4.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Eee siema. Uznałam, że będę to kontynuować na razie. Nie wiem, jak ktoś to czyta to niech napisze w komentarzach czy coś (to wtedy mnie to zmotywuje), moją pasją pisanie nie jest i w sumie mi to hajsu żadnego nie przynosi, więc fajnie byłoby jakby ktoś przynajmniej napisał, że to przeczytał chociaż (serio, ja nie gryzę.)

Eee no i tak o to jest ten rozdział sb. Nie doszukujcie się w nim niczego głębokiego, ponieważ najzwyczajniej niczego tam nie ma...

Anyway zapraszam do czytania.

~~~

Dźwięk uderzania paznokciami o ekran telefonu rozchodził się po pokoju. Co jakiś czas cichł, by po chwili znowu rozbrzmiewać. Izuku zahipnotyzowany patrzył w ekran swojego urządzenia wyczekując odpowiedzi od przyjaciółki, by po chwili samemu coś napisać. Często pisali ze sobą bez szczególnego powodu, dla zwyczajnego umilenia sobie czasu. Lecz dnia dzisiejszego Izuku miał jeden cel, musi doprowadzić do zgromadzenia przez Urarakę spotkania z ludźmi ze swojej klasy, w którym będzie dane mu uczestniczyć. Byłoby to bardzo sensowne zagranie, mógłby poznać uczniów z A bez zbędnego szpiegowania pojedynczych osób. Przecież byłoby dość dziwnie gdyby chłopak nagle nie miał na nic czasu, a ze swojej klasy znikał przy każdej okazji, aby podglądać uczniów z równoległej. Każdy głupi zorientowałby się szybko, że coś jest na rzeczy. Na początku to zaproponuje, a gdyby ta nie była pewna czy to dobry pomysł, chłopak uda rozczarowanego i zarzuci, że dziewczyna wstydzi się faktu, że przyjaźni się z osobą bez daru. Uśmiechnął się na myśl tego, że jego plan ma duże szanse na powodzenie. Cóż, nie powinien postępować tak z brązowowłosą, aczkolwiek chce on jeszcze trochę pożyć, a nie widzi on innego wyjścia. Ciekawe zjawisko, miesiąc temu nie chciał egzystować i rozmyślał nad tym jak zakończyć swój marny żywot, a teraz będzie latał jak piesek i przynosił informacje jakimś psychopatom aby tylko przeżyć. Choć nie zależy mu tak bardzo na swojej osobie, chcę ochronić swoją rodzinę. Pragnie pokazać, że jednak jest w stanie coś zrobić, nie jest tak beznadziejny jak wydaje się wszystkim dookoła.

Izuku ze zdziwieniem przeczytał wiadomość, która przyszła przed chwilą, z jej treści wynika, że Uraraka bardzo chętnie zapozna go z jej znajomymi. Parsknął śmiechem. Był szczerze zaskoczony, nie spodziewał się, że pójdzie tak łatwo. Lepiej dla niego.

*i w tym momencie rozpoczynamy nudne rozmyślania Izuku*

Położył telefon na biurku i podszedł do okna by je otworzyć. Była już noc, na niebie widniały pojedyncze gwiazdy, Izuku począł wpatrywać się w bezkresną ciemność. Dookoła panowała cisza i mrok. Chce zniknąć, przestać istnieć, pragnie, aby mrok dotknął go z każdej strony, aby mógł widzieć tylko kojącą czerń, która byłaby wspaniałym zamiennikiem dla jaskrawych kolorów męczących jego umysł. Pragnie odciąć się od wszystkiego co jest dla niego trudne, nie czuć nic, nie przejmować się niczym. Słyszeć tylko przyjemną dla ucha, błogą ciszę.

Tylko co na to jego matka? Nie może dopuścić do jej śmierci. Zrobi wszystko, aby ją chronić, nawet jeżeli kosztem tego wszystkiego ma być życie innej osoby. Cały problem tkwi w nim samym. To wszystko jego wina, jeżeli urodziłby się z darem ta kobieta nie musiałaby się nim zamartwiać. Byłaby dumna ze swojego dziecka.

Musi skupić się na swoim zadaniu.

Odszedł od okna i po chwili znalazł się przy swoim biurku, otworzył pierwszą szufladę i wyjął z niej wszystko, gdy nie znalazł poszukiwanego przedmiotu włożył rzeczy z powrotem i zamknął ją cicho, aby przez przypadek nie obudzić swojej rodzicielki. Uklęknął, aby znaleźć się niżej i rozpoczął poszukiwania w pozostałych szufladach.

Po upływie paru minut pożądany przedmiot znajdował się w jego dłoniach. Zniszczony, stary zbiór kartek, który kiedyś był z nim obecny niemalże wszędzie. Przejechał palcami po zielonej okładce, widniały na niej ślady spalenizny, jakby ktoś kiedyś wrzucił go do ogniska. Pamiętał swoją rozpacz kiedy jego "przyjaciel" użył na tej biednej rzeczy swojego daru. Poprzysiągł sobie, że zemści się na nim za te wszystkie lata męki, przez niego znienawidził swoją osobę, sprawi, że on też będzie cierpieć.

Otworzył go na losowej stronie i z zaskoczeniem przyznał, że doskonale pamiętał kiedy tworzył dokładnie ten rysunek, kiedy spisywał informacje o tym bohaterze. Nikły uśmiech zagościł na jego bladej twarzy. Miał wrażenie jakby jego całe dzieciństwo wróciło do niego kiedy otworzył ten nadpalony zeszyt. Pamiętał jaki szczęśliwy był w tamtym błogim czasie, jak męczył swoją mamę opowieściami o tym jak będzie ratował ludzi w przyszłości, czy o tym jak może wyglądać jego moc. Do pewnego momentu wszystko wydawało się być wspaniałe, pełne nasyconych barw, ze wszechobecnym światłem, szczęśliwymi kolorami.

Lecz pewnego dnia coś pękło w tym małym, niewinnym chłopcu. Jego światopogląd jaki zdążył sobie wytworzyć przez dość krótkie życie, jego wyobrażenia o jego przyszłości rozpadły się. Rozbiły się niczym szklana konstrukcja, taka wiotka, słaba. Wystarczyły dwa słowa o tym że nie posiada on daru, dwa cholerne dźwięki, zniszczyły jego przyszłość, plany. Ten mały dzieciak już nigdy nie pozna co to prawdziwa radość, śmiech, przecież jego cel został zniszczony, zdeptany z ziemią, to po co został stworzony nie zostanie mu dane.

Mijały długie miesiące, a kolejna budowla została stworzona z czegoś twardszego, z zimnego, wytrzymałego tworzywa, które nie sposób zniszczyć. Nie ma tam nic ze szkła, żadnych pozostałości po szczęśliwym, pełnym energii chłopcu z wielkimi marzeniami. Jest niezniszczalna, ale pusta, brak w niej głębszych emocji, pozytywnych uczuć. Jest spowita mrokiem, panuje w niej tylko dudniąca cisza.

Znalazł to czego szukał. Z zafascynowaniem spogląda na osmoloną kartkę, wygląda jak każda inna w tym zeszycie. Jednak różniła się treścią, bowiem znajdują się na niej informacje na temat konkretnej osoby.

Ale... czy jest on w stanie to zrobić?

Przez niego mogą zginąć inni ludzie...

Zostanie mordercą.

Mordercą.

Jakie uczucie towarzyszy przy świadomości, że kogoś się zabiło? To będzie jego wina. Powinien się nie urodzić. Gdyby nie to, że dary istnieją miałby normalne życie.

Jego matka.

Ona zawsze starała się mu pomóc. Nigdy nie dawała po sobie poznać, że w niego wątpi. Tylko... on wie jaka jest prawda. W tych czasach brak daru jest jak urodzenie się bez możliwości chodzenia. Quirk jest czymś niezbędnym. Jest normalną rzeczą w życiu codziennym.

Tylko, że teraz... ma szansę pokazać, że osoba jak on też może być coś warta. Może zostać prawdziwym zagrożeniem. Będzie powodem zmartwień bohaterów. Może przyczynić się do śmierci tysiąca osób.

Katsuki... Katsuki...

Przez niego życie jest trudniejsze. Gdyby... tak nagle zniknął? Gdyby najzwyczajniej nie wrócił. Tak nagle nie wrócił. Czyż nie byłoby to piękne? Może nawet i dość zabawne. Osoba, która ma predyspozycje na zostanie wspaniałym bohaterem nagle znika, nie wraca, nie żyje. Dlaczego tylko Izuku ma być tym pokrzywdzonym?

Usiadł przy biurku i otworzył nowy zeszyt z czarną okładką. Rozpoczął tworzenie notatek na temat jego drogiego przyjaciela. Spisywał ze swojego spalonego źródła informacji każdą rzecz, po tą najważniejszą do tej mniej istotnej. Ważne jest, aby było zawarte w niej wszystko.

Wygląd...

Charakter...

Quirk...

Uśmiechnął się pod nosem i odłożył na chwilę swój czerwony długopis. Jedna myśl zaczyna go poważnie niepokoić. Jego podświadomość każe mu zaprzestać swoich działań. On jednak brnie w to dalej. Co najgorsze, nie może opuścić go dziwne wrażenie. Jakby... pretekst ochrony swojej rodziny jest tylko dla komfortu jego psychiki. Dzięki temu może czuć się lepiej. Co jeżeli jego działaniami kieruje jedynie przebrzydła żądza zemsty? Może... on jednak chce mieć na sumieniu tych wszystkich ludzi...

Co jeżeli oszalał?

~~~~~
No i wiecie, teraz ten drastyczne zdanie końcowe, które musi być pogrubione no bo przecież bez tego nie byłoby takich emocji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro