Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Louisa

Louis, Zayn i Liam przyjechali na lotnisko dwie godziny przed swoim lotem. Mieli 8-godzinny lot do Nowego Jorku, a potem czekali 4 godziny na swój następny lot, który miał również potrwać cztery godziny.

Wieczorem lotnisko było pełne jak to zazwyczaj bywa. Było wiele ludzi chodzących w różnych kierunkach, niosących ze sobą walizki. Jedynie małe grupy czasami się zatrzymywały i powodowały małe wypadki.

Chłopcy dotarli do ekranu plazmowego przylotów i odlotów, ale nie mogli jeszcze odnaleźć swojego lotu. Stanęli za ludźmi czekającymi na odprawę. Byli otoczeni przez głośne rozmowy i delikatną muzykę grającą w tle.

Po odprawie udali się do hali odlotów, która była wypełniona znudzonymi i podekscytowanymi twarzami. Kiedy weszli do środka okazało się, że większość krzeseł jest zajęta, więc zdecydowali się pójść do baru. Zayn był przerażony lotem, więc przyda mu się trochę procentów.

Kiedy złożyli swoje zamówienie i usiedli przy stole, wysłali Niallowi nazwę baru, w którym siedzieli. Jedynie połowa stolików była wypełniona, odkąd ceny były dwa razy wyższe niż w typowym barze w Londynie, ale odkąd Harry płacił za całe ich wakacje, nie mieli nic przeciwko małej rozpuście.

Louis czuł się niekomfortowo z tym, że Harry wydawał tyle pieniędzy na ich czwórkę, ale ten twierdził, że nie ma nic przeciwko. Powiedział, że to jego spóźniony prezent na ślub Zayna i Liama i nie mógł nie zaprosić Nialla i Louisa, więc ustalone.

Po około dwudziestu minutach dołączył do nich Niall, który wszedł energicznie z dużym uśmiechem na twarzy, który zdradzał podekscytowanie. Zamówił shota i dołączył do stołu z. - Co tam, panowie?

Nim minął czas, aby iść każdy z nich wypił co najmniej 3 shoty, co doprowadziło, że byli lekko podpici, kiedy szli w stronę samolotu. Każdy z nich usiadł na swoim miejscu i kontynuowali swoją rozmowę. Pół godziny później Louis słyszał dźwięk włączanego silnika. A zaraz potem głos kapitana witający pasażerów na pokładzie, stewardessa przedstawiła zasady ewakuacji.

Niedługo potem samolot ruszył po pasie startowym. Louis był przyklejony do swojego okna, kochał patrzeć jak samolot wzbija się w powietrze. To było trochę przerażające, ale z alkoholem buzującym w jego żyłach nie mógł się mniej przejmować.

W chwili gdy samolot się zatrzymał na początku pasa startowego Louis poczuł jak turbiny nabierają prędkości. Po jakieś wieczności patrzenia na mijane przez nich drzewa, samolot ruszył z ziemi. Samolot z każdą sekundą wzbijał się coraz wyżej.

W tym momencie Louis mógł zobaczyć budynki Londynu. Czuł lekkie mdłości, kiedy jego żołądek się zacisnął. Może wypicie kilku shotów nie było najlepszym pomysłem. Niedługo później samolot zniknął pomiędzy chmurami, a Louis poczuł jak maszyna wraca do pozycji horyzontalnej.

Tak szybko jak pas bezpieczeństwa przestał się świecić, Louis wstał i udał się do łazienki, aby przemyć twarz wodą. Czuł się chory i musiał się trochę odświeżyć. Wracając zauważył, że Niall zdołał już zasnąć na swoim miejscu. Zayn i Liam przytulali się w dziwnej pozycji z łokietnikiem między nimi. Oglądali 'Toy story' chociaż Zayn wydawał się już spać. Minął ich siedzenia i usiadł komfortowo na swoim miejscu. Odwrócił się w stronę okna, patrząc na poruszające się chmury, dając widok na jedną z gęstych warstw. Kiedy czuł się przytłoczony przez wyczerpanie, przywarł do niego, zamykając swoje oczy i od razu zasypiając.

~*~

Dziewięć godzin później siedzieli w hali odlotów na lotnisku JFK w Nowym Jorku. Był środek nocy, ale oni wszyscy byli wypoczęci, gdyż przespali się podczas lotu tutaj. Mieli jeszcze dwie godziny nim wejdą na pokład samolotu, który zabierze ich na Jamajkę.

Wszyscy rozłożyli się na niekomfortowych krzesłach. Zayn leżał z swoją głową na kolanach Liama, kiedy ten pocierał jego włosy. Niall leżał na siedzeniach przed chłopakami z głową na poduszce zrobionej ze swojej bluzy. Wszyscy jedli przekąski, które Louis kupił w stojącej niedaleko maszynie.

- Dobra, Lou. Mów - powiedział Niall z buzią wypchaną chipsami. To było odrażające, ale chłopak nie nauczył się nie mówić z otwartą buzią. Przestali mu zwracać uwagę kilka lat temu, bo to wydawało się być bezcelowe.

- Co masz na myśli? - Louis uniósł brew, z dłonią pełną żelek w połowie drogi do swoich ust.

- Wiesz co mam na myśli. - Naciskał Niall. - O co chodzi z tobą i Harrym?

- Między nami niczego nie ma - odpowiedział Louis, wzruszając ramionami i przewracając oczami. Zayn i Liam patrzyli na niego wyczekująco, ale nic jeszcze nie powiedzieli. Louis wiedział, że umierali z tym, aby go zapytać od dawna, ale w odróżnieniu od Nialla, nie chcieli naciskać.

Louis wiedział, że prędzej czy później ten temat wyjdzie na jaw. To było do przewidzenia. Louis i Harry byli dla siebie jak magnesy, a ich przyjaciele z łatwością mogli ich przejrzeć. Nie było ucieczki od tej rozmowy.

Rzecz w tym, że Louis nie wiedział jak wyglądają rzeczy między nimi. Pamiętał jak Harry mówił w LA, że wciąż go kocha, a potem prawie go pocałował w swoim mieszkaniu, ale szybko się z tego wycofał.

Nie rozmawiali od tego czasu. Wymienili jedynie kilka wiadomości, ale to naprawdę było wszystko. Bycie tak blisko z Harrym sprawiało, że Louis czuł wiele rzeczy, których nie czuł od długiego czasu. I to było przerażające. Nie był pewien czy by się im udało, gdyby zdecydowali się ponownie spotykać, ale w tym samym czasie, mógł myśleć jedynie o tym.

Louis przytulił swoje kolana, kiedy położył pięty na siedzeniu. Położył swój policzek na jednym kolanie i spojrzał na Nialla, którego oczy mówiły Louisowi, że nie uda mu się uciec od odpowiedzi na pytanie.

- Nie wiem - odpowiedział szczerze Louis i westchnął. Rozważał powiedzenie chłopcom o swojej rozmowie z Harrym, nie mógł już znaleźć sposobu, aby utrzymać to w tajemnicy. Musiał się przyznać. Może wtedy powiedzą mu co ma zrobić. Może pomogą mu podjąć prawidłową decyzję.

Louis to zrobił. Opowiedział im o nocy, którą spędził z Harrym rozmawiając w LA i o wyznaniu Harry'ego, wspomniał również o prawie pocałunku. Opowiedział im o wszystkich swoich niepewnościach i obawach. Opowiedział im wszystko.

- Jestem przekonany, że wciąż cię kocha - powiedział Zayn, odzywając się pierwszy raz od rozpoczęcia rozmowy. - Z łatwością można to zobaczyć na jego twarzy kiedy tylko myśli, że nikt nie patrzy. Ma na sobie to szczenięcie spojrzenie, które przybierał, gdy byliście razem. Jednak tym razem połączone jest to z przywiązaniem i smutkiem, więc nie martwiłbym się o to czy jego uczucia są szczere. Wszyscy wiemy, że nosi serce na dłoni.

- Pytanie jest - kontynuował Liam. - Jak ty się z tym czujesz? Czy widzisz Harry'ego jako część swojej przyszłości?

To były pytania, o których Louis nie pozwalał sobie myśleć. Domniemanie znał na nie odpowiedź, ale nie mógł zaakceptować prawdy. Na początku chodziło o Chada, ale teraz nikt nie stał im na drodze, po prostu był przerażony.

Bycie z Harrym nie było proste. Ich miłość była szczera, ale to nie jedyne uczucie, jakie Louis czuł. Bycie z Harrym oznaczało ciągłą tęsknotę, kiedy nie było go w pobliżu. Jednak to również oznaczało zazdrość kiedykolwiek Harry gdzieś jechał. Harry przyciąga ludzi niczym magnes swoją uprzejmością i szczerością, w tych momentach Louis czuł się niewidzialny. Czuł się tak, jakby nie miał znaczenia. Jakby był tylko chłopakiem Harry'ego, ale był czymś o wiele więcej.

- Ja po prostu... - wymamrotał Louis, kiedy ukrył głowę w ramionach przed ich przenikliwym wzrokiem. - To po prostu dużo.

- To zrozumiałe, Lou - powiedział Zayn ze współczuciem. - Po prostu to przemyśl. Zdecyduj się na coś nim go ponownie zobaczysz i zrobisz coś czego później będziesz żałował, dobra?

Louis spojrzał w górę i zauważył, że Zayn wstał z swojego miejsca i uklęknął przed nim. Położył dłoń na ramieniu Louisa i posłał mu uśmiech. Louis był niezmiernie wdzięczny za posiadanie trójki wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze go wspierają.

Szatyn skinął głową i odrzucił niechciane drzwi pojawiające się w kącikach jego oczu. - Kocham was. Dziękuję za to, że tutaj ze mną jesteście.

- Oczywiście, zawsze tu dla ciebie będziemy - powiedział Zayn, kiedy przytulił Louisa. - Będziemy z tobą bez względu na to co postanowisz. Po prostu chcemy, byś był szczęśliwy. - Louis mógł poczuć dwa inne ciała przytulające go po bokach.

~*~

Louis nie spał przez cały lot na Jamajkę. Jego myśli krążyły, nie zamierzając przestać. Próbował oglądać film, ale nie mógł się na nim skoncentrować. Wyjął swoje słuchawki i puścił swoją ulubioną playlistę z wolnymi, starymi balladami.

Patrząc na chmury i niebo przez okno, zastanawiał się nad wszystkimi plusami i minusami związku z Harrym. Był przekonany, że wciąż kochał Harry'ego, nawet jeśli tak bardzo starał się temu zaprzeczyć.

Rzecz w tym, że myślał, iż pozbył się tych uczuć, ale tak szybko jak Harry wrócił do jego życia, one wróciły razem z nim silniejsze niż wcześniej, połączone przez przywiązanie i przytłaczającą winę.

Louis najpierw się skupił na minusach. Po pierwsze Harry był gwiazdą. Będzie wyjeżdżał na tygodnie, a Louis pozostanie sam w Londynie. Nie będa mieli prywatności kiedykolwiek wyjdą na zewnątrz. Będą artykuły o nich, które będą doprowadzały ich do wściekłości.

Z drugiej strony Harry był miłością jego życia. Dorastali razem, stali się najlepszymi przyjaciółmi, a potem kochankami. Louis był przekonany, że Harry był dla niego tym. Harry powiedziałby, że są homarami*. Louis uśmiechnął się na tą myśl. Ten chłopak i jego nieodzowna miłość do "Przyjaciół".

Wybrał Harry'ego lata temu i nie było sensu w oszukiwaniu siebie, że wybierze kogoś ponad jego. Tym razem będzie o nich walczył tak jak powinien to zrobić wiele lat temu, kiedy zachowywał się jak tchórz i to odwołał.

Miał nadzieję, że tym razem to zadziała. Będą o wszystkim rozmawiać i nie będą się spieszyć, jeśli obydwoje zgodzą się zacząć od początku. Podjęcie tej decyzji sprawia, że czuje, iż wielki ciężar zszedł z jego barków. Jego umysł był teraz bardziej przejrzysty, ustawiony na to, że odzyska Harry'ego z powrotem.

~*~

Harry zatrudnił kierowcę, aby ten zabrał ich z lotniska do domu. Dom okazał się być wielką, nowoczesną rezydencją na wzgórzu z widokiem na morze. Louis zastanawiał się ile Harry już na nich wydał.

Przechodząc przez wielkie, drewniane drzwi został uderzony przez wspaniały widok na podwórku. Cała południowa strona pomieszczanie składała się z rozsuwanych drzwi prowadzących do grodu. Z miejsca gdzie stali, mogli zobaczyć basen i oddalone morze.

Salon był wielki. Był tutaj wielki stół mogący pomieścić co najmniej 8 osób, trzy kanapy wokół drewnianego stolika stojące na wprost telewizora wiszącego na ścianie. Na północnej ścianie pokoju znajdowało się wiele książek.

Po prawej za schodami prowadzącymi na górę znaleźli drzwi prowadzące do łazienki. Obok łazienki łazienki przeszli pod łukiem do kuchni z marmurowymi blatami i wyspą kuchenną na środku. Z kuchni było również widać ogród.

Poszli na górę, aby zostawić tam swoje bagaże i odświeżyć się po piętnastu godzinach lotu. Północna strona korytarza składała się z czterech par podwójnych drzwi, które prowadziły do sypialni.

Niall wybrał pierwszy pokój, Liam i Zayn drugi, więc Louisowi pozostał trzeci albo ostatni. Spodziewał się, że nie będzie różnicy, który pokój wybierze, wszystkie z nich były równie ekstrawaganckie.

Przeszedł przez trzecie drzwi i zauważył, że każdy z pokoi zawierał przesuwane drzwi prowadzące na taras z tym samym wspaniałym widokiem, który widział na dole. Już to kochał. W pokoju znajdowała się wielkie łóżko, a naprzeciwko niego komoda, a nad nią telewizor.

Przebiegł swoimi palcami po miękkim materacu, a następnie się położył i przycisnął swój policzek do chłodnej, aksamitnej poduszki. Materiał był cienki i niesamowicie delikatny. Nie mógł się doczekać spania w tym łóżku. Obok znajdowało się wejście do łazienki, co przypominało Louisowi i jednym z domów Harry'ego w LA.

Zdecydował się wziąć długą relaksującą kąpiel, nim spotka się z chłopakami na dole, aby pójść się opalać. Nawet jeśli było gorąco na zewnątrz, napełnił wannę ciepłą wodą i nalał trochę olejków, które znalazł na ladzie. Kwiatowy zapach od razu wypełnił całą łazienkę.

Pół godziny później zakładał swoje kąpielówki i zszedł na dół. Reszta leżała na leżakach. Podszedł do nich i położył się na pustym miejscu. Założył swoje okulary, spojrzał na widok i ukontentowany westchnął.

To nie tak, że nigdy nie był na wakacjach, ponieważ był. Zawsze próbował wyjechać przynajmniej na kilka dni w roku, ale nigdy nie był w takim miejscu. Nie mógł sobie pozwolić na takie miejsce, więc postanowił jak najlepiej to wykorzystać.

Rozmawiali długo o trwającym sezonie meczów piłki nożnej i kłócili się o to kto wygra. To była ich normalna sprzeczka, którą normalnie prowadziliby w pubie w Londynie. Jednak teraz otoczenie było o wiele lepsze.

Zostali tak przez jakiś czas aż słońce zaczęło delikatnie zachodzić. Louis nie mógł sobie przypomnieć ostatniego czasu, kiedy się opalał. Pewnie rok temu albo dwa. Zapomniał posmarować swoją skórę filtrem i był przekonany, że później będzie tego żałował. Chociaż w tym momencie nie mógł się tym mniej przejmować.

Spędzili kolejną godzinę nim chłopcy zdecydowali się pływać w basenie. Louis czuł się zbyt dobrze tam gdzie leżał, by do nich dołączyć. Przez chwilę patrzył jak trójka chłopaków grała w siatkówkę. Przez cały czas się śmiali i krzyczeli obsceniczne rzeczy, kiedy rozlewali wodę wokół.

Niall został uderzony piłką co najmniej dwa razy, kiedy Louis sobie przypomniał ten raz, gdy Niall został uderzony piłką od koszykówki w szkole średniej. To było jedno z najlepszych wspomnień, o którym nie pozwala Niallowi zapomnieć.

Jakiś czas później zdecydował się rozprostować swoje kończyny, więc wstał i podszedł do basenu. Chociaż wciąż nie zamierzał do niego wchodzić. Stanął obok rozmawiając z chłopakami, którzy próbowali oblać go wodą.

* homary łączą się w pary na całe życie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro