Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Louisa

Louis cieszył się, że Harry zgodził się porozmawiać. Powinni to zrobić dawno temu, ale do tej pory nie mieli szansy. A Louis chciał powiedzieć Harry'emu wszystko.

Chciał powiedzieć Harry'emu dlaczego zdecydował się z nim zerwać. Miał nadzieję, że brunet mu wybaczy. Za bycie samolubnym. Może potem mogliby zacząć od nowa.

Wstał ze swojego siedzenia, wziął swój kubek i podszedł do czajnika. Wziął drugi kubek z szafki i wziął dwie torebki herbaty.

Kiedy woda się zagotowała, Louis rozlał ją do kubków. Chwycił je i ustawił na stole. Gdy Harry przyszedł, usiadł przed szatynem.

- Dobrze - zaczął Louis. - Po pierwsze chciałem przeprosić za sposób w jaki z tobą zerwałem. Wiedziałem, że to najgorszy możliwy moment.

- Nie sądzę, że to miało znaczenie. - Harry wzruszył ramionami. - To nie był najlepszy dzień, ale bez względu na to jaki dzień byś wybrał, byłby najgorszy.

- Masz rację. Cóż, ja tylko. - Louis zawahał się. - Byłem ekstremalnie zazdrosny. Nienawidziłem widoku ciebie z tymi dziewczynami w każdych wiadomościach i na każdej okładce. Wiedziałem, że to nieprawda, ale nie rozumiałem dlaczego my nie możemy po prostu być razem. Byłem zraniony i samolubny, ale po jakimś czasie mnie to przerosło. A ciebie nie było przy mnie i czułem, że jestem zdolny jedynie do płaczu.

Louis otwierał swoje serce przed Harrym i kiedy zaczął mówić, nie mógł przestać.

Harry spojrzał na niego z widocznym zranieniem w oczach. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Zapytał cicho.

- Nie chciałem abyś musiał wybierać - przyznał Louis, nie patrząc na bruneta. - Wiedziałem, że nie mogę już tak żyć, ale nigdy nie poprosiłbym cię o to, abyś rzucił wszystko co kochasz. To by była zbyt wielka prośba.

- Kochałem cię, Louis - powiedział stanowczo Harry. - Kochałem cię bardziej niż jakąś pieprzoną pracę. Znaczyłeś dla mnie więcej niż cokolwiek innego.

Harry się wściekał. Louis mógł zobaczyć jak uchwyt bruneta na kubku się wyostrzył. - Nie rozumiem dlaczego myślałeś, że lepiej będzie jak podejmiesz decyzję za mnie zamiast ze mną porozmawiać - głos Harry'ego był niesamowicie niski. - Myślałem, że możemy sobie powiedzieć o wszystkim. Że sobie ufamy.

Louis spojrzał mu prosto w oczu. - Ufałem ci całym swoim życiem i dobrze to wiesz. Po prostu nie chciałem żebyś rezygnował ze swoich marzeń. Wiedziałem, że to dla ciebie naprawdę ważne. Widziałem jak twoje oczy świeciły, kiedy opowiadałeś o tworzeniu nowej muzyki, występowaniu i spotkaniach z fanami. Byłem z ciebie taki dumny.

- Moje marzenia, co - prychnął Harry. - Moim największym marzeniem było poślubienie cię i założenie rodziny. Posiadanie domu na obrzeżach Londynu, więc moglibyśmy być blisko innych. Naszych rodzin, naszych przyjaciół. To było moje największe marzenie, które z twojego powodu musiałem porzucić.

Oczy Louisa wypełniły się łzami. Słowa Harry'ego były pełne żalu. Mógł zobaczyć ból wypisany na jego twarzy, a jego serce ponownie łamało się na milion kawałeczków. Tak bardzo zranił tego chłopca.

- Tak bardzo przepraszam, Harry - załkał Louis. - Wiem, że nie miałem prawa decydować za ciebie, ale po prostu się bałem. Byłem przerażony, że istnieje możliwość, że uznasz, iż nie jestem tego wart.

- Wiesz, że dla ciebie zrezygnowałbym z wszystkiego - powiedział delikatnie Harry, kładąc swoją dłoń na tej Louisa. - Po prostu przepraszam, że tego nie widziałeś. Myślałem, że byłem dość oczywisty w swoich intencjach, ale zgaduję, że nie.

- Byłeś - powiedział Louis. - Teraz mogę to dostrzec, ale wtedy byłem zaślepiony przez emocje, które trzymałem wewnątrz siebie. Bałem się i przepraszam za to, że nie dałem nam szansy. Za to, że o nas nie walczyłeś. - Louis zatrzymał się, nim dodał. - Po prostu mam nadzieję, że pewnego dnia mi wybaczysz.

- Myślę, że już ci wybaczyłem - słowa Harry'ego wydawały się być szczere. - Sądzę, że muzyka mi pomogła. Napisałem dużo piosenek, które pomogło mi się wyleczyć. Pozbyć wszystkich negatywnych uczuć. I prawda jest taka, że nie potrafiłbym trzymać urazy przez tyle lat, ale to wciąż boli, wiesz? - Wyznał Harry i zaoferował smutny uśmiech.

Louis nie oczekiwał tego. Siedział tam w szoku. Nie mógł zrozumieć tego jak Harry mógł mu już wybaczyć. - Naprawdę? - Zapytał niepewnie.

- Tak - odpowiedział Harry. - Teraz nadeszła kolej abyś sam sobie wybaczył.

Louis nie wiedział co powiedzieć, więc powiedział pierwsze co mu przyszło na myśl. - Mogę cię przytulić?

- Pewnie, Lou. - Przezwisko spowodowało, że łzy znowu pojawiły się w oczach Louisa. Wstali ze swoich krzeseł, a Louis objął ciasno Harry'ego. Zakopał swoją twarz w klatce piersiowej mężczyzny i wciągnął jego zapach, chcąc poczuć tą znajomą bliskość.

Harry położył swój policzek na głowie Louisa. Jedną ręką głaskał niższego po plecach. Louis czuł się bezpieczny w ramionach bruneta. Ich uścisk przypominał mu dom.

Kiedy się rozdzielili, Louis odczuł natychmiastową utratę ciepła, które oferował mu Harry. Wytarł rękawem swoje oczy i spojrzał na Harry'ego.

- Kiedy tak bardzo urosłeś? - Czuł potrzebę rozjaśnienie atmosfery. Harry wzruszył ramionami i uśmiechnął się do Louisa. - Jednak się nie skarżę.

Wtedy zadzwonił telefon Louisa. Szatyn spojrzał w dół i zauważył imię Chada.

- Prawdopodobnie powinieneś to odebrać - powiedział Harry, kiedy złapał obydwa kubki i podszedł do zlewu.

Atmosfera ponownie się zmieniła, jakby bańka, w której się znajdowali pękła. Wrócili do rzeczywistości.

- Hej - powiedział Louis, kiedy odebrał połączenie.

- Hej, kochanie. Kiedy wrócisz? Pamiętasz, że dzisiaj wychodzimy, prawda? - Zapytał Chad.

- Tak, oczywiście. Wrócę za pół godziny.

- Świetnie. Do zobaczenia w domu.

- Pa - powiedział Louis i zakończył połączenie. Odwrócił się do Harry'ego, który się w niego wpatrywał. - Muszę iść. - Harry jedynie skinął głową. - Cieszę się, że porozmawialiśmy. To było prawie jak katharsis. Dziękuję za wysłuchanie mnie. Mam nadzieję, że między nami w porządku.

- Tak - zapewnił go Harry. Podeszli do drzwi. Louis złapał za klamkę i odwrócił się delikatnie, aby spojrzeć na Harry'ego, opierającego się o ścianę. Jego ramiona i nogi są skrzyżowane, a jego wyraz twarzy był nie do odczytania. - Pa, Lou - powiedział delikatnie.

- Pa - powiedział Louis. Otworzył drzwi i poszedł w kierunku swojego samochodu. Kiedy wszedł do auta, odwrócił się w stronę drzwi, ale były one zamknięte.

Był rozczarowany faktem, że nie znalazł tam Harry'ego, ponieważ to brunet zwykł robić. Stał w drzwiach aż Louis zniknął z jego pola widzenia. Dlaczego jednak miałby? Nie byli już parą. Z tą myślą Louis pojechał do domu.

~*~

Następne trzy tygodnie minęły dla Louisa monotonnie. Miał wiele nudnych spraw. Wiele rozwodów z powodu niewierności lub nierealistycznych oczekiwań. Czasami zastanawiał się dlaczego zdecydował się na zajmowanie rozwodami. Nie miał pojęcia, ale był tu, siedząc przy swoim biurku, na którym znajdowała się tona papierów.

Spotkał się z resztą w kolejną sobotę po jego wizycie u Harry'ego. Tym razem bez bruneta. Został zaproszony, ale nie mógł się pojawić ze względu na wywiad czy coś takiego. Louis cieszył się, że tak się to ułożyło. Wciąż trząsł się na temat rozmowy, która odbyli.

Trzy tygodnie od złożenia papierów rozwodowych Harry'ego dostał telefon z LA. To był prawnik męża Harry'ego, mówiący że jego klient chce się spotkać z brunetem nim cokolwiek podpisze. I że chcieli negocjować warunki pozwu.

Po rozmowie telefonicznej Louis zdecydował się dać znać Harry'emu. Musiał się go spytać co on sądzi o tej propozycji. Otworzył kontakty na swoim telefonie i wybrał numer Harry'ego. Przyłożył telefon do swojego ucha i czekał aż brunet odbierze.

- Halo?

- Hej Harry, tu Louis - powiedział szatyn, chociaż brunet prawdopodobnie już to wiedział po nazwie dzwoniącego. - Możesz rozmawiać?

- Tak, o co chodzi? - Zapytał Harry. Jego głos był głęboki i szorstki, jakby dopiero wstał.

- Obudziłem cię? - Zapytał Louis z domieszką zdziwienia.

- Ummm, tak - zachichotał Harry. - Miałem drzemkę. Musiałem wcześnie wstać, ale nie martw się. O co chodzi?

- Mam wieści na temat twojej sprawy. Prawnik Roberta do mnie zadzwonił i powiedział, że Robert chce się z tobą spotkać zanim cokolwiek podpisze i chcą negocjować warunki ugody rozwodowej.

- Kurwa - warknął Harry. - Sądziłem, że to już będzie załatwione.

- Muszę się dowiedzieć jaka jest twoja decyzja. Mogę mu powiedzieć, że się nie spotkamy, ale to mogłoby opóźnić na jakiś czas finalizację.

- Nie ma potrzeby. Polecę. Nie bardzo mam inny wybór. - Harry ziewnął i dodał. - Polecisz ze mną?

- Powinienem jako twój prawnik - powiedział Louis, ale później dodał niepewnym głosem. - Chyba, że nie chcesz, wtedy znajdziemy kogoś innego kto z tobą poleci.

- Nie, nie, jest w porządku. Po prostu nie chciałbym sam sobie z tym radzić, wiesz?

- W takim razie dobrze. Zadzwonić do nich by zaaranżować spotkanie a potem podam ci szczegóły.

- Nie mogę się doczekać - odpowiedział sarkastycznie Harry. - Pa.

Harry rozłączył się, a Louis zadzwonił do prawnika. Zaaranżowali spotkanie za trzy dni, więc Louis i Harry mieli wystarczającą ilość czasu, aby kupić bilety i polecić do Los Angeles. Podał brunetowi szczegóły, a potem poszedł do swojego szefa, aby dać mu znać o nadchodzącej podróży.

Później Louis został poinformowany, że lot będzie miał miejsce następnego dnia o 20. Miał nadzieję, że będzie w stanie spać podczas lotu, ale to zależało od ludzi siedzących obok niego. Jego szef powiedział mu, że musiałby trochę więcej popracować, aby dostać bilet w klasie biznesowej. Jedenaście godzin w klasie ekonomicznej. Już mógł poczuć ból w plecach.

Następnego dnia Louis wyszedł z biura godzinę wcześniej, więc mógł się przebrać i wziął krótki prysznic. Dwie godziny przed lotem, Chad wysadził go przed lotniskiem. Poszedł do linii sprawdzenia bagażu. Pokazał swój identyfikator, a potem przekazał walizkę. Kobieta wzięła ją i położyła na przenośniku taśmowym za ladą. Po tym wszystkim wręczyła Louisowi jego kartę.

Louis ją wziął i schował w plecaku, a następnie odwrócił się do punktu kontroli bezpieczeństwa. Po przejściu przez wykrywacz metalu, Louis zabrał swoje rzeczy z pasa taśmowego i poszedł znaleźć wolne miejsce w strefie wejścia na pokład.

Usiadł blisko swojej bramy i wyjął książkę, którą ostatnio zaczął czytać. Jakąś godzinę później usłyszał, że agent zaprasza do wejścia na pokład. Przygotował swoją kartę pokładową oraz identyfikator i stanął w kolejce. Był znudzony, więc spojrzał na swoją kartę pokładową, aby sprawdzić swoje miejsce. Miał nadzieję na to przy oknie.

Jego oczy rozszerzyły się w szoku, kiedy zauważył 'pierwsza klasa' napisane na bilecie. Ktoś musiał się pomylić. Jego firma nigdy nie zapłaciłaby za bilet w pierwszej klasie. Nawet nie byli chętni, by kupić mu bilet w klasie biznesowej, a co dopiero pierwszej.

Ale wszystko wydawało się być prawidłowo. Zaraz pod numer siedzenia było wydrukowane jego nazwisko. Ktoś musiał się pomylić, ale on nie zamierzał narzekać. Może ten lot okaże się trochę lepszy niż się spodziewał.

Dwadzieścia minut później Louis siedział w pierwszej klasie. Musiał przyznać, że te siedzenia były ekstremalnie wygodne. Nie był zaskoczony tym, że było wiele wolnych miejsc. Większości ludzi nie było na to stać. Szczerze mówiąc on nigdy nie mógłby sobie na to pozwolić. Wyjął książkę i zaczął czytać.

Po jakimś czasie usłyszał, że ktoś obok niego usiadł.

- Co czytasz? - Spojrzał, aby zobaczyć Harry'ego. Oczywiście. Kto inny mógłby to być? Teraz to wszystko miało sens.

- Zmodernizowałeś mój bilet? - Louis uniósł brew.

- Umm, tak. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Po prostu pomyślałem, że lecimy tym samym samolotem, więc byłoby miło siedzieć obok siebie. A nie chciałem przykuwać na siebie uwagi, siedząc w klasie ekonomicznej. Musiałem się zakraść, aby nikt mnie nie rozpoznał. Poza tym, musisz lecieć do LA z mojego powodu, więc przynajmniej mogłem sprawić tą podróż bardziej komfortową - powiedział Harry.

- Harry - przerwał mu Louis. - Nie mam nic przeciwko, ale mogłeś mi dać znać. Jestem jednak ekstremalnie wdzięczny. Nie sądzę, że klasa ekonomiczna byłaby dobra dla moich delikatnych pleców - zażartował.

- O mój Boże, mogę sobie wyobrazić jak następnego dnia byś narzekał - zaśmiał się Harry.

- Cicho. - Louis dźgnął Harry'ego łokciem. - Jak się czujesz z... no wiesz, z tym, że znów będziesz musiał go zobaczyć? - Zapytał zaciekawiony Louis.

- Nie wiem. - Harry wzruszył ramionami. - Mam nadzieję, że tylko raz będę musiał się z nim zmierzyć i tyle.

- Mogę cię o coś zapytać? - Spytał Louis. - Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz.

- Strzelaj. - Harry oparł głowę o zagłówek i zamknął oczy, przygotowywując się na pytanie.

- Jak wasza dwójka się zeszła? - Zapytał Louis.

Harry westchnął. - Poznaliśmy się na imprezie jednego z moich przyjaciół. Na początku po prostu dobrze się bawiliśmy. Wychodziliśmy co kilka dni, ale po pewnym czasie zaczęliśmy wychodzić na jedzenie i w końcu staliśmy się oficjalnie parą. Potem po roku zaręczyliśmy się, a następnie pobraliśmy. Końcówkę znasz.

- Kto się oświadczył? - Harry otworzył oczy i spojrzał na Louisa.

- On - odpowiedział cicho Harry.

Louis zawahał się, nim zadał następne pytanie. - Dlaczego się zgodziłeś?

Zielone oczy nigdy nie opuściły tych niebieskich, kiedy Harry odpowiedział. - Ponieważ sądziłem, że mnie kocha.

- Kochałeś go? - Zapytał Louis zanim mógł się powstrzymać. Nie miał prawa o to pytać. To nie był jego interes, ale prawda jest taka, że musiał wiedzieć. Nie wiedział dlaczego.

- Moje serce wybrało wiele lat temu i bez względu na to jak bardzo próbowałem, nikt inny tego nie przebił.

Czy Louis dobrze usłyszał? Czy Harry właśnie mu powiedział, że po tych wszystkich latach wciąż go kocha? - Harry, ja - wyjąkał Louis. Nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Żałował, że zadał Harry'emu to pytanie. Już był zmieszany swoim uczuciami przed wysłuchaniem tego wyznania. Prawda jest taka, że jego serce zgubiło rytm, kiedy Harry przyznał, że wciąż darzy Louisa uczuciami.

- Jest w porządku, Lou - uśmiechnął się smutno. - Nauczyłem się z tym żyć. Może pewnego dnia będę w stanie ponownie pokochać, ale teraz muszę zająć się rozwodem. - Po krótkiej przerwie dodał. - Nie czuj się zobligowany do czegokolwiek. Po prostu uznałem, że nie ma sensu cię okłamywać. Wiem, że kochasz Chada. Widziałem jak na niego patrzysz z serduszkami w oczach. Wasza dwójka jest niesamowicie słodka. - Harry próbował rozluźnić atmosferę, ale poległ. Louis mógł usłyszeć zazdrość w jego głosie. - Myślę, że spróbuję się przespać.

Louis skinął głową ze zrozumieniem. Harry wziął słuchawki i założył je. Otworzył jakąś muzyczną aplikację na swoim telefonie i włączył playlistę do medytacji. Zakrył swoje oczy opaską i oparł swoją głowę o zagłówek.

Louis otworzył swoją książkę i próbował ją czytać, ale nie mógł się na niej skupić. Zdecydował się obejrzeć film. Włączył tv i szukał czegoś wartego obejrzenia. Nie wiedział co chce obejrzeć aż dostrzegł Grease. Perfekcyjnie, pomyślał. Założył słuchawki i nacisnął play.

W połowie filmu Harry wziął jedną ze słuchawek Louisa i powiedział. - Jak wiele razy oglądałeś ten film? - Uśmiechnął się do Louisa.

Szatyn spojrzał na bruneta. Jego włosy były bałaganem z powodu maski na oczy, a jego zielone oczy były zmęczone. - Szczerze mówiąc to zbyt wiele - zachichotał. - Nie wiedziałem co obejrzeć, więc wybrałem to. Chcesz obejrzeć ze mną? - Powiedział Louis, oferując swoją słuchawkę Harry'emu.

- Pewnie - brunet wziął słuchawkę. Po chwili Harry wierzgał na swoim siedzeniu. Nie mógł znaleźć komfortowej pozycji. W końcu położył swoją głowę na ramieniu Louisa. Szatyn automatycznie położył swój policzek na czubku głowy bruneta. Tak obydwoje zasnęli kilka minut później.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro