Rozdział 35

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Czy ty jesteś jakaś pojebana !? Zostawiłaś mnie samego w mieście, którego w ogóle nie znałem ! Dla ciebie to jest normalne !? Pomyślałaś ty w ogóle o mnie kiedy szłaś, gdzieś z tym swoim gachem !?

Westchnęłam ciężko, przypominając sobie jak godzinę, siedziałam i obserwowała jego podryw ... Stanęłam przed chłopakiem, zadzierając głowę by na niego spojrzeć.

-Lucas zacznijmy od tego, że w ogóle nie byłeś tym miastem zainteresowany. Tak samo nie obchodziło cię, gdy mówiłam jak wrócić. Masz rację. Zostawianie chorego umysłowo dzieciaka w mieści nie jest odpowiedzialne, więc powinnam cię przeprosić ... Przepraszam. Co do Mateo, chociaż ty pewnie wolisz określenie GACH, uważam, że nie powinno cię to interesować. Moje życie, moje kredki, prawda ? Ja nie wnikam w to co robiłeś z tą dziewczyną, marnując przy okazji godzinę mojego życia.

Dłonie chłopaka zacisnęły się w pięści, nie był zadowolony, ale po chwili uśmiechnął się kpiąco, krzyżując ręce na piersi. 

-O to ci chodziło ? Chciałaś zrobić mi na złość bo byłaś zazdrosna ? -Westchnęłam ciężko, kiwając głową na znak, że nie ma racji, ponownie odwróciłam się w stronę łóżka, ale zostałam złapana za rękę, ponownie spojrzałam na chłopaka, który szczerzył się zwycięsko- Ej Angi ! Jeśli byłaś zazdrosna mogłaś powiedzieć ! Zawsze mogę poświęcić ci trochę więcej czasu !

Wolną ręką chwyciłam nadgarstek chłopaka, ściągając jego rękę z mojej, a następnie odsunęłam się krok do tyłu. Jeśli teraz ma takie pomysły, wolę się trzymać na odległość, to może być zaraźliwe.

-Nie pozwoliłam ci zdrabniać mojego imienia. Nie rób tego więcej. Co do ...

Lucas mocno poczochrał mnie po włosach i posłał kpiący uśmiech. 

-Nie musisz się z tym kryć. Nie ty pierwsza, nie ostatnia ! 

Westchnęłam cicho, przecierając oczy ręką. Nie wierzę w to jak bardzo ten chłopak jest w siebie zapatrzony. Spojrzałam na Lucasa z politowaniem. Właściwie jest mi go szkoda ...

-Czy ty siebie słyszysz ? Myślisz, że z takim podejściem zyskasz szacunek albo ...

-Naprawdę masz zamiar mnie pouczać ? Ty, która nie ma żadnych przyjaciół ? Powiedz mi kiedy ostatnio wyszłaś z kimś chodź by na głupi spacer !? Nikt w naszej szkole, dosłownie NIKT ! Nie płakałby za tobą, gdybyś pewnego dnia zniknęła ... 

Właściwie to ... Nie było zbyt przyjemne. Wiedziałam o tym. Jednak opcja zniknięcia była całkiem kusząca ... Może wyjadę ? Nie ... I tak będę musiała chodzić do tego zbiorowiska idiotów i debili ... A jeśli przejdę na drugą stronę ? Co prawda nie będzie to zbyt bezpieczne, ale przynajmniej nie będę musiała użerać się z takimi półgłówkami ... Cholera ! Wychodzi na to, że Max miał rację ! Naprawdę mam problem z wewnętrznym obrażaniem otoczenia ... Może kiedyś to zmienię ? Albo nie ... W każdym razie ... Ruszyłam w stronę pokoju brata i weszłam tam bez pukania. 

-Mogę przejść na drugą stronę i już tu nie wracać ?

Spytałam, a brat zadławił się pitą herbatą. Następnie spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach  

-Chyba cię pojebało ? Idź lepiej spać ! 

-To ważna spraw ... 

Białowłosy wypchnął mnie na korytarz, przez co wpadłam na Lucasa, ale on nie przejmując się tym jedynie zamknął drzwi ze swojego pokoju ...

-I ty niby na mnie nie lecisz ? -Przewróciłam oczami odsuwając się od niego i idąc do swojego pokoju- Chciałaś uciec i udowodnić, że jednak ktoś by za tobą zatęsknił ? Jakie to żałosne ...

-Pomyślałam, że gdybym zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, uznano by mnie za osobę zaginioną, a wtedy mogłabym odpocząć od takich ludzi jak ty. Nie musiałabym już nic robić.

-Takich ludzi jak ja ! -Czarnowłosy trzasnął drzwiami z mojego pokoju- Takich, czyli jakich !? Nienadających się do kontaktów z kimś tak WSPANIAŁYM jak ty !? O to ci chodzi !?

-Ty to powiedziałeś. 

Irytacja na twarzy chłopaka wzrastała, zanim się obejrzałam podszedł do mnie, zaciskając dłoń na mojej szarej koszulce. 

-Myślisz, że jesteś najwspanialsza, ale się mylisz. Tylko ty patrzysz na siebie w ten sposób. Dla całej reszty jesteś prymusem z ładna buźką i odrażającym charakterem. 

Syczał z furią w oczach. 

-Dobrze ... Ty natomiast myślisz, że nigdy nie spełnisz oczekiwań rodziców i masz zaniżoną samoocenę, z tego powodu wstydzisz się swojego wyglądu, a w zasadzie dwubarwności tęczówek, jest to powodem twoich wiecznych podrywów, w ten sposób próbujesz zapomnieć o swoich kompleksach. Udajesz kretyna i trzymasz z tymi półgłówkami z naszej klasy tylko po to, żeby nie być samemu. Boisz się tego do tego stopnia, że nie dostrzegasz jak cię wykorzystują. To jest dopiero żałosne i godne politowania, nie zdziwiłabym się, gdyby twój ojciec ...

Nie dokończyłam, zostałam spoliczkowana. Siła uderzenia była wystarczająca, by odwrócić moją głowę w innym kierunku, a dokładnie w stronę drzwi. Piekło ... Bolało ... I czułam w ustach metaliczny posmak krwi, mimo że jej tam nie było. Przegięłam ... Miałam być neutralna ... Miałam nie posuwać się tak daleko ... Totalnie przegięłam ...

-Nic o mnie nie wiesz ... Nie wiesz jak to jest, kiedy wszyscy porównują cię do ojca ! Nie wiesz jak to jest żyć w rodzinie, ty jej przecież nie masz ! Ty nie musisz spełniać niczyich oczekiwań ! Niemów mi czego się wstydzę i jakie są moje powody ! Ty nigdy nie pochwaliłaś się, że puszczasz się z sprzedawcą ! Może masz w dupie wszystkich i nie potrzebujesz nikogo ! Ja jestem inny, potrzebuje z kimś porozmawiać, potrzebuje towarzystwa przyjaciół !

-Przyjaciół ? To nie są twoi przyjaciele ... Wszyscy podążają za tobą, traktują cię jak lidera, wspaniałego, przystojnego lidera ... Ale oboje wiemy, że nikt z nich nie jest twoim prawdziwym przyjacielem. Żaden z ...

Lucas złapał mnie za koszulkę i przyciągnął do siebie. Mimo że wiedziałam, jak moje poprzednie słowa go zraniły , że nie powinnam w ogóle ich wymawiać, nie mogłam się powstrzymać. Z jakiegoś powodu strasznie irytowało mnie to jak się zachowuje, a właściwie, że pragnie towarzystwa tak bardzo, że jest mu bez różnicy czy jego towarzysze są zwykłymi sępami.

~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro