Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po chwili stanęliśmy na przeciwko siebie. Janek patrzył się na mnie, ale jakoś inaczej...
-Zosiu-zaczął Janek i spuścił wzrok na dół.-Myślałem, że dzisiejszy dzień będzie dobry. Ale myliłem się.
-Jasiu, co się takiego stało?-zapytałam.
-Kochasz Misia?-Jan spojrzał się na mnie zadając to pytanie.
-Nie-odpowiedziałam.-Skąd przyszło Ci do głowy takie pytanie?
-Ten widok...-zaczął Czarny.
-Jaki widok?-dopytuję się.
-Miś pocałował Ciebie-odpowiedział Czarny.
-Janku, ale później uderzyłam go-powiedziałam, a łzy spłynęły mi po policzkach.
-To też widziałem-oznajmił Czarny.-Ale mogłaś go uderzyć, aby zatuszować prawdę. Bałaś się, że ktoś mógł to zobaczyć, więc zrobiłaś to.
-Nie!-krzyknęłam.-Jasiu, kocham Ciebie i tylko Ciebie! Miś jest tylko albo aż naszym przyjacielem i nic więcej! Zrozum to!
-Nie wierzę Ci!-krzyknął Czarny.
-Nie?-powiedziałam przez łzy.
-I nie ufam Ci!-dopowiedział Czarny.
-Nie ufasz mi?!-zapytałam. Słowa Janka bardzo mnie zabolały. Chciałam powstrzymać łzy, ale na nic.-Przecież każda miłość musi sobie ufać-powiedziałam.-Myślałam, że my też siebie ufamy. Miałam nadzieję, że nasza miłość przetrwa wszystko...
-Przetrwa wszystko-powtórzył Janek.-Też tak myślałem, ale widać oboje myliliśmy się-powiedział Czarny.-Miłość ma przetrwać zdradę?! Jeśli przestałaś mnie kochać, jeśli w ogóle mnie kochałaś, mogłaś powiedzieć! Jeśli byłem za bardzo nachalny, mogłaś odrzucić moją miłość!
-Zawsze Cię kochałam. Będę Cię kochać do końca życia!-krzyknęłam.-Nie widziałeś tego?!-z moich oczu spłynęły kolejne łzy.-Kiedy powiedziałeś, że mnie kochasz... Wiesz jaka ja wtedy byłam szczęśliwa? Mężczyzna, którego pokochałam, odwzajemnił moją miłość. Jest to takie piękne. A teraz mówisz mi, że ja udawałam?! Mówię prawdę! Nigdy Ciebie nie okłamałam i tego nie zrobię! Jeśli według Ciebie miłość to kłamstwo, to...-urwałam zdanie. Nie chciałam kończyć. Rozpłakałam się.
-Widok Waszego pocałunku pokazuje wszystko-powiedział Czarny.-Zosiu, zmieniłaś się...-powiedział Janek, a z jego oczu spłynęły łzy.
-Janku...-kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.
-Może razem z Misiem uknuliście plan-zaczął Czarny.-Miś jedzie z nami na akcję. Zranię się, a on poda mi coś i umrę.
-Co?!-zdziwiłam się.
-Powiedz mi w twarz, że kochasz Misia. Zrozumiem to-powiedział Czarny.
-Janku-zaczęłam i dotknęłam jego dłoni.-Kocham Ciebie i tylko Ciebie!
-Jak mam Ci w to uwierzyć?-zapytał się Czarny.
-To widać i czuć!-krzyknęłam. Delikatnie chwyciłam go za rękę. Od razu się ode mnie odsunął.-Nie wierzę, że aż tak bardzo się zmieniłeś...
-Ty mnie zmusiłaś do zmiany!-krzyknął Czarny.-Monia, myślałem, że będziemy wspólnie dzielić naszą przyszłość.
-Też tak myślałam...-powiedziałam.-Skoro nie ufasz mi, to nie uda się nam.
-Monia, taki los-oznajmił Czarny.-Nie wrócę z akcji, nie martw się. Będziecie mogli być razem. Nie będziecie mieć przeszkody w postaci mnie.
-Spróbujesz nie wrócić...-zaczęłam.
-Co mi wtedy zrobisz?-zapytał się Czarny.
-Jeśli choć trochę mi ufasz, to wiedz, że nie kocham Misia-powiedziałam.-Powtórzę to kolejny raz. Jesteś moim jedynym ukochanym. Czarny, jesteś moją jedyną miłością...-skończyłam i pobiegłam rozpłakana do domu.
Wchodząc po schodach oparłam się o ścianę. Zatkałam usta, żeby nikt nie usłyszał, że płaczę. Kiedy trochę uspokoiłam się, weszłam do domu. Pobiegłam jak najszybciej do pokoju. Niestety spotkałam Halę.
-Monia! Monia, co się stało?-zapytała się Hala.
Otworzyłam drzwi i od razu zamknęłam je.
-Czarny, Czarny! Co wam się stało?-usłyszałam Halę i trzaśnięcie drzwiami.
Oparłam się o ścianę. Płakałam.
-Janku, jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś?-pomyślałam, a po dłuższej chwili zasnęłam.
Obudziłam się, gdy usłyszałam, że ktoś puka do drzwi.
-Monia?-upewniła się Hala.-Wstałaś?
-Więc nasza kłótnia nie była moim koszmarem-pomyślałam.-Tak, wstałam-powiedziałam przez łzy.
-Chodź już-powiedziała Hala.
-Źle się czuję-skłamałam.
-Monia, chłopcy już dzisiaj wyjeżdżają-oznajmiła Hala.
-Zaraz przyjdę-powiedziałam. Tak bardzo chciałam ujrzeć Janka. On musi wrócić cały i zdrowy.
-Dobrze-Hala odeszła od drzwi.
Kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.
-Boże-uklęknęłam.-Boże, chciałam być szczęśliwa choć przez chwilę. Byłam. Chciałam poczuć co to znaczy miłość. Poczułam-otarłam łzy.-Boże, błagam Cię, żeby Janek wrócił z akcji. Nie mogę bez niego żyć. Nadal go kocham, nawet po naszej kłótni...
Wstałam i poszłam do kuchni.
-Monia, chodźmy już do stołu-powiedziała Hala.
Razem z Halą usiadłyśmy do stołu. Obok mnie siedział Janek. Nie chciałam na niego nawet spojrzeć.
-Więc na nas już czas-oznajmił Arek, kiedy wszyscy już zjedli.
Stanęliśmy w przedpokoju. Hala i Mary żegnały się z ukochanymi. A ja? A Janek? Kiedyś przytulalibyśmy się i nie chcielibyśmy odejść od siebie. A teraz? Staliśmy na przeciwko siebie. Czarny co jakiś czas zerkał na mnie. Ja również.
Może i chciałabym go przytulić, ale nie po tym co zrobił mi mój ukochany. Za bardzo mnie zranił...
Najbardziej bałam się, że Janek wyjedzie i już nie wróci, a ja nie zdążę się z nim pożegnać...
-Monia-Hala spojrzała się na mnie. Od razu pociągnęła mnie bliżej Janka.-Nie wiem co się między wami wydarzyło-zaczęła Hala.-Ale chociaż przytulcie się. Zawsze żegnaliśmy się... To wojna. Może ktoś z nas, broń Cię Boże, nie wrócić...
Spojrzałam się na Janka ze łzami w oczach.
Czarny również wyglądał jakby miał zaraz się rozpłakać. Tak bardzo brakowało mi jego. Ale za bardzo przesadził. Miłości nie da się budować bez wzajemnego zaufania.
-Monia! Czarny!-krzyknęła Mary.
Spojrzeliśmy na siebie ze łzami w oczach. Podeszliśmy bliżej. Dziewczyny delikatnie popchnęły mnie w stronę Janka. Wpadłam w jego ramiona.
-A teraz Janek obejmij Zosię-dopowiedziała Mary.
-Starczy-odeszłam od Janka i pożegnałam się z Arkiem i Igancym.
Chłopcy wyszli z domu, a ja pobiegłam rozpłakana do pokoju.
-Monia-zapukała do drzwi Hala.-Zosiu, co się stało?
Nic nie odpowiedziałam.
-Otworzę-powiedziała Hala, gdy usłyszała pukanie do drzwi.-Miś, a ty co tu robisz? Chłopcy są już...
-Miś!-przerwałam Hali. Dziewczyna Arka od razu się odsunęła, kiedy zauważyła, że biegnę w stronę Misia.-Pożałujesz! Pożałujesz tego! Mówiłam Ci tyle razy, że nic do Ciebie nie czuję! A Ty wczoraj...-urwałam zdanie.
-Monia-Hala chwyciła mnie, gdy zauważyła, że jest mi słabo.
Odeszłam od Hali i uderzyłam Misia jeszcze mocniej, niż wczoraj, w policzek.
-Pożałujesz!-krzyknęłam.
-Monia, już spokojnie-starały się mnie uspokoić dziewczyny.
-Miś, idź do nich-powiedziała Hala i zamknęła drzwi.
-Janek...-szepnęłam i zemdlałam.
Obudziłam się. Prosto na mnie padały rażące promienie słońca. Otworzyłam powoli oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam obok siebie Halę i Mary.
-Monia, lepiej się czujesz?-zapytała się Hala.
-Chcesz napić się wody?-dopytuje się Mary.
-Lepiej się czuję-odpowiedziałam.-Nie dziękuję. Nie chcę nic...
-Chłopcy dzwonili-zaczęła Hala.-Są już na miejscu. Wyruszyli już na akcje...
-Samolotem?-upewniłam się.
-Tak-potwierdziła Mary.
Wstałam i poszłam poczytać książkę, którą zaraz, po przeczytaniu pierwszej strony nowego rozdziału, rzuciłam na podłogę. Od razu do pokoju wbiegła Mary.
-Monia-Mary delikatnie mnie przytuliła.-Nie wiem co się pomiędzy wami wydarzyło, ale to minie-Mary zauważyła książkę leżącą w kącie. Podeszła do niej i otworzyła ją. Możliwe, że przeczytała ten sam fragment co ja. Po jej minie wyglądało, że zrozumiała w czym może być problem.-Monia, wstań i uspokój się.
-Gdybym...-zaczęłam rozpłakana.
-Miś coś Ci zrobił?-zapytała się Mary.
-Chcę być sama-oznajmiłam.-Nie chcę na Ciebie wyładować wszystkich emocji...
-Jak będziesz chciała pogadać, to wiesz, gdzie jestem ja albo Hala-powiedziała Mary.
-Dobrze-starałam się uśmiechnąć do Mary.
Kiedy dziewczyna Ignacego wyszła z mojego pokoju, wstałam i podeszłam do okna. Przez cały czas płakałam. Nie potrafiłam się w ogóle uspokoić...
Dwa dni później...
-Zosiu, wypij herbatkę-powiedziała Hala.
-Już-oznajmiłam.
-Co będziemy dzisiaj robić?-zapytała się Mary.
-Mnie jest obojętnie-odpowiedziałam.
-Może upieczemy babeczki-zaproponowała Hala.-Twoje ulubione Zosiu.
-Super pomysł-oznajmiła Mary.-Monia, co o tym sądzisz?
-Ja...-zaczęłam, ale skończyłam, gdy zadzwonił telefon.
-Odbiorę-Hala z uśmiechem pobiegła do telefonu.-Cześć Areczku...
-Chłopcy-Mary uśmiechnęła się.
Z moich oczu zaczęły spływać łzy.
-Usłyszysz głos ukochanego-zaczęłam.-Podczas wojny to najlepszy dźwięk, jaki można usłyszeć, gdy ktoś bliski wyjeżdża na akcję...
-Monia, Janek na pewno porozmawia z Tobą-pocieszyła mnie Mary.
-Mary, z jednej strony bardzo chciałabym usłyszeć jego głos, lecz z drugiej nie-oznajmiłam.-Tej nocy był inny. Nie poznałam go...
-Nie wiem co się wydarzyło i czemu się pokłóciliście, ale na pewno pogodzicie się-powiedziała Mary.
-Bardzo bym chciała się z nim pogodzić. Pragnę, żeby było, między nami, tak jak dawniej, lecz z drugiej strony nie-oznajmiłam.
-Kochasz Janka, prawda?-zapytała się Mary.
-Kocham go-odpowiedziałam.-Ale czy on mnie kocha?
-Kocha Cię. To widać-oznajmiła Mary i poszła do telefonu, ponieważ Hala zawołała ją. Będzie rozmawiała z ukochanym...
-Ale nie ufa mi...-szepnęłam.
Hala usiadła obok mnie. Była rozpromieniona.
-Monia-Hala spojrzała się na mnie.-Janek na pewno z Tobą porozmawia.
-Chciałabym móc choć usłyszeć jego głos i wiedzieć, że nic mu nie jest-powiedziałam.
-Nic mu nie jest-oznajmiła Hala.-Jedynie tęskni za Tobą.
-Tęskni?-pomyślałam.
-Monia, chcesz porozmawiać z Jankiem?-zapytała się Mary.
-Tak, chyba-odpowiedziałam.
-Ignacy, Janek jest z wami?-zapytała się uśmiechnięta Mary.

_____________________________________
Czy Janek porozmawia z Zosią?

Źródło zdjęcia:
https://m.filmweb.pl/person/Damian+Kret-2066687

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro