Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Louisa

Louis obudził się, kiedy usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Usłyszał kroki na schodach, a potem drzwi się otworzyły.

- Słońce, wróciłem! - Wykrzyczał radośnie Chad. Zbyt radośnie jak na standardy Louisa. Był zbyt wcześnie. Louis warknął i uderzył głową o poduszkę. Chad zaśmiał się, a Louis czuł jak łóżko zapadło się pod jego ciężarem. Louis czuł jak Chad składa delikatne pocałunki na jego karku. Louis to kochał.

- No dalej, kochanie. Wstawaj i weź prysznic. Kleisz się - zachichotał i wstał z łóżka. - Zrobię jakieś śniadanie, stoi?

- Nie kleję się - warknął Louis. - Idź zrób mi śniadanie, kobieto.

- Wstawaj, leniwcu - powiedział Chad, kiedy wychodził z pokoju.

Louis czuł się okropnie. Całą noc rzucał się po łóżku. Trochę płakał. Miał dziwne sny. To nie była jego najlepsza noc. Właściwie to jedna z najgorszych. I winił za to wszystko Zayna. Powie mu, że jest najgorszym przyjacielem na świecie. To nie jest prawdą, ale Louis i tak czuje potrzebę powiedzenia mu tego.

Wstał i poszedł do łazienki. Spojrzał na siebie w lustrze i był wdzięczny za to, że Chad nie widział jego twarzy. Jego oczy były przekrwione, a jego policzki były pokryte zaschniętymi łzami. Zdecydował się wziąć prysznic. Stał pod ciepłą wodą przez długi czas, nim przypomniał sobie, że powinien się umyć.

Dwadzieścia minut później zszedł na dół po schodach i udał się do kuchni. Chad stał przy kuchence, robiąc naleśniki. Pachniało cudownie. Kochał naleśniki. Louis podszedł do Chada i objął go w talii. Zakopał twarz w jego szyi i pocałował go tam.

- Kocham cię, wiesz? - Zamruczał Louis.

- Mówisz tak tylko dlatego, bo kochasz moje naleśniki - zachichotał Chad i odwrócił swoją głowę, aby pocałować czoło Louisa.

- Nieprawda. Kocham również inne rzeczy - drażnił się Louis, ale podszedł do stołu i usiadł wyczekująco na krześle.

- Och, naprawdę? - Mruknął Chad. - Chcesz się podzielić?

- Nie, nie bardzo. - Louis uśmiechnął się do niego.

- Szkoda - powiedział Chad, kiedy zmniejszył ogień pod patelnią. Wziął dwa talerze wypełnione naleśnikami i położył je na stole. - Może pokażesz mi później - mrugnął do Louisa.

- Zobaczymy. - Louis uśmiechnął się i zaczął jeść. - O mój Boże, to jest takie dobre - jęknął.

- Kochanie, nawet jeszcze nie jesteśmy w sypialni - zaśmiał się Chad i dźgnął Louisa pod stołem. - Zostaw trochę na później.

- Cicho. - Louis wydął wargi. - Co u twojej mamy?

- Ma się dobrze. Musiałem jej pomóc z kilkoma rzeczami, ale miło było ją zobaczyć. Możemy kiedyś pojechać razem.

- Z przyjemnością. - Louis uśmiechnął się do niego.

Zjedli resztę naleśników, a potem zdecydowali się pójść na zakupy, ponieważ nie mieli w lodówce niczego na lunch. Udali się do najbliższego supermarketu i kupili wszystko co było im potrzebne na następny tydzień. Zazwyczaj chodzili na zakupy raz w tygodniu w soboty, ponieważ w ciągu tygodnia nie mieli na to czasu.

~*~

- Louis, kochanie, chodź - usłyszał od Chada stojącego w progu. - Spóźnimy się.

- Idę. - Louis wziął swój telefon i portfel i schował je do tylnych kieszeni. Mieli spotkać się z chłopakami w pubie. - To nie tak, że nie wiedzą, że zawsze się spóźniam.

- Nie chciałbyś ich chociaż raz zaskoczyć? - Chad uśmiechnął się, kiedy szli do samochodu.

- Nie, nie bardzo - odpowiedział Louis, gdy zapinał pas. Prawda jest taka, że bał się spotkania z chłopakami. Cóż, bał się spotkać Harry'ego po tym wszystkim co miało miejsce poprzedniego dnia. Wcześniej brunet wysłał mu wiadomość, pytając czy zaproszenie wciąż jest aktualne. Dłonie Louis trzęsły się, kiedy odpowiadał potwierdzająco i podał adres. Nie wiedział czego się spodziewać. Nie wiedział jak zachowywać się wokół Harry'ego. To go przerażało.

Kiedy weszli do pubu znaleźli trójkę mężczyzn siedzących w budce w rogu. Kiedy dotarli do stołu, chłopcy wstali i powitali nowoprzybyłych. Gdy nadeszła kolej Zayna na przytulenie Louisa, ten mógł go przytulić mocniej niż resztę i powiedzieć, że był najgorszym przyjacielem na świecie. Przyrzekał, że mógł. Zayn spojrzał na niego zatroskanym wzrokiem, ale Louis usiadł w budce.

- Co zrobiłem tym razem, Lou? - Zayn usiadł przed szatynem, a zanim Liam i Niall.

- Wiesz co zrobiłeś. - Louis patrzył stanowczo na niego.

- Chodzi o wasz wczorajszy obiad? - Zapytał Liam, patrząc na Louisa.

- Twój drogi chłopak i mój domniemany przyjaciel ma kilka gównianych rad.

- Daję najlepsze rady - prychnął Zayn.

- Nie, nie dajesz. Sprawiłeś, że przesłuchałem album - powiedział Louis.

- A co to był za album? - Powiedział głos. Głos, który rozpoznałby wszędzie. Szczególnie po tym jak słuchał go wczorajszego wieczoru.

Wszystkie pięć głów, odwróciło się do nowo przybyłego. Harry był ubrany cały na czarno, najprawdopodobniej po to, by nie zostać rozpoznanym. Miał na sobie ciasne jeansy i jakiś ciemny sweter z wyszytym NY. Wyglądał naprawdę dobrze. Szczerze mówiąc, kiedy nie wyglądał dobrze?

- Harold! - Wykrzyczał Niall, kiedy wstał, by przytulić Harry'ego. - Tęskniłem za tobą, kolego. Cieszę się, że zdecydowałeś się pojawić. I naprawdę cieszę się, że nie będę dzisiaj jedynym bez randki. Mówię ci, po tych wszystkich latach z wami powinienem się do tego przyzwyczaić, ale teraz zobaczysz jak to jest być mną - obydwoje zaśmiali się. Liam i Zayn podążyli za ich zachowaniem.

- Co Niall miał na myśli? - Zapytał Chad Louisa.

- Ummm... nic, naprawdę. Po prostu kocha przesadzać. Znasz go. - Louis uśmiechnął się i odwrócił w kierunku chłopców.

Chad skinął głową i wystawił swoją dłoń w stronę Harry'ego, który nią potrząsnął. Następnie nadeszła kolej Louisa, aby się przywitać z brunetem. Nie chciał podać mu ręki, bo to by wzbudziło podejrzenia, więc przytulił go tak jak reszta chłopaków. To nie był najlepszy pomysł. Wróciły wszystkie wspomnienia z czasów, gdy się przytulali. Ich ciała pasowały do siebie jak puzzle. Byli sobie przeznaczeni. Louis szybko wydostał się z uścisku i usiadł przy stole.

- Więc, jakiego albumu wczoraj słuchałeś? - Harry nie odpuści, prawda? Był zbyt ciekawski. - Może go znam, chociaż w ciągu ostatnich miesięcy nie słuchałem niczego nowego.

- Cóż... - zaczął Louis. Czy dobrym pomysłem było powiedzenie Harry'emu? Ale część niego chciała zobaczyć wygląd twarzy bruneta, gdy mu powie. - To by było dziwne gdybyś go nie znał, skoro słuchałem albumu, który jest podpisany twoim imieniem i nazwiskiem.

Louis zobaczył moment, kiedy do Harry'ego dotarło co powiedział. Patrzył na niego z rozszerzonymi oczami.

- Nie słuchałeś go wcześniej, Lou? - Zapytał zaskoczony Chad. - Myślałem, że byliście przyjaciółmi. Nie byłeś ciekawy tego co się dzieje u twojego przyjaciela, nawet jeśli ze sobą nie rozmawialiście?

- Zgaduję, że nigdy nie przeszło mi to przez myśl. - Louis spojrzał na Chada.

- Cóż, w takim razie jaka była twoja ulubiona piosenka? - Zapytał go Chad. Louis chciał na niego nakrzyczeć, aby porzucił ten temat. Wszyscy chłopacy patrzyli wyczekująco na Louisa. - Moją ulubioną jest Two Ghost. - Chad odwrócił się do Harry'ego. - Świetna piosenka, kolego.

- Założę się, że tak. - Harry spojrzał na bluzkę Louisa, a potem na jego wargi i w końcu odwrócił się do Chada. - Doceniam to. Ta piosenka wiele dla mnie znaczy, ale bardziej lubię Sweet Creature. - Harry spojrzał Louisowi prosto w oczy. - A co z tobą? Lou? - Zapytał z uniesioną brwią.

Louis zakręcił się na swoim miejscu i odwrócił wzrok z dala od bruneta. - Sądzę, że wszystkie są świetne, ale chyba Sign of the Times.

- Dla mnie ta jest druga - stwierdził Zayn. - To świetna piosenka.

- Możemy już zamówić skoro wszyscy tu jesteśmy? - Niall wstał i poszedł w kierunku baru. Wszyscy podążyli za nim.

- Tutaj przychodzi Zayn w ramach ratunku. - Louis odwrócił się do Harry'ego, aby zobaczyć jak ten kręci głową. - Nic się nie zmieniło, prawda?

- Proszę, zostaw to. - Louis westchnął. - To nie najlepszy czas na rozmowę. - Rozmawiali cicho, więc nikt ich nie słyszał, więc Chad ich nie mógł usłyszeć.

- Nie zrozum mnie źle, Lou - powiedział Harry, rozkoszując się brzmieniem ksywki. - Jestem naprawdę dumny z tej piosenki, doceniam to, że ci się podoba, ale twój chłopak ma lepszy gust. - Harry spojrzał na koszulkę Louisa i dodał. - Wciąż nosisz tylko białe t-shirty, prawda? - Uśmiechnął się do niego i doszedł do reszty przy barze. - Dobrze panowie, dzisiaj wszystkie drinki na mój koszt. Możemy wcześniej świętować mój rozwód.

- Teraz mówisz z sensem, Styles! - Krzyknął Niall i poklepał Harry'ego po plecach. - Tęskniłem za tobą, kolego.

- Wydaje się, że tęskniłeś jedynie za moimi pieniędzmi, mały leprechaunie . - Harry uśmiechnął się.

- Fakt, że tak szybko dorosłeś nie oznacza, że możesz się teraz z nas śmiać - powiedział Niall. - I to wciąż Louis jest najniższy.

- To prawda, mój przyjacielu. - Harry zaśmiał się razem z Niallem.

- Wciąż mogę was usłyszeć, barany. - Louis prychnął na nich.

Harry i Niall wzruszyli ramionami i zabrali swoje drinki do stołu, gdzie Zayn i Liam już na nich czekali.

- Twój wzrost jest perfekcyjny. - Louis poczuł słowa Chada przy swoim uchu. - Idealnie się do mnie dopasowuje. - Louis odwrócił się w ramionach Chada i zauważył, że mężczyzna się jasno do niego uśmiecha.

- Za bardzo się podlizujesz, wiesz? - Szatyn uśmiechnął się do niego.

- Kochasz to. - Chad zaśmiał się i pocałował nos Louisa.

- Kocham ciebie - powiedział Louis i stanął na swoich palcach, aby sięgnąć ust swojego chłopaka i pocałował go słodko. - Teraz, możesz mi wziąć shota, kochanie? - Louis uśmiechnął się słodko.

- Dla ciebie wszystko - odpowiedział Chad i odwrócił się w stronę baru.

Louis odwrócił się w stronę ich stołu i zauważył przeszywające, zielone oczy patrzące na niego intensywnie.

- Co? - Zapytał Louis Harry'ego, kiedy podszedł do chłopaków.

- Nic. Wasza dwójka wygląda razem przytulnie. - Harry napił się ze swojej szklanki. - Cieszę się z twojego powodu, Lou. - Harry odwrócił się do Liama i Zayna. - I naprawdę cieszę się, że skończyliście razem. Zawsze mówiłem Louisowi, że tak to się skończy - uśmiechnął się do nich. Po chwili dodał ciszej. - Chciałem przeprosić za to, że was zostawiłem. Naprawdę za wami tęskniłem i cieszę się, że mogłem was dzisiaj wszystkich zobaczyć. Już się czuję jak w domu. - Harry rozejrzał się po uśmiechniętych twarzach, a gdy ostatnie słowo opuścił jego usta, patrzył prosto na Louisa.

- Rozumiemy, Harry. To nie było dla ciebie łatwe. Cieszymy się, że wróciłeś. Chociaż tym razem nie damy ci tak łatwo odejść, więc nawet nie próbuj. - Liam położył dłoń na ramieniu Harry'ego.

- Obiecuję, że tego nie zrobię. - Brunet uśmiechnął się do Liama.

Spędzili cały wieczór rozmawiając i śmiejąc się. Po kilku shotach Louis w końcu się zrelaksował, chociaż wciąż mógł poczuć wzrok Harry'ego na sobie. Nazwijcie to szóstym zmysłem czy coś, ale po prostu wiedział, kiedy ten na niego patrzył. To się nie zmieniło, nawet po tych wszystkich latach.

Zdecydowali się zakończyć noc jakoś po północy. Wszyscy byli pijani. Louis zastanawiał się jak wiele Harry na nich wydał. Nalegał, że zapłaci za każdego, chociaż mówili mu, że nie musi tego robić. To nie tak, że Harry'ego nie było na to stać. Zdecydowanie było.

Wszyscy się rozdzielili, kiedy cztery taksówki zatrzymały się przed pubem. Louis i Chad wsiedli do jednej z nich i pojechali do domu. Czterdzieści minut później leżeli w swoim łóżku. Głowa Louisa znajdowała się na klatce piersiowej Chada, słuchał rytmu bicia jego serca.

- Harry wydaje się być naprawdę miły. - Cha przerwał ciszę. - Co się stało, że przestaliście być przyjaciółmi?

- Musiał się na dobre przeprowadzić do LA - skłamał Louis. - A potem nigdy nie był dostępny, jak sądzę. - Louis wzruszył ramionami. - Dlaczego pytasz? - Podniósł swoją głowę, by spojrzeć na twarz Chada.

- Nie wiem. Zawsze myślałem, że jest typowym celebrytą, ale widząc go dzisiaj, zdałem sobie sprawę z tego, że jest normalnym kolesiem, tak jak my.

- Zawsze nienawidził bycia nazywanym celebrytą. Wciąż jest Harrym, wiesz? - Powiedział mu Louis. - Możemy już iść spać? Jestem wykończony, a świat wiruje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro