16.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odciąłem się z Lolitą od towarzystwa. Chcieliśmy spędzić czas sami. Podobało mi się to, że znowu mogłem mieć ją tylko dla siebie. Wzięliśmy dużo więcej narkotyków niż zawsze. Na pewno ona wzięła więcej. Zachowywała się beztrosko, a ja zasypiałem znudzony. Powieki miałem ciężkie. Tej nocy Loli nie będzie miała ze mnie żadnego pożytku. Jednak byłem przekonany, że to wcale jej nie przeszkadzało. Sen dopadł mnie dość szybko, ale przebudzenie było koszmarem. Od razu podniosłem się do pozycji siedzącej, a dziewczyna leżąca na moim ramieniu ani drgnęła. Trąciłem ją lekko, ale nadal spała. Nie wierzyłem w to, co się stało. Moje szeroko otwarte oczy plotły mi figla. Chyba miałem halucynacje. Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie krew. Byłem ranny? Patrzyłem na swoje dłonie. Chociaż miałem wrażenie, że nie należały do mnie. Nic nie czułem. Poza strachem. Nigdy się tak nie bałem. Lolita spała w brudnych czerwonych ubraniach. Próbowałem wstać, ale się potknąłem. Upadłem przed dziewczyną. W ostatniej chwili oparłem się na dłoniach. Dotknąłem jej twarzy. Nadal się nie ruszała. Przecierałem oczy z nadzieją, że to nieprawda. Nie. Na pewno nie. To cholerny koszmar. Krzyczałem przerażony, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że dziewczyna była martwa. Usłyszałem huk. Jednak przed oczami nic nie widziałem. Mrugałem, żeby odgonić łzy. Jednak na marne. Ktoś musiał mnie odciągnąć.

– Carter, ogarnij się. - Kumpel potrząsnął mną za ramiona, odsuwając mnie od Lolity.

Znalazłem się przy drzwiach. Ledwo stałem na nogach. Gdyby Walter nie podtrzymywał mnie pod ścianą, zapewne upadłbym. Chciałem zostać przy dziewczynie. Nie mogłem jej tak zostawić, ale co miałem zrobić? Trzęsły mi się ręce. Spojrzałem na nie. Były zakrwawione. Zacząłem nerwowo wycierać je o koszulkę. Chciałem pozbyć się krwi ze swojego ciała. Powoli docierało do mnie, że Lolita nie żyła. Przecież to mogłem być ja. Ile brakowało, żebym skończył zakrwawiony na brudnej podłodze? Czy ktoś by się tym przejął? Czemu w ogóle w takiej sytuacji martwiłem się o siebie? Przecież musiałem... Sam nie wiedziałem, co robić. Przetarłem twarz dłońmi. Płakałem. Czułem się okropnie. Bolało mnie całe ciało, ale to nic. Nadal żyłem. Chyba nie byłem ranny. Krew nie należała do mnie. Zerknąłem na Lolitę. Chciałem, żeby się ruszyła. Dała nawet najmniejszy znak, że żyła, że mogłem ją uratować. Czy ktoś zajmie się ciałem dziewczyny? Nie byłem w stanie o tym myśleć. Bolała mnie głowa. Byłem zmęczony i wściekły. Otumaniony. Skuliłem się. Ciężko było mi łapać oddech. Walter złapał mnie mocno za ramiona. Czemu tu przyszedł? Czy ktoś powiedział mu, co się stało? Próbowałem na niego spojrzeć. Co zamierzał zrobić? Zadzwoni na policję? Powinien. Przecież nie mógł udawać, że nic się nie stało.

– Co z nią? – spytałem, licząc, że Loli jednak się ocknęła, że żartowała.

Wkurwiłbym się na nią, ale ulżyłoby mi. Przynajmniej wiedziałbym, że nic jej się nie stało. Chociaż na naszych ubraniach była krew. Niestety dziewczyna nie dawała znaku życia przez dłuższy czas. Coś było nie tak. Skąd wzięła się krew? Bałem się sprawdzić. Walter kucał nad Lolitą. Wyglądał na zdenerwowanego. Chyba nie sprawdzał, czy oddychała. Byłem naćpany, ale na pewno nie wymyśliłem sobie, że umarła. Ile czasu minęło, odkąd ją zauważyłem? Nie byłem w stanie tego określić. Spałem. Co mnie obudziło? Może blondynka mnie wołała. Przerażała mnie myśl, że nie zareagowałem, gdy potrzebowała pomocy. Byłem jedyną osobą, która mogła jej pomóc. Nawaliłem. Gdybym nie przesadził z narkotykami, które przyniosła pewnie nadal by żyła. Śmialibyśmy się. Nie spodziewałem się, że po przebudzeniu mój świat legnie w gruzach. Straciłem Lolitę na zawsze. Wiedziałem, że to się kiedyś stanie, ale nigdy nie wyobrażałem sobie, że dziewczyna umrze przy mnie. Przerażało mnie, że nie byłem w stanie je pomóc, że sam mogłem być martwy. Co się, kurwa, stało?! Nie panowałem nad sobą. Czułem, że mi gorąco. Dusiłem się. Miałem ochotę szarpnąć Walterem, żeby w końcu się odezwał. Chyba zrobiłem jakiś ruch, bo od razu na mnie spojrzał. Powtórzyłem swoje pytanie.

– Śpi – odpowiedział spokojnie, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.

– Nieprawda!

Aż dziwne, że znalazłem w sobie siłę, żeby krzyczeć i się wyprostować. Byłem gotów rzucić się na kumpla z pięściami. Chociaż nie był winny tego, co się stało. Nie było go tutaj wcześniej. Walter nie miał prawa kłamać! Zazwyczaj nie przejmował się ludźmi na swoich imprezach. Zależało mu, tylko żeby zarobić na narkotykach i obserwował zadowolonych gości. Czemu niby miały obchodzić go los Lolity albo to jak się czułem? Żadne z nas nie było dla niego ważne. Był zły, gdy dziewczyna dała mu kosza dla mnie. Nie próbowałby ratować żadnego z nas. Chronił siebie. Doskonale wiedziałem, co się stało. Nawet jeśli Walter próbował kłamać. Przetarłem twarz drżącą dłonią. Trzęsłem się cały, a mimo to stałem jeszcze na nogach. Dziewczyna już nigdy się nie obudzi. Będziemy mieć kłopoty. Niedługo rozejdzie się, że przedawkowała. Przeze mnie nie żyła. Czułem wyrzuty sumienia. Co zrobią z ciałem Lolity? Musieliśmy kogoś poinformować. Gdy wpadnie policja, nie będą słuchać mojego tłumaczenia. Od razu zabiorą mnie do więzienia. Wstrząsnął mną szloch. Bałem się. Wolałbym umrzeć niż spędzić lata w więzieniu. Nie wytrzymałbym tam nawet jednego dnia.

– Kurwa, Carter! – wrzasnął Walter, wyprowadzając mnie z piwnicy. – Nie wracaj tam, dobrze ci radzę. Zajmę się tym.

Patrzyłem na niego rozbieganym wzrokiem. W mojej krwi nadal krążyły narkotyki. Nie wszystko do mnie docierało. Próbowałem się skupić na tym, co do mnie mówił. Nie zamierzałem nigdzie iść. Musiałem zająć się Lolitą. Powinienem zastanowić się kogo poinformować. Jak znaleźć jej rodzinę? Czy ktoś będzie się o nią martwić? Dziewczyna raz wspomniała przy mnie o rodzicach. Próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek. Chyba nie utrzymywała z nimi kontaktu. A może ją porzucili. Czy Walter coś wiedział? Przecież ściągnąłem tutaj Lolitę z Arizony. Nikt nic o niej nie wiedział. Sam przecież niewiele mogłem o niej powiedzieć. Czy inni faceci, z którymi balowała, zainteresują się jej losem, gdy nie pojawi się na kolejnej imprezie? Czy poza mną w ogóle ktoś się nią przejmował? Walter trzymał mnie mocno za ramiona i próbował wyciągnąć z domu. Nie mogłem znieść myśli, że oddalałem się od Lolity. Dziewczyna nie mogła zostać sama!

– Muszę. - Próbowałem się wyrwać.

To ja byłem odpowiedzialny za Lolitę. Szkoda, że o tym zapomniałem. Dziewczyna mi ufała. Właśnie dlatego przy mnie była zawsze beztroska. Powinienem coś zrobić wcześniej. Gdybym nie ćpał, wyciągnąłbym ją z tego bagna. Chociaż wątpiłem, żeby chciała przestać brać. Nie rozmawialiśmy na poważnie, bo dziewczyna mnie zbywała. Chodziło tylko o zabawę. Gdybym sam mniej wziął, mógłbym jakoś zareagować. Na pewno nie spałbym, gdy Lolita mnie potrzebowała. Co, jeśli wołała o pomoc, a mój zaćpany mózg nawet nie próbował się wybudzić? Czułem się okropnie. Dziewczyna mogła żyć, gdyby nie ja. Gdybyśmy zostali w salonie albo wrócili do ogrodu, nic złego by się nie stało. Nigdy nie zapomnę o tym, co mnie tutaj spotkało. Nie byłem w stanie ustać na nogach. Czy Walter widział, że się chwiałem? Miotał się. Chciał wrócić do piwnicy, ale nie mógł zostawić mnie samego. Powinien zabrać mnie ze sobą. Nie zauważyłem, nawet kiedy znalazłem się na tyłach domu. Nikogo nie było. Czyżby impreza dobiegła końca i wszyscy wrócili do siebie? Na dworze było ciemno.

– Nie! - Uderzył mnie w twarz. – Jesteś naćpany! Wróć do domu.

Co? Chyba nie sądził, że odejdę? Rzeczywiście byłem naćpany, ale wiedziałem, co się stało. Najgorsze, że koszmary dzisiejszej nocy będą męczyły mnie do końca życia. Nie uda mi się zapomnieć. Nawet haj po narkotykach nie sprawi, że wspomnienia znikną. Miałem zostawić Waltera samego z Lolitą z wrócić do domu? Co zamierzał zrobić? Mdliło mnie. Obawiałem się, że jeszcze chwila i zwymiotuję. Miałem sucho w ustach. Skupienie się na jednej rzeczy sprawiało mi ogromny problem. Próbowałem ustać na nogach. Przytrzymałem się Waltera. Inaczej pewnie bym upadł. Obraz mi się rozmazywał od łez. Czemu to się stało? Czemu akurat Lolita? Nie byłem w stanie wydusić z siebie nic sensownego. Żadne słowa nic nie zmienią. Nie przywrócą dziewczynie życia. Jednak musieliśmy zadbać o jej ciało. Nie chciałem wracać do domu. Nie w tym stanie. Musiałem zostać. Chciałem wiedzieć, dokąd Walter zabierze ciało dziewczyny.

– Muszę zostać.

– Nie możesz! - Popchnął mnie do przodu. – Idź już stąd. - Zerknął za siebie, gdzie zaczynało się robić zamieszanie.

Czyli ktoś tutaj został. Zazwyczaj nikogo nie interesowało, gdzie przebywałem z Lolitą, ale przecież kumple mogli usłyszeć moje krzyki. A może szukali Waltera, żeby kupić od niego więcej towaru. Byłem wściekły. Nie chciałem stąd pójść. Powinienem zostać. Nie byłem w stanie się z nim szarpać. Chociaż próbowałem. W końcu odpuściłem. Nic już nie zmienię. Spierdoliłem po całości. Ruszyłem przed siebie chwiejnym krokiem. Próbowałem zdjąć z siebie koszulkę. Chyba ją podarłem, ale czułem materiał na swoim ciele. Z kieszeni wyleciał mi telefon, niezdarnie podniosłem go z ziemi. Niestety upadłem. Dłuższą chwilę zajęło mi, wstanie. Przez chwilę chyba szedłem nawet środkiem ulicy, bo ktoś na mnie trąbił. Mógł mnie rozjechać. Było mi wszystko jedno. W drodze do domu dzwoniłem do Poppy. Nie wiedziałem, co robić. Odebrała. Nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Czy Walter zadzwoni na policję? Nie weźmie winy na siebie, ale przecież ja też nie skrzywdziłbym nikogo. Nawet naćpany. Nie pamiętałem, co gadałem Poppy. Chyba płakałem. Dziewczyna ciągle pytała o coś. Chyba była zdenerwowana. Próbowałem odpowiedzieć na jej pytanie. Później moje słowa zmieniły się w bełkot. Przewróciłem się przed swoją kamienicą. Telefon wyleciał mi z dłoni. Nie było mowy o szukaniu go. Bolała mnie twarz, ale to nic w porównaniu z tym, co czułem w środku. Ledwo wtoczyłem się do mieszkania. Upadłem kolejny raz, ale już nie wstałem. Nie miałem siły. Chciałem tylko zasnąć. Zapomnieć o dzisiejszej nocy. Chociaż doskonale wiedziałem, że będzie prześladowała mnie do końca życia.

– Co ty, kurwa, robisz?! - Vienna stanęła przede mną. Widziałem tylko jej stopy.

Nie byłem w stanie unieść głowy, żeby na nią spojrzeć. Na pewno była wściekła. Obudziłem ją. Chociaż często czekała aż wrócę z imprezy. Może tym razem było tak samo. Mógł zaniepokoić ją hałas, którego narobiłem, wchodząc do mieszkania. Wolałbym, żeby siostra nie oglądała mnie w takim stanie. Powinienem zostać przed kamienicą do rana. Jednak obawiałem się, że wtedy umrę, niezauważony przez nikogo. Bałem się tego. Śmierć Lolity dała mi do zrozumienia, jak bardzo nie chciałem umrzeć. Mimo że kiedyś uważałem, że to nadejdzie, zanim skończę trzydziestkę. Nie oszczędzałem się. Gdybym nie przesadzał z narkotykami dziewczyna by żyła. Przymknąłem powieki. Vienna pewnie czekała na moje tłumaczenie. Czy zauważyła, że nie miałem siły się podnieść? Nawet nie próbowałem. Mogłem zostać na zimnej podłodze w przedpokoju do rana.

– Nie wiem.

Upadłem. Na pewno. Jak udało mi się pokonać schody na pierwsze piętro? Czy ktoś usłyszał, jak głośno się po nich wspinałem? Sięgnąłem dna. Czułem, że wszystko mnie bolało. Twarz. Zapewne była cała posiniaczona. Żebra. Nogi. Głowa i brzuch. Chyba zwymiotowałem po drodze do domu. Mdliło mnie od rozmowy z Walterem. Miałem brudne ubranie. Zakrwawione. Oby siostra o to nie dopytywała. Chociaż patrząc na mnie, na pewno nie była zaskoczona krwią na koszulce. Jak dotarłem do swojego mieszkania? Nie miałem pojęcia. Chyba nikt mi nie pomógł. Co sobie myślała Vienna, gdy się tutaj wtoczyłem? Pewnie była przerażona. Przecież zjawiłem się w nocy, brudny, śmierdzący i nie kontaktowałem. Do tego miałem krew na ubraniu i dłoniach. Jednak wszystko przestało mieć dla mnie znaczenie. Lolita nie żyła. To moja wina. Pozwoliłem na to. Musiałem zrobić coś, żebym nie był następny. O ile przetrwam noc.

– Carter! – wrzask, którego nie byłem w stanie zlokalizować.

Ledwo otwierałem oczy, a powieki opadały z powrotem. Jedyne, co widziałem to ciemność. Powinienem się cieszyć. Lepsze to niż krew i martwe ciało Lolity. Samo wspomnienie powodowało u mnie dreszcze. Nie pamiętałem drogi do łóżka. Wstałem sam, czy siostra mi pomogła? Nieważne. Gdy na chwilę wydawało mi się, że zasnąłem, budziłem się przerażony. Przed oczami miałem tylko zakrwawioną Lolitę. Jej bladą twarz. Brudne włosy. Czerwone ubranie. Reszta rzeczy zlewała mi się w jedną wielką czerwoną plamę krwi. Chociaż nie potrafiłem przypomnieć sobie, czy dziewczyna miała otwarte oczy, gdy ją zauważyłem. Znalazłem w sobie trochę siły, żeby przejść do łazienki, która była blisko mojej sypialni. Rzygałem całą noc. Mój brzuch był już pusty, ale nadal targały mną torsje. Gdy siostra weszła do łazienki, leżałem na podłodze, trzęsąc się. Bolało mnie wszystko. Umierałem od środka. Nikt nie był w stanie mi pomóc. Nawet tego nie chciałem. Zasłużyłem na to, jak się czułem. Nie byłem pewien czy wytrwam do rana. Vienna chciała wzywać karetkę. Nie mogła.

– Ćpałem – powiedziałem cicho i powoli – zaszkodzisz mi bardziej.

– Coś ty zrobił?

Sam zadawałem sobie to pytanie przez cały czas. Niestety nie potrafiłem znaleźć żadnej odpowiedzi, która zadowoliłaby któreś z nas. Próbowałem nad sobą zapanować. Nawet nie chciałem wyobrażać sobie, jak wyglądała moja twarz. Policzki nadal miałem mokre od łez, mimo że już nie byłem zdolny wylać ich więcej. Vienna zapewne nigdy nie widziała mnie w takim stanie. Nie mogłem jej nic powiedzieć. Głównie, dlatego że wymiotowałem i się trząsłem. Czy też skończę jak Lolita? Przez chwilę miałem taką nadzieję. Zasłużyłem na to. Doskonale wiedziałem, że kiedyś mój organizm nie wytrzyma. Wykańczałem się narkotykami i alkoholem każdego dnia, uznając to za dobrą zabawę. Nie sądziłem tylko, że stracę Lolitę. Nie, gdy będzie obok mnie. Nie mogłem pogodzić się z myślą, że nigdy więcej jej nie zobaczę. Co miałem zrobić? Jak pozbierać się po śmierci kogoś, kogo się kochało? Nie wiedziałem, jak będą wyglądały moje kolejne dni. Czy poniosę jakieś konsekwencje? Jeśli u Waltera zjawi się policja, każdy z nas zostanie przesłuchany. Stanę się jedynym podejrzanym, bo spędziłem z dziewczyną ostatnie chwile jej życia. Przecież nie skrzywdziłbym Lolity.

– Nie wiem. - Oparłem głowę o ścianę.

Siostra siedziała ze mną do rana, wrzeszcząc, że jeśli coś mi się stanie, to mnie zabije. Zapewne zaśmiałbym się, gdybym miał na to siłę. Nie wiedziała tylko, że w środku już byłem martwy. Umarłem dzisiaj. Nie wiedziałem, co stanie się ze mną w kolejnych dniach, gdy przetrwam. Nie mogłem nigdy powiedzieć Viennie, co się wydarzyło. Bałem się, w jaki sposób chciałaby rozwiązać problem. Pewnie kazałaby mi się zgłosić na policję albo sama by na mnie doniosła. Chociaż nie miała pewności, czy to przeze mnie Lolita straciła życie. Jedyne, czemu byłem winien to temu, że ćpaliśmy razem i że nie udzieliłem dziewczynie pomocy. Jeśli przetrwam, postaram się ogarnąć. Przecież nie chciałem zniszczyć sobie życia ani umrzeć. Chociaż wcześniej w ogóle o tym nie myślałem. Nie przejmowałem się przyszłością. Zabawa wymknęła się spod kontroli i nie mogłem pozwolić, żeby znowu to się wydarzyło. Jednak na razie najważniejsze było przetrwać jeszcze kilka godzin. Później zajmę się całą resztą.

– Lepiej się czujesz? - Poczułem dłoń siostry na plecach.

Martwiła się o mnie. Nie powinna. Byłem beznadziejnym bratem. Nie zasłużyłem nawet na odrobinę współczucia. Chociaż Vienna na pewno mi nie współczuła. Czułem się tak, jak powinienem. Zawalił mi się świat. Nie wiedziałem, co przyniesie nowy dzień. Przetrwałem noc, ale po co? Będę musiał żyć z tym, co się stało. Chyba najwyższa pora, żeby się ogarnąć. Szkoda, że Lolita musiała stracić życie, żebym w końcu docenił swoje. Zamierzałem odpuścić imprezy u Waltera. Przynajmniej na jakiś czas. Byłem wściekły na to, że odciągnął mnie od dziewczyny. Chyba nie pozbędzie się jej ciała tylko po to, żeby uniknąć kłopotów. Byłby do tego zdolny. Przecież myślał tylko o swoim biznesie. Ratował własny tyłek. On również nie chciał trafić do więzienia. Próbowałem skupić się na sobie. Nadal bolała mnie głowa. Jednak przestałem wymiotować. Chciałem zobaczyć, jak wyglądałem albo chociaż zdjąć z siebie brudne ubrania. Czułem na sobie smród wymiocin. Poza tym moja koszulka była we krwi. Musiałem ją wyrzuć do kosza.

– Nie. - Próbowałem się podnieść.

Nadal nie miałem siły. Ręce rozjeżdżały mi się na boki, gdy próbowałem się o nie podeprzeć. Nie było mowy, żebym ustał na nogi, których nawet nie czułem. Zrezygnowany położyłem się plecami wygodnie na podłodze. Nie przeszkadzało mi, że była zimna i twarda. Zamierzałem zostać w takiej pozycji cały dzień. Na pewno nie poczuję się lepiej. Gdybym pojechał do szpitala, dostałbym jakieś leki i kroplówkę. Jednak bałem się, że ktoś za bardzo zainteresowałby się, czemu byłem w takim stanie. Chociaż na co dzień szpitale przyjmowały wielu ćpunów, ale na moich ubraniach była krew. Krew Lolity. Skrzywiłem się, gdy sobie o tym przypomniałem. Przynajmniej mdłości już minęły. Musiałem się umyć. Czułem rzygowiny. Może nawet na nich leżałem, ale było mi wszystko jedno. Na razie o kąpieli mogłem tylko pomarzyć. Nie wszedłbym pod prysznic. Zostanę tutaj, dopóki nie poczuję się lepiej. Oby tylko Vienna nie chciała, żebym poszedł do pokoju. Musiałaby mnie tak zaciągnąć. Chciałem zostać w łazience. Było mi tutaj wygodnie. Przynajmniej miałem blisko sedes, gdybym znowu zaczął wymiotować.

– Jestem na ciebie wściekła. - Usiadła obok mnie, opierając się plecami o ścianę.

Serio? Czy musiała mi jeszcze dowalić? Jakbym nie czuł się wystarczająco źle. Mogła oszczędzić sobie krytykę i gadki na inny dzień. Potrzebowałem tylko dojść do siebie. Siostra nawet nie wiedziała, co się stało, że doprowadziłem się do takiego stanu. Czy myślała, że na każdej imprezie wyglądałem jak po bójce i jakbym umierał? Myliła się. Zazwyczaj zasypiałem i wracałem do mieszkania w dobym humorze. Nie byłem pewien czy kiedykolwiek jej powiem, co się stało z Lolitą i ile dla mnie znaczyła. Nigdy nie było ze mną tak źle, żebym naćpany wrócił do domu. Wolałem, żeby Vienna nie miała więcej powodów, by odesłać mnie na odwyk. Gdyby nie Walter, leżałbym zarzygany u niego w salonie. A może nawet martwy. Nikt by się mną nie przejął. Musiałby zastanawiać się, co zrobić z moimi zwłokami. Zostawiłem go z ciałem Lolity, nie mając pewności, co zrobi. Jeśli zadzwonił po policję, przyjadą po mnie. Chociaż podejrzewałem, że zrobiliby to kilka godzin temu. Walter za bardzo się bał o swój tyłek, żeby mieszać w cokolwiek policję. To dobrze dla mnie, ale nie dla Lolity.

– Super – powiedziałem cicho.

– Wcale nie.

Nie byłem w stanie na nią spojrzeć. Powieki miałem ciężkie. Przynajmniej już nie czułem zimna. Nie trząsłem się. Czy teraz będzie lepiej? Oby, bo kolejnych torsji nie zniosę. Miałem pusty żołądek. Czym niby mogłem jeszcze wymiotować? Bolała mnie każda część ciała. Jednak największy ból czułem w sercu. Czy w ogóle zasłużyłem, żeby kiedykolwiek czuć się lepiej? Na pewno nie. Wiedziałem za to, że nastąpił odpowiedni moment, żeby zmienić coś w swoim życiu. Inaczej dzisiejsza sytuacja się powtórzy. Następnym razem mogłem umrzeć. Po raz pierwszy ta myśl przeraziła mnie do tego stopnia, że pomyślałem o odwyku. Nie miałem już nic do stracenia. Co stanie się z Poppy, gdy zniknę na jakiś czas? Nie upilnuję jej. Nie chciałbym, żeby skończyła martwa. Chciałem ją chronić. Poczułem chłód na myśl, że coś złego mogłoby stać się Rudowłosej. Czy próbowała się ze mną kontaktować? Zgubiłem telefon. Nie było ze mną żadnego kontaktu. Czy Poppy tutaj przyjdzie, sprawdzić, czy nic mi nie było?

– Carter? - Siostra potrząsnęła mną lekko. – Nie możesz umrzeć. Nie rób mi tego.

Bała się. Nie sądziłem, że kiedyś sprawię, że Vienna będzie przerażona, że mnie straci. Zawsze uważałem, że rodzinie będzie beze mnie lżej. Nie chciałem, żeby siostra się o mnie martwiła. Byłem zbyt zmęczony, żeby powiedzieć cokolwiek. Nie mogłem jej uspokoić. Chociaż powinienem. Delikatnie złapałem ją za rękę. Chciałem, żeby mnie trzymała. Została ze mną. Poczułem mocny uścisk. Nawet usłyszałem cichy szloch, który próbowała powstrzymać. Nie chciałem doprowadzić siostry do takiego stanu. Nie powinna się bać. Obiecałem sobie, że porozmawiamy szczerze, gdy dojdę do siebie. Nie zamierzałem nic obiecywać. Jednak chciałem coś zmienić w swoim życiu. Byłem wdzięczny siostrze, że została przy mnie. Wcale nie musiała tutaj siedzieć. Uratowała mnie, mimo że wiele razy ją od siebie odpychałem. Gdyby mnie znienawidziła, nie cierpiałabym, gdyby coś mi się stało. Poza tym Vienna powinna skupić się tylko na sobie. Jej szczęście było najważniejsze. Szkoda, że rodzice tego nie rozumieli.

Zasnąłem. Jednak w snach widziałem Lolitę. Żywą, przez co poczułem się, jakbym nadal miał ją przy sobie. Była szczęśliwa. Kazała mi się nie martwić. Czuła się dobrze, jakby była w końcu we właściwym miejscu. Jej uśmiech mnie dobijał. Powinienem się cieszyć, że w moim śnie nadal była sobą. Wolałbym zapamiętać ją szczęśliwą niż z zakrwawioną twarzą. Obudziłem się przerażony. Gapiłem się w ścianę. Vienna leżała wtulona we mnie. Bałem się ruszyć, żeby jej nie obudzić. Siostrze nie przeszkadzało, że śmierdziałem i byłem brudny. Zapewne wystarczyło, że nie umarłem. Objąłem ją ramieniem i wtuliłem twarz w jej włosy. Zaopiekowała się mną. Zrobiła dla mnie o wiele więcej niż ktokolwiek inny. Chociaż nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Samo to, że została ze mną na zimnej podłodze, wiele znaczyło. Dzięki niej nadal żyłem. Nie zmarnuję tego.

– Dziękuję. - Pocałowałem siostrę w czubek głowy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro