rozdział dwudziesty szósty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Budząc się w łóżku Liama, w jego wspaniałej drogiej pościeli z widokiem na wschód słońca przez wyjście na taras, zdecydowałem się udawać, że poprzedni wieczór nie miał miejsca.

Brak Payne'a tuż obok mnie zdecydowanie w tym pomógł. A właściwie jego brak w mieszkaniu. Nie widziałem go przez cały dzień.

Siedząc już w swoim pokoju wieczorem, wyłącznie słyszałem jak wchodzi do domu, a potem przemierza korytarz. Miałem wrażenie, że przystanął pod moimi drzwiami, wpatrywałem się w nie dłuższą chwilę, spodziewając się, że je otworzy, jednak tak się nie stało, a on odszedł, zamykając się w swojej sypialni.

Z kolei następnego dnia, zamiast niego, w kuchni o poranku zastałem Andrew. Siedział plecami na stołku przy blacie, w dłoniach ściskając konsolę do gry.

- To Animal Crossing? - parsknąłem, sprawiając, że blondyn wzdrygnął się, spoglądając na mnie przez ramię. Zacisnął wargi i pokręcił głową, kładąc nintendo ekranem do blatu - Przecież widziałem - zaśmiałem się, sięgając po grę i starając się nie chichotać na widok uroczych zwierzątek. Oddałem mu konsolę i podszedłem do ekspresu do kawy, powstrzymując ziewnięcie - Gdzie jest Liam? - spytałem, obracając się do Andy'ego i opierając o blat, czekając aż kubek wypełni się kawą.

- Wyjechał na parę dni - mruknął, na co zmarszczyłem brwi.

- Bez słowa? - wymamrotałem.

Sam nie wiedziałem, czemu tak się tym przejąłem. Przecież nie musiał mi nic mówić, jednak niezbyt fajnie było być wciąż zamkniętym w jego domu.. bez niego. Przecież sam chciał mnie pilnować, tak? A teraz znika? Chwilę po tym jak się pieprzyliśmy?

Ale chyba nie chodziło o to, prawda? Nie uciekł przez to, że to zrobiliśmy? A może przez to jak było? Przecież było nam dobrze! Cholera, dlaczego w ogóle mnie to obchodziło?

- Nie dał ci buziaka na do widzenia? - Andrew uniósł kpiąco brew. Widziałem jak jego wzrok sunie po mojej szyi pokrytej malinkami, które zrobił Payne.

- Dobrze, że tobie nie zapomniał dać - burknąłem, odwracając się i automatycznie unosząc dłoń, przesuwając opuszkami palców po śladach na mojej skórze. Moje serce zabiło szybciej, gdy przypomniałem sobie jak je robił, jego zęby na mojej szyi. Odchrząknąłem cicho, starając się odsunąć od siebie tę myśl - I co, teraz ty masz mnie pilnować?

- Dokładnie tak.

Owinąłem dłonie wokół kubka z kawą i spojrzałem znów na niego, po czym zająłem stołek obok. Upiłem łyk ciemnej, parzącej w język cieczy, wciąż unikając wzroku blondyna.

Wiedziałem, że on wiedział, że uprawiałem seks z jego szefem.

I zacząłem się przez to czuć nie komfortowo, szczególnie, gdy tak wgapiał się we mnie, ciesząc z tego, że unikam jego wzroku.

Mruknąłem w końcu niezadowolony i spojrzałem ma Andy'ego.

- Ile go nie będzie? I co mamy niby mamy przez ten czas robić? - westchnąłem, nie wyobrażając sobie, że miałbym przez następną dobę czy więcej znosić ten uśmieszek Andrew. Już wolałbym cały ten czas czytać te cholerne książki.

- Nie powiedział kiedy wróci - blondyn potrząsnął głową - Ale powiedział, że jeżeli będziesz się nudził.. - zaczął, wstając z miejsca, na co zmarszczyłem brwi, patrząc jak wychodzi z kuchni. Wrócił po chwili, trzymając w rękach laptopa, gdy ja z kolei trzymałem już jego konsolę, powoli odkrywając cuda ze świata Animal Crossing.

Andrew wyjął mi z rąk grę, a ja przewróciłem oczami i spojrzałem na komputer, który postawił na blacie przede mną.

- Oby miał kupionego netlixa - uśmiechnąłem się lekko, otwierając urządzenie.

- Skoro masz dużo wolnego, możesz rozszyfrować resztę tekstów z karty - przerwał mi Andrew, otwierając jedyny folder na pulpicie. Zassałem dolną wargę, wpatrując się w dwa pliki. Jeden wypełniony zaszyfrowanymi znakami, a drugi pusty, na który miałem przenieść informacje.

- Czekaj - zmarszczyłem brwi zdając sobie z czegoś sprawę. Oderwałem wzrok od ekranu i spoglądając na Andrew, który wpatrywał się we mnie. Rozchyliłem wargi aż zaśmiałem się cicho - Tu nic nie ma. Nawet nie zaczęliście tego tłumaczyć - powiedziałem, patrząc w oczy mężczyzny i uśmiechnąłem się szeroko - Nie wiecie jak to zrobić - wyszeptałem, a gdy zacisnął wargi i nawet nie odpowiedział, zrozumiałem, że mam rację - Nie wierzę. Liam myślał, że dam się w to wrobić?

Andy rozchylił wargi, a ja tylko potrząsnąłem głową, wstając z miejsca i łapiąc kubek z kawą.

- Harry, zaczekaj-

- Niby czemu? - prychnąłem. Przecież mnie nie skrzywdzi, dobrze wie, że wtedy na pewno im nie pomogę.

- Musisz to zrobić.

- Nie, nie muszę Andy - pokręciłem głową, uśmiechając się - A wiesz czemu? Ponieważ nic mi nie zrobicie, jeżeli tylko ja wiem jak rozszyfrować te informacje.

- Nie był bym tego taki pewien, w końcu na to wpadniemy - powiedział, a ja upiłem łyk kawy, udając, że mu wierzę.

- Myślałem, że liczy się czas, bo przecież to kwestia czasu, aż Wasi wrogowie dorwą się do wpływów Waterforda..? - uniosłem jedną brew, nawet nie kontrolując tego jak szeroki był mój uśmiech.

Andrew zacisnął wargi, a ja nie chciałem stawiać go w takiej sytuacji, bo darzyłem go czymś na kształt sympatii, ale zjawił się w złym miejscu o złym czasie.

- Czego chcesz? - wysyczał.

- Powiedz Liamowi, że chcę wrócić do domu i żeby dał mi w końcu spokój.

- Wiesz, że to niemożliwe, szczególnie, że znasz, a właściwie masz dostęp do wszystkich poufnych informacji.

- Więc lepiej coś wymyślcie, bo na pewno ich Wam nie przekaże wciąż będąc niewolnikiem.

Musiałem chwytać się wszystkiego by nie być wciąż na dnie i nie obawiać się codziennie o swoje życie. A fakt, że jako jedyny do tej pory wiedziałem jak odczytać informacje na karcie, był jak najlepsze ubezpieczenie. I póki to miało jakiekolwiek znaczenie dla Liama, zdecydowałem się tego trzymać i wykorzystać to.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro