♣ Julius x Reader - Cesarz Magii ♣

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla: Ognisty_Wilk

Trochę pechowy ten rozdział. Kompletnie nie mogłam znaleźć, kto zamówił one-shota z Julkiem i musiałam dwukrotnie przeszukiwać komentarze, ale w końcu znalazłam. Po drugie czytając to przed wstawieniem, doszłam do wniosku, że jest za dużo powtórzeń, tylko za bardzo nie mam pomysłu, jak niektórego pozamieniać, dlatego niech się dzieje co chce. Po trzecie nie umiałam nadać temu jakiegoś tytułu. Byłam również święcie przekonana, że ranga Juliusa to Magiczny Cesarz. Dopiero chwilę przed wstawieniem uświadomiłam sobie, że jednak Cesarz Magii i postanowiłam uczynić to tytułem... Nie ma to, jak robić sobie problemy z niczego, nie bądźcie jak ja XD


Kochałaś w nim absolutnie wszystko, a sam jego uśmiech sprawiał, że Twoje serce biło mocniej.

 Od kiedy wybrano Cię do oddziału Szarych Jeleni, miałaś okazję obserwować wartości, jakie sobą reprezentował. Był widzem ludzkich dramatów, bezbłędnie wyciągającym wnioski z obserwowanych scen. Nie podobało mu się, jak działa świat.  Widziałaś, jak zaciskał pięści, słysząc ciągle plotki o śmierci Zary i sama powoli zaczynałaś popierać jego wizję. Utwierdzałaś go w tej idei, chcąc wspierać w drodze na szczyt. Dzięki swojej potężnej magii stał się wzorem do naśladowania dla wszystkich. Byłaś pewna, że nie istnieje szlachetniejszy członek Magicznych Rycerzy, godny tytułu Cesarza. Towarzyszyłaś mu w drodze na sam szczyt. Kiedy się to udało, patrzyłaś na ceremonię z dumą, czując pomimo wszystko gorzką rozpacz, zżerającą Cię od środka. Ktoś, kogo kochałaś całym sercem i duszą stał się dla Ciebie nieosiągalny, ale cieszyłaś się razem z nim, wiedząc, jak bardzo jest to ważne. Dobro królestwa i tych wszystkich ludzi zależało od tego człowieka, dlatego nie chciałaś go zatrzymywać. Wasz kontakt miał się już niedługo urwać, mimo zaufania i więzi, jaka was łączyła. Nigdy mu tego wszystkiego nie powiedziałaś, lecz wydało Ci się, że doskonale o tym wiedział.

Na bankiecie po uroczystości, chciałaś się z nim pożegnać. Dzięki spokojnemu wyrazowi na jego twarzy czułaś się spokojniejsza i cierpliwie czekałaś, aż w końcu ludzie przestaną go oblegać z gratulacjami. Gdy ten moment nadszedł, bez zastanowienia ruszyłaś w stronę  blondyna, dokładnie wiedząc, co chcesz powiedzieć. Odwrócił się do Ciebie z uprzejmym uśmiechem, wyrażającym troskę, pod którego wpływem zapomniałaś o przygotowanym przemówieniu. Zapadła chwilowa cisza, a Ty rozchyliłaś usta, chcąc wydukać z siebie cokolwiek, co nie doprowadzi Cię do płaczu, ale nie byłaś w stanie.

- Kapitanie... - Wypowiedziałaś po chwili zastanowienia, od razu gryząc się w język i machając głową z aprobatą. Zrobiłaś jeszcze jedną pauzę, aby zapanować nad głosem, chcącym się prawdopodobnie załamać. Zupełnie, jakbyś dłużej już nad nim nie panowała, a Twoje serce samo zdecydowało, co będzie odpowiednie. Julius czekał cierpliwie, posyłając Ci jedynie pytające, zmartwione spojrzenie. - Chciałam powiedzieć: Cesarzu. Ja...

- Panie Cesarzu Magii, miło pana poznać! - Chęć szczerej wypowiedzi przerwał bogaty baron, podchodzący do was bez ani odrobiny skrępowania, co całkowicie Cię zniechęciło.

- Mi również, jak podobała się Panu ceremonia? - Odpowiedział mu z delikatnie wymuszoną uprzejmością, przymykając oczy. 

Spodziewałaś się, że pewnie zamieni z nim dwa zdania i zwróci się do Ciebie, bo nie jest osobą, która zostawiłaby przyjaciółkę bez słowa, lecz wcale nie chciałaś czekać. Znowu uświadomiłaś sobie, jak samolubną rzecz chciałaś zrobić, dlatego opuściłaś salę pałacu, wychodząc do ogrodu, gdzie oparłaś się placami o ścianę.  Cesarz Magii ma wiele obowiązków. Szczególnie ten dobry, pragnący szczęścia wszystkich klas społecznych. Druga sprawa to Twoje bezpieczeństwo. Sprawowałaś rolę Magicznego Rycerza, który byłby wymarzonym celem dla terrorystów lub wrogów, gdyby Julius odwzajemnił uczucia, jakimi go darzyłaś. Nawet jakbyście trzymali związek w tajemnicy, to męczyłoby to zarówno jego, jak i Ciebie. Po trzecie mógłby czuć się winny, że zaniedbuje ukochaną. A po czwarte nawet pewnie na niego nie zasługiwałaś, zdaniem szlachty. Po co robić tak dobrej osobie problemy?

- [Imię]. - Blondyn wyjrzał z sali, podchodząc do Ciebie, kiedy tylko wasze oczy się spotkały. Otarłaś pojedyncze łzy z policzków, wymuszając uśmiech.

- Powinien Cesarz wrócić na bankiet. Po prostu źle przeżywam rozstania, czeka nas wiele zmian. - Próbowałaś obrócić sytuację w żart z Twojej wrażliwości, ale uważnie przyglądające Ci się fioletowe tęczówki wyraźnie tego nie kupiły. 

- Nie lubię takich tłumów. Tyle ludzi w jednym miejscu, a każdy z nich chce zamienić ze mną słowo... - Pomimo to zaśmiał się lekko, ciągnąc rozpoczętą przez Ciebie grę. Odebrałaś to jako dobitny znak, że wcale nie ma ochoty na poważne rozmowy. 

-  Muszę do tego przywyknąć. - Dopowiedział jeszcze po chwili, a Ty przypomniałaś sobie wasze częste pogawędki na misjach lub w bazie. Zawsze, kiedy byłaś koło niego, czułaś się najszczęśliwszą osobą na świecie. Nie musiał Cię całować i dotykać, żebyś ciągle go kochała. Wystarczyła Ci sama jego obecność.

- Pomimo wszystko będziesz najlepszym Cesarzem Magii w historii. - Wydukałaś ponownie ze łzami w oczach, na co ponownie się zaśmiał, a następnie złapał się za głowę.

- Rety, teraz czuję tremę. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę. - Oznajmił ciepło, nie przestając patrzeć Ci w oczy.

- Nigdy mnie nie zawiedziesz. - Zasalutowałaś z promiennym uśmiechem. - Dasz radę, Juliusie.

- Dziękuję. - Przytaknął głowę, ale zauważyłaś, że nie jest do końca szczęśliwy. Pomimo temu spostrzeżeniu, postanowiłaś się wycofać, zostawiając go samego pod zamkiem. 

Czas mijał, a Ty czułaś motywację do zdobywania kolejnych tytułów i gwiazdek. Tylko wtedy miałaś szansę się z nim zobaczyć, zamieniając słowo. Oczywiście mogłabyś go odwiedzić, jakby znalazł wolną chwilę, lecz nie chciałaś tym męczyć, ani siebie ani jego. Kiedy ogłosił pierwszy festiwal gwiazd, ubrałaś się w swoją najpiękniejszą suknię. Chciałaś, żeby zobaczył, że wszystko u Ciebie w porządku. Czekając na werdykt, zaszyłaś się na balkonie z tyłów zamku, po całym wieczorze udawania szczęśliwej osoby.

- Mam straszną tremę. - Tym razem podskoczyłaś, bo Julius znalazł się koło Ciebie bez ostrzeżenia, używając swojej Magii. Zaśmiał się dobrodusznie na Twoją reakcję, kładąc dłonie na balustradzie, patrząc z trudną do odgadnięcia emocją na nocną promenadę wiosek otaczających stolicę. - Mam nadzieję, że festiwal nie okaże się porażką.

- Nie ma czegoś, z czym by sobie Pan nie poradził. - Stwierdziłaś, jakby to było oczywiste, a on posłał Ci zagadkowe spojrzenie, odwracając się po chwili w Twoją stronę. 

- Naprawdę błyszczysz najjaśniej z tych wszystkich gwiazd [Imię]. Myślałem, że będzie lepiej, jak Ci tego nie powiem, ale nie mogłem się powstrzymać. - Ujął Twoje dłonie, a Ty zamarłaś. Czuły ton głosu, jaki usłyszałaś, stał się od razu ulubionym dźwiękiem, jaki w życiu słyszałaś. 

- Czasami lepiej zapomnieć... - Spuściłaś wzrok, chcąc ponownie oszukać swoje serce, ale stanowczo Ci to uniemożliwił.

- I udało się? - Wydawał się niezwykle poważny i dociekliwy zarazem. Dzielił was mały dystans, przez co miałaś wrażenie, że pocałuje Cię, kiedy tylko podniesiesz wzrok.

- Nie w tym życiu. - Zaśmiałaś się ponuro, nie chcąc powiedzieć tego, co czujesz wprost, ale dać jasny sygnał. - Wiem, że masz dużo obowiązków, lecz jeżeli znajdziesz kiedyś dla mnie czas, to ja będę zawsze czekać. - Dodałaś w końcu, spoglądając na jego twarz.

- [Imię]. Czy uważasz pokaz fajerwerków za bardzo sztampowy moment, żeby wyznać kobiecie miłość? - Powiedział bezpośrednio półżartem, przez co oblał Cię rumieniec. Dobrze wiedziałaś, co to oznacza i szeroko się uśmiechnęłaś, ale wtedy oboje spojrzeliście w kierunku drzwi, w których stanął zdziwiony Marx.

- Cesarzu... - Wydawał się lekko skrępowany sytuacją, zachowując przy tym samym powagę, dlatego zarumienił się jeszcze bardziej od Ciebie. - Nie chciałbym przerywać, ale...

- Doskonale rozumiem. - Julius puścił Twoje dłonie, posyłając Ci na pożegnanie smutny uśmiech. 

Nie chciałaś winić niebieskowłosego pomocnika blondyna, bo taką miał pracę. Sam też pewnie nie czuje się za dobrze z tym, że przerwał wyznanie miłosne, ale ceremonia się zaczęła. Przez wysoką lokatę Jeleni wśród innych zakonów, zostałaś wyciągnięta na całonocną imprezę i tyle wyszło z rozmowy, jaką odbyłaś z Juliusem. Następną okazją, po której nie spodziewałaś się niczego spektakularnego, było wręczenie odznak za awans w hierarchii. Czekałaś na swoją kolej, będąc już w połowie drogi do najwyższego stopnia w tytule Starszego Rycerza Magii. Takie uroczystości były zazwyczaj nudne, bo każdy otrzymywał pudełeczko z orderem, dostawał poradę, a następnie wracał na miejsce. Ty jednak czekałaś na bankiet po przyjęciu, żeby dokończyć waszą rozmowę. Kiedy wyczytano Twoje nazwisko i zakon, podeszłaś do ołtarza, za którego drogą stroną stał Julius, uśmiechający się do Ciebie w bardzo oficjalny sposób.

- Gratuluję półmetka w osiągnięciu szczytu, moja droga. Bardzo ciężko nad tym pracowałaś. - Pochwalił Cię, a Ty z powagą przytaknęłaś głową, czekając na otrzymanie pudełeczka.

- Dziękuję.

- Jednak ukrywanie w sobie uczuć jest zazwyczaj gorsze niż ich ujawnienie, dlatego chciałbym Cię poprosić, żebyś odpuściła. - Obrócił je w dłoniach z psotną miną, co zdziwiło nie tylko Ciebie, ale również Marxa, posyłającego mu pytające spojrzenia. 

- Nie mów takich rzeczy publicznie... - Wyszeptałaś, robią się czerwona, na co cicho się zaśmiał, otwierając pudełko, w którym zamiast orderu znajdował się pierścionek z połyskującym brylantem na środku. 

- Chciałbym też spytać, czy wyjdziesz za mnie? - Spytał niepoważnym tonem głosu, pokazując swoją dziecinną naturę akurat w takiej sytuacji. 

Widząc to, zaniemówiłaś, Marx mocno uderzył dłonią w swoje czoło, po czym miał ślad przez następne dwa dni, a inni zgromadzeni popatrzyli na siebie ze zmieszanymi minami, oprócz śmiejącego się Yamiego i uśmiechniętego Williama, którzy zapoczątkowali oklaski, kiedy tylko pokiwałaś głową na tak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro