Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To było nigdy nieblaknące wspomnienie. Za każdym razem, kiedy Louis trzymał rękę Harry'ego, ich pierwsza randka powracała do niego. Nigdy nie chciał jej zapomnieć. Nigdy tego nie zrobi.

Więc nadszedł poniedziałek i Harry czekał przy drzewach obok wejścia. Louis spróbował stroju, który Harry mu zasugerował, beanie na jego włosach, obcisłe, przylegające spodnie i miła, pasująca, szara koszulka polo. Harry nie mógł zabrać swoich oczu z Louisa, kiedy ten wysiadał ze swojego samochodu.

Nogi się dotknęły i Harry się zarumienił. Louis uniósł swój podbródek i czule go pocałował. Cholera, tak dobrze było mieć z kimś taki związek.

- Hej. - Louis uśmiechnął się. Dotykając rękawa Harry'ego i lekko go mieląc. - Wszystko w porządku?

- Teraz perfekcyjnie - odpowiedział z uśmiechem nigdy nieopuszczającym jego twarzy. - Wchodzimy tak?

- Wydaje się być wcześnie - zaobserwował Louis. - Spędzimy jeszcze kilka minut na zewnątrz? Nie będzie bolało?

Harry skinął głową, przyciągając Louisa bliżej po następnego buziaka. Fajerwerki mogłyby stworzyć tę miłość, niech noworoczne fajerwerki nigdy nie przestaną.

~*~

Louis był bardzo podenerwowany. Nie mógł trzymać ręki Harry'ego ani nie mógł mieć żadnego kontaktu z Harrym podczas ich zajęć. Pan Stantonworth miał wystawić im stopnie. Louis potrzebował ich, aby dostać się na uniwersytet. Musi je dostać.

Raz uzyskał kontakt wzrokowy z Harrym, kiedy Harry otrzymał swój wynik. Uniósł swe kciuki w górę. Wyglądał ze swoimi szczęśliwie, ale zrobił o wiele więcej niż Louis. Był bardzo niespokojny, czuł, jakby zbierało mu się na wymioty.

- Bardzo dobrze, Louis - nauczyciel pochwalił go, kładąc arkusz papieru z raportu. Louis spojrzał okładkę. Jasna cholera. - Najwyższy wynik w klasie. Sądzę, że na to zasługujesz.

Jasne, tego było można się spodziewać, ale komentarz był czymś, co najbardziej zszokowało Louisa.

Louis, cieszę się, widząc jak ty i Harry dobrze współpracowaliście. Jestem niezmiernie uradowany, widząc wyniki waszej dwójki i szczęśliwy, widząc, że Harry zmienił się w coś, czego żadnemu z nas nauczycieli nie udało się dokonać. Życzę ci z nim wszystkiego, co najlepsze oraz powodzenia w związku z twoim stypendium. :) Pan Stantonworth.

~*~

- Louis! - zawołał Harry, kiedy wychodzili z klasy. Louis odwrócił się, wpadając w ramiona Harry'ego i mamrocząc niespójne słowa. Był taki podekscytowany. Nie mógł nawet tego wyrazić słowami. Dostał stypendium.

- Kochanie, mam to.

- Masz co? Szóstkę?

- Nie! Mam stypendium na Oxford. - Louis uśmiechnął się, łzy mrowiły kąciki jego oczu. - Dostałem stopień, który potrzebowałem do dostania się. Mam go Harry!

- Naprawdę? - Harry uśmiechnął się słabo. - To wspaniale kochanie.

Ale Harry był mniej podekscytowany. Wraz z zakończeniem, Louis wyjedzie. Będzie z daleka od Harry'ego, dopóki nie ukończy uniwersytetu. Harry nie mógłby się dostać na uczelnię ze swoimi obecnymi stopniami. Nie będzie w stanie widać Louisa do wakacji.

- Kocham cię tak bardzo za to, co powiedziałeś, Harry! - wiwatował Louis. - Rzeczy, które powiedziałeś w swoim filmiku, musiały to dla mnie zrobić. Tak mocno kocham. Dziękuję ci tak bardzo.

- Nie, Louis. To wszytko było twoją zasługą...

- Nie. - Louis zatrzymał go ciaśniejszym uściskiem. - To wszystko ty. Zamknij się.

To wszystko Harry. To winą Harry'ego było to, że Louis go opuścić.

Kurwa, co ja zrobiłem?

~*~

To był koniec dnia w szkole i Harry spotkał się z Louisem na korytarzu. Louis zabierał swoją pracę domową ze swojej szafki, a Harry objął go swoimi rękami w talii i ułożył podbródek na jego ramieniu.

- Hej, jesteś cały słodki i spocony.

- Właśnie wyszedłem z siłowni, orzeszku - powiedział mu Harry. - Co zabierasz?

- Eh, mam dzisiaj do nauki trochę chemii i fizyki. Na szczęście niewiele. - Louis wzruszył ramionami, kładąc resztę swoich książek do swojego plecaka i zamykając swoją szafkę. Okręcił się w ramionach Harry'ego, a Harry przybliżył Louisa do szafki z ramieniem na metalu. - Hej, pouczysz się ze mną dzisiaj?

- Jeśli chcesz. Nie jest tak, że mam cokolwiek innego do zrobienia - powiedział Harry.

- Zostaniesz na kolacji, tak? - Zapytał Louis. - Moja mama chcę cię prawidłowo poznać i sądzę, że nadszedł czas, abyś poznał Amelię.

- Twoja mama wie, że nie jesteśmy razem. Prawda?

- Wyjaśniałem jej to kilka razy. Wydaje mi się, że to do niej dotarło. - Louis zachichotał. - Popycha mnie, abym zrobił to oficjalnym. Nie jestem pewien dlaczego.

- Nie bądź pod presją. Możemy mieć nasz czas. Nic cię nie zmusza.

- Ale moja mama.

- Jest trochę szalona.

- Hej, nie mów tak o mojej mamie. - Louis zabawnie pacnął Harry'ego w ramię. - Skądś mam tą swoje szaleństwo. I wydajesz się mnie za to kochać.

- Tak, ale ty po prostu masz perfekcyjny poziom szaleństwa. - Harry potarł ich nosy o siebie. To było wtedy. Coś usłyszeli i to nie było nic pozytywnego. Nic wcześniej się takiego nie stało i Harry po prostu obrzucił spojrzeniem ludzi po swojej prawej stronie. - Macie coś przeciwko?

- Zdaje się, że pan chce pobić tego chłopaka na zbity pysk, zrobił się delikatny. - Louis rozpoznał go. Był jednym ze starych przyjaciół Harry'ego. - Louis jak to jest spotykać się ze swoim prześladowcą?

- On nie jest prześladowcą - odpowiedział wściekle Louis. - Jest lepszy niż ktokolwiek, kogo będziecie mieć.

- Zawsze myśleliśmy, że jesteś gejem, Harry. - Kolejny dzieciak, opierający się o szafkę, zaśmiał się. - Nigdy nie wiedzieliśmy, że upadniesz tak nisko.

- Zamknijcie się wszyscy - warknął Harry. - Louis nie jest kimś 'z niskiej półki'. To wy wszyscy jesteście raniąc kogoś, kogo prawdziwie kocham.

- Ooh! Jak słodko, Harry! - Wykrzyknął sarkastycznie pierwszy mężczyzna. - Twoja dziewczyna na pewno będzie szczęśliwa z ciebie i Louisa, prawda?

Głowa Louisa odwróciła się do Harry'ego. - Harry, o czym on mó...

- Nie mam dziewczyny, chuju. Zostaw mnie i Louisa, inaczej skopię wam wszystkim tyłki.

- Tak jak to zrobisz z Louisem, pedałku? - Louis zauważył, jak Harry zacisnął swoją szczękę. Harry ułożył swoją dłoń w pięść, a Louis położył swoje ręce na jego klatce piersiowej.

- Kochanie, proszę nie...

- Oh, spójrz. Twój śliczny chłopak cię uspokaja. Wygląda na to, że twardy facet nie powróci.

- No dalej, Styles. Na co czekasz? Wszyscy tutaj jesteś. Chodź i nas uderz, twardzielu. Oh, czekaj. Twój chłopak tego nie lubi. - Został powalony na ziemię.

- Harry! - Krzyknął Louis.

- Lepiej zostań z dala ode mnie i Louisa. Następnym razem, zabiorę się też za ciebie, Leslie, i upewnię się, że odsłonię twój sekret wszystkim w tej pieprzonej szkole, ty głupi kutasie. - Harry przywarł go do szafki, trzymając go za koszulkę. - Spadaj stąd, nim zrobię papkę z twojego mózgu.

Dwójka chłopaków odbiegła, jeden wywrócił się na podłogę i wciąż próbował się podnieść. Harry wrócił do Louisa z przepraszającym spojrzeniem, wzruszając ramionami, kiedy Louis czule się do niego uśmiechnął.

- Louis, ja...

- Nie obchodzi mnie to. To było gorące. - Szybko przyznał Louis.

- Nie jesteś zasmucony?

- Nie, oczywiście, że nie. Te tępe głowy nie mają co z nami zrobić.

- Tępe głowy? - Harry zaśmiał się na jego użyte wyrażenie.

- Po prostu nie czuję, że powinien użyć innego słowa w tym momencie. - Louis rozpromienił się. - Hej, jaki sekret? Daj mi się z nim zapoznać.

- Oh, Louis.

- Ładnie proszę! Nikomu nie powiem. - Louis skrzyżował swoje palce. - Obiecuję.

- Ugh, Leslie ma te... rzeczy z dziewczynami... w pewien sposób.

- Jakie rzeczy?

- Ma fetysze.

- Jasna cholera. - Louis zaśmiał się. - To już jest dobre.

- Nie...

- Jakie fetysze, Harry? - Louis był taki zainteresowany. Patrzyła na Harry'ego z uśmiechem w oczach. - No dalej. Powiedz mi, powiedz!

- On po prostu lubi... ogony i takie tam. Również lubi palce u stóp.

- Ogony, palce u stóp?

- Nie mów nikomu Louis, przysięgam, że zabiję... - Louis cały czas się śmiał, kiedy Harry próbował do niego mówić. - Tak, pocałuj mnie idioto.

I Louis to zrobił.

~*~

Oni się nawet nie uczyli. Leżeli razem na łóżku Louisa i rozmawiali. Z jakiegoś dziwnego powodu całowanie nie było w to zaangażowane, ale to był po prostu czas relaksu.

Było tak wiele tematów do rozmowy. Obydwoje myśleli, że powiedzieli już sobie wszystko o swojej przeszłości i wspomnieniach, ale nie, zawsze było coś więcej.

- Pamiętasz ten czas, kiedy wpadłem w rów błota w pierwszej klasie? - Harry zaczął chichotać z Louisa. - Miałem złapać piłkę. Przysięgam, ale wtedy potknąłem się o nogę twojego głupiego kolegi.

- Twoje okulary były takie brudne.

- I złamane! Zapłaciłem 200$ za nową parę!

- Przepraszam kochanie. - Było jedynym, co powiedział. Dokładnie tak było. - Naprawdę nie powinienem cię ranić, nawet jeżeli to było wcześniej.

- Ponownie, to nie ma teraz znaczenia - powiedział mu Louis. - Po prostu jesteś jak goryl.

- Dzięki - splunął sarkastycznie Harry. - A ty jesteś małpką?

- Mógłbyś wybrać gejowskie zwierzątka? - Zapytał przypadkowo Louis. - Sądzisz, że jeżeli bylibyśmy wiewiórkami, wciąż bylibyśmy razem?

- Co do kurwy? - Harry zaśmiał się. - Oczywiście, że tak Louis. To jasne.

Louis ponownie zachichotał, kładąc swoją głowę na piersi Harry'ego. - A twoi przyjaciele dręczyliby mnie poprzez rzucanie orzeszkami.

- Nie, ukradlibyśmy twoje na zimę.

- A następnie wziąłbyś mnie na randkę na szczycie najwyższego drzewa.

- I karmiłbym cię owocami i większą ilością orzechów.

- Chociaż dostałbym inny typ orzeszków. - Louis mrugnął, a Harry przewrócił oczami.

- I to ja jestem tym perwersyjnym.

- Mówiłem o orzechach włoskich. - Louis uśmiechnął się głupkowato, sprawiając, że Harry zaśmiał się na jego podejrzany wygląd. - Boże, jesteś piękny.

- Jesteś taki dziwny.

- Wciąż mnie kochasz za to.

- Szalony, perwersyjny, głupi i dziwny. Cechy perfekcyjnego przyszłego chłopaka.

- Ah, ah, ah pamiętaj. Mogę nie powiedzieć 'tak'.

- Gówno prawda - syknął bezczelnie Harry. Louis niechlujnie polizał jego policzek, zeskakując z łóżka i odbiegając Harry'ego, nim ten mógł zacząć go ścigać. - Ty cholerny zwierzaku!

- Jestem małpką! - Krzyknął Louis, zbiegając ze schodów i spotykając swoją mamę, ledwo dysząc. - Hej mamo.

- Co do diaska wasza dwójka najlepszego wyrabia? - Zapytała, nalewając sos na makaron. - Powiedz Harry'emu, że jedzenie gotowe.

Zawołała Amelię, Harry dołączył do Louisa w kuchni, kiedy skomplementował miły zapach pysznego jedzenia. Louis pamięta bycie pewnego razu w kuchni ze swoją mamą. Pierwszy raz jako został sparowany z Harrym. Przypominając sobie, jak jego mama ostrzegała go przed Harrym, dręczycielem.

Ale teraz wszytko było tak bardzo inne.

Były cztery miejsca przy stole, jedząc posiłek ze smakiem, za to bez wdzięku. Co zostało zalecone Harry'emu przez rodzinę. Jay spojrzała na Louisa. Louis posłał jej uśmiech 'mówiłem ci, że ten chłopak to anioł', kiedy Harry przemawiał z zaciśniętymi dłońmi. 'Amen' później, jedzenie zostało pochłonięte i zaczęło się zadawanie pytań.

Harry odpowiadał na nie szczerze i dumnie. Amelia wydawała się być bardziej czuła względem Harry'ego w każdej sekundzie. Naprawdę go lubiła. W minucie, kiedy wszedł wcześniej dzisiaj, Amelia wprost pokochała jego i jego włosy. Nie mogła przestać ich dotykać.

Ręka Harry'ego otarła się o tą Louisa, Louis wziął jego rękę i uśmiechnął się do niego. Oczyszczając swoje gardło, Jay zabrała ich uwagę z siebie nawzajem.

- Cóż, dziękuję Harry za dołączenie dzisiaj do nas na kolacji.

- Dziękuję, że pozwoliłaś mi zostać - zaćwierkał Harry. - Potrzebujesz pomocy przy naczyniach?

- Nie, nie, jest doskonale Harry. - Jay uśmiechnęła się. - Musisz już pewnie iść do domu. Jest późno.

- Tak. - Harry uśmiechnął się wyblakłe. Louis oglądał go, wiedząc, że coś było źle. Wstał, Louis odprowadził Harry'ego do drzwi i dał mu buziaka w policzek.

- Hej, wszystko w porządku? - Zapytał go Louis. - Zauważyłem, że posmutniałeś trochę, kiedy mama zapytała cię o wyjście?

- Oh, tak, tak. Jest dobrze. - Harry ponownie próbował się uśmiechnąć, ale szybko to z siebie zmył. - Widzimy się jutro, kochanie? W porządku?

- Tak. - Louis nie kwestionował jego zachowania. Nie chciał dłużej najeżdżać na prywatne życie Harry'ego. - Kocham cię.

- Też cię kocham. - Harry zamknął drzwi za sobą, wychodząc z domu Louisa, a Louis odwrócił się. Jego mama stała za nim z bezczelnym uśmieszkiem na ustach.

- Kochasz go.

- Mamo! Zamknij się! - Jęknął Louis, biegnąc do swojego pokoju i zatrzaskując zamaszyście drzwi. Cholerne mamy i ich droczenie się. Oczywiście Louis kochał Harry'ego i Jay również to zauważyła. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#larry