12; niespodzianka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trochę mnie tu nie było...

~^~

Bakugou nie czuł się najlepiej. Początkowo był to zwykły katar oraz kaszel, jednak po niedługim czasie przerodziło się to również w gorączkę i okropne bóle mięśni. Kirishima wiedział, że w zaawansowanej ciąży, czasami nawet zwykła choroba może być niebezpieczna, dlatego chciał aby jego partner poczuł się jak najszybciej lepiej.

Katsuki jednak był uparty. Nie chciał pójść do lekarza. Sądził, że to wszystko przejdzie samo, a on za niedługo już będzie się czuł sam naprawdę dobrze. Jednak nic nie mijało. Choroba nasilała się z dnia na dzień do takiego stopnia, że pewnego razu blondyn nie mógł nawet ruszyć się z łóżka. Alfa tamtego dnia musiała wziąć sobie wolne w pracy, – pomimo, że wściekła omega odmawiała pomocy – z czego jego agencja nie była zbytnio zadowolona. Jednak Kirishima wybrał to, co było dla niego ważniejsze – rodzinę. Nie mógł przecież zostawić swojego partnera, gdy ten nie czuł praktycznie nic. Jego mięśnie były prawie całe sparaliżowane. Tego dnia Bakugou miał życie jak dziecko: cały czas spał z przerwami na jedzenie, picie oraz załatwianie potrzeb fizjologicznych. Chociaż właściwie to ostatnie bobasy robią nawet przez sen.

Eijirō uważał, że było w tym coś uroczego, ale również martwił się mocno. Nie pamiętał kiedy ukochany był ostatni raz chory, a nawet wtedy nie był w tak złym stanie jak teraz. To nie wróżyło niczego dobrego jego ciąży. Kirishima w swojej czerwonej głowie zaczął tworzyć najróżniejsze scenariusze. Siedział niespokojnie na brzegu łóżka wpatrując się w dal. Ściskał dłoń czerwonookiego jak najważniejszy skarb. Zagryzał nerwowo wargę, a przez to, że jego zęby były dość ostre z łatwością przebiły skórę. Po chwili naturalny brunet poczuł metaliczny smak krwi. Czerwona ciecz rozlała się na jego ustach i chłopak co chwilę musiał ją zlizywać.

— Uspokój się. — Do jego uszu doszedł lekko zachrypnięty głos Katsukiego. Czerwonooki spojrzał w stronę leżącego, który pomimo że był straszliwie blady, a jego cienie były mocno widoczne, wciąż był dla Eijirō niezwykle atrakcyjny. Nie wiedział jak to jest możliwe być tak pięknym jak jego chłopak, ale naprawdę miał szczęście że spotykał się z kimś tak wspaniałym. — Shitty hair, ja nie umieram. To zwykła choroba.

Pomimo, że żaden z nich nie miał pewności co do tych słów KIrishima poczuł się jakoś spokojniejszy. Chciał wierzyć, że to wszystko jest zwykłą chorobą. Był po prostu przewrażliwiony. W końcu teraz Bakugou nosił w sobie ich cudowne dziecko, to chyba normalne, że robił się nadopiekuńczym ojcem, prawda?

— Wybacz — mruknął zawstydzony. — Po prostu tak bardzo chcę go już zobaczyć razem z nami, że wszystko nad interpretuje. Jestem naprawdę szczęśliwy, że nas mały dzieciaczek zaraz wyjdzie na świat.

— Oby odziedziczył charakter po tobie — westchnął Katsuki, na co Kirishima zaśmiał się cicho. Oczywiście schlebiało mu, że jego partner sądzi, że jest wspaniały i chciał aby ich dziecko było takie samo, ale on również posiadał wiele wad. Najlepiej aby był ich mieszanką; dobroć czerwonowłosego, ale charakterek blondyna, aby nikt nie chciał mu podskakiwać. Również aby mimo wszystko był uprzejmy i bardzo ambitny.

— Wiesz co? — Starszy uniósł brew, a młodszy kontynuował: — Jak pierwszy raz się spotkaliśmy coś mnie ciągnęło do ciebie. Żałowałem wtedy, że jesteś alfą, bo chciałem z tobą być. Potem jednak, gdy wyczułem twój zapach z pokoju byłem najszczęśliwszy na świecie. Od razu do ciebie poszedłem ciesząc się, że będziesz mój. Gdy powiedziałeś, że zrobiłeś to specjalnie bo ja ci się też podoba byłem zmieszany; wściekły i szczęśliwy zarazem. Nie wiedziałem wtedy co będzie dalej, a teraz jesteśmy dwójką, może w niedalekiej przyszłości współmałżonków i spodziewamy się dziecka. Nie mógłbym być szczęśliwszy niż teraz. Katsu, myślę, że będziemy wspaniałymi rodzicami. — Przytulił chłopaka, wciąż delikatnie gdyż pamiętał jak osłabiony jest, a on objął go również z tą samą siłą – czyli żadną – co czerwonowłosy. Cieszył się, że go ma. Był jego i tylko jego. Wspaniała omega przy jego boku to było coś o czym marzył od dziecka. Uwielbiał to uczucie. Uczucie, że ktoś go kocha. Jego zapach był taki rodzinny i sprawiał, że stawał się spokojniejszy. Myśli o chorobie Bakugou całkowicie go opuściły i cieszył się tylko jego bliskością.

— Już lepiej? — Zapytał niższy tuż przy uchu Kirishimy. Chłopaka przeszedł dreszcz. Głos Katsukiego pomimo, że lekko zachrypnięty był głęboki. Eijirō się to niezwykle podobało dlatego wtulił się bardziej w chłopaka. On zaśmiał się cicho i pomimo bólu mięśni wciąż obejmował ukochanego. —Wiesz... pójdę do tego lekarza. Zadzwonię później i dowiem się kiedy mogę pójść.

— Dzięki — mruknął czerwonowłosy. Teraz czuł, że nic nie może pójść źle. Lekarz przepisze odpowiednie leki, starszy wyleczy się i ze spokojem poczekają na "ich ukochany promyczek" – jak to czasami nazywał dziecko młodszy. Nagle chłopak przypomniał sobie o czymś. Odsunął się od ciepłego ciała i wstał z łóżka kierując się do szafki ze swoją bielizną. Bakugou zmarszczył brwi wpatrując się w to co robił partner. Nie zobaczył jednak nic co przykułoby jego uwagę, a Kirishima zdążył się już do niego odwrócić. Uniósł wzrok na twarz młodego dorosłego, a ten uśmiechnął się nieco zmieszany. Sam w końcu nie wiedział jak powinien zacząć. Myśli błądzimy mu po głowie, a słowa próbowały ułożyć się w sensowne zdanie. Mężczyzna, jednak nie wiedział od czego zacząć. Westchnął cicho zastanawiając się czy to na pewno dobry pomysł, a Katsuki zaczął tracić cierpliwość. Nie było to jednak dużym zaskoczeniem dla naturalnego bruneta. Uśmiechnął się przepraszająco, a drugi przewrócił oczami.

— No mów — ponaglił go.

Kirishima zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Zagryzł popękaną już wargę, a następnie oblizał wargi. Był to taki tik chłopaka, który robił gdy się czymś stresował. Bakugou wyprostował się do siadu zaczynając się martwić. Czym jego chłopak mógłby się tak stresować? Nie stresowali się nawet swoim pierwszym razem – prawdopodobnie dlatego, że odbył się w trakcie rui i ich zmysły działały na największych obrotach nie myśląc o niczym innym jak o osobie i przyjemności jaką mogli razem przeżyć. Chciał już coś powiedzieć, jednak gdy rubinowe oczy napotkały te drugie o tym samym kolorze wiedział, że powinien dać czas partnerowi. To była jego chwila, a Katsuki nie miał zamiaru mu przeszkodzić. Tym bardziej, że czuł iż teraz jest już wszystko w jak najlepszym porządku.

— Katsu, wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie. Nawet nie wiesz jak się cieszyłem, gdy dowiedziałem się, że ty też chcesz ze mną być. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Do tego jakiś czas temu pozwoliłeś mi się naznaczyć no i spodziewamy się dziecka... To wszystko napełnia mnie taką dumą, skarbie. — Na jego pieszczotliwe przezwisko po kręgosłupie Bakugou przeszedł dreszcz, a on sam uśmiechnął się lekko. — Chcę być z tobą do końca. Wiem, że naznaczenie to praktycznie obietnica, ale chcę to zrobić jeszcze tak po ludzku. — Z kieszeni bluzy wyciągnął małe pudełeczko i otworzył je. Blondyn ujrzał pierścionek z czerwonym kamieniem. Był dokładnie w takim samym odcieniu jak oczy ukochanego. — Wyjdziesz za mnie?

Kirishima wciąż stał przez co Bakugou musiał patrzeć w górę. Pokiwał tylko głową, wiedząc, że jeśli się odezwie z jego oczu popłynął łzy. Zagryzał mocno wargę, gdy partner zakładał mu pierścionek trzęsącymi się rękami. Objął go tak mocno jak potrafił na swój aktualny stan, a po chwili poczuł na swojej koszulce łzy Eijirō. Sam również zaczął cicho szlochać.

— Czemu się bałeś głupku? — mruknął chłopak starając się nie brzmieć na roztrzęsionego. — Gdybym tego nie chciał nie pozwoliłbym ci się naznaczyć.

— Wiem, ale... — Kirishima pociągnął nosem. — Ale to i tak bardzo stresujące.

Dwójka mężczyzn już nic nie mówiła. Cieszyła się swoją bliskością. Teraz już mogło być tylko dobrze.

~^~

1208 słów!

Wow, to dla mnie niesamowity wynik, gdyż naprawdę dawno tyle nie napisałem.

Przepraszam was za trzytygodniową nieobecność, ale kompletnie nie miałem chęci do pisania, ale również nie chciałem się zmuszać. Jednak w końcu powstało coś z czego jestem naprawdę dumna.

I pragnę tym samym poinformować was, że do końca książki zostały już tylko 2 rozdziały!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro