Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Louis nie mógł spać tej nocy.

Trudno było mu widzieć rannego Harry'ego. Jego wciągającego się w kłopoty, nie był pewien czy Harry zasługuje na to, czy nie. Balansował również nad tym, czy powinien go odwiedzić, czy też nie. Nie miał pojęcia, jak to pójdzie i czy Harry jeszcze bardziej będzie go okłamywał lub czy Harry zrani go poprzez swoje ukrywane sekrety.

To go załamało do łez. Musiał powiedzieć o tym mamie, a ona była co najmniej pod wrażeniem, chociaż, wciąż dotrzymywała Louisowi towarzystwa, mówiąc mu, że będzie dobrze. Miała teraz inną perspektywę na Harry'ego i teraz jej aprobata na randkowanie ze sobą Louisa i Harry'ego powoli zanikała.

Płakał w swoją poduszkę późno tego poranka. Jego mama usprawiedliwiła go w szkole i poszła do pracy. Jego siostra, do przedszkola. Było około 11, kiedy Louisowi udało się spaść z łóżka z bólem głowy. Mógł spać na podłodze, ale był zbyt zmęczony, aby spać, jeśli ma to jakikolwiek sens. Podniósł swoją głowę z podłogi, a zawroty głowy zawładnęły jego systemem. Czuł się pijany, ale również na kacu. Louis był zmieszany.

Czuł się wściekły i do tego smutny. Mieszanka emocji przychodziła do niego i wcale tego nie lubił. Próbował wstać, ale nie mógł nawet dostać się na swoje kolana. Był bardzo słaby i nie był pewien dlaczego.

Ponownie poczuł podłogę, nie kłopocząc się ruszeniem i w końcu zasypiając.

~*~

Harry siedział w swojej celi, chmura wstydu plątała się nad nim, kiedy moczył swoje ubrania z rozpaczy. Nie mógł czuć się zawstydzonym samym sobą. Mógł mieć pracę, zamiast sprzedawać narkotyki, aby wspierać siebie i Louisa.

Musiał powiedzieć Louisowi jeszcze jedną rzecz. On sam nie brał narkotyków. Harry nigdy nie dotykał tego, póki nie nie musiał tego wyrwać i wręczyć klientowi. Harry tak wiele z tego otrzymywał. 100 funtów za torebkę było wystarczające, aby pomóc mu żyć samemu, by wspomóc szkolne wydatki i na randki, na które zabrał Louisa. Bał się, że Louis będzie zasmucony z faktu, że randki były wspomagane przez narkotyki.

Po prostu czuł się zdesperowany. Zawiódł Louisa.

- Styles - ktoś zawołał, Harry spojrzał zza betonowej podłogi. - Tutaj.

Plik kartek został wrzucony do celi, Harry wstał i podniósł list. Przeczytał go, siadając ponownie na skrzypiącym łóżku i westchnął. Jego rozprawa była jutro i miał nadzieję, tylko nadzieję, że nie zostanie wsadzony.

Zastanawiał się, kiedy Louis się pokaże, jeśli w ogóle się pojawi. Harry naprawdę potrzebował Louisa i bez wątpienia, Louis potrzebował Harry'ego.

Ale to nie był przypadek.

Dzień mijał powoli dla ich dwójki, Louis nie wstał z podłogi do późnej nocy. Było zbyt późno, aby odwiedzić Harry'ego i Louis w jakiś sposób czuł ulgę, że to było prawidłowa wymówka. Podniósł się z podłogi, gotując dla siebie małą kolację, nim ponownie uderzył worek bez Harry'ego w swoich myślach.

Harry nie mógł przestać o Louisie.

~*~

Był tydzień później i Louis powrócił do szkoły bez żadnego dramatu. Ludzie pozostawili go samego i Louis miał tendencję do kłapania na wszystkich bez żadnego powodu. Powoli zaczynał być dręczycielem, ale mógł się obecnie mniej przejmować o odczucia innych ludzi, niż o swoje własne.

Opuszczał zajęcia poprzez wyobcowanie, po prostu pisząc w swoim pamiętniku. Nauczyciele mogli go nawoływać, ale większość była raczej wielkoduszna, wiedząc o Harrym. Każdy traktował Louis z trochę większym szacunkiem w obecnych dnia, ale Louis nie chciał tego w taki sposób. Po prostu chciał, aby wszystko wróciło do normalności, tak jakby Louis nigdy nie zrobił projektu z Harrym.

Szedł do domu tego popołudnia, po prostu każdego innego dnia przychodził do szkoły z Harrym w więzieniu. Uznał to za bardziej relaksujące, w dodatku, nie był w kondycji do jazdy. Szedł sam i powoli, prawdopodobnie przychodząc do domu dwie godziny później, niż gdyby jechał. Kupił sobie kawę, idąc przez park, może spędził tu trochę czasu, myśląc. Mógł skierować się nad jezioro, może czasami do biblioteki.

Dzisiaj wybrał jezioro. Czuł, że powinien zobaczyć parę łabędzie, aby zdobyć ich wdzięczną aurę. Louis czuł, że jego IQ spada powoli po utracie Harry'ego, co jest najbardziej prawdopodobne dlaczegoLouis wyglądał jak idiota.

Był w lekkim szoku, widząc dzisiaj kogoś innego nad jeziorem. Nie wiele osób odwiedzało to miejsce. Siedział na ławce, tylko dla oglądających, aby zacząć podnosić śmiecie. Musiał być jednym z tych mężczyzn, którzy są wolontariuszami, aby oczyścić świat. To było głupie według opinii Louisa. Dlaczego ktoś ma sprzątać, świat, kiedy i tak będzie ponownie zaśmiecony?

Mężczyzna podszedł przed Louis i podniósł śmieć swoim kijkiem, wkładając go do worka. Nie było tu wiele śmieci, co było dobre. Mężczyzna wyglądał bardzo znajomo pod zielonym uniformem i czapką. Wyglądaj trochę inaczej, ale znajomo.

Nie wiedział, czy zawołanie go będzie bardzo pomocne, może to był wymysł jego wyobraźni. Tak czy inaczej, spróbował.

- Harry?

Mężczyzna odwrócił się. Oh cholera, to był on.

- Lou?

- C-co? Myślałem, że byłeś w więzieniu? - Zapytał Louis, wstając z ławki i patrząc na Harry'ego, który był bardzo blady i posiniaczony. - Co ty robisz? Uciekłeś?

- N-nie! Louis, nie jestem niebezpiecznym przestępcą.

- Wciąż jesteś przestępcą.

- Louis, przestań. Dostałem 40 godzin prac społecznych i karę 2,500 funtów, dobrze.

- I jak zarobisz te pieniądze? Więcej narkotyków? - Oskarżył go Louis.

- Możesz po prostu przestać?!

- Nie mam zamiaru, ponieważ cholernie mnie okłamałeś, Harry! Mogłeś mi przynajmniej powiedzieć, że nie masz pieniędzy!

- Mówiłem. Na początku projektu, mówiłem, że mam problem z pieniędzmi i nie mogłem zapłacić za korepetycje. Pamiętasz? Louis, wszystko, co mogłem zrobić to handel narkotykami. Nie brałem ich i nie robiłem nic innego oprócz dawania ich ludziom.

- Teraz po prostu wyglądasz gorzej! Pomagałeś ludziom wpadać w uzależnienie!

- Kurwa nie pierdol. Może chcieli się oderwać od tortur swoich żyć, Louis.

- Narkotyki nie pomagają!

- Tak i twoje oskarżenia i krzyczenie na mnie, również nie pomaga mojej sytuacji!

- Kto się tym przejmuje, zasługujesz kurwa na to.

- Co jest z tobą nie tak? - Krzyknął Harry. - Jestem twoim chłopakiem, nie powinieneś do mnie kurwa mówić w taki sposób, jakbym był obcym.

- Cóż, jesteś nim dla mnie, odkąd wniosłeś tak wiele gówna dla mnie - warknął Louis. - Co jeszcze przede mną ukrywałeś? Może byłeś striptizerem wieczorami? Że spałeś z wieloma kobietami przede mną? Może twoje całe życie było tylko współczującą historią, aby zwrócić na siebie uwagę ludzi?

- To wszystko fałsz, Louis.

- Jak twój wizerunek?

- To nieprawda, kutasie. Powiedziałem ci prawdę na temat wszystkiego.

- Tak, nie mogłeś nawet powiedzieć swojemu własnemu chłopakowi, że brakuje ci pieniędzy oraz potrzebujesz miejsca do zatrzymania się.

- Nie potrzebowałem żadnego miejsca! Miałem się dobrze!

- Nie pięciu nieznajomych wpadło do twojego domu, by znaleźć narkotyki.

- Oh, przestań być draniem. - Harry okiełznał go, krzyżując swoje ramiona. - Powiedziałem ci wszystko, co musiałeś wiedzieć. Dlaczego nie przyszedłeś mnie zobaczyć w poprzednim tygodniu?

- Nie zasługiwałeś na moją wizytę.

- Louis, to była pomyłka. Olej to.

- Nie! Nie zrobię tego! Działałeś przeciwko prawu i mnie, aby zdobyć nielegalnie pieniądze!

- To tylko po to byś był szczęśliwy.

Louis sapnął. - Ja?

- Nie, wielbłąd na twoim podwórku, kutasie!

- Wykorzystywałeś te pieniądze, by zabrać mnie na randki?! Wykorzystywałeś nielegalne pieniądze, aby mnie ubłagać?!

- Tak, cokolwiek.

- Jak śmiałeś!

- Oh, proszę. Nie mógłbyś się mniej przejmować. Dobrze się bawiłeś.

- Wykorzystałeś nielegalne pieniądze na randki, gdzie błagałeś mnie o to, abym był twój?! - Warknął Louis. - Czuję się brudny. Cholernie brudny. Równie dobrze mogłeś iść na karnawał na czarnym rynku.

- Tak, cóż pieprzyć to, szczerze mówiąc. Chciałem tylko sprawić, abyś był szczęśliwy.

- Nie mogę ci wierzyć! - Louis był czerwony na twarzy, zęby mu zgrzytały i robił się całkowicie balistyczny. - Pieprzyć to! - Louis zerwał naszyjnik ze swojej szyi, trzymając go i wrzucając do torby na śmieci Harry'ego. - Nie mogę uwierzyć w to, że pozwoliłem ci się pieprzyć! Ty absolutna dziwko.

- Nie jestem dziwką...

- Możesz iść się pieprzyć. Możesz zapomnieć o naszej dwójce. Skończyliśmy kurwa ze sobą i nie zawracaj sobie głowy powrotem do mnie. Żyj swoim życiem z narkotykami i nędzą, ponieważ popełniłeś największy błąd w swoim życiu!

- Ty właśnie też to zrobiłeś, Louis. Ponieważ bez wątpienia, nigdy nie znajdziesz kogoś, kto zrobi dla ciebie tak dużo, ile ja zrobiłem.

- Zabrałeś moją cnotę, moją godność i moje życie.

- I zgadnij co Louis? Ty jesteś tym, który o to prosił.

Louis wpatrywał się w Harry'ego, kręcąc głową i pozwolił płynąć strumieniowi. Pobiegł z dala od Harry'ego, idąc od jeziora i kierując się do domu, ścierając swoje niekończące się łzy, ponieważ wciąż w jakiś sposób kochał Harry'ego, ale to szybko wyblakło. Louis pozostał ze złamanym sercem, którego z całą pewnością, nie można naprawić.

~*~

- Louis.

Louis wolnym krokiem zszedł na dół, widząc swoją mamę, która wołała go ostrym tonem. Coś do zrobienia z naczyniami lub pracą domową. Louis jęknął, kiedy zobaczył swoją mamę.

- Co?

- Tutaj, kochanie. - Jay dała mu list. Louis był prawie pewny, że jest od Harry'ego, ale Jay rozwiała jego przypuszczenia. - Jest ze szkoły.

- Szkoły?

- Tak. Nie wiem dlaczego, ale spójrz.

Louis zrobił to, otwierając list, kiedy czytał notkę. Był zszokowany, ale podniecony.

Drogi Louisie Tomlinsonie,

Mamy zaszczy ogłosić, że twoja aplikacja na Oxford została zaakceptowana z natychmiastowym transferem. Odbędzie się on po rozdaniu dyplomów. Mamy nadzieję, że jesteś zachwycony tą wiadomością i obyśmy widzieli twoje sukcesy w przyszłości.

Pozdrawiam,

Pan Kashmier.

- Natychmiastowo?

- Natychmiastowo co, kochanie?

Louis spojrzał na swoją mamę ze łzami w oczach. - Po rozdaniu dyplomów, idę prosto na Oxford...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#larry