14.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Patrzyłem rozbawiony na to, co wyprawiała Poppy. Od godziny zdążyła zmieszać kilka drinków z winem i piwami. Zapewne nawet nie myślała o kacu, który ją jutro dopadnie. Po alkoholu jej odbijało, ale wiedziałem, że lubiła ten stan. Nie zamierzałem jej powstrzymywać. Niby po co? Sam już sporo wypiłem. Jednak nadal trzymałem się na nogach. Pilnowałem, tylko żeby dziewczyna nie sięgnęła po narkotyki. Nie rozumiałem swojego zachowania, ale wolałem, żeby nie ćpała. Chociaż nie miałem pewności, że nic nie brała, gdy nie było mnie obok. Oby nie. Ostrzegałem rudowłosą, żeby nie brała tabletek ani drinków od obcych facetów. Musiała o siebie zadbać. Zdawałem sobie sprawę z tego, że ktoś mógł ją wykorzystać. Gaz pieprzowy i scyzoryk nie wystarczą. Miałem nadzieję, że Poppy doskonale o tym wiedziała. Musiała być ostrożna inaczej kiedyś dojdzie do tragedii. Dlatego wolałem, gdy przychodziła do Waltera. Jedynym zagrożeniem był on sam.

– Długo ją obserwujesz – odezwał się ktoś za moimi plecami.

Odwróciłem się, żeby zobaczyć kto to. Zazwyczaj nie rozróżniałem głosów ludzi. Może, dlatego że mój stan na to nie pozwalał. Wcale się tym nie przejmowałem. Patrzyłem na dziewczynę, próbując ją sobie przypomnieć. Chwilę mi to zajęło. To była laska, z którą się kiedyś przespałem. Nie była jedyna. Jednak nie okazałem jej żadnego szacunku. Poznałem ją chwilę po przyjeździe do Miami. Moja pierwsza kobieta tutaj. Potraktowałem ją jak dziwkę. Nie czułem się z tym źle, ale sama prosiła o więcej. Dawałem jej, co chciała. Pamiętałem doskonale jej twarz w swoich dłoniach i orgazm, gdy wbijałem się w nią swoim kutasem z całych sił, nie zwracając uwagi na jej łzy. Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że przegiąłem. Nie przejąłem się też, gdy z moją spermą na twarzy i włosach na czworaka szukała po podłodze swoich ubrań. Rzuciłem jej wtedy chusteczki, żeby się wytarła, a sam poszedłem pod prysznic.

– Tak.

Zastanawiałem się, czego ode mnie chciała. Nie mieliśmy żadnych niewyjaśnionych spraw. Spotkaliśmy się kilka razy. Błagała o to, mimo że zawsze traktowałem ją, jak dziwkę. Pozwalała mi na to! Nawet błagała o więcej, mimo że później ryczała. Przez jakiś czas traktowałem to jak związek. Do momentu aż przyjechała Lolita. Wtedy dziewczyna przestała mieć dla mnie znaczenie. Była mi tylko potrzebna do zaspokojenia potrzeb. Nic więcej od niej nie chciałem. Nawet nie wiedziałem, jak miała na imię. Wykrzyczeliśmy sobie wszystko podczas rozstania. Chociaż nie zamierzałem poświęcić jej więcej czasu niż to konieczne. Na pewno nie chodziło o zwykłą rozmowę, a na kolejną jazdę z jej udziałem nie miałem ochoty. Niech znajdzie sobie innego faceta i przestanie ryczeć po seksie. To zniechęcało do czegokolwiek. Wolałbym, żeby ta laska trzymała się ode mnie z daleka.

– Bzyknij ją i po sprawie – powiedziała, patrząc na Poppy.

Nie podobało mi się to. Skrzywiłem się i zrobiłem krok w tył. Powinna stąd iść. Kto w ogóle ją zaprosił? W sumie to u Waltera nikt nie potrzebował zaproszenia. Rozejrzałem się dookoła, żeby sprawdzić, czy był w pobliżu. Przez chwilę obstawiałem, że celowo podpuścił dziewczynę, żeby mnie wkurzyć. Od jakiegoś czasu nie dogadywałem się z Walterem. Głównie dlatego, że odnosiłem wrażenie, że buntował przeciwko mnie Lolitę. Nie mógł pogodzić się z tym, że dała mu kosza po to, żeby spotykać się ze mną. Skupiłem się na dziewczynie stojącej obok mnie. Ta laska nic o mnie nie wiedziała. Chociaż kiedyś powiedziałbym coś innego. Zwłaszcza gdy byłem na haju. Jednak dawno o niej zapomniałem i ona powinna zrobić to samo. Jej zainteresowanie Poppy nie wróżyło nic dobrego. Oby tylko się do niej nie zbliżyła. Nie bałem się, co mogła powiedzieć mojej przyjaciółce. Raczej tego, że się na nią rzuci. Musiałem zniechęcić dziewczynę do siebie. Już raz to zrobiłem. Myślałem, że wystarczyło ją ignorować i odpuści sobie gadki ze mną. Będę musiał ją zranić, skoro inaczej nie dała się spławić.

– Jak ciebie? - Uniosłem brew.

– Podobało ci się. - Uśmiechnęła się.

Nie bardzo. Niewiele pamiętałem z okresu, gdy byliśmy razem. Głównie, dlatego że miałem wiele na głowie. Otwierałem firmę. Załatwiałem papiery. Poznałem Poppy i próbowałem ją do siebie zachęcić. Szukałem dragów. Popadłem w szał imprez Waltera, gdzie znalazłem laskę, która zastąpiła mi Lolitę pod jej nieobecność. Jednak nie zrobiła nic niesamowitego. Nic, co nie pozwoliłoby mi o niej zapomnieć. Seks jak każdy inny. Nic specjalnego. Nawet nie chciałem wracać po więcej, a to chyba o czymś świadczyło. Gdyby nie prośby dziewczyny pewnie nawet bym tego nie ciągnął. Poniżała się, żebym ją przeleciał. Zostałem z nią, bo bzykałem ją, kiedy chciałem i jak chciałem. Chociaż sama niewiele robiła. Nie wiedziała, że nie wystarczyło tylko rozłożyć nogi, żeby zadowolić faceta. Nie mnie. Widocznie miała zaniki pamięci. A szkoda, bo chyba kiedyś powiedziałem jej, że zastąpiłem ją lepszym modelem. To sprawiło, że wpadła w szał.

– Możemy o tym nie gadać?

Wolałem zatrzymać uwagę dla siebie. Chociaż na usta cisnęło mi się wiele paskudnych słów. Słów, które powinienem powiedzieć, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni. Zazwyczaj nie poniżałem kobiet. Przecież czerpałem przyjemności ze znajomości z nimi. Wolałem odejść bez gadania. To i tak nie polepszało rozstania. Jednak ta dziewczyna zaczynała mnie wkurzać. Wiedziałem, że była w pobliżu, gdy ściągnąłem do Waltera Lolitę. Jednak wtedy nie odważyła się do mnie podejść. Czyżby teraz uznała, że znalazłem nowy obiekt westchnień, więc warto o sobie przypomnieć? Łaziła za mną i myślała, że mogła się wtrącać w moje życie. Nie mogła, do cholery! Nie przejmowałem się niczyim gadaniem. Do czasu, aż ktoś nie zmuszał mnie do konfrontacji. Ona to robiła. Próbowałem się opanować. Może wystarczyło spokojnie powiedzieć, żeby sobie w końcu poszła. Przecież widziała, że byłem zainteresowany inną dziewczyną.

– Aż tak dobrze? - Nie odpuszczała.

– Zwyczajnie. - Zerknąłem na Poppy, zastanawiając się, czy przerwać jej zabawę.

Liczyła kubeczki, do których udało jej się wrzucić piłeczki. Za każdym razem unosiła kieliszek z alkoholem, ciesząc się z wygranej. Raz nawet wódka lała jej się po dekolcie. Nie przejmowała się tym. Piła dalej i grała w wymyśloną przez siebie grę. Nie miałem zamiaru dłużej tylko jej obserwować i pozbyłbym się znajomej. To był dobry plan. Wystarczyło tylko powiedzieć kilka niemiłych słów i dać do zrozumienia, że nic nas już nie łączyło. Jeszcze chwila i dołączę do swojej przyjaciółki. Chociaż mogłoby jej się to nie spodobać. Przecież na razie bawiła się dobrze beze mnie. Do wieczora Poppy na pewno znajdzie sobie jeszcze lepszego faceta niż ten, z którym zabawiała się obecnie. Niewiele robił. Gapił się w jej cycki, co jakiś czas dopingując, gdy rzucała piłeczkami. Poza tym sam miałem w planach mały podryw. O ile nikt nie zepsuje moich planów. Jeśli Poppy będzie miała ochotę spędzić czas razem, chętnie poświęcę jej całą swoją uwagę. Wziąłem głęboki oddech i zerknąłem przez ramię. Dziewczyna nadal stała obok mnie.

– Akurat.

Miałem dość. Zamierzałem powiedzieć coś, czego nie planowałem. Chciałem zachować spokój i sprawić, że dziewczyna sama zda sobie sprawę, że powinna odejść. Jednak nie zamierzała tego zrobić. Stała przy mnie, jakby uważała, że nadal coś między nami było. Znowu wyjdę na chuja, ale miałem to gdzieś. Nie pierwszy raz laska się na mnie wścieknie. Dziewczyna też nie była święta, a zawsze obrywało się mnie. Nie pozwolę dłużej na to. Może ciężko w to uwierzyć, ale też miałem uczucia. Poza tym nie podobało mi się, gdy ktoś nie rozumiał, co do niego mówiłem. Miałem nadzieję, że laska była gotowa usłyszeć o sobie trochę złych rzeczy. Sama była sobie winna. Mogła mnie nie zaczepiać i nie stać przy mnie, licząc na cokolwiek. Poza tym wydawało mi się, że nic jej nie obiecywałem. Sama robiła sobie nadzieję na coś więcej, tylko, dlatego że wsadziłem w nią chuja.

– Dziewczyno – zirytowany przeniosłem na nią wzrok – uprawiam seks z tyloma laskami, które potrafią o wiele więcej, a i tak nie są warte zapamiętania. - Minąłem ją.

Nie odwróciłem się za siebie. Wolałem nie patrzeć na jej twarz po tym, co usłyszała. W ten sposób łatwiej było mi odejść. Nie czułem wyrzutów sumienia. Żadnych. Postanowiłem dołączyć do Poppy. Samo obserwowanie mi już nie wystarczyło. Szczególnie że odstawiła kubeczki na stole i zaczęła wlewać w nie wódkę. Koleś, który wcześniej ją dopingował, gdzieś zniknął. Chętnie zastąpiłem jego miejsce. Zacząłem krzyczeć cicho: Poppy, Poppy, Poppy, na co rozbawiona przechyliła jeden z kubków, wypełniony po brzegi alkoholem. Tylko na chwilę się zatrzymała. Podałem jej sok, żeby przepiła. Chyba doszła do wniosku, że nieco przegięła, ale nie zamierzała przestać. Wiedziałem, że dla Poppy impreza dopiero się zaczęła. Upijemy się razem. Ten plan wydawał się świetny. I byłem przekonany, że dziewczyna nawet nie będzie protestować. Była w dobrym humorze. Widocznie nie miała w planach kogoś poderwać. Gdyby tak było, siedziałaby już przy jakimś kolesiu, a nie pozwoliła mu odejść.

– Koleżanka ci się znudziła? - Spojrzała w dal.

Miałem nadzieję, że dziewczyna już sobie poszła. Nie odwróciłem się za nią. Jeszcze uznałaby to za zachętę, żeby podejść. Nie chciałem, żeby nas obserwowała. Czułbym się dziwnie. Chociaż nie powinienem się przejmować. Wcześniej nie miałem problemu, z tym że w moim otoczeniu znajdowały się laski, które kiedyś bzykałem. Jednak w ostatnim czasie wystarczyło mi kontaktów z byłymi dziewczynami. Zwłaszcza że pojawiały się tylko te, z którymi nigdy nie chciałem mieć nic do czynienia. Nie miałbym przeciwko, gdyby pojawiła się panienka, którą bzyknąłem raz i powiedziała, że wkurwi się, gdy zacznę jej szukać. Zaśmiałem się wtedy. Chyba nie wyglądałem na kogoś, kto uganiałby się za jakąś laską? Wyjątkiem była Lolita. Gdybym wiedział, gdzie jej szukać, pojechałbym tam. Jednak dziewczyna mogła być wszędzie. Nie zastanawiało mnie, skąd miała kasę na podróże. Radziła sobie tak samo, jak podczas zdobywania narkotyków. Lolita doskonale wiedziała, jak o siebie zadbać. Nie potrzebowała mnie.

– To nie jest moja koleżanka – burknąłem.

– Jedna z wielu? - Uniosła brew.

Wcale nie chciałem o tym rozmawiać. Nie dzisiaj. Poppy na pewno mnie zrozumie. Jeśli chciała się dowiedzieć o dziewczynie, z którą się dzisiaj zobaczyłem, mogła mnie o nią wypytać, gdy zadzwonię pijany. Wtedy opowiem rudowłosej wszystko, co zechce usłyszeć. Zabawne, że tylko jej byłem w stanie gadać wszystko ze szczegółami i nadal chciała cokolwiek wiedzieć. Jednak dzisiaj nie było mowy o żadnych zwierzeniach. Chciałem się dobrze bawić w towarzystwie swojej przyjaciółki. Nie mogła mi tego zepsuć. Ona wiedziała, kiedy przestać dopytywać. Ostatnio coraz częściej docierało do mnie, jak bardzo brakowało mi kogoś takiego, jak Poppy. Nie była przesiąknięta klimatem panującym w Waltera, gdzie każdy myślał tylko o własnych potrzebach. Niewiele obchodziło ich, co się działo w cudzym życiu. Nie miałem im tego za złe. Przecież do pewnego czasu byłem taki sam jak oni.

– Musisz tyle gadać? - Podałem jej piwo.

Wolałem, żeby zaczęła pić. Przynajmniej o nic by mnie nie pytała, a o to właśnie chodziło. Na pewno miała ochotę się upić. Właśnie dlatego tutaj przyszła. Inaczej bawiłaby się gdzieś na mieście. Każdy weekend Poppy spędzała u Waltera. Tak samo, jak większość z nas. Nie zawsze na podrywach. Widocznie każdy miał dość. Sam przecież czasami wolałem usiąść z dala od wszystkich i obserwować, co się działo dookoła. Dzisiaj jednak chciałem, żeby rudowłosa dotrzymała mi towarzystwa. Nie zapowiadało się, żeby Lolita zaszczyciła mnie swoją obecnością. Przecież widzieliśmy się trzy dni temu. Nie wiedziałem, kiedy znowu się zobaczymy. Już mi to nie przeszkadzało. Poppy była dobrą towarzyszką. Miałem nadzieję, że nie usłyszę od niej, że przerwałem jej zabawę i chciałaby, żebym pomógł wybrać dla niej kogoś na bzykanko. Na pewno zniechęciłbym ją do wszystkich w pobliżu.

– Nie. - Patrzyła na mnie.

– Zróbmy coś szalonego.

Cokolwiek, żebyśmy nie musieli stać w kuchni i czekać aż nas ktoś zaczepi. Kręciło się tutaj kilku znajomych. Częstowali alkoholem i dragami. W to drugie powinienem się zaopatrzyć, zanim opuszczę dom Waltera. Nie miałem już żadnych zapasów. Jednak nie chciałem brać nic przy Poppy. Nie, bo pewnie też by zapakowała coś dla siebie. Lepiej, żeby dziewczyna nie pakowała się w narkotyki. Nie przy mnie. Chciałem spędzić czas tylko z Poppy. Niczyjego towarzystwa nie byłem dzisiaj w stanie znieść. Musiałem coś wymyślić. Dziewczyna nie dałaby się nigdzie wyciągnąć. Zastanawiałem się, co dla nas wymyślić. W domu było dużo ludzi. Mogliśmy zamknąć się w sypialni na górze. Chociaż wtedy wszyscy pomyśleliby, że się bzykaliśmy. O ile nie miałem problemu, z tym że gadali o mnie, nie wiedziałem, co pomyślałaby o tym Rudowłosa. Poza tym ktoś na pewno nagadałby Lolicie, że coraz więcej czasu spędzałem sam na sam z Poppy.

– Nie dam się wrzucić do basenu. - Oddaliła się.

– To już było. - Zaśmiałem się. Rozbawiła mnie jej reakcja. – Nie wrzucę cię.

– Na pewno?

– Tak, Poppy. - Wyciągnąłem rękę w jej stronę. Chwyciła ją.

Postanowiłem, że zabierzemy alkohol i przeniesiemy imprezę na łąkę za domem Waltera. Nikt nas tam nie znajdzie. Będziemy mogli położyć się na trawie i wypić wszystko, co zabraliśmy albo latać nago. Przez chwilę naprawdę to rozważałem. Kilka razy już mi się to zdarzyło. Ganialiśmy się z chłopakami i wskakiwaliśmy do basenu. Żaden z nas nie przejmował się wtedy, że ktoś się gapił. Byliśmy zbyt pijani i naćpani, żeby się nad tym zastanawiać. Czy Poppy poszłaby w moje ślady? Wolałem jej tego nie proponować. Przynajmniej nie od razu. Gdy dotarliśmy pod drzewo oddalone kilka metrów od domu, zdjąłem koszulkę. Było mi gorąco. Chętnie zdjąłbym jeszcze spodnie. Ignorowałem spojrzenie dziewczyny. Nie robiłem przecież nic złego. Nadal byłem ubrany, a Rudowłosa nieraz widziała mnie w samych bokserkach. Żadne z nas nie wstydziło się przebierać przy sobie.

– Po co mnie tutaj przyprowadziłeś? – spytała, gdy zdjąłem buty i skarpetki.

– Nie bój się, nie zgwałcę cię. - Usiadłem na trawie, stawiając przed sobą butelki z winem. – Siadaj.

Poppy trzymała w dłoni butelkę Whiskey, którą jej wcisnąłem przed wyjściem. Nie byłem w stanie sam zabrać wszystkich butelek z alkoholem. Razem mieliśmy ich pięć. Miałem nadzieje, że wystarczą. Dziewczyna chyba zastanawiała się, co będziemy robić. Nic nie zaplanowałem. Działałem spontanicznie. Nie chciałem zostać w domu. Upijemy się i zaczniemy bredzić głupoty. Przynajmniej wtedy stanę się bardziej rozmowny. Poza tym wystarczyła mi sama obecność Poppy. Zachwiała się lekko i zaśmiała. Zanim wyciągnąłem ją z domu, zdążyła wypić kilka kubeczków wódki podczas swojej zabawy. Jednak dobrze się trzymała. Czasami odnosiłem wrażenie, że potrafiła wypić o wiele więcej alkoholu niż ja. Miała mocną głowę. W sumie to dobrze, gdy imprezowała z obcymi facetami. Dopóki niczego jej nie dosypywali była w stanie kontrolować sytuację. Chciałbym ją zapytać, czemu nie zawsze przychodziła do Waltera. Jednak obawiałem się, że mnie spławi. Przecież z niczego nie musiała mi się tłumaczyć.

– To ma być szalone? - Zdjęła buty i opadła obok mnie na plecy. – Nie jest.

Nie, ale nic lepszego nie wpadło mi do głowy. Najważniejsze, że udało mi się ją tutaj zabrać. Potrzebowałem chwili odpoczynku. Jeśli chciała, mogła się rozebrać. Wpadł mi do głowy głupi pomysł, o którym nawet nie chciałem wspominać. Dziewczyna na pewno by się obraziła i spędziłbym wieczór tutaj sam. Nie mogłem do tego dopuścić. Miałem nadzieję, że Poppy zostanie ze mną. Dobrze czułem się w jej towarzystwie.

– Przesadziłem. - Położyłem się przy niej, odgarniając włosy z jej twarzy. – Niedaleko jest staw, chcesz tam iść? - Pokręciła głową, na co uśmiechnąłem się pod nosem.

– Co teraz? - Spojrzała mi w oczy.

Nie zamierzałem pocałować Poppy. Chociaż przez chwilę o tym pomyślałem. Wiedziałem, jak smakowały jej usta. Nie potrafiłem wymazać z pamięci naszych wygłupów nad basenem. Wtedy nie potrafiłem się powstrzymać. Nie chodziło tylko o zrobienie siostrze na złość. Naprawdę chciałem pocałować Poppy. Jednak nie mogłem tego zrobić teraz. Czułbym, że ją wykorzystałem. Zależało mi, żeby dziewczyna mogła obdarzyć mnie zaufaniem. Z nią łączyło mnie coś zupełnie innego niż z Lolitą. Przyłapałem się, że kolejny raz porównywałem je obie. Jednak nie rozumiałem czemu. Poppy była moją przyjaciółką. Nie zamierzałem jej przelecieć. Zależało mi na normalnej przyjacielskiej relacji. Poza tym Rudowłosa ani razu się do mnie nie przystawiała. Widocznie nie byłem w jej guście. Czy myślała o tym, żeby mnie pocałować? Nad basenem nie miała problemu z odwzajemnieniem moich pocałunków. Czy doszłoby do czegoś więcej, gdyby nie znajomi, którzy zaczęli nam dopingować? Starałem się o tym nie myśleć. Tak było lepiej.

– Nic. - Uśmiechnąłem się, zabierając od niej Whiskey. – Upijemy się i zostaniemy tutaj do rana.

– Mogę się rozebrać? – spytała rozbawiona.

Nie. Chociaż sam zdjąłem koszulkę. Nie miałem problemu z paradowaniem nawet w samych majtkach. Wcale nie chodziło o chwalenie się klatą. Nie miałem sześciopaku na brzuchu. To wymagało ćwiczeń. Byłem chudy i tyle. Zapewne to wina narkotyków oraz braku odpowiedniego odżywiania. Czasami w ogóle nie jadłem. Wolałem, żeby dziewczyna została w ubraniu. Jednak nie powstrzymam jej przed zdjęciem sukienki, jeśli tego zechce. Już nie raz widziałem ją w majtkach i bez stanika. Przebierała się przy mnie bez skrępowania. Widziałem nie jedno nagie ciało. Nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Czasami byłem podniecony, ale przeważnie, gdy panienki się do mnie dobierały. Jednak nie chciałem, żeby Poppy leżała obok mnie bez ubrań. Bałem się swojej reakcji. Nie ufałem sobie. Poza tym niedługo pewnie zaśniemy. Lepiej, gdyby żaden ze znajomych nie znalazł nas tutaj nagich.

– Lepiej nie.

Odkręciłem butelkę, żeby się w końcu napić, ale dziewczyna wyrwała mi ją z dłoni i zrobiła pierwszy łyk. Przyglądałem się dokładnie, jak piła łapczywie. Nawet się nie skrzywiła. Czasami mnie zaskakiwała. Nie zależało jej na zrobieniu dobrego wrażenia i robieniu z siebie damy, jak większości panienek, które znałem. Przyłapywałem się, że często idealizowałem Poppy. To błąd. Czekałem cierpliwie na swoją kolei. Musiałem się napić. Czułem, że w mojej głowie krążyło zbyt wiele myśli. Chciałem się ich pozbyć. Zwłaszcza że większość dotyczyła Poppy. Gdy zacznę bredzić, zgonimy to na alkohol. Może tym razem Rudowłosa zacznie się zwierzać. Jej też zdarzało się to po pijaku. Chociaż niewiele z jej opowieści potrafiłem sobie przypomnieć. Może, dlatego że sam byłem pijany, gdy mi opowiadała cokolwiek. Czy robiła to celowo? Pewnie nie. Przecież ciężko było zapanować nad pijackimi wybrykami.

– Mam nadzieję, że chociaż coś mi dasz. - Podała mi alkohol.

Przez moment tylko na nią patrzyłem. Przyłapałem się nawet na tym, że wstrzymałem oddech. Czy to zauważyła? Jeśli tak nic nie powiedziała. Cały czasu czułem na sobie jej spojrzenie. Wyczekiwanie. Wiedziałem, czego chciała. Miałem coś ze sobą. Zacząłem przeszukiwać kieszenie spodni. Szkoda, że nie pomyślałem wcześniej, że Poppy nie wystarczy sam alkohol. Czy byłem naiwny, uważając, że nie ćpała nic, gdy się nie widzieliśmy? Na pewno. Niepewnie wyciągnąłem z kieszeni torebeczkę z kokainą i zerknąłem na dziewczynę. Uśmiechnęła się lekko. Chyba nic więcej przy sobie nie miałem. Cholera! Zaczynałem się denerwować. Nie chciałem, żeby brała. Nie to. Szukałem czegoś innego. Jakiejś małej tabletki, która dałaby jej odlot, ale niezbyt duży. Chociaż to głupie. Na pewno Ellie i Johnsonowi nie zawsze udało się ją upilnować. Zastanawiałem się, jakie narkotyki do tej pory brała Poppy. Czy to w ogóle coś zmieniało? Na szczęście udało mi się coś znaleźć. Od razu schowałem kokainę. Będzie na później. Dla mnie.

– Jedna. - Odetchnąłem z ulgą i podałem jej tabletkę.

– Nie podzielisz się? - Wskazała na kieszeń, gdzie przed chwilą schowałem woreczek.

– Nie. - Pokręciłem głową, odrzucając spodnie na bok.

Zostawię sobie na później kokainę. Może, gdy Poppy zaśnie albo nie będzie mi się przyglądać. Następnym razem musiałem pamiętać, żeby zabrać ze sobą kilka witamin. Dziewczyna, gdy się upije, na pewno nie rozpozna, że to nie narkotyki. Powinienem czuć się źle, z tym że zamierzałem oszukiwać swoją przyjaciółkę. Jednak wmówiłem sobie, że ją chroniłem. W chory sposób, ale inaczej nie potrafiłem. Wolałem, żeby jej jedynym uzależnieniem był alkohol. I może jeszcze seks. Wystarczyło, że przez lata obserwowałem Lolitę, dla której narkotyki były ważniejsze niż wszystko inne. Wykańczała się i ciągnęła ze sobą na dno mnie. Które z nas wykończy się pierwsze? Nie wiedziałem. Powinienem mieć nadzieję, że nie ja, ale zależało mi na Lolicie. Wolałem, żeby Poppy nie sięgnęła dna. Ona miała pracę. Coś, na czym jej zależało. Wmawiałem sobie, że Rudowłosa chciała się tylko zabawić. Oderwać od codziennych obowiązków. Dlatego przychodziła do Waltera. Nie powinienem psuć jej żadnej imprezy. Kiedy wyrzuci mi, że byłem nudziarzem? Jeszcze nikt mnie tak nie nazwał.

– Nie chcę. - Oddała mi tabletkę.

– Czemu? - Zmarszczyłem brwi.

– Sama nie będę brać. - Wzruszyła ramionami.

Patrzyłem na nią zaskoczony. Nie spodziewałem się tego. Chciałem ją przytulić i wycałować, ale to byłoby dziwne. Ulżyło mi. Przynajmniej o nią nie musiałem się martwić. Miała więcej silnej woli niż ja. Gdyby Lolita przyniosła mi narkotyk, nie odmówiłbym. Nawet gdybym nie wiedział, co to. Poppy była ode mnie lepsza. Uśmiechnąłem się lekko i sięgnąłem po wino. Dla niej. Zacząłem gadać głupoty. Jednak dziewczyna była rozbawiona. W którymś momencie wtuliła się we mnie. Czułem jej dłoń na torsie. Była zbyt blisko. Jednak pasowało mi to. Starałem się nie patrzeć Poppy w oczy. Byłem zbyt pijany. Opowiadała coś, po czym wybuchała śmiechem, a ja patrzyłem w niebo zadowolony. Nie chciałem stąd wracać. Czułem się dobrze. Z nią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro