9; połączenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pomimo zgody jaka nastąpiła pomiędzy dwójką mężczyzn, wciąż było wiele niewyjaśnionych kwestii. Czy Bakugou postanowi zostawić dzieciaka? A może to Kirishima pogodzi się z takim losem i oddadzą dziecko? Nie poruszali tego tematu, choć już dawno powinni. To nie były żarty. U Katsukiego pod sercem rodziła się nowa istota, która zaczynała już kształtem przypominać małego człowieka. Zamiast tego leżeli na kanapie. Blondyn znajdował się pomiędzy nogami czerwonowłosego, a ten gładził go delikatnie po brzuchu, co o dziwo podobało się starszemu. Oglądali jakiś nieciekawy film, co chwilę komentując jego bezsensowność. Kirishima popijał sobie drinka, a drugi lemoniadę, którą zrobił do obiadu.

Nagle niższy poczuł delikatny ból w okolicach pępka. Mruknął niezadowolony pod nosem, wtulając się od tyłu w czerwonookiego chłopaka. Ten przytulił go mocniej, a po chwili Bakugou ponownie poczuł ból tylko w innym miejscu.

— Też to poczułem — wyznał Eijirō, zanim starszy zdążył cokolwiek powiedzieć. Chłopak odwrócił się delikatnie, tak, aby zobaczyć twarz ukochanego i popatrzył na niego lekko przerażony. Kirishima skinął głową, powodując tym samym głośne westchnięcie partnera. Posadził go sobie bokiem na kolanach, ówcześnie odkładając drinka i pocałował delikatnie jego policzek. — Czyż to nie wspaniale, Katsuki? To znaczy że z dzieckiem jest okej. Przynajmniej tak myślę...

— To się okaże jutro u lekarza — burknął chłopak, wtulając się w tors wyższego.

Siedzieli tak w ciszy, gdyż żaden nie wiedział co powinien powiedzieć. Chcieli zacząć temat dziecka. Chcieli ustalić, jak ich życie ma się dalej potoczyć. Musieli podjąć decyzje i zadać sobie pytanie: co dalej? Czy poradzą sobie? W końcu Katsuki nigdy nie chciał mnienszej wersji siebie. Kirishima natomiast pragnął mieć potomków. Chciał założyć rodzinę z Bakugou. Ten jednak nie był zachwycony myślą, że miałby zajmować się dzieckiem i zostawić swoją karierę bohatera. Bałby się. Bałby się, że już nigdy nie wróci. Że zawsze będzie siedział w domu niańcząc ich dzieci. Skąd mógł wiedzieć ile chłopak chcę ich mieć?

Naprawdę obawiał się przyszłości. Co prawda miał przy sobie kochającego chłopaka, lecz ten był w stanie go opuścić. Co jeśli Eijirō zrobi to drugi raz? Co jeżeli nie zawaha się następnym razem i nie zechce do niego wrócić? Co wtedy? Co jeżeli zostanie sam? Co jeśli Kirishima się od niego odwróci na dobre? Zostanie sam z dzieckiem? Nigdy nie będzie już bohaterem? Nikt go nie zechce?

Nie. To on nie zechciałby nikogo. Pragnął tylko czerwonowłosego. To właśnie z nim chciał spędzić całe swoje życie. To mu chciał się oddać i to właśnie z nim pragnął być szczęśliwy. Przyjaciele też byli dla niego ważni, nie ukrywał tego. Jednak nikt nie liczył się tak bardzo jak młodszy. Nikt inny nie grał tak ważnej roli w jego życiu jak właśnie on. To z nim chciał spędzić resztę swoich dni i to właśnie mu chciał być oddany. Pragnął codziennie budzić się w jego ramionach, czuć silne dłonie oplatające jego ciało, słyszeć wszystkie słodkie słówka i nieśmiałe "kocham cię" każdego ranka, gdy wyższy myśli, że blondyn jeszcze śpi. Potrzebował jego nieśmiałych gestów, jego słodkiego uśmiechu, który ukazywał się na ustach chłopaka codziennie. Wargi bohatera były uzależnieniem, a ciało było idealne. Nie było na tym świecie nikogo, kto mógłby choć w jednym procencie zastąpić mu Eijirō. Tylko jego pragnął, tylko jego chciał mieć przy sobie.

— Naznacz mnie — powiedział głośno i pewnie Bakugou.

W pierwszej chwili umysł Kirishimy jakby nie przyswoił wiadomości, którą wypowiedziały usta Katsukiego. Dopiero po kilku sekundach wyższy odsunął od siebie blodnyna, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Czerwone tęczówki były poważne i pewne. Starszy dokładnie rozumiał co powiedział i wcale tego nie żałował. Zaczął czuć dopiero drobny stres, gdy siedzieli tak w ciszy, a Eijirō patrzył się tylko na niego nie mówiąc nic. Gdy rozchylił wargi, aby coś powiedzieć, zostało mu to uniemożliwione przez drugie usta.

Ich pocałunek był bardzo delikatny, ale również pełen radości. Kirishima polizał wargi partnera, a ten bez chwili zawahania rozchylił je. Język wyższego wsunął się pomiędzy zębami, do warg niższego, a następnie zaczął delektować się smakiem lemoniady, który wciąż znajdował się na języku oraz podniebieniu ukochanego.

— Dziękuję — szepnął do warg partenera, a następnie odsunął się od niego, aby dać mu dopływ powietrza. Bakugou dyszał cicho, zmęczony, lecz usatysfakcjonowany pocałunkiem.

— Po prostu to zrób, głupku.

Katsuki nie musiał długo czekać. Już po chwili poczuł jak chłopak wgryza się przy obojczyku, a następnie powstaje tam delikatna rana.

To był dzień, kiedy połączyli się ze sobą na zawsze.

~^~

Chcę tylko was poinformować, że jako iż ostatnio mam naprawdę dużo nauki, rozdziały nie zawsze będą się pojawiać dwa razy w tygodniu. W niedzielę będą zawsze, a w środy okazjonalnie.

Musicie mi wybaczyć, ale to naprawdę nie zależy ode mnie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro