ROZDZIAŁ III

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kolejny dzień mijał spokojnie aż do popołudnia, kiedy zaczęłam się przygotowywać do treningu. Gdy przebrałam się w wygodne ciuchy, związałam włosy, wzięłam butelkę z wodą i poszłam do podziemi. Weszłam do jednej z hal treningowych, odłożyłam picie na ziemie oraz aby nie tracić czasu zaczęłam rozgrzewkę. W tych salach zawsze jest pełno osób, więc często zdarza się, że ludzie zbierają się w większe grupki i trenują razem. Zresztą nie tylko te pomieszczenia przepełniały dźwięki rozmów, w całych podziemiach nie było miejsca bez ludzi.

Po dłuższym czasie, gdy zaczynałam robić kolejne ćwiczenie usłyszałam za sobą znajomy głos. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam mojego braciszka jak z uśmiechem pokazuje grupie młodych wilkołaków sale.

~ Łukasza nieźle poniosło. Zresztą co ja się dziwię, w tych salach z Liamem potrafią całe dnie przesiedzieć. Jakby mogli to by tu pewnie zamieszkali ~ uśmiechnęłam się pod nosem, gdy o tym pomyślałam. Głównie dlatego, że od najmłodszych lat lubili ze sobą rywalizować, głównie pod względem sportowym.

Z moich przemyśleń wyrwało mnie nawoływanie mojego imienia. Jeszcze raz się obejrzałam i zobaczyłam, jak brat macha w moją stronę ręką. Westchnęłam załamana, bo wiedziałam kogo zaraz spotkam, jednak mimo to ruszyłam w stronę grupy.

— Super, że cię złapaliśmy młoda możesz zostać z nowymi chwilę? Wasz ojciec nas wołał i mówił, że mamy przyjść najszybciej jak się da. Obiecujemy, że uwiniemy się w kilka minut, a przynajmniej mamy nadzieje — zwróciła się do mnie dziewczyna, która wraz z moim bratem i jeszcze jednym chłopakiem oprowadzali grupę. Mówiąc to złączyła dłonie i lekko schyliła głowę udając dla żartu, że mnie błaga.

— Wam to zawsze coś się trafi, aby się od obowiązków wymigać — skrzyżowałam ręce na klatce, czekając jedynie na reakcje trójki.

— Mówisz tak jakby to była nasza wina —drugi chłopaka wydął policzki odwracając głowę w inną stronę zachowując się jak wielce obrażona księżniczka.

— Eh, dobra idźcie tylko szybko wracać, bo ja też mam swoje sprawy — machnęłam jedynie ręką pośpieszając grupę starszych nastolatków.

— Dzięki wielkie młoda — mówiąc to zdanie Łukasz poczochrał mi włosy i cała trójka zaczęła się oddalać w dość szybkim tempie.

— Ej, chwila a co ja mam z nimi niby robić?! — w ostatniej chwili zatrzymałam jedno z nich.

— Przerób z nimi teorie! — odpowiedziała dziewczyna, znikając za progiem wyjścia.

— Czemu mnie nie dziwi to, że najważniejszej rzeczy nie powiedzieli — burknęłam bardziej do siebie niż do grupki obok. Wzięłam głęboki oddech, odwróciłam się w ich stronę i zaczęłam mówić podstawowe rzeczy, lekko przy tym podnosząc głos, aby upewnić się, że każdy mnie słyszy.

— No dobra, zacznę od najłatwiejszej rzeczy: pełnia. Podczas każdej pełni przemieniamy się w wilkołaki, na miesiąc przypada jedna. Za każdym razem podczas pełni cały nasz klan zbiera się tutaj w podziemiach i spędzamy tu całą noc, aby nie wniknęły z tego żadne kłopoty. Jeśli chodzi o klany to nie są one jakoś bardzo formalne. Są one tworzone, aby wilkołaki z pobliskich miast i wsi miały jedno wspólne miejsce do spotkań podczas pełni. W każdym kraju jest co najmniej kilka klanów.

— A kim ty niby dzieciaku jesteś, aby wielce się teraz wymądrzać co?! — odezwał się jeden chłopak, że środka grupy.

Po chwili widziałam, że zaczął iść w moją stronę wtedy rozpoznałam, że jest to Connor jeden z przyjaciół Wyatta. Chłopak jest starszy ode mnie o trzy lata, a i tak chciałby mnie… no. Ciekawe czym teraz uraziłam jegomościa.

— Stary sklej się, to ta od błękitnej pełni, ojciec mi radził, żeby jej nie wkurwiać — zatrzymał go inny chłopak, zanim udało mu się wyjść przed tłum.

— Niby co to kurwa znaczy ?!

— To, że możesz być ode mnie starszy o te trzy lata, a ja i tak powaliłabym cię jednym ruchem — w tym momencie żyłka mi pękła i przestałam na spokojnie o wszystkim mówić. Po prostu miałam dość ludzi i chciałam wrócić do swoich spraw — Urodzenie się wilkołaka w rodzinie nigdy nie jest pewne, nawet jeśli oboje rodziców nimi są. Urodzenie się wilkołaka w szczególną porę jest jeszcze rzadsze. Gdy jednak się tak zdarzy, często wilkołaki mają jakieś „specjalne moce”. Pojawiają się one niezależnie od tego, czy ktoś jest omegą, alfą czy betą. Jest pięć „faz”, przy których można dostać jakieś moce: zwykła pełnia, zaćmienie księżyca, zaćmienie słońca oraz dwie kolorowe pełnie, czyli błękitna oraz tak zwana krwista. Dają one odpowiednio: czulsze zmysły, szybkość, spryt, siłę oraz — w tym momencie przerwałam na chwile swoją wypowiedź, aby na spokojnie wyrównać oddech, bo o dziwo opowiedziałam o tym w dość szybkim tempie.

— Czyli co ?

— Rozróżnia się je głównie tym, że dana grupa wyróżnia się określoną zdolnością. Alfy są dość silne fizycznie, bety szybkie a omegi zwinne. Jednak nie wiele osób o tym pamięta a jeszcze mniej bierze to na poważnie — po ostatnim zdaniu usłyszałam cichy śmiech i od razu wiedziałam do kogo on należy.

— Czyli co Coralina, taka mała suka jak Ty może być tylko omegą. Po mnie od razu widać, że jestem Alfą. Wystarczy spojrzeć na te muskuły — Connor zaczął napinać mięśnie i pokazał jeden ze swoich znanych uśmiechów, o którym tak często gadały dziewczyny w szkole. 

Nie musiałam długo czekać na ochy i achy dziewczyn będących w tym pomieszczeniu. Ja jedynie przewróciłam oczami i odwróciłam się na chwile do grupy plecami.

— Jeszcze kilka dni temu do mnie zarywał, a teraz wyzywa mnie od suk. Co za skurwiel — zaczęłam komentować dość cichym tonem.

— Coś powiedziała mała kurwo?!

~ Heh, oj chyba mnie usłyszał ~ skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i odwróciłam lekko głowę, aby kontem oka widzieć tą „moją” grupkę.

— A co? Niby nieprawda hmm? — uniosłam jeden kącik ust lekko do góry.

Chłopaka chyba za mocno to zakuło, bo zaczął biec w moją stronę, szykując jedną z pięści do ataku. W momencie, gdy był pół metra ode mnie zrobiłam mały krok w bok zostawiając na tyle dużo miejsca, aby chłopak poleciał lekko do przodu. Zanim jednak zdążył zareagować i spróbować zadać mi inny cios, złapałam go za jedną rękę, którą później wykręciłam i docisnęłam do jego pleców. W tym samym momencie podcięłam chłopakowi nogi, a on runął z potężnym hukiem na ziemię. Gdy tak sobie już leżał postanowiłam, że jak już go tak gnoje to, czemu go nie dobić, i sobie na nim usiadłam w taki sposób, że nie miał jak wstać.

— Coś jeszcze masz do powiedzenia „ALFO”? — specjalnie dobitnie zaznaczyłam ostanie słowo. A dzięki niesamowitemu uczuciu zwycięstwa i chorej satysfakcji odczułam przyjemny dreszczyk przechodzący przez całe moje ciało.

Chłopak jedynie mruknął coś pod nosem jednak nie zwracałam już na to uwagi. Odwróciłam po chwili wzrok znów na mały tłum wokół nas.

— Skoro miałam wam przedstawić teorię to czas na część zasad, których musicie przestrzegać zarówno w podziemiach, jak i poza nimi.

„1. Nie atakujemy swoich – jedynym wyjątkiem są treningi. Na powierzchni dla was dozwolona na razie jest jedynie postać człowieka, zamianę w wilka będziecie trenować później w podziemiach.

2. Nie straszymy ludzi – pod to zalicza się jedynie wykorzystywanie mocy.

3. Nie gryziemy ludzi – jak pewnie część z was może się domyślić w ten sposób, nie-wilkołaki mają jakąś szanse, aby się nimi strać. Jednak kara za to jest … cóż powiem, tyle że ten, kto to zrobił nie kończył nigdy za dobrze.

4. Podczas pełni każdy wilkołak obowiązkowo ma stawić się w podziemiach – pełnia to czas gdzie kontrolowanie siebie jest prawie że nie możliwe jedynie nieliczni dają radę się opanować.

5. Jeśli chodzi o przemiany to dopowiem jeszcze, że podczas waszych treningów przemieniać będziecie się mogli jedynie pod nadzorem osoby z wyższą rangą oraz umiejącej bez żadnych przeszkód kontrolować swojego wilka. A ją zdobywa się w zależności od tego jak długo jesteś w klanie i jeszcze kilku innych czynników.

6. Nikt nie może się dowiedzieć, że jesteście wilkołakami, ani rodzina, ani przyjaciele, ani partnerzy. Nigdy w stu procentach nie wiadomo jak dana osoba zareaguje na taką wiadomość. A rozpowszechnienie wiadomości o naszym istnieniu może się dla nas źle skończyć. Sami mogliście się tego przekonać na własnej skórze po waszej pierwszej przemijanie".

— No i to chyba tyle ile mogłabym wam przekazać. Pytania ? — odpowiedziała mi jedynie głucha cisza.

— Eh. Ludzie serio jak macie jakieś pytania to mówcie teraz, bo tamci wam nic nie wyjaśnią — widać, że tą poprzednią sceną trochę ich wystraszyłam, bo widziałam jak kilka osób, wypuszczało trzymane do tej pory w płucach powietrze.

— Mówiłaś wcześniej coś o innych klanach. Możesz powiedzieć o nich trochę więcej? — powiedziała po chwili cichym, lecz wyraźnym głosem jedna z dziewczyn. Ja w tym momencie wstałam w końcu z Connora, bo już jego kręgosłup zaczął mi się w cztery litery wbijać.

— Sama nie wiem wszystkiego, więc nie dowiecie się teraz za wiele. W zależności od wielkości kraju i liczebności wilkołaków w nim, klanów na jego terytorium może być od 5 do nawet 30 czy 40, o ile mnie pamięć nie myli. Każde z nich ma wyznaczony swój teren, na którym poluje i w obrębie którego wyznacza miejsce spotkań. Polowanie na terenie innego klanu jest zabronione i tam są za to kary zależne od występku. I lepiej uważać na terenach, które nie należą do naszego klanu, nie wszyscy są gościnni dla innych wilkołaków. Każdy klan ma jedną najważniejszą osobę, która „opiekuje się” i „przewodzi” watahą, zaraz po tej osobie jest starszyzna złożona z najstarszych osób w klanie i zajmują się pilnowaniem tego, aby każdy przestrzegał zasad oraz przekazywaniem tradycji wilkołaków — to były takie najważniejsze na teraz fakty. 

Gdy skończyłam mój monolog zaczęłam się znowu rozglądać po grupie zastanawiając się czy ktoś będzie jeszcze zadawał pytania. W tym momencie zobaczyłam coś co na co dzień nie jest spotykane, Wyatta, który stał cicho, z tyłu grupy, nie wychylając się, wyglądał na zaciekawionego, ale jednocześnie lekko przestraszonego. Na tamten moment nie wiedziałam czemu jednak szybko się przekonałam, bo zadał mi pytanie, które zwaliło mnie z nóg.

— Podobno kilka osób zostało ugryzionych ostatnio przez wilkołaków. Słyszałem, że mogą być niebezpieczni. Mamy się ich bać? 

CO DO?! Czemu on? Czemu taki temat? Skąd on w ogóle to wytrzasnął? Ktoś mu coś takiego naopowiadał? Niby kto? Czemu? I co dokładnie? 

Po tych jego słowach cała grupa zaczęła między sobą szeptać więc, aby zapobiec jakimś głupim teoriom jak najszybciej odpowiedziałam na pytanie.

— Nie, nie musicie. Jeśli mielibyście się bać kogoś, bo „usłyszeliście coś na jego/jej temat” to musielibyście unikać połowy miasta nie prawda? Nie odpowiadam za czyiś charakter czy zachowanie, ale na pewno nikt nie będzie w stosunku do was agresywny, przynajmniej nie przez geny wilcze. Jakieś jeszcze pytania? — grupa pokręciła jedynie przecząco głową. 

Postanowiliśmy, że resztę czasu, jaki nam został do powrotu tamtych, posiedzimy po prostu w ciszy, każdy pogrążony w swoich myślach.

————————————————

Hejka ludzie. Jak wam mija dzionek? Mam nadzieję, że dobrze. Bardzo bym was chciała przeprosić za to, że tak długo nie było rozdziału. Zaczął się rok szkolny i nie sądziłam, że szkoła zabierze mi AŻ tyle czasu, chęci i siły na jakiekolwiek hobby. Z tego też powodu nie podaje wam kiedy pojawi się kolejny rozdział. Skoro mam jeszcze okazję to z całego serca chciała bym podziękować Mruczalka za korektę tego jak i poprzednich rozdziałów oraz za pomoc w ich pisaniu. Trzymam kciuki za to, że rozdział się spodobał. Miłego dnia i do następnego rozdziału.

Bay Bay~ ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro