• Rozdział 5 •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Suzuno

Gdy się obudziłem mogłem od razu przyznać, że była to pierwsza noc od dawna, w której w miarę dobrze spałem i co najważniejsze nie byłem taki zmęczony! Nagumo już plątał się po pokoju, Hiro czytał książkę, a Mido bawił się jego włosami. Przetarłem dłońmi zaspane oczy i popatrzyłem na Tulipana. Ten pochylił się nade mną.

- Wstałeś? Super. Zbieraj się, zamierzamy po śniadaniu iść na spacer i nad rzekę. Może też na boisko? No, w każdym razie pójdź się ogarnąć, przebrać i przyjdziemy po Ciebie, jak będziemy szli na śniadanie - powiedział. Zamrugałem kilka razy.

- Okej... - mruknąłem cicho i poszedłem do siebie.

Wziąłem poranny prysznic i ogarnąłem się szybko w łazience. Ubrałem na siebie szare dresy i czarną bluzę z kapturem, który naciągnąłem na głowę. Telefon miałem w ręce i napisałem na grupie z Hiro, Mido i Nagumo, że już wychodzę. Podszedłem do drzwi ich pokoju i czekałem aż z niego wyjadą.

W końcu pojawili się w progu. Nagumo znowu zawiesił się na mnie o zupełnie tak jak ostatnio poszliśmy razem zjeść śniadanie. Nie miałem ochoty na nic, ale męczeńsko ruszyłem w stronę stołówki razem z chłopakami.

Wzięliśmy jedzenie i zajęliśmy stolik. Na talerzu mieliśmy po dwa naleśniki. Miałem kawę w kubku. Nagumo od razu wziął sobie jakiś sok jednak HiroMido postawili na herbatę. Upiłem łyk gorzkiego, czarnego napoju bez mleka i cukru. Nagumo zaczął jeść swoją porcję, a ja tylko popijałem w spokoju kawę, mając nadzieję, że nie zorientują się, że nie jem. W końcu Hiroto zwrócił mi przez to uwagę.


- Suz, jedz, bo ci wystygnie. - Wskazał widelcem na mój talerz.

- Nie jestem głodny, Hiroto, przepraszam... - mruknąłem, dalej pijąc kawę.

- Musisz coś w końcu zjeść, Suzu - wtrącił się Mido.

- Nie jestem głodny.

- Dlaczego nie jesz? - zapytał Hiro.

- Suzuno, czemu nie chcesz jeść? Zawsze lubiłeś naleśniki - stwierdził Nagu.

- Nie...

- Suzuno, mów prawdę.

Westchnąłem.

- Bo nie chcę jeść, okej? - warknąłem nie miło. - Nie chcę jeść, bo gdybym teraz wziął tego naleśnika do ust to bym zwymiotował, tak ciężko to zrozumieć? Nie wiem czemu, ale żołądek zaciska mi się boleśnie, a wielka gula staje mi w gardle na samo wspomnienie o jedzeniu - szepnąłem cicho.

Nagumo ogarnął mnie ramieniem. Nie patrzył na to, że tam są ludzie i nie bał się co powiedzą. Przysunął mnie do swojego boku, w który wtuliłem się po chwili namysłu. Hiro odsunął lekko ode mnie kubek z kawą i talerz.

- Ej, ale kawę mi zostaw! - oburzyłem się.

- Sama kofeina - prychnął.

Przewróciłem oczami i końcowo i tak dostałem swój napój. Piłem go, zerkając co chwila na swój pełny talerz. Nie chciałem tego jeść, prędzej bym zwymiotował niż to przełknął. Zamknąłem oczy i położyłem głowę na barku Tulipana, który ze smakiem jadł swoje naleśniki. Zerknąłem na HiroMido, którzy wyglądali na takich zakochanych... Tacy byli. Cholernie w sobie zakochani. Jeden poszedłby ślepo za drugim w ogień. Oboje sobie pomagali, wspierali się nawzajem. To była zdrowa relacja, prawdziwy, pełnoprawny związek. Bo oni tak naprawdę byli swoimi przeciwieństwami. Hiro był rozważny i odpowiedzialny, zawsze nas upominał, był jak matka. Mido mógłby równie dobrze się naćpać.


Chłopaki zjedli i razem wyszliśmy ze stołówki. Powiedzieliśmy Hitomiko, że idziemy na miasto. Bez problemu się zgodziła, ale kazała Hiro mnie pilnować. Matko, no przecież nic sobie nie zrobię. Nie przy nich. Wziąłem z pokoju swojego elektryka i razem z resztą wyszedłem z sierocińca.

Kolejny raz mierzyłem się z lękiem. Patrzyłem na samochodu i bez zastanowienia przytuliłem się do boku Nagu. Czułem się bezpieczniej, kiedy miałem go blisko. Czerwonowłosy objął mnie ramieniem i z uśmiechem ruszył za HiroMido, którzy szli z przodu i patrzyli coś na telefonie Hiroto. Ja rozglądałem się i od czasu do czasu zaciągałem się e-papierosem. Nagumo co chwilę zabierał mi elektryka i sam zapalał, po czym oddawał mi go z uśmiechem zwycięzcy.

Doszliśmy nad rzekę i usiedliśmy na trawie. Ja siadłem wyjątkowo blisko brzegu, żeby pobawić się wodą. Od dziecka woda mnie fascynowała, każde jeziorko, które zobaczyłem musiałem dotknąć. Zostało mi to po dziś dzień. Sunąłem palcami po tafli wody. Niebo pięknie odbijało się w niej. Małe fale, które zrobiłem przesuwały się powoli po powierzchni wody.

Po chwili namysłu zdjąłem buty, skarpetki i podwinąłem nogawki dresów. Zamoczyłem nogi w rzece i wzdrygnąłem się, gdy poczułem zimno wody. Po chwili jednak przyzwyczaiłem się do tej temperatury. Nie było głęboko, więc podwinąłem nogawki jeszcze trochę i wystąpiłem krok do przodu. Czułem jak woda przesuwa się po mojej skórze, to uczucie było takie przyjemne, że nie mogłem tego opisać... Po prostu cudowne. Nagumo patrzył na mnie, siedząc obok HiroMido i uśmiechał się jak głupek.

- Nie utop się! - krzyknął.

Czy już mówiłem, że jestem głupi. Pokazałem mu środkowy palec, wszedłem głębiej i zanurzyłem się w lodowatej wodzie. Nie było widać nawet mojej głowy. Otworzyłem oczy i zobaczyłem może z pięć rybek? Widziałem też kamyczki, jakieś glony, muszelki... Jednak po chwili poczułem gwałtowne szarpnięcie i zostałem brutalnie wynurzony na powierzchnię.

- Pojebało cię?! - usłyszałem wrzask Nagumo nad głową. - Pojebało! Nie strasz mnie tak nigdy więcej!

- Trzeba było mnie nie prowokować, dobrze wiesz, że jestem głupi - zaśmiałem się.

- Trzymajcie mnie, bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok! - warknął, ciągnąc mnie w stronę brzegu. - Nie mamy ręczników i ubrań na zmianę, geniuszu.

Och... Faktycznie...

- UPS... - mruknąłem, rozglądając się speszony.

- Suzuno, ciebie nie można zostawić samego nawet na pięć minut... - jęknął żałośnie Hiro. - Idziemy do sklepu po ręczniki i jakieś ubrania dla was, siedzicie tu i się nie ruszacie, inaczej Nagumo dostanie zakaz na granie, a Suzuno zabierzemy elektryka - warknął, idąc z Mido.

Westchnąłem. Usiadłem z Nagu na ziemi i oparłem głowę o jego ramię.

- Mamy u nich przejebane? - zapytałem.

- Jeszcze jak... Biedni mi. No i po chuj żeś się do tej wody pchał? - zaśmiał się.

- Sprowokowałeś mnie, Tulipanie - mruknąłem z lekkim uśmiechem na ustach i oparłem się o jego bok jeszcze bardziej.

Gdy poczułem jak jego ręka przesuwa się po moich plecach odprężyłem się. Zamknąłem oczy.

Wtedy już wiedziałem, że trafiłem na właściwych ludzi, którzy są dobrzy. Którzy zawsze mi pomogą. Wielka szkoda, że pomyliłem się wtedy co do niego. Bo tak naprawdę był inny. Mógł mnie zniszczyć, był moim największym upadkiem...

---------------------------------------------------------

Hejkaaa! Nie było rano rozdziały, ale to jest pierwszy z trzech do wieczora! Do 22.30 postaram się już wstawić tamte dwa. A potem już postaram się regularnie dawać dwa na dzień, rano i na wieczór. Zaraz też wstawię one shota. Dajcie znać czy rozdział wam się podobał!

Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy! ❤️⚽🔥🧊

(1000 słów ♥️)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro