Businessmance

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Część trzecia

Nie widzieli się od trzech tygodni. Oprócz biznesowego maillingu nie kontaktowali się ze sobą. Wszystkie sprawy związane z ich współpracą były dopięte na ostatni guzik, a realizacją zajęły się piony IT.
Dzień ich wspólnej konferencji zbliżał się nieubłaganie, a Suguru przez stres jadł z dnia na dzień coraz mniej, a wieczorami zajadał się czekoladowymi lodami.
Tęsknił za Satoru. Nie potrafił ukrywać tego przed sobą dłużej. Po alkoholu zamiast spotykać się z kobietami na jedną noc, wyżalał się Shoko i potrafił nawet płakać. Jego życie znów zrobiło się szare i bez smaku. Bardzo brakowało mu Gojo w jego życiu. Za każdym razem, kiedy dostawał od niego maila w pracy liczył, że on zaprosi go na kawę... Rzuci podtekstem, albo po prostu znów umówi ich na spotkanie. Jednak nic z tych rzeczy nie nastąpiło, a on pisał sztywno i profesjonalnie, jak na dyrektora przystało.
Powoli godził się z tym, że to był tylko krótki romans i nic więcej nie będzie już ich łączyć. Że go stracił... Jednak konferencja ich pionów budziła w nim ziarnko nadziei na chociażby zwyczajną rozmowę o pogodzie.
Ubrał się pięknie. Każdą część garderoby podkreślała jego ciało. Rozpuścił włosy, a na dłonie założył delikatne pierścionki. Dekolt zdobił łańcuszek z przywieszką czterolistnej koniczyny, a uszy złote, niewielkie kolczyki koła.
Do biura Gojo wszedł z mocno bijącym sercem. Brzuch bolał go ze stresu, a kiedy asystentka zaprosiła go do sali konferencyjnej zrobiło mu się słabo. Napił się wody, patrząc na kolejne osoby, które wchodziły do środka. Przywitał się z każdym usciskiem dłoni, mimo że nawet nie kojarzył ich z widzenia. Był tak zafascynowany romansem z Satoru, że na spotkaniach nie przykuwał zbytnio uwagi do managerów poszczególnych departamentów.
W końcu do sali wszedł on. Ubrany w elegancki garnitur, z okularami na nosie i idealnie ukozyonymi włosami. Gojo Satoru zaczarował wszystkich lśniącym uśmiechem, a serce Geto jakby zatrzymało się na chwilę. Zaczęło kręcić mu się w głowie, a wszystkie jego mięśnie rozluźniły się tak bardzo, że gdyby obecnie stał na pewno by się przewrócił. Ich spojrzenia spotkały się na dłuższą chwilę, a oddech Suguru zadrżał. Gojo witał się ze wszystkimi po kolei, a kiedy doszedł do niego, wyciągnął dłoń z dziwnym wahaniem i uśmiechnął się lekko.

- Dzień dobry, Panie Geto. - powiedział oschle, zdecydowanie bardziej ozięble niż zwracał się do innych osób.

- Witam, Panie Gojo. - odpowiedział krótko i podał mu dłoń, robiąc wszystko, aby nie drżała, choć przez chwilę.

Potem minął go, jak gdyby nigdy nic między nimi nie istniało. Suguru usiadł z powrotem na krześle, czując jak ból przeszywa całe jego ciało, a szczególnie serce, które zostało teraz całkowicie rozbite na kawałki. Nie rozumiał... Nie miał pojęcia dlaczego spodziewał się jakiejkolwiek iskry. Pragnął znów mieć go w swoim życiu, ale najwidoczniej było już za późno. Przerwa, na którą się umówili miała nigdy się nie skończyć, a teraz znów byli dla siebie tylko partnerami bizensowymi.

*

- Kretyn, udawał, że nigdy nic między nami nie było!

- Suguru, on ma pewno też bardzo to przeżywa...

- Podobno znalazł sobie już jakąś dziwkę!

- Suguru, na pewno nic do niego nie czujesz?

- Co to za różnica? I tak jest już za późno.

- Kochanie... Porozmawiaj z nim.

- Brakuje mi go... Co za gnój! Najpierw rozdziewiczył mój tyłek, a teraz ma wyjebane! Nie odezwał się do mnie słowem po tamtej sytuacji.

- A ty do niego?

- Też nie...

Suguru nie miał pojęcia, co się z nim dzieje. Zazwyczaj panował nad emocjami, a teraz miał ochotę popłakać się przyjaciółce do telefonu nad kubkiem z kawą. Siedział w swoim biurze i od czterdzieści minut opowiadał Shoko o ich konferencji, a raczej o tym co po niej czuł. Nie było co opowiadać - przywitali się, rozmawiali na tematy biznesowe, pożegnali się. Nic więcej. Ciągle czuł jego dłoń na swojej i zapach jego perfum. Chwytał z tej chwili, jak najwięcej mimo że już minęła.
Zacisnął oczy i powstrzymał łzy, które z całych sił próbowały zalać jego twarz.

- Suguru... Myślę, że naprawdę powinniście porozmawiać. - doradziła dziewczyna, mówiąc do niego w bardzo zmartwiony sposób.

- Nie ma o czym... Jestem zły na siebie. Nie powinien był go odrzucić.

- Więc tym razem upewnij się, jakie są twoje uczucia.

- Ja... Nie wiem.

- Jak dla mnie wygląda to na beznadziejny przypadek zakochania. - zaśmiałam się słodko. - Tęsknisz za nim i czekasz na cud, żeby tylko się z nim spotkać. Miałeś prawo nie być pewny swoich uczuć, kiedy on wyznał ci swoje. Nie powinniście przestać ze sobą rozmawiać. Zachowujecie się gorzej, niż bobasy.

- Co mam zrobić, Shoko? Najbliższa okazja do porozmawiania z nim jest za dwa tygodnie. Mamy wtedy spotkanie we dwoje. - zerknął na ekran laptopa, gdzie miał otworzony kalendarz z zaplanowanym meetingami. - Nie wytrzymam tyle czasu... I nie mogę dłużej zwlekać. Co jeżeli poczuje coś do tej laski, którą pieprzy?

- Myślisz, że naprawdę kogoś ma?

- Sprawdź jego Instagrama, a się przekonasz. Raczej zdjęcie, na którym trzyma za kolano nijaką Utahime sugeruje, aż za dużo.

- Spokojnie, Suguru. Wiesz, że Satoru ma dobre serce, tak? Nie zakochuje się w byle kim.

- Ona jest śliczna...

- Ty też. Postaraj się uspokoić, dobrze? Potem coś wymyślimy, żebyś mógł się z nim spotkać... Jakiś pretekst.

- Okej... Może faktycznie trochę panikuję.

- Muszę kończyć. Haibara zaraz będzie.

- Jasne. Do usłyszenia, Shoko.

- Pa, kochanie!

Rozłączył się. Pretekst. To jedyne o czym teraz myślał. Musiał znaleźć niedopatrzenie, albo... Przypomnieć Satoru o ich układzie. Złożył propozycje Gojo zagrania w jego filmie, kiedy jeszcze się spotykali. Szybko wybrał numer do asystentki na telefonie stacjonarnym i przyłożył słuchawkę do ucha, gryząc skórki przy paznokciach z nerwów.

- Słucham, panie Geto? - usłyszał promienny głos po drugiej stronie i od razu zaczął mówić.

- Powiedz mi proszę, czy scenariusz do najnowszego filmu jest gotowy? Chodzi mi głównie o postać, którą ma zagrać Pan Gojo Satoru.

- Tak, scenarzysta wczoraj oddał gotowy projekt reżyserowi. Chciałby pan go przejrzeć?

- Tak. Muszę to skonsultować z panem Gojo. Proszę umówić mnie z nim na spotkanie w najszybszym możliwym terminie.

- Oczywiście. Zaraz skontaktuję się z asystentką pana Gojo i przyniosę panu kopię projektu i scenariusz zatwierdzony przez reżysera.

- Dziękuję. Proszę załatwić to jak najszybciej. To pilna sprawa.

- Oczywiście, już się tym zajmuję.

Odłożył słuchawkę. Serce zaczęło walić mu w szalonym rytmie nadziei. Uśmiechnął się lekko, ale na krótko, bo uświadomił sobie w jak stresującą sytuację się wpakował. Westchnął ciężko i zacisnął mocno oczy.

- Cholera... Wyjdą mi zmarszczki. - powiedział sam do siebie i pomasował swoje policzki.

Pozostało mu czekać na wiadomość od asystentki o jego spotkaniu z Gojo. Musiał się czymś zająć. Na laptopie otworzył skrzynkę mailową i zaczął odpowiadać na każdy po kolei. W kolejce było trzysta wiadomości, więc mógł zająć swoje myśli czymś innym, niż Satoru. Wiedział, że przed spotkaniem z nim czeka go jeszcze jedno, zdecydowanie trudniejsze - z jego sercem. Musiał w końcu powiedzieć sobie otwarcie, co tak naprawdę czuje do Satoru.

*

Suguru uczesał się w wygodnego koka, aby jakkolwiek zredukować odczuwamy stres komfortem. Ubrał luźne ciuchy, dbając tylko o to aby spodnie opinały mu się na pośladkach. W końcu to właśnie ta część ciała miała zawrócić Gojo w głowie i przypomnieć mu o wszystkich przyjemnych chwilach. Założył biżuterię, aby wzmocnić pewność siebie i spryskał się drogimi, zmysłowymi perfumami. Teraz siedział przed gabinetem Satoru i czekał, aż zostanie zaproszony do środka. Nerwowo bawił się gumką od teczki, w której miał cały plan filmu, w którym debiutancko miał wystąpić Gojo. Denerwował się. Chciał postawić jasno sprawę. Zależało mu na Satoru. Był gotowy zgodzić się na poważny związek, mimo że oboje byli mężczyznami. Odkąd tak bardzo brakowało mu Satoru w jego życiu, przestał zamartwiać się poprawnością ich relacji. Po prostu go chciał i tego był całkowicie pewien.

Drzwi od gabinetu Satoru otworzyły się, a ze środka wyszła kobieta. Na twarzy miała bliznę, która dodawała jej charakteru. Ciemne włosy rozlewały się po ramionach, opierając się o bufiaste rękawy długiej sukni. Przeszła obok Suguru, nie zwracając na niego większej uwagi. Szminka na jej ustach była... Rozmazana. Od razu poszła w stronę windy, tupiąc głośno obcasami czerwonych szpilek. Jej ubranie było wygniecione, a na rajstopach ciągnęło się oczko daleko pod falbany białego materiału sukni.
Geto poczuł ścisk w klatce piersiowej. Nie chciał myśleć, co robiła z Gojo w jego gabinecie, ale jej wygląd był dość jednoznaczny. Zabawiali się razem, tak jak on kiedyś z Satoru.

- Suguru... - usłyszał aksamitny głos i odwrócił głowę w jego stronę. - Zapraszam.

Geto znieruchomiał. Widząc Gojo w wymiętym garniturze, krzywo zapiętej koszuli i na szybko założonym pasku poczuł, jak jego serce pęka. Zaplanował to spotkanie, żeby go odzyskać, tymczasem on już znalazł sobie pocieszenie.
Wstał i powoli podszedł do byłego kochanka.

- Cześć, Satoru... - mruknął, ale dość chłodno i odważnie spojrzał w jego oczy.

Oboje weszli do środka. Nogi mu drżały od bezustannie odczuwanego stresu. Usiadł na czarnym fotelu - tym co zawsze, i założył nogę na nogę - tak jak zawsze. Gojo zajął swoje mieście po drugiej stronie biurka i odchrząknął. Też się denerwował.

- Jaka ważna sprawa cię do mnie sprowadza, Suguru? - zapytał, jako pierwszy i zdjął okulary z nosa. Jego błękitne oczy wyglądały tak niewinnie, ale potargane włosy świadczyły o rzeczach, które właśnie robił z kobietą, którą minął Geto.

- W zasadzie chciałem omówić trochę poboczną sprawę, ale równie ważną, co nasza współpraca. - zaczął, starając się nie dać po sobie poznać zdenerwowania ich spotkaniem. - Chodzi o film, w którym będziesz miał swój debiut, jako aktor.

- Nie ma o czym mówić. - wszedł mu w słowo. - Nie mam zamiaru w nim wystąpić.

- Słucham? Wszystko jest już gotowe. - zmarszczył brwi. - Reżyser zatwierdził scenariusz. Organizujemy już rekwizyty i miejsca do zdjęć. Kiedy byliśmy bliżej... - zawahał się. - Uważałeś, że to świetny pomysł.

- Suguru, nie będę owijać w bawełnę. Nie mogę wystąpić w tym filmie, bo... Zbyt często byśmy się spotykali.

- Ah, a więc dlatego nagle przestałeś się odzywać. Wszystko jasne. Od początku miałeś dziwkę na boku i chciałeś ode mnie deklaracji, żebyś mógł z nią zerwać, tak? - rzucił teczkę na jego biurko i skrzyżował ręce na piersi.

- To nie tak, Suguru... - westchnął i przetarł twarz dłonią. - W miesiąc... Nie zdążę się odkochać.

- Co?

- Nie przestanę cię kochać w miesiąc, ani w dwa... Nie wiem, kiedy, ale wiem, że nie możemy się spotykać.

- Słucham? - Suguru nie mógł uwierzyć w to co słyszy. - Satoru, co to ma znaczyć do cholery?

- Wiem, że to wygląda jakbym tylko cię wykorzystał... I to prawda, próbuję wejść w podobną relacje z Utahime.

- Czyli chcesz tak po prostu... Odciąć się ode mnie? Jakby nigdy nic nas nie łączyło? Chcesz wszystkie nasze wspólne chwile wyrzucić do śmieci i nigdy o nich nie pamiętać? - mówił z wyrzutem.

- To jest mój sposób, żeby przestać cię kochać.

- Skoro tak, to może udzielisz mi kilka porad w tym temacie. Tak się składa, że mi też się przydadzą.

- Co? - zmarszczył brwi i wbił wzrok w rozzłoszczonego Suguru.

- Wszyscy powtarzali mi, że masz dobre serce, ale wiesz co? Pierdol się, Satoru. - złapał za kubek z kawą, stojący na biurku i szybkim ruchem wylał ją na koszulę Gojo. Podniósł się i bez słowa zaczął iść w stronę wyjścia.

- Suguru! Co to ma znaczyć?! - wstał z krzesła i odsunął się od biurka.

- Idź się pierdolić z Utahime i daj mi spokój! - odpowiedział i wyszedł z jego gabinetu, trzaskając za sobą drzwiami.

Kręciło mu się w głowie, a przed oczami zaczęło robić mu się ciemno. Jego oddech był szybki. Całe jego ciało drżało. Słysząc, jak drzwi od gabinetu Gojo otwierają się zaczął biec w stronę windy, której drzwi właśnie zaczęły się zamykać.

- Suguru! - Satoru krzyknął i wybiegł za nim.

Geto jednak patrzył na niego już z zza zamykających się drzwi windy.

I nigdy więcej już nie chciał na niego patrzeć.

*

- To definitywnie koniec. Postanowiłem, że o nim zapomnę. W weekend idę do klubu i zabawię się, żeby odświeżyć się po tej relacji.

- Masz na myśli szybki numerek w kiblu z jakimś randomem?

- Tak. Z kobietą. Całkowicie kończę z facetami. Seks analny nie jest dla mnie.

- Mówiłeś, że z Satoru było super i że to uczucie...

- Nieważne. Chcę zapomnieć.

Suguru siedział w swoim gabinecie i pijąc bubble tea, rozmawiał z Shoko przez telefon. W międzyczasie odpowiadał na maile. Tego dnia wyjątkowo nie miał żadnych spotkań, a w pracy nie działo się nic pilnego. Było spokojnie i w końcu mógł trochę odpocząć i wyluzować się. Czuł pozorne uczucie świeżości. Powiedział sobie, że zaczyna nowy rozdział bez Gojo Satoru w swoim życiu. Chciał potraktować to, jako przygodę i nie zawracać sobie więcej głowy tym mężczyzną. Czuł się dobrze z tym, że wyjaśnili sprawę. Teraz nie łączyło ich nic więcej, niż sprawy biznesowe, a przynajmniej tak udawał. W głębi serca dalej czuł czysty ból, kiedy tylko pomyślał o Satoru. Zakrywał to uczucie i próbował przeć przed siebie, tłumacząc sobie, że relacja z nim to było nieporozumienie. Dawał sobie radę. Jakoś...

- Okej, Suguru. Szanuję twoją decyzję. Szczerze myślałam, że naprawdę się w nim zakochałeś.

- Przez chwilę chyba tak było. - przyznał i przygryzł dolną wargę. - Ale to już przeszłość. Zapominam o nim.

- Nie da się przestać kogoś kochać tak szybko.

- Wiem, ale to się zmieni, kiedy spotkam kogoś odpowiedniego.

- Trzymam kciuki, żeby tak było Suguru. - powiedziała radośnie, choć w jej głosie dało się wyczuć nutę smutku. Shoko kibicowała im od początku,

- Dzięki. - uśmiechnął się lekko. - Lepiej powiedz mi, jak się układa z Haibarą. - zmienił temat.

- Cóż... Jestem trochę zmieszana. Wczoraj zaproponował mi, żebyśmy razem zamieszkali. Z jednej strony nie chcę się spieszyć, ale czuję, że to ten jedyny i... Chyba chcę zaangażować się bardziej.

- Czyli to naprawdę poważne?

- Tak... Chyba idziemy w kierunku założenia rodziny. On uwielbia dzieci. - zaśmiała się.

- Trzymam za was kciuki. Byłbym świetnym wujkiem. - uśmiechnął się sam do siebie. - Ale może najpierw zacznijcie od psa.

- Pies to dobry pomysł. - od razu się zgodziła.

W biurze Suguru nagle rozległo się głośnie pukanie do drzwi. Spojrzał w ich stronę i usiadł prosto na krześle.

- Musze kończyć. Ktoś do mnie przyszedł.

- Jasne. Pa, słońce!

- Hej, Shoko.

Suguru odłożył telefon na biurko. - Proszę! - powiedział donośnie.

Do środka weszła jego asystentka. Była zdenerwowana, a jej dłonie, w których trzymała tablet, bardzo się trzęsły.

- Panie, Geto... - zaczęła i weszła w głąb pokoju. - Dzwoniła asystentka Pana Gojo. Koniecznie chce umówić spotkanie na dzisiaj. Próbowałam tłumaczyć, że nie jest to możliwe, ale to podobno bardzo pilna sprawa.

- Coś się stało? Jesteś zdenerwowana. - zmartwił się, w pierwszej chwili ignorując jej słowa. - Usiądź. Chcesz wody?

- Nie, nie, dziękuję. - uśmiechnęła się smutno. - Po prostu bardzo naciskają. Trochę za bardzo i zdenerwowałam się, ale to nic.

- W takim razie... - westchnął i potarł skroń. - Przekieruj do mnie asystentkę pana Gojo. Chętnie porozmawiam z nią osobiście i przypomnę co to kultura pracy, albo... Najlepiej niech pan Gojo skontaktuje się ze mną osobiście. - poczuł przypływ gniewu. Nie tolerował chamstwa w pracy, a jego pomocnica najwidoczniej doświadczyła go podczas rozmowy.

Kobieta posłała mu lekki uśmiech. - Dziękuję, Panie Geto. - odetchnęła, jakby wielki ciężar spadł z jej pleców i kiwnela głowa. - Zaraz przekażę tę informację.

- Dziękuję. Odpocznij chwilę. Musiałaś się bardzo zdenerwować.

- Trochę, ale to nic.

- Zrób sobie herbatę i odetchnij. Zajmę się tym tematem.

- Jeszcze raz dziękuję.

Geto posłał jej czuły uśmiech i kiwnął głową. Wiedział, że przez współpracę z firmą Gojo miała dużo obowiązków i stresu. Może był jej szefem, ale od względem emocjonalnym każdy jest sobie równy.
Kobieta powstrzymała płacz i z ulgą na twarzy wyszła z gabinetu Geto. On westchnął i uspokoił złość. Zachowanie asystentów Gojo było skandaliczne, skoro doprowadzili jego pracownice do takiego stanu. Co więcej, kiedy spojrzał na ekran laptopa, na skrzynce mailowej widniało zaproszenie na spotkanie z Satoru w wyznaczonym przez ich terminie. Zdecydowanie osiągnęli szczyt chamstwa.

*

Suguru tym razem wszedł dumnie do biura Gojo. Buzowała w nim złość, ale był w stanie ją opanować. Nie witając się z recepcją od razu ruszył w stronę windy. Wjechał na samą górę, kierując się prosto do gabinetu Satoru. Wysiadł z windy i nawet nie spojrzał na asystentkę mężczyzny, która zaczęła coś do niego mówić. Nie słuchał jej. Szedł jak burza i nawet nie pukając, otworzył drzwi do sali i wszedł do środka, zamykając je przed kobietą, która zaczęła za nim iść.
Satoru siedział przy biurku. Uniósł wysoko brwi, widząc Suguru. Nie spodziewał się go bez zapowiedzi.

- Suguru... - powiedział zaskoczony i wyprostował się. Zamknął laptopa nie odrywając wzroku od jego sylwetki.

- Cześć, Satoru. - usiadł na przeciwko niego i założył nogę na nogę. - Twoi pracownicy byli tak bezczelni, że postanowiłem sam wybrać termin naszego spotkania. - posłał mu uśmiech, za którym kryła się czysta złość. - Skoro to ważny temat postanowiłem nie zwlekać i przyjść do ciebie od razu po dostaniu informacji od twojej asystentki.

- Okej, rozumiem. - nerwowo przeczesał włosy dłonią i wypuścił głośno powietrze.

- Mam nadzieję, że porozmawiasz ze swoimi podwładnymi. Doprowadzili moją pracownicę do płaczu swoją zaborczością i chamstwem. Powinieneś przypomnieć im co to znaczy kultura pracy.

- Oczywiście, zajmie się tym, Suguru. Najmocniej cię przepraszam za... Za wszystko.

- Nie ma za co. - prychnął. - Przejdźmy do rzeczy. O jaką ważną sprawę chodzi?

- Cóż... Ja...

Jego wypowiedź przerwało głośne otworzenie drzwi. Do środka wpadł Fushiguro i trzasnął nimi. Był mocno zdenerwowany i... Płakał. Szybko podszedł do biurka Satoru, nie zważając, że właśnie ma spotkanie i spojrzał na niego wściekle. Cały drżał przez nadmiar emocji, a jego policzki i nos były całe czerwone. Miał na sobie szary, sprany dres, w którym chodził w domu po kąpieli.

- Jak mogłeś?! - wrzasnął w stronę zszokowanego Gojo.

- Megumi, o co chodzi? - zdjął z nosa okulary i odłożył je na biurko. - Co się stało, kochanie?

- Yuuji ze mną zerwał... To wszystko twoja wina! Jak mogłeś powiedzieć mu, że nie pasujemy do siebie?! Nie ta liga, tak?! Jesteś... Jesteś okropny! - krzyczał, ciągle płacząc.

Suguru otworzył szeroko oczy. Widok tak zrozpaczonego Fushiguro bolał. Nie rozumiał co właśnie się dzieje, jednak był gotowy zrobić wszystko, aby załagodzić sytuację i uspokoić chłopaka.

- Megumi... Po prostu się martwię. Nie chciałem, żebyś się zakochał i potem cierpiał, kiedy cię rzuci. To jedno z najgorszych uczuć, jakich można doznać. - wytłumaczył spokojnie.

- Tak? Gratulacje, Satoru. Właśnie do tego doprowadziłeś, wiesz? - zacisnął mocno pieści.

- Megumi... Staram się ciebie chronić. To wszystko.

- Nie jesteś moim pierdolonym ojcem! - wrzasnął, a z jego oczu popłynęły kolejne łzy. - Nie spodziewałem się tego... Nie po tobie. - odwrócił się od niego i schował twarz w dłoniach.

- Megumi... - Suguru nagle wstał z krzesła i chciał coś powiedzieć, jednak Młodszy chłopak od razu wpadł w jego ramiona i schował twarz w jego koszulce.

- Suguru... Wytłumacz temu palantowi co właśnie zrobił. Nie mam siły... - powiedział cicho.

- Spokojnie, kochany... - powiedział cicho i przycisnął go do siebie. - Yuuji cię kocha. Porozmawiaj z nim. Na pewno to sobie wyjaśnicie i wrócicie do siebie. - zaczął go uspokajać, gładząc jego włosy. Nie był w stanie stwierdzić, jak bardzo skrzywdzony był Megumi, skoro był w takim stanie. Czuł jak jego ból przelewa się na jego ciało.

- Megumi... - Satoru wstał z fotela i podszedł do nich szybko. Wyciągnął dłonie w stronę młodszego, ale on przylgnął mocniej do Geto.

- Nie dotykaj mnie! - krzyknął i zacisnął dłonie na koszuli poniżej linii długich włosów.

- Porozmawiajmy. Proszę, Megumi... Wytłumaczę ci wszystko w domu. - mimo wszystko dotknął jego ramienia i pleców.

- Nie!

- Megumi, pojadę z tobą do Yuujiego. Chcesz? Porozmawiacie i wszystko wróci do normy. - zaproponował, patrząc przez jego ramię na zdenerwowanego Gojo.

- Nie możesz... Jesteś w pracy.

- Nasze spotkanie poczeka. Najważniejsze jest teraz twoje samopoczucie. - pogłaskał go po plecach. On pokiwał energicznie głową, wylewając z siebie kolejne łzy.

Suguru posłał porozumiewawcze spojrzenie Satoru i objął Fushiguro ramieniem. Chciał dać mu do zrozumienia, że zajmie się wyjaśnieniem sytuacji. Chyba zrozumiał, bo odpuścił i wycofał się. Oboje pokierowali się w stronę wyjścia i wyszli z gabinetu Gojo, kierując się prosto na parking. Asystentka Satoru zaczęła na nich krzyczeć, ale oboje ją zignorowali.

*

- Przepraszam, Suguru. Zachowałem się, jak dzieciak. - powiedział Megumi i wsunął do ust kolejną łyżkę czekoladowych lodów.

- Gdybym był na twoim miejscu, pewnie zachował bym się podobnie... No może jeszcze wyrzucił bym ubrania Satoru przez okno. - zażartował, a Megumi uśmiechnął się lekko na jego słowa.

Siedzieli przy okrągłym stoliku i czekali na Yuujiego, który niedługo miał się zjawić. Po rozmowie przez telefon dało się stwierdzić, że sam nie był w lepszym stanie, niż Fushiguro. Zerwał się z wykładu i już był w drodze. Mieli sporo czasu, bo Uczelnia Itadoriego znajdowała się godzinę drogi stąd, dlatego zaszli do cukierni, aby zjeść najlepsze lody w mieście i poprawić swoje humory pysznym deserem.

- Denerwuję się... - wyznał młodszy i zamieszał łyżeczką w bitej śmietanie.

- Nie powinieneś. Yuuji to dobry chłopak. Kocha cię i to widać.

- Wiem, ale... Szczerze martwię się, jak będzie wyglądać moja relacja z Satoru. Pierwszy raz zrobił coś takiego. - westchnął i spojrzał gdzieś za okno. - Chyba... Nawet rozumiem dlaczego.

- To znaczy?

- Od kiedy się nie spotykacie bardzo zamknął się w sobie. Niby był wesoły, jak zawsze, ale przestał mówić o swoich prywatnych sprawach. Wieczory spędzał w swoim pokoju, a nie jak zawsze ze mną przed telewizorem. Zmienił się.

- To skomplikowana sprawa. Nie chciałem zrywać z nim kontaktu. - Suguru spojrzał na swój deser i zagryzł mocno wargę. - Przez nieporozumienie nie gadaliśmy ze sobą. Chciałem to wyjaśnić, bo... Też mi na nim zależało, ale zrozumiałem to za późno. Juz znalazł sobie zastępstwo za mnie. - wyznał, a jego oddech zadrżał. Sam nie wiedział dlaczego, ale przed Megumim nie potrafił ukrywać, że wszystko jest w porządku. Może dlatego, bo był najbliższy Satoru? A może chodziło o jego obecny stan i o to, że sam się przed nim otworzył.

- Satoru od zawsze zachowywał się, jak gówniarz. - westchnął i spojrzał na Geto. - Ale nie sądziłem, że potrafi tak łatwo odpuścić.

- Może chodziło o to, że jesteśmy facetami. Oboje chyba podświadomie czuliśmy, że i tak nam nie wyjdzie. Bałem się związku z drugim mężczyzną... To było dla mnie nowe i nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak miałoby to wyglądać.

- Też tak miałem. - przyznał. - Ale jakoś... Ludzie po prostu nas zaakceptowali. Kiedy ktoś tylko krzywo na nas spojrzy, Yuuji od razu zaczyna mnie bronić. Raz pobił chłopaka z naszej uczelni, bo specjalnie wylał na mnie mleko i krzyczał, że lubię pić spermę.

- Okrutne... Należało mu się.

- Tak. - kiwnął głową. - Nie jest łatwo, ale chwilę z nim są warte tego, żeby to wszystko znosić. To najlepsze momenty mojego życia. Ostatnio byłem tak szczęśliwy, kiedy Satoru dał mi drugi dom. W sumie... Uratował mi życie, a Yuuji sprawia teraz, że w końcu czuje się spełniony.

- Mogę zapytać co stało się z twoją rodziną? - powiedział niepewnie i wbił w niego swoje spojrzenie.

- Mama i siostra zginęły w wypadku. Ojciec nie mógł znaleźć stałej pracy i wpadł w złe towarzystwo. Pewnego dnia po prostu nie wrócił do domu. Lodówka w końcu zrobiła się pusta, a ja nie miałem pieniędzy. Próbowałem ukraść chleb, ale przyłapał mnie Satoru. Kupił mi obiad i byłem wdzięczny za pierwszy ciepły posiłek od kilku dni. Kiedy odwiózł mnie do domu i zobaczył w jakich warunkach żyłem... Zabrał mnie do siebie i już nigdy tam nie wróciłem. Moje życie się odmieniło. Nigdy nie miałem tylu zabawek i ubrań. O własnym laptopie mogłem tylko pomarzyć, a on z dnia na dzień kupił mi wszystko czego tylko chciałem. To było dość zabawne... Kazał mi napisał listę wszystkiego co tylko chciałem i następnego dnia miałem już wszystko. W tydzień wyremontował mój pokój, a potem załatwił wszystkie sprawy prawne, aby był moim opiekunem. Jestem mu wdzięczny, że dał mi dom i rodzinę. Często się sprzeczamy, ale kocham go. Zawsze starał się wywołać uśmiech na mojej twarzy i doceniam to. Jestem zły na siebie, że tak na niego naskoczyłem. Nie powinienem mówić tych wszystkich okrutnych rzeczy. Pewnie teraz siedzi i się obwinia zamiast normalnie funkcjonować. Wygląda na twardego faceta, ale bardzo łatwo go skrzywdzić.

- Rozumiem... Satoru ma wielkie serce, ale to nie oznacza, że kiedy popełni błąd nie należy mu się nauczka. Musi to przemyśleć. Próbował cie chronić, ale skrzywdził cię. Nie tędy droga, musi to zrozumieć. Pogadaj z nim wieczorem. Jeżeli chce cie chronić, niech wspiera cię po każdym upadku, a nie ingeruje w twoje życie. Zrozumie o co chodzi. - posłał mu czuły uśmiech.

- Dobrze. Porozmawiam z nim, ale... Myślę, że ty też powinieneś z nim pogadać, jeżeli jesteś w stanie mu wybaczyć. Może znalazł sobie kogoś, ale dalej cie kocha. Widać to po nim. - też odpowiedział mu delikatnym uśmiechem.

W cukierni rozbrzmiał się dźwięk dzwoneczka, który poruszył się przez otwieranie drzwi. Do środka wszedł Yuuji i zaczął się rozglądać. Megumi westchnął cicho i od razu wstał od stolika. Itadori podbiegł do niego i oboje od razu wpadli w swoje objęcia, mocno się całując.

- Kretynie! Nigdy więcej nie słuchaj Satoru, rozumiesz? - Megumi zaczął mówić w jego wargi, całując je co chwilę.

- Przepraszam, Megumi. Bardzo cię kocham i nie chciałem cię skrzywdzić. - złapał w dłonie jego twarz.

- Też cie kocham, dlatego nigdy więcej mnie nie zostawiaj, rozumiesz?

- Przysięgam!

Suguru tylko uśmiechnął się na ten widok. Zabrał swoje rzeczy i nie przeszkadzając dwójce, wymknął się z lokalu. Cieszył się, że oboje rozumieli się na tyle, że nie musieli nawet niczego sobie tłumaczyć. W jego głowie jednak dalej były słowa Fushiguro. 'Dalej cię kocha'. Jego serce zaczęło na nowo krwawić. Sam już nie wiedział co robić, co myśleć, ani co czuć.

*

Piątek wieczór. Suguru spiął włosy w koka. Założył luźne, czarne spodnie ze ściągaczami na kostkach i krótką koszulkę odslaniajacą jego wąską talię. Była dopasowana, a przez wycięcia po bokach, związanych szunreczkiem w stylu gorsetu wyglądał bardzo seksownie. Miał zamiar iść do klubu i bawić się do rana. Chciał kogoś uwieść na jedną noc i całkowicie zapomnieć o Gojo. Od ich ostatniego spotkania i sytuacji z Megumim, nie odzywał się. Liczył na jaką kolwiek wiadomość z jego strony, jednocześnie pragnąc, żeby nie spotkać go już nigdy więcej.
Użył swoich najlepszych kosmetyków, aby jego skóra była przyjemna w dotyku. Spryskał się zmysłowymi perfumami i założył biżuterię, która dodawała mu zadziorności. Przejrzał się w wysokim lustrze, które zdobiło kąt jego pokoju i uśmiechnął się z satysfakcją. Przyznał sam przed sobą, że wyglądał nieco zdzirowato, ale w stopniu pełnym smaku. Nieważne, czy jego jednorazową przygodą miała być kobieta, czy mężczyzna. Czuł, że spodoba się obu płcią. Zrobił sobie zdjęcie w lustrze i wysłał je do Shoko.

Suguru: Idę na łowy.

Shoko: Cholera wyglądasz, jak bóg seksu!

Przyjaciółka odpisała od razu. Zaśmiał się do telefonu i odpowiedział.

Suguru: Taki był zamysł. Życz mi szczęścia.

Shoko: No jasne! Trzymam kciuki, kocie!

Schował telefon do kieszeni i sięgnął po swojego drinka stojącego na toaletce, którego postanowił zrobić sobie przed wyjściem. Chciał się rozluźnić przed imprezą i podziałało. Miał dobry humor, a ochota na taniec rosła w nim coraz bardziej. Wyszedł z pokoju i ruszył w stronę wyjścia. Zatrzymał się jeszcze obok dużej szafy w korytarzu, aby wybrać pasującą kurtkę i buty. Sięgnął po czarne glany, kiedy nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Zmarszczył brwi, bo nikogo nie spodziewał się o tej porze. Podszedł do drzwi i otworzył je. Znieruchomiał. W progu stał Satoru. Był zdyszany, a na sobie miał tylko szare dresy i białą koszulkę, na którą zarzuconą miał błękitną bluzę. Jego włosy były zmierzwione. Wyglądał na zmęczonego.

- Satoru? - zdziwił się i otworzył szeroko oczy. Jego serce zaczęło walić, jak oszalałe. Cieszył się, że go widzi, a jednocześnie ogarnęła go złość.

- Suguru... Wyglądasz... - urwał w połowie i odchrząknął. - Przebiegałem obok twojego domu i postanowiłem, że cię odwiedzę. - wytłumaczył i wyprostował się.

- Wybrałeś złą porę, bo właśnie wychodzę. Jeżeli chcesz porozmawiać o projekcie zabookuj termin na poniedziałek. Nie mam zaplanowanych żadnych spotkań, więc wybierz godzinę, która ci odpowiada.

- Ale... Nie chcę rozmawiać.

- Co?

- Znaczy chcę! - zakłopotał się trochę. - Ale nie o tym.

- A więc o czym? - skrzyżował ręce na piersi. - Nie mam za dużo czasu. Streszczaj się.

- Chodzi o Megumiego.

- Nie musisz mi dziękować za rozwiązywanie twoich prywatnych problemów. Zrobiłem to dla niego, nie dla ciebie.

- Suguru... Rozmawiałem z nim o tobie. - spojrzał głęboko w jego oczy i zrobił krok w jego stronę, przechodząc przez próg. - Między nami to było... To wszystko nieporozumienie. Nie musimy prowadzić cichej wojny. Nie chcę cię stracić.

- To... To nie jest rozmowa na teraz. - spuścił wzrok i zakłopotał się. Jego dłonie zaczęły drżeć przez stres, który powoli zaczynał władać jego ciałem.

- Przestań w końcu przede mną uciekać, kurwa. - uniósł się trochę i złapał go za nadgarstek. - Powiedz mi... Czy ty do mnie coś czujesz?

- Satoru, wszystko jest już skończone. - próbował wycofać się w głąb domu, ale Gojo wciąż go trzymał. - Temat zamknięty. Masz nową dziewczynę, powinieneś się nią zająć.

- Mnie i Utahime nic nie łączy. To tylko moja przyjaciółka. Próbowaliśmy uprawiać niezobowiązujący seks, ale... Nie stanął mi.

- Co? - uniósł głowę i spojrzał mu w oczy.

- Suguru, kurwa... Kocham cię i nie mogę przestać. - szybko zbliżył się do niego jeszcze bardziej. Ujął jego twarz dłońmi i zatrzasnął za sobą drzwi spokojnym kopnięciem. - Powiedz, co do mnie czujesz.

- Sa-Satoru... - jego głos zadrżał. - Dlaczego tak nagle...

- Po prostu powiedz. - przerwał mu.

- Ja... Też się w tobie zakochałem, ale potrzebowałem czasu, żeby to zrozumieć. - powiedział cicho, czując się całkowicie obdarty ze swojej maski, którą przybierał po zakończeniu ich relacji. - Rozkładasz mnie na łopatki... - westchnął cicho, czując jak do jego oczu napływają łzy.

- Suguru... Kurwa. - uśmiechnął się i oparł ich czoła o siebie. - Po cholerę to wszystko komplikowalliśmy.

- Ciężko mi odpowiedzieć.

- Chcę z tobą być. Nigdy więcej mi nie uciekaj, rozumiesz?

Nie dał mu odpowiedzieć. Satoru złączył ich usta, a pod Suguru ugięły się nogi. Objął go mocno w pasie i przyciągnął go do siebie. Całował go tak mocno, jakby jutra miało nie być. Tęsknota przejęła kontrolę nad jego wargami i z niesamowitą namiętnością pieściła usta Geto. Nie zatrzymał się nawet na chwilę, kiedy poczuł na swojej skórze łzy ukochanego. Wpadli na ścianę. Suguru wplatał dłonie w jego włosy, przyciągając go bliżej do siebie. Nie nadążał za tempem Satoru, przez co ich pocałunek był chaotyczny, ale wciąż piękny i przepełniony wzajemną miłością.
Gojo pociągnął za jego gumkę do włosów i rozpuścił je. Czarne kosmyki rozlały się po ramionach Suguru, ale on zdawał się nie zwracać na to uwagi. Był całkowicie zajęty aktem ich miłości. Satoru docisnął swoje biodra do jego bioder, przylegając do niego jeszcze bardziej. Oboje westchnęli, kiedy ich erekcje otarły się o siebie. Popchnięci przez podniecenie do dalszych kroków zaczęli zrzucać z siebie ubrania. Suguru zsunął z jego ramion bluzę i podwinął jego koszulkę. Satoru niechętnie odsunął się od niego, aby zdjąć ją przez głowę. Rzucił ją na podłogę i ujął policzki Geto w dłonie, powracając do pieszczot jego ust. Objął go za biodra i zahaczył palcami o sznurki od jego bluzki.

- To się jakoś rozwiązuje, czy normalnie mogę to z ciebie zdjąć? - zapytał z uśmiechem.

- Normalnie. - zaśmiał się w odpowiedzi. Złapał za dół koszulki i szybko ją ściągnął, wracając zaraz po tym do pocałunku. Złapał go za tył głowy, masując opuszkami wygoloną część włosów. Były miłe w dotyku, wręcz aksamitne. - Jakiego szamponu używasz do włosów?

- Jakiegoś... Pięć w jednym, czy coś. - zaczął zasuwać spodnie Geto, które opadły na ziemię. Ze swoimi zrobił podobnie i oboje byli już w samej bieliźnie.

- No tak... Typowy facet. - parsknął, mówiąc w jego usta.

- Nie mam nic przeciwko, żebyś dał mi trochę pielęgnacyjnych porad.

- Obawiam się, że ich nie potrzebujesz. Twoje włosy są milutkie...

- Podobają ci się?

- Uwielbiam je.

- Ja twoje też. Są przepiękne. - owinął sobie czarny kosmyk wokół dłoni, ciesząc się ich dotykiem.

Satoru spojrzał mu w oczy i klęknął przed nim. Złapał za gumkę od jego bielizny i zsunął ją z niego. Ułożył sobie jego na ramieniu i przymykając oczy zbliżył się do jego miejsc intymnych. Odważnie przesunął językiem między jego pośladkami, a Geto aż zgiął się w pół. Zaczął drżeć. Miał wrażenie, że zaraz się przewróci, ale Gojo trzymał go mocno za uda. Jego policzki zrobiły się całe czerwone, kiedy język Satoru wślizgnął się do jego wnętrza.

-A-ah, Satoru... - zatakał usta dłonią z zawstydzenia. Uprawiali seks dziesiątki razy, ale ten różnił się od wszystkich. Było intymnie, a każdy ich wzajemny dotyk wyrażał miłość, a nie chęć czucia przyjemności.

Satoru, jakby czcił jego ciało zaczął poruszać językiem w środku. Delikatnie, a jednak tak głęboko z czystą pokorą w każdym ruchu. Geto rozluźnił się, czując nie do opisania rozkosz. Był szczęśliwy. Potrzebował bliskości Satoru, jak powietrza i w końcu mógł wziąć głęboki wdech. Zatracił się w tej pieszczocie, jęcząc co chwilę imię ukochanego, który poruszał językiem coraz namiętniej. Dłonią dotykał jego penisa, chcąc sprawić mu jak najwięcej rozkoszy. Odsunął się od niego nagle, aby zwilżyć śliną swoje palce. Delikatnie wsunął je w niego i wstał, wracając do jego ust.

- S-Satoru... - westchnął Geto i spojrzał na swojego mężczyznę zamglonym wzrokiem. - Tak bardzo ciebie pragnę. - wyznał i mocno złączył ich usta ze sobą.

Poruszył biodrami, nadziewając się mocniej na jego palce. Jęknął, wręcz zapiszczał w jego wargi, kiedy swoim ruchem przypadkowo podrażnił swój punkt g. Oddech Gojo stał się ciężki. Podniecenie wstrząsnęło jego ciałem, rozumiejąc w jakim stanie był Suguru. Zaczął zginąć palce w jego wnętrzu, oddając mocno pieszczotę ust. Suguru wygiął plecy w łuk i wbił palce w jego ramiona, czując obezwładniającą rozkosz.

- Satoru... Boże... - westchnął i wtulił się w niego mocniej. - Chodźmy do sypialni.

- Prowadź, skarbie.

Suguru złapał go za dłoń. Zaczął ciągnąć go w głąb domu. Obok schodów skręcił w prawo i oboje przeszli przez drzwi. Zgarnął z szuflady z kosmetykami lubrykant i usiadł na łóżku. Gojo stanął na przeciwko niego i złapał go za policzek. Suguru przygryzł dolną wargę i złapał za jego bieliznę. Ściągnął ją do połowy jego ud i ujął w dłoń jego penisa.

- Satoru... Cieszę się, że dzisiaj do mnie przyszedłeś. - posłał mu lekki uśmiech i zaczął masować jego twardą męskość. - Jestem bardzo szczęśliwy. - wyznał.

- Ja też... Nie mógłbym być szczęśliwszy, niż teraz. - pogłaskał go po włosach i zamruczał cicho przez przyjemną stymulację.

Geto przygryzł dolną wargę, chcąc ukryć szeroki uśmiech. Spojrzał w dół na jego penisa i odgarnął swoje włosy za ucho. Rozchylił wargi i powoli wsunął go między nie. Satoru odchylił głowę do tyłu, przymykając oczy. Wplatał dłoń w jego włosy i przejechał palcami między ciemnymi kosmykami. Geto powoli wziął go całego. Poczuł jak jego główka uderza go w gardło, ale czuł się teraz jak najlepsza wersja siebie i nawet nie miał odruchu wymiotnego. Zamiast tego poczuł, jak podniecanie rośnie w nim jeszcze bardziej. Zaczął poruszać głową, chcąc jak najbardziej zadowolić swojego mężczyznę. Uważał na zęby i możliwe chował je pod dziąsłami.

- Suguru, kurwa... - westchnął i mimowolnie poruszył biodrami, pragnąc więcej. - Jesteś wspaniały... - zamruczał seksownie.

Suguru zassał jego penisa i otoczył go gorącym językiem, a z ust Gojo wyrwał się jęk. Zdarżały mu nogi na myśl, że zaraz wielkość Satoru znajdzie się głęboko w jego ciele. Wysunął go z buzi i sięgnął po lubrykant, rozlewając go sobie na dłoni. Rozprowadził go po całym członku, masując go w bardzo erotyczny sposób.
Gojo pchnął go delikatnie na pościel i usiadł między jego nogami. Uprawiali seks nie jeden raz, ale teraz było wyjątkowo. Nie spieszyli się, ciesząc się swoją bliskością. Satoru pocałował Suguru i wsunął język do jego ust. Ich ciała całkowicie się ze sobą stykały. Powoli zaczął wsuwać się w ukochanego. Geto zamknął oczy i wbił paznokcie w jego plecy, dzielnie przyjmując całą jego długość. Zajęczał przeciągle, ale namiętny pocałunek Gojo całkowicie odwrócił jego uwagę od początkowego bólu. Od razu zaczął bujać biodrami, powoli przyzwyczajając go do swojego rozmiaru.

- S-Satoru... - szepnął w jego usta. W jego oczach zaczęły zbierać się łzy. - Tak mi dobrze... - objął go mocniej i wtulił głowę w jego ramię. Pozwolił łzom popłynąć po policzkach i uśmiechnął się. Był po prostu szczęśliwy.

- Suguru, tak bardzo cię kocham. - złapał go za dłoń i przyszpilając ją do łóżka, splątał ich palce. Pchnął w niego mocniej, a Suguru zajęczał z rozkoszy.

- Kocham cię, Satoru... Przepraszam za wszystko. - zapłakał cicho. Sam nie wiedział dlaczego dał upust emocjom. Zawsze starał się być twardy, a Satoru tak po prostu sprawił, że mógł być sobą.

- To moja wina, skarbie... - wyszeptał do jego ucha. - Ale nie rozmawiajmy już o tym. Jestem zbyt szczęśliwy, że w końcu cię mam. - mówił, spokojnie poruszając biodrami. - Jesteś dla mnie wszystkim. Nigdy więcej nie pozwolę, żebyś cierpiał.

Suguru złapał go za włosy i pogłaskał je w czuły sposób. Odchylił głowę do tyłu, czując jak rozkosz przeszywa każdy centymetr jego ciała. Satoru był taki dobry... Złapał go za policzek i spojrzał mu głęboko w oczy. Było intymnie, jak nigdy wcześniej. Istnieli tylko oni i ich wspólna miłość. Nic innego się nie liczyło.

- Kocham cię... Kocham... - Satoru powiedział w jego usta i pocałował je z czułością. Powoli zaczął przyspieszać ruchy bioder wsuwając się w niego głębiej.

- Tutaj... Ah! - wygiął plecy w łuk, czując jak jego duży penis idealnie trafia w jego prostatę. - Satoru! - zajęczał i mocniej ścisnął jego dłoń.

- Suguru, jesteś przepiękny. - zamruczał i zaczął głośno sapać.

- Szybciej, proszę. - powiedział błagalnie, czując jak podniecenie zaczyna zbierać się w jego ciele jeszcze bardziej.

- Chcesz dojść?

- Tak... Ale nie chcę przestawać się z tobą kochać.

- Mamy całą noc. - posłał mu uśmiech, śmiejąc się cicho.

- To za mało.

Gojo pocałował go w czoło, wciąż się uśmiechając. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku i wykonał jego prośbę. Poruszał się w nim znacznie szybciej i mocniej, niż do tej pory. Suguru czuł się tak wspaniale, że czuł, że może osiągnąć orgazm tylko od stymulacji punktu g. Całkowicie się zrelaksował i skupił się na erotycznych pchnięciach Satoru i na tym, jak głęboko w niego wchodził. Na jego brzuchu co chwila pokazywało się wybrzuszenie, przez wielkość penisa Satoru. Nagle zacisnął mocno oczy i wygiął plecy w łuk, a z jego gardła wyrwał się krzyk rozkoszy.

- Satoru! - wyjęczał, rozlewając się na ich brzuchach. - Tak bardzo cię kocham!

- Ja ciebie też... Bardzo, bardzo cię kocham. Bądź mój już na zawsze. - powiedział głośno w skórę jego szyi i doszedł w nim nagle. Widok ukochanego podczas orgazmu podniecił go tak bardzo, że sam gwałtownie doszedł.

Ich orgazm był długi i mocny. Miłość tylko spotęgował ich doznania. Satoru stymulował ich mocniej, zmotywowany przepięknymi jękami Suguru. Sami nie wiedzieli kiedy nakryli się kołdrą i wtulili się w siebie mocno.
Satoru patrzył z zachwytem na twarz Suguru, który czule głaskał jego brzuch. Był przepiękny. Nie potrafił oderwać od niego wzroku. Czuł motyle w brzuchu na myśl o tym, co przed chwilą robili. Westchnął i oblizał wargi, dotykając jego negiego biodra.

- Było wspaniale... Ty byłeś wspaniały. - powiedział i złapał go za tył pleców, przyciągając go do siebie bliżej.

- Ty też. - przygryzł dolną wargę. - Twoja sperma cieknie mi z tyłka. - zaśmiał się cicho.

- Jutro zrobię ci gorącą kąpiel... O ile powiesz mi gdzie jest łazienka. - zaśmiał się i musnął jego wargi.

- Jedna na końcu korytarza i druga na górze z wanną, która zmieści dwie osoby. - powiedział zalotnie i przygryzł dolną wargę.

- Czy to propozycja?

- Może... - odpowiedział wymijająco.

Satoru nagle przeturlał ich, kładąc się na nim. - Zważaj na słowa, bo w innym przypadku dzisiaj w nocy nie zmrużysz oczu nawet na chwilkę. - zamruczał zmysłowo i przejechał dłonią po jego udzie, rozchylając jego nogi pod kołdrą.

- Jesteś już twardy. - otworzył szerzej oczy, czując jego męskość, wbijającą się w jego skórę. - Masz krzepę, jak nastolatek. - parsknął śmiechem i pokręcił głową.

- Po prostu bardzo mi cię brakowało, a teraz... Jestem bardzo szczęśliwy.

- Satoru, czyli... Jesteśmy od teraz parą? - zarzucił mu dłonie na kark, patrząc prosto w jego oczy.

- Tak. Żadnych niedomówień. Jesteś mój. - powiedział w jego wargi i pocałował je w czuły sposób.

- Skoro tak... Nie mogę się sprzeciwiać. - oddał pocałunek i przyciągnął go bliżej do siebie. - Skoro wykładamy karty na stół, to nie chcę abyś widywał się z Utahime.

- To tylko przyjaciółka. - zapewnił.

- Kochanie... Nie chce, żeby jej wcibskie oczy patrzyły na ciebie.

- Mam gorzej. Nie chce żeby ktokolwiek na ciebie patrzył. Jesteś przepiękny.

- Co mam powiedzieć o tobie? - zaśmiał się. - Żadnych spotkań z Utahime bez mojej wiedzy. Dobrze? - wrócił do tematu, a jego ton mimo że był słodki, zabrzmiał nieco złowieszczo.

- Oczywiście, kochanie.

Uśmiechnął się i objął biodra Satoru nogami. On trafnie uznał to za zaproszenie do dalszej bliskości i już po chwili namiętnie pieścił wargami szyję Suguru. Zamknął oczy i westchnął. Był szczęśliwy, że ich romans zawarty przez biznes zamienił się w związek.

I że był to Satoru Gojo.

*

Suguru przeciągnął się na łóżku i przekręcił się na bok. Czując ból w dolnych partiach ciała od razu przypomniał sobie co działo się w nocy i uśmiechnął się. Dłonią zaczął szukać ukochanego, wodząc nią po materacu. Otworzył oczy, kiedy zrozumiał, że nie było go obok. Z salonu do biegał szczęśliwy głos Satoru, który najwyraźniej rozmawiał z Megumim. Wstał i założył luźny t-shirt. Poczuł, jak sperma Satoru spływa po jego udzie i skrzywił się. Brzuch też zaczynał go boleć. Wyszedł z pokoju i zderzył się z umięśnionym torsem. Ciepłe ramiona od razu go objeły, a czuły pocałunek otulił jego usta.

- Dzień dobry. - Gojo uśmiechnął się i potarł ich nosy o siebie.

- Hej... - mruknął i ułożył dłonie na jego ramionach, rozciągając się przy tym.

- Jak się spało?

- Dobrze. Bardzo dobrze... - oblizał wargi i uśmiechnął się. - Ale boli mnie tyłek. Plecy też.

- Gorąca kąpiel już na nas czeka. Właśnie szedłem cię obudzić. - pogłaskał jego biodra. - Zrobię ci dzisiaj spa. Najpierw czeka cię masaż, a później wycałuję każdy centymetr twojego ciała. - powiedział zmysłowo i złapał go za pośladki.

- Po wczoraj dalej ci mało? - zaśmiał się i odchylił głowę, aby spojrzeć mu w oczy.

- Jestem głodny ciebie i nie będę zaspokojony, dopóki nie opadnę z sił.

Suguru parsknął śmiechem i pocałował leniwie jego usta. - Mogę liczyć, że zmienisz pościel? Wszystko mnie boli.

- Jasne, skarbie. Zrobię też pranie i ogarnę śniadanie. Ty musisz odpocząć. Byłeś bardzo dzielny w nocy.

- Wymęczyłeś mnie tak bardzo, że czuję, jakby zrzucił parę kilo. - zaśmiał się.

- Było tak wspaniale, że nie mogłem się opamiętać.

- Szczerze mówiąc, też nie chciałem przestawać. - mówił zadowolony i seksownie przeciągał się w jego ramionach, rozciągając swoje mięśnie. - Byłeś... Fantastyczny.

- Od teraz czeka nas to każdego wieczoru. Nie chcę się rozstawać nawet na chwilę.

- Mieszkamy oddzielnie. Nie wiem, czy codziennie. - zauważył.

- Mogę ci dać klucze do mojego domu. Megumi nie ma nic przeciwko. Lubi cie.

- Chcesz żebym się do ciebie wprowadził? - uniósł brwi.

- Cóż... Może trochę mi odbiło, ale... Tak? - wyszczerzył zęby i nagle złapał Suguru pod pośladki, podnosząc go do góry. - Będziesz przychodzić, kiedy tylko zechcesz. Po co się ograniczać?

- Oszalałeś. Zdecydowanie. - zaczął się śmiać i objął go nogami w pasie. - Będziesz musiał kupić nową szafkę w łazience na moje kosmetyki.

- Dla ciebie wszystko, skarbie. - zachichotał i zaczął nieść go w stronę łazienki. - A teraz kąpiel. Pewnie woda już trochę ostygła.

- Czuję, że i tak będzie gorąco.

- Cóż będziemy nadzy... Na pewno będzie gorąco.




---

Hej Myszki

To już koniec shota. Wyszedł dłuższy, niż się spodziewałam, ale przynajmniej jest co czytać XD

Planuje jeszcze jedną część, jako dodatek, więc czekajcie hehe

Mam nadzieję, że shot się podobał <3

Do następnego!

Flo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro