Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy weszłam do szkoły, zaczełam się zastanawiać w jakiej mamy klasie. Tylko dlaczego się zastanawiam skoro mogłam po prostu pójść za innymi. Cóż musiałam wrócić do akademika bo zapomniałam jednej z książek, a trochę nie wypada przyjść na pierwszą lekcję bez nich. Ostatecznie jakoś tak wyszło, że nie zwróciłam uwagi gdzie wchodzą inni. Najwidoczniej ktoś zauważył moje zastanowienie ponieważ podszedł do mnie chłopak o matowo niebieskich oczach, ze znudzonym wyrazem twarzy.

- mamy w tej klasie - powiedział po czym pokazał na najbliższe drzwi - jesteś z innego świata, prawda pierwsze dwie lekcje mamy wolną, bo dyrcio postanowił że na czas przyjazdu ludzi z innego świata odwoła lekcje z tym nauczycielem - kiwnęłam tylko głową na znak że rozumiem - przejdzież się ze mną w tym czasie po lesie, nie chce mi się iść samemu popatrzeć na ksieżyc

- d-dobrze - ciekawe dlaczego akurat ja

- w takim razie odłóżmy torby i chodźmy

Kiedy weszliśmy do klasy, jedyne wolne miejsca były obok Kaname i Aido. Zauważyłam jednak, że miejsce obok blond włosego szybko zostało zajęte przez chłopaka który jeszcze przed chwilą stał koło mnie. Kaname spojrzał na mnie i uśmiechną się lekko pokazując bym usiadła koło niego.

- Kaname, czy naprawdę mamy teraz wolną lekcje - zapytałam dla pewności

- tak, ale Senri już ci chyba powiedział dlaczego - kiwnęłam głową

- skoro już się upewniłaś to idziemy - zapytał pojawiając się nagle przez co wystraszyłam się

- o-ok - powiedziałam po czym zaczełam iść za nim. Poczułam w tym czasie na mnie kogoś wzrok dopóki nie wyszłam za drzwi.

Kiedy wyszliśmy z budynku, zaczał kierować się coraz głębiej w las. Ja idąc za nim w pewnym momencie się zatrzymałam. Nie powinnam iść, straciłam czujność. Kiedy zorientował się że nie idę za nim, cofną się i łapiąc mnie za rękę zaczał mnie ciągnąć

- chodź to już niedaleko - powiedział nadal mnie nie puszczając

Po chwili przed nami ukazała się niewielka polana otoczona różnymi drzewami. Owocowe, świerkowe, brzozowe, brakuje jeszcze tylko tych odmian które potrzebują odpowiedniej temperatury do hodowli. To miejsce było jak wyrwane z jakiegoś romansu, niesamowite.

- tylko ja i parę innych osób wie o tym miejscu, ale tylko ja tu przychodzę popatrzeć na księżyc - powiedział puszczając moja rękę.

Całkowicie pochłonieta widokiem, wróciłam na ziemię dopiero gdy zostałam brutalnie przyciśnięta do najbliższego drzewa. Spojrzałam przestraszona na osobę przede mną. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Kolano włożył pomiędzy moje nogi. Przybliżył się do mojej szyi po czym ją polizał. Racja, to wampir, może po prostu napije się mojej krwi i to wszytko. Mimo prób uspokojenia trzęsłam się jak galareta. Mój strach się pogłębił gdy nie poczułam jego kłów na skórze, zamiast tego poczułam jak jego ręka kieruje się pod mój mundurek. Łzy zaczęły napływać mi do oczu.

- Senri, nie przypominam sobie bym dawał ci jakieś specjalne pozwolenie na takie traktowanie naszych gości - powiedział Kaname, pojawiając się nagle, mimo że powiedział to swoim zwykłym tonem, nadal mogłam wyczuć w nim złość - odsuń się od niej i wracaj na lekcje - znów się odezwał idąc w naszą stronę

Senri odsuną się ode mnie, a ja osunełam się po konarze drzewa siadając na ziemi. Kaname podszedł do mnie i pierwsze co zrobił to zgarną moje włosy i oglądną moją szyję, dopiero teraz poczułam pieczenie. Widocznie odwrócił moja uwagę kiedy suną ręką pod mój mundurek.

- przepraszam, powinienem przyjść wcześniej, upewnię się że ... - dalej nie usłyszałam bo zemdlałam

(Prv. Kaname)
- przepraszam powinienem przyjść wcześniej, upewnię się że zostanie odpowiednio ukarany - powidziałem po czym zorientowałem się, że straciła przytomność.

Jej krew pachnie tak cudownie, tak trudno jest się powstrzymać by nie wbić kły w jej szyję. Na szczęście stworzyłem barierę wokół szkoły, dzięki temu inne wampiry nie wyczują zapachu jej krwi. Była taka naiwna wychodząc z nim. Tyle że spodziewałem się czegoś takiego od Aido, a nie Senriego. Wziąłem ją na ręce i zaczałem kierować się w stronę akademika.

- seiren

- tak lordzie Kaname

- weź rzeczy tego małego króliczka i od razu poinformój nauczycieli, że nie będzie jej ponieważ źle się poczuła, a ja będę nadzorować jej stan

- dobrze lordzie Kaname - powiedziała po czym zniknęła

Idąc dalej w kierunku akademika nocnego natrafiłem na Yuuki, Zero i jeszcze jakąś osobę. To ta sama osoba która rozmawiała z Yuuki kiedy szliśmy na zajęcia. Czemu musi z nimi być. Showałem się za najbliższym drzewem. Nie mogę ryzykować że ten chłopak zobaczy w jakim stanie jest jego koleżanka że szkoły. Mógłbym przeteleportować nas do akademika, ale przez to że jest z innego świata, nie wiadomo jak jej ciało może na to zareagować, a zwłaszcza, że jest ranna.

- Zero, czy coś się stało - usłyszałem, musiał widocznie już nas wyczuć.

- nie to nic, idźcie już idpocząć, ja jeszcze zrobię rundkę wokół szkoły

- zazwyczaj resztę zostawiłbyś mi, co się takiego stało, że zachciało ci się wziąźć do roboty - zapytała Yuuki

- zamknij się już i idź

- dobra już, hmp - powiedziała, po czym zaczeła iść z tego co wyczułem. Poczekałem jeszcze chwilę, po czym usłyszałem głos Zera

- kto by pomyślał że wielki pan Kuran straci kontrolę i zrani... - nie dokończył bo złapał go głód. Nie dziwię się, mi też trudno zachować zdrowy rozsądek przy jej krwi. Na szczęście szybko udało mu się ogarnąć

- po pierwsze, to nie ja, jej to zrobiłem tylko nie udało miś ię upilnować jednego z uczniów, po drugie powinieneś wziąć tabletki, bo zaraz sam będziesz chciał ją skrzywdzić.

Kiedy miałem już kontynuować trasę do akademika, zauważyłem zszokowaną Yuuki i tego chłopaka. Kolejny do wyczyszczenia pamięci, a co do Yuuki, wydaje się, że nad czymś się zastanawia.

- Kaname-sempai, o co tu chodzi - zapytała Yuuki, chciałem jej wyjaśnić ale przerwał mi tamten chłopak

- co jej zrobiłeś - podszedł do mnie, po czym złapał mnie za kołnież

- Yuuki, proszę zaufaj mi i pozwól zanieść ją do pielęgniarki - uśmiechnęłem się proszonco, po czym spojrzałem na Paulinę. Byłem zszokowany choć tego nie pokazałem. Coś było nie tak. Zaczeła sie pocić i ciężko oddychać, to nie jest zwykła reakcja na ugryzienie wampira.

- Kuba, wiem że martwisz się o nią, ale wiedz że Kaname nikogo by nie skrzywdził, pozwólmy mu to zrobić, a nie możemy zwlekać bo jej stan może się pogorszyć - Yuuki widocznie też zauważyła jej stan

- rozumiem, ale idę z nim na wszelki wypadek - tyle problemów, mówiąc że idę do pielęgniarki miałem na myśli swój pokój. Pielęgniarka klas dziennych też nie wie o wampirach, a jedyne środki medyczne z nocnego akademika są w moim pokoju. Trzymam je tam na wypadek gdyby podczas pobytu Yuuki w akademiku nocnym stało się jej. Mimo to i tak bym musiał teleportować się do sali pielęgniarki po jakieś medykamenty by obniżyć gorączkę Pauliny

- nie martw się, wszytko będzie dobrze, a tak w ogóle to musimy iść na patrol, jednak pomożemy trochę Zero bo wygląda jakby znów miał zamiar zwiać, dobrze - powiedxiała Yuuki

- dobrze - powiedział po chwilowym zastanowieniu - ale jeśli jutro dostanę wiadomość, że jej stan jest gorszy, przyjdę i własnoręcznie cię zabije - ciekawe czy też by tak mówił gdyby dowiedział się że jestem wampirem

_______________________________________
Liczba słów: 1136

Heh, trochę się rozpisałam, mam nadzieję że się wam podobało

Data publikacji: 19.11.2022

Papatki kociaki 🐱

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro