł, jak silna dłoń ściska jego żuchwę. Do tego prawie wrzące usta zaczęły zdobywać jego wargi, którym nawet to odpowiadało. Zszokowany blondyn odruchowo próbował się wyrwać, lecz druga dłoń bruneta zbyt mocno trzymała jego biodro. Najbardziej zadziwiającym faktem było to, że Nathanowi udało się niezauważalnie wejść między nogi rywala, przez co za chwilę zsunął dłoń niżej, dociskając nogę niższego do własnego boku. Zaraz po tym zdjął pierwszą dłoń z żuchwy chłopaka i położył na wewnętrznej części jego uda, za chwilę rozchylając je. 

W międzyczasie wsunął rozgrzany język w usta Alexa, od razu zaczynając namiętny taniec wraz z jego językiem. O dziwo, Rawson jak zaczarowany podążał za ruchem języka wyższego. Nie myślał nad tym za dużo, to po prostu było bardzo przyjemne. Zwyczajnie ulegał dotykowi i nie myślał o autorze. Mimowolnie ułożył dłonie na ciepłym karku Nathana, zaczynając po nim jeździć. Nie widząc sylwetki tego chłopaka, ten wydawał mu się tak seksowny, jakby w życiu nie widział równie boskiego człowieka. Nie mógł się powstrzymać i samoczynnie wsunął drugą rękę pod czerwoną bluzę ciemnookiego, gdzie zaatakowało go mocne źródło ciepła. Wtedy również zauważył, że Nathan nagle zaczął szybciej oddychać. Szczególnie wyczuł promieniujący rytm jego serca. Mimo wszystko najbardziej ruszył go moment, w którym zaczął dotykać rozgrzanego brzucha chłopaka. Nie potrafił dłużej patrzeć wyobraźnią, musiał to zobaczyć na własne oczy. Zachłannie oderwał się od ust bruneta, po czym podwinął jego odzież. Następnie bez krzty wstydu skierował tam oczy, co zauważył lekko zauroczony chwilą Nathan. Uśmiechnął się pewnie, po czym sprawnie ściągnął z siebie bluzę wraz z białą koszulką. 

- No masz, popatrz sobie, cnotko niewydymko - uśmiechnął się zadziornie - Pewnie nigdy w życiu nie widziałeś takiego ciała na własne oczy. 

Alexander sam tego nie rozumiał, jednak w aktualnej chwili zachowanie rywala pociągało go. Poczuł, że już ma gorące wypieki na twarzy, a mimo to spojrzał w te ciemne oczy chłopaka. Nie miał zupełnie żadnej odpowiedzi w głowie, jakby coś go onieśmieliło. Jedyne co wiedział to to, że... chce Nathana. Nie mógł tego przyznać, nie było nawet takiej opcji. Poniżyłby się przyznając, że podnieca go ktoś taki. Za to Nathan doskonale wiedział, co robić. Sam również wsunął dłoń pod szarą koszulkę Alexa i także odczuł gorące źródło ciepła. Teraz to on wyczuł, że ciało blondyna drży. W międzyczasie przylgnął wargami do równie rozgrzanej szyi Rawsona, po czym zaczął składać tam namiętne pocałunki. Przy okazji podwinął koszulkę niższego aż do jego ramion, a następnie zaczął zmysłowo ocierać się ciałem o ciało Alexandra. Doskonale wyczuwał, jak przez jego ruch blondynowi ciężej oddychać, ciało tego napinało się coraz silniej. Nathanowi to nie wystarczało i szedł dalej. Sprawnie rozpiął rozporek blondyna, po czym wsunął tam dłoń. Nie musiał za dużo robić, bo przy kilku zwykłych ruchach dłonią kroczę Alexa twardniało. Jednak Nathan nie lubił zbyt łatwych zadań i zbyt łatwych efektów, stąd też zaczął się bardziej przykładać. Mocniej, choć czulej stymulował męskość jasnowłosego przez materiał bokserek, angażując również język w pieszczotach wyżej. Zwinnym ruchem zjechał z boku szyi blondyna na jego krtań. Z oddaniem zadał mu kilka liźnięć oraz muśnięć, znając po sobie, że to słaby punkt mężczyzny. Zaraz po tym nie zawahał się wkroczyć językiem na tors Alexandra. Jak gdyby nic chwycił wargami jednego z sutków zielonookiego, przy okazji go śliniąc. Między przerwami pozwolił sobie powędrować po ciele blondyna, zostawiając po sobie czerwone ślady. Najwięcej jednak zostawił na torsie, obojczykach oraz szyi chłopaka. Robił to z taką pasją, że Alex od razu wypiął klatkę piersiową do przodu, a przy tym chwycił Nathana za ciemne włosy oraz ponownie ułożył dłoń na jego karku, z którego czasem zjeżdżał na ramiona bruneta. Dodatkowo odchylił głowę do tyłu, cicho wzdychając i mrużąc oczy, nie mówiąc już o jego rozchylonych przed rywalem udami.

Nathan bez żadnego uprzedzającego ruchu pozbawił niższego spodni oraz skarpetek, choć zrobił to lekko drżącymi dłońmi. To przez podniecenie, które przemawiało przez jego ciało, choć nie chciał sobie tego uświadamiać. Sam swoje spodnie rozpiął gdzieś przy okazji, nie potrzebując pobudzenia. Wystarczył mu fakt, że nad kimś dominuje i właśnie ktoś mu ulega, w dodatku te niewinne dotknięcia dały o wiele głębsze skutki. Już nie miał zwykłej potrzeby seksualnej, on chciał to zrobić ze swoim rywalem. Zapragnął go bez względu na zakład, który gdzieś mu umknął na moment. Dał się porwać, ale gdy tylko przypomniał sobie, po co właściwie to robią, wrócił stary Nathan. Sutkami blondyna zajęły się jego kciuki, kroczem jego kroczę, a wargami ponownie wylądował na wrażliwej skórze Alexa: 

- Wciąż nie wierzysz w moje umiejętności, kujonku? - wyszeptał prowokująco niezwykle zmysłowym tonem. 
- Jeszcze nie doszedłem, błaźnie - odpysknął, jakby wrócił stary Alex. W środku tonął z przyjemności i dało się to usłyszeć w jego głosie. 
- Twoje kroczę - znów zaczął je masować czułym ruchem, nie przerywając pieszczot przy drugim sutku blondyna - już się przekonało. Lada chwila - zaczął oddawać subtelne muśnięcia, dochodząc do ust Alexa, gdzie skończył szeptać - doprowadzę cię do orgazmu - zostawił iego sutka, łapiąc mocno tył głowy chłopaka. Trochę nawet pociągnął go za włosy, przy czym odważnie patrzył w jego oczy - i twoje zbędne przypuszczenia okażą się kłamstwem. 

Wtedy Alex stłumił swoje podniecenie, choć wypieków ukryć nie mógł. Jednak znów ułożył usta w zadziorny uśmiech, próbując swej dominacji w spojrzeniach: 

- Masz zamiar we mnie wchodzić, prawda? 
- Tak... - spojrzał na niego jak na debila.
- Ciekawe jak masz zamiar mnie na to przygotować? - zapytał kpiąco. 

Wtedy Nathan oderwał się od niego, po czym uniósł kąciki ust w górę. Alex zmarszczył brwi, zupełnie nie rozumiejąc reakcji wyższego. Przecież typ nigdy nie miał do czynienia z drugim chłopakiem... Zdziwiło go jeszcze bardziej, gdy Nathan zaczął się głośno śmiać. Za chwilę spojrzał pobłażliwie na swojego rywalo - kochanka: 

- Ty naprawdę myślisz, że jestem taki głupi... Chcesz wiedzieć, jak to zrobię? Zaraz ci pokażę. 

Alexander nie zdążył zareagować, bo nawet jego bokserki zniknęły szybciej. 
Nim się zorientował, Nathan już pochylał głowę nad jego kroczem. Zdezorientowany blondyn po prostu patrzył na chłopaka, czekając na jego kolejny ruch. Jednak jego wzrok łączył zdziwienie z lekkim niepokojem. 

Nagle brunet zdecydowanie rozchylił nogi zielonookiego, po czym zabrał jedną rękę. Drugą chwycił mocniej udo niższego, wciąż trzymając je trochę bardziej rozchylone. Przy czym już zaczął prezentację swojego sposobu, przez co blondyn złapał się za usta i zmrużył oczy, drżąc. Otóż Nathan zaczął spuszczać na wejście chłopaka ślinę, a palcami powoli rozciągał jego wnętrze. Z początku po prostu rozszerzał otwór, gdzie wpuszczał ogromne ilości cieczy z języka. Jednak po pewnym czasie zaczął wsuwać tam palce jeden po drugim. Gdy zauważył mimowolny ruch bioder Alexa zerknął na jego twarz. Wyglądał, jakby ledwo co wytrzymywał. Nathan pomyślał, że to głupie, ale... spodobał mu się ten widok. W końcu podniósł się, wyjmując palce z zielonookiego. Szybko zsunął z siebie spodnie wraz z bokserkami Tylko po to, aby za chwilę znów zachłannie złapać jego uda, zdecydowanie wchodząc w niego. Wraz z tym westchnął głęboko łamiącym głosem, szybko chwytając biodra niższego. Ciało Rawsona całe zadrżało, lecz on sam wolał tłumić swoje wszystkie odgłosy. Brunet zaczął się powoli rozkręcać, wchodząc w stan ciszy przed burzą, przy czym zmrużył oczy i przygryzał wargę. Jego ruchy przypominały spokojną falę, ale długo tak nie potrafił. Nim się zorientował, został nad wyraz namiętną i gorącą falą drażniącą tors Alexa. Z odruchu jedna z  jego dłoni wjechała bardziej na bok chłopaka, a wtedy druga dłoń zjechała pod jego kolano. To pozwoliło mu bardziej rozchylić nogę blondyna. Gdy zaczął ciężej oddychać, zauważył, że KTOŚ próbuje mu zabrać satysfakcję... Nie miał zamiaru się na to godzić, więc trochę agresywnym ruchem ściągnął z ust Alexandra dłonie. Wtedy blondyn wydawał z siebie odgłos, w którym były jęk i stęknięcie jednocześnie. On to dopiero oddychał szybciej... Natychmiast narwanym ruchem złapał Nathana za ramiona, otwierając szerzej oczy, gdy ciemne tęczówki zabierały mu resztki jego odwagi. W obecnej chwili czuł się tak bezbronny jak nigdy. Żaden chłopak nigdy nie zabierał mu pewności siebie, choć to on był zawsze na dole. Dopiero teraz ujrzał w Nathanie tę bestię, której nigdy się nie bał i którą wyśmiewał... Teraz też nie była mu straszna, a jednak... Ta bestia obejmowała całe jego ciało, wypełniając je nieokiełznaną przyjemnością. Zupełnie przepadł, gdy brunet znów uśmiechnął sią z tą swoją naturalną butą, lecz było to bardzo pozorne: 

- Alex... - wysapał szeptem - Twoje ręce... na moich plecach... - nie zdążył dokończyć, bo porwało go buzujące podniecenie. 

Nathan przymknął oczy, kładąc brodę na ramieniu blondyna. Przy czym jego biodra przyspieszyły rytm, wykonując mocne pchnięcia, a on złapał zachłannie biodra Alexandra. Ten sam zaczął regularnie wydawać z siebie odgłosy rozkoszy, wchodząc w rytm wyższego. Odruchowo odchylił głowę do tyłu, również mrużąc oczy. Także ułożył ręce na karku i plecach Latynosa, co niewątpliwie dodało przyjemności brunetowi. Szczególnie, że Alex nie oszczędzał tych części jego ciała, również je drapiąc. Dla dopełnienia brązowooki ocierał się ciałem o ciało drugiego chłopaka, choć to już nie miało większego znaczenia. W końcu i tak lada chwila mieli dojść... Nagle Nathan maksymalnie zwiększył rytm, w którym Alexander poczuł, że rozpuszcza się, a dokładnie doszedł. Za chwilę dopiero co rozanielony poczuł, jak w jego wnętrzu rozlewa się ciepła ciecz, co znaczyło, że Nathan również skończył. 

Zmęczony i zdyszany Nathan opadł, jakby jego ciało nagle rozluźniło się, bo w sumie tak właśnie było. Za to Alexander po prostu opuścił wolno ręce, nie mając siły ściągać z siebie wroga. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro