/19/mi-mi-mi-mi-mi-mi-miłość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłość zdarza się wiele razy w ciągu całego życia. Miłość prawdziwa zdarza się raz. Niespodziewanie. Zaskakuje cię w sklepie, na ulicy, w szkole, w pracy, na basenie, gdziekolwiek. Po prostu widzisz tę osobę, a twoje serce rusza podwójnym tempem. Chce wyrawać się z klatki piersiowej do tej jedynej osoby. Jedynej osoby, której serce również szaleje, a ona może to zauważyć lub wręcz przeciwnie - nie zwrócić uwagi na ból w piersi. Miłość zdarza się wiele razy, a ta prawdziwa, nierozerwalna, ta na zawsze, jest jedna, jedyna. Zdarza się raz. I jest wieczna.

   Przez całą pierwszą klasę liceum myślałem, że moją prawdziwą miłością jest Madison. Lecz nie zauważyłem tego, że moje serce rwało się w piersi na widok Michaela. Zakrwawionego Michaela, leżącego na posadzce, nękanego na korytarzach. Serce Michaela również rwało się w moją stronę. Tylko mocniej, a on to widział. Był świadomy tego uczucia. 

- Michael, kiedy zdałeś sobie sprawę, że mnie kochasz?

- W szpitalu. - spojrzałem na niego zdzwiony.

- Jak? 

- Kiedy usłyszałem o tym w szkole, byłem przerażony. Podoałeś mi się wtedy od dłuższego czasu. Uciekłem w trakcie lekcji i pojechałem autobusem do ciebie. Trudno było się dostać, bo pielęgniarka wpuszczała tylko rodzinę, ale udało się. Widziałem za szybą, jak jesteś w śpiączce. Widziałem twoją matkę. Potem przyjechali Ashton i Calum, bo nie wracałem do domu. Zapytali się, co ja tu robie? A ja odpowiedziałem zwykłe: "Kocham go". Zrozumieli. - a po moich policzkach płynęły łzy, bo chłopcy byli takimi przyjaciółmi, takimi osobami, które - jako jedyne - odwiedziły mnie w szpitalu. Nie chłopcy z drużyny tenisowej oni. 


TROCHĘ PŁACZĘ, ALE TO JUŻ KONIEC I CHYBA PŁACZĘ TROCHĘ BARDZO :(((( 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro