[ 6 ]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na szczęście do końca mojej pracy było zbyt wiele gości i rzeczy do zrobienia, więc Marlee nie miała okazji wypytywać mnie o Nialla i nasz związek.

Podjechałem pod uczelnię mojego chłopaka, wysiadając i wyciągając papierosa z paczki, którą schowaną miałem w kieszeni kurtki. Oparłem się o samochód zaciągając dopiero co odpaloną używką i przesunąłem wzrokiem po budynku szkoły. Zajęcia jeszcze się nie skończyły, na placu siedziały może trzy osoby.

Czekając na niego wypaliłem dwa papierosy, aż w końcu zobaczyłem go wychodzącego z budynku w towarzystwie paru znajomych. Był uroczy i miły, nic dziwnego, że był również lubiany. Zauważył mnie i uśmiechnął się pięknie, rzucając pożegnanie swoim przyjaciołom. Patrzyłem jak praktycznie biegnie w moim kierunku i wskakuje na miejsce pasażera.

- Hej tatusiu - powiedział ściszonym głosem, jakby ktokolwiek miał możliwość nas usłyszeć z wnętrza auta. Uśmiechnąłem się do niego i pochyliłem, otrzymując długi całus.

Niall rzucił swój plecak na tylne siedzenie samochodu i zapiął pas, zanim wyjechałem z terenu jego uczelni. W czasie jazdy spoglądałem na niego, zastanawiając się czy myślał o tym wieczorze tak mocno jak ja. Nawet jeżeli tak naprawdę nawet się nie dotknęliśmy, to był to duży krok w naszej relacji.

- Do ciebie czy do mnie?

- Do mnie - odpowiedziałem zmuszając się do skupienia uwagi na drodze.

- Nie podobało ci się moje mieszkanie? - zaśmiał się cicho, opierając głowę o zagłówek i wpatrując się we mnie.

Ni mieszkał w drogim apartamentowcu, a ja tak naprawdę nawet nie zdawałem sobie niekiedy sprawy jak wiele pieniędzy miała rodzina mojego blondynka. Nie miało to jednak dla mnie zbyt wielkiego znaczenia. Najzwyczajniej przyzwyczaiłem się do tego, że spędzamy czas u mnie. Na mojej kanapie, śpimy w moim dwa razy mniejszym, od tego jego, łóżku. Chociaż nawet w gigantycznym łóżku Nialla on leżał praktycznie na mnie. I uwielbiałem to.

- Podobało kochanie, ale pomyślałem, że mógłbym dzisiaj zrobić ci kolację - powiedziałem zerkając kątem oka na delikatny uśmiech na twarzy blondyna. Kiwnął w odpowiedzi głową.

Po drodze do mojego mieszkania zatrzymaliśmy się w sklepie. Prowadziłem wózek z Niallem idącym tuż za mną. Próbowałem udawać, że mam pomysł na przygotowanie posiłku. Ostatecznie wrzuciliśmy do wózka parę papryk, pomidory i kaszę burgul.

- Pokroimy warzywa i po prostu wymieszamy z kaszą - odparł Niall. Kiwnąłem wyłącznie głową nie chcąc się nawet odzywać, skoro pomógł mi wybrać to co chce zjeść. Zatrzymaliśmy się w alejce ze słodyczami. Przebiegałem wzrokiem po półkach, szukając czegoś, co moglibyśmy zjeść na deser, gdy chłopczyk złapał mnie za rękę splatając nasze palce razem - Zayn?

- Hm? - mruknąłem nawet nie zwracając uwagi na to, że zwrócił się po mnie do imieniu. Rzadko go używał, zwykle mówił do mnie tatusiu.

- Czy.. - zaczął, urywając i sięgając po paczkę ciastek, jakby odnalazł na jej opakowaniu coś niezwykłego. Spojrzałem na niego, rozumiejąc, że stara się ułożyć w głowie to co chce mi powiedzieć.

- Wszystko w porządku Ni? - spytałem wyjmując mu z rąk pudełko jakichś dziwnych, wegańskich ciasteczek, których wiedziałem, że żaden z nas by nie zjadł.

- Mógłbym powiedzieć o nas moim przyjaciołom? - zapytał nagle, a ja zmarszczyłem brwi. Tym się denerwował? Zanim jednak się zgodziłem, zastanowiłem się. Chodzi mu o naszą relację? - To znaczy.. Że jesteś moim chłopakiem, nie tatusiem - wyszeptał, tłumacząc się, chyba widząc niepewność w mojej minie.

- Jasne słońce - odezwałem się w końcu - Chociaż myślę, że i tak się domyślili. Widzą jak zabieram cię ze szkoły - mruknąłem rozbawiony, unosząc jego dłoń, wciąż zamkniętą w mojej i ucałowałem jej wierzch.

- No tak - wymamrotał - A co ty na to, byśmy spotkali się z nimi? Mogliby cię poznać - powiedział spoglądając na mnie jakbym miał zdenerwować się na jego pomysł. Wzruszyłem ramionami.

- Jeżeli właśnie tego chcesz kochanie, to nie mam nic przeciwko. Tylko pamiętaj, że pracuję.

- Tak oczywiście - Niall pokiwał energicznie głową i uśmiechnął się pod nosem, zanim przybliżył się do mnie i stając na palcach pocałował czule. Ułożylem dłoń w dole jego pleców, oddając pocałunek nie przejmując się tym, że ktoś może nas zobaczyć - Dziękuję tatusiu - wyszeptał w moje wargi.

- Nie masz za co.

Parę godzin później leżeliśmy na mojej kanapie, z laptopem Nialla na stoliku przed nami. Leżałem za plecami drobnego chłopca, przesuwając dłonią leniwie po jego boku, oglądając jakąś komedię o dziecięcym antychryście na netflixie.

Blondyn zachichotał, kiedy chłopiec zakopał swojego ojczyma w ogródku. Bardziej niż film interesował mnie Ni.

Poczułem jak łapie mnie za rękę, splatając nasze palce razem i przesunął ją ze swojego biodra na jego brzuch. Uśmiechnąłem się sam do ciebie i wtuliłem twarz w szyję mojego chłopca, składając na jego skórze kilka pocałunków.

- Twój zarost łaskocze - wyszeptał uciekając ode mnie szyją.

Zarost, tak?

Puściłem jego dłoń, wsuwając palce pod koszulkę, którą Niall miał na sobie. Najpierw przebiegłem opuszkami palców po jego szczupłym brzuchu i gładkiej skórze. Zaraz potem zacząłem go łaskotać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro