Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zimne powietrze ogarnęło całe ciało Louisa, czuł się bardziej wyeksponowany niż zazwyczaj, bardziej niekomfortowo niż zazwyczaj i mniej samotnie niż zazwyczaj. Skulił się, przytulając swoje ciało, kiedy omal nie zamarzł przez zimne powietrze.

Ta dodatkowa para rąk przytulając Louisa, sprawiła, że szybko otworzył swe oczy. Chyba że był tak pijany ostatniej nocy, że przymocowano do niego trzecią rękę, nie wiedział, skąd ona pochodziła. Chociaż lubił to ciepło, więc zmrużył delikatnie swoje oczy, nim opryskliwy hałas zadzwonił w uszach Louisa.

Usiadł, zauważając, że był w samochodzie z wszędzie porozrzucanymi ubraniami. Na kierownicy, na górze siedzenia. Wtedy Louis spojrzał w dół na swoje bokserki, zauważając, że to wszystko, co miał na sobie. Łopoczący ból przeszył jego głowę, sprawiając, że Louis przewrócił się w miejscu, wracając w tajemnicze trzecie ramię. Kiedy odwrócił się na bok, był twarzą w twarz ze śpiącym chłopakiem.

Louis wrzasnął.

Zielonooki chłopak natychmiast się obudził, niedogodnie uderzając go, kiedy on drżał jak mały, płaczliwy chłopiec. Louis zanurkował na inną stronę samochodu, siadając na twarzy dziecka i dysząc jak idiota. Harry również usiadł, obserwując prawie nagiego chłopaka naprzeciwko siebie, kiedy spojrzał na swoje własne ciało, widząc, że jest całkowicie nagi, bluzka zakrywała jedynie jego przyrodzenie. Harry wpatrywał się rozszerzonymi oczami w Louisa.

- Louis...

- Coo ty tuutaj robisz? - Wyjąkał Louis. - Dlaczego jesteś rozebrany?

- Louis, myślę, że wiem, co się stało...

- Oczywiście, że wiem, co się stało ty pieprzony idioto! - Warknął Louis, łzy płynęły po jego twarzy, kiedy przyciągnął swoje kolana do swojej klatki piersiowej, kuląc się. - Nie skończyliśmy razem prawie nadzy w samochodzie po nic, Harry!

- Może było nam za gorąco? - Próbował Harry.

- Mój tyłek cholernie boli! - Przysiągł Louis.

- Mogłeś go napiąć, kiedy tańczyliśmy...

- Cholera, zamknij się, Harry! - Warknął Louis, kładąc swą głowę pomiędzy kolanami. - Kurwa, jesteśmy w cholernej dupie. - Harry chciał zwrócić uwagę na dwuznaczność tej wypowiedzi, ale Louis warknął na niego. - Nie teraz, Styles. Naprawdę nie jestem w dobrym nastroju.

- Lou - powiedział spokojnie Harry. - Spójrz, musimy być z tym poważni. Tak długo, jak nikt nas nie widział albo nikt nas nie podejrzewa lub... ech... spotkał, mamy się dobrze.

- Ale... Boże! Harry! Pieprzyłem się...

- Wiem! - Jęknął Harry. - Musisz o tym zapomnieć.

- Nie mogę Harry! Nie każdego dnia jesteś tak pijany, że idziesz do samochodu i jesteś pieprzony przez swojego partnera z zajęć! - Opisał Louis, chrząkając, kiedy mocno pociągnął za swoje włosy. - Kurwa, kurwa. Jestem w gównie!

- Nie stresuj się...

- Jestem zestresowany, idioto! Oczywiście, że jestem.

- Cóż, nie bądź. Ponieważ to w niczym nie pomaga.

- A nie robienie niczego również nie naprawia sytuacji, Harry! - Krzyknął chłodno Louis. - Czuję się tak cholernie brudny, uch.

- Boże, nie możesz nawet korzystać z przypadkowego seksu. - Harry próbował obrócić to w żart, ale Louis spojrzał na niego zdumiony. Zdał sobie sprawę. Właśnie zdał sobie cholerną sprawę. Wpatrywał się ostro w Harry'ego, nim wystrzelił w kierunku kręconowłosego chłopaka, chwytając go za gardło i dusząc go. - A-ah! Lou...

- Ty kurwo, zabrałeś mi to! - Wrzeszczy na niego Louis. - Zabrałeś moje dziewictwo!

- Lou... - zaczął bulgotać, przybierając jasnoczerwony kolor. - Louis!

Louis przygryzł swoją wargę, płacząc, kiedy potrząsał szyją Harry'ego, sprawiając, że chłopak wielokrotnie uderzył głową w okno. Louis kontynuował absolutne wstrząsanie Harrym z dominującą siłą. Louis szybko był na podłodze samochodu, ledwie się mieszcząc, ale Harry'emu udało się wydostać z przerażającego uścisku.

Harry odzyskał całkowicie swój oddech, patrząc na Louisa na podłodze z załzawionymi oczami z sapnięciami i niekontrolowanym kaszlem. Miał rękę na swojej twarzy, próbując ukryć brzydotę swoich łez.

- Louis...

- Odwal się kurwa ode mnie. - Jego głos zatrząsł się. - Po prostu... proszę.

- Louis mogę ci pomóc...

- Nie, nie możesz ty pieprzona męska dziwko! Chcesz mi wszystko ukraść? Co z przywilejami u nauczycieli, huh? Lub moim pierwszym pocałunkiem. Kurwa, to też sobie weź, ty bezmyślny kutasie!

- Louis, ty...

- A co z tym, hmm? - Podniósł dziecko za lewą nogę. - Dziecko było w samochodzie. Wyobraź sobie, jeśli by to było prawdziwe dziecko. Byłoby to doświadczenie dwójki rodziców uprawiających seks na przeciwko niego. Widząc każdy kąt tego i... - Louis urwał, a jego serce zaczęło nić szybciej. Usiał, zamarł, zbladł, prawie bez życia. A Harry nie wiedział dlaczego. - Harry...

- Tak?

Louis przełknął. - Dziecko ma w sobie kamerę.

Harry wziął dziecko w swoje ręce, patrząc w kamerę, robiąc parę odgłosów migawki z oczu, kiedy Harry siedział z rozdziawionymi ustami. Louis zaczął się hiperwentylować i Harry zrobił najgorszą możliwą rzecz, wyrzucił dziecko gwałtownie do przodu, uszkadzając raczej samochód, niż dziecko, pozostawiając swojego męża i wychodząc na ulicę, po ubraniu na siebie spodni.

Harry szedł w dół chodnika, przebiegając ręką przez swoje włosy, gdy płakał. Chłopak płakał. Na otwartej przestrzeni i tam gdzie każdy znajomy mógł go zobaczyć. Swoją drugą rękę, która nie była w jego włosach, schował do kieszeni, kiedy biegł wzdłuż ulicy.

Chwilę później, Louis gonił go.

- Nie możemy tego zrobić Harry!

- Nie ma kurwa mowy, Louis! Nie ma kurwa mowy! - Harry odwrócił się, krzycząc do Louisa, kiedy Louis stanął naprzeciwko niego ze zmartwieniem w swoich oczach, sprawiając, że magicznie przemieniły się w kolor zielonego morza. Dwójka razem stała na chodnika, samochody przejeżdżały, a ludzie w nich siedzący posyłali im dziwne spojrzenia, ale nie tak podejrzliwe, aby zwolnić, kiedy ich mijali. - Jesteśmy udupieni, Louis!

- Tak sądzisz?! - Prychnął Louis. - Musimy coś zrobić, Haz. Nie możemy tego zostawić...

- Nah. - Splunął sarkastycznie Harry. - Co zamierzamy zrobić? To ty tutaj jesteś tym inteligentnym, cioto!

- Po pierwsze pojedziemy do domu - powiedział mu Louis. - A po drugie, powiemy mojej mamie, że spałem w twoim domu ostatniej nocy, więc mogliśmy się uczyć na test z matmy.

- Mamy sprawdzian z matmy?!

- Nie mamy, kretynie! - Louis chciał się zaśmiać, ale sytuacja na wyciągnięcie ręki była zbyt poważna. - A po trzecie, porozmawiamy o tym z...

- Louis, co z tym pieprzonym dzieckiem?!

- Musimy sobie z tym poradzić w poniedziałek, Harry...

- Jak?! Nie możemy się po prostu włamać do komputera pana Stantonwortha i usunąć pliki z nagraniami! - Louis szydził sobie z Harry'ego. Harry oparł swoją głowę na boku, kiedy wpatrywał się zbity z tropu w Louisa. - Nie jesteś poważny.

- Cóż, dopóki chcesz, aby nasza seks taśma była ukazana przed wszystkimi uczniami domowej ekonomii...

- Wchodzę w to.

~*~

Po przyjeździe do domu, zaskakującym był to, że w domu nie było mamy Louisa, a Amelia również zniknęła. Była notka pozostawiona w kuchni, mamcia poszła do sklepu spożywczego i na przegląd zębów Amelii. Louis powybierał coś do jedzenia, jabłka i paczka musli były jedynym jedzeniem, które w tej chwili były jadalne.

Louis miał psie jedzenie, nie był pewien dlaczego. Nigdy nie miał psa. Co nie oznaczało, że dał to Harry'emu jako zwrot za nieprzerwane wbijanie swojego kutasa w Louis bez żadnego właściwego przygotowania.

Kto by się tym przejmował. Louis stracił swoje dziewictwo (w pewnym sensie). Ledwo mógł sobie to przypomnieć.

Poszedł z powrotem na górę, widząc Harry'ego rozwalonego na łóżku ze swoim płaskim brzuchem zaciskającym się co parę sekund. To sprawiło, że Louis się zastanowił 'Boże, to ciało było nade mną zeszłej nocy.' I naprawdę to sprawiło, że Louis wzięło się na wymioty, ale w tym samym czasie, Jezu, Harry Styles i ja pieprzyliśmy się.

Chwila, czy to oznacza...

- Hej. - Louis przywitał się bezsensownie, wręczając jedzenie głodnemu chłopakowi. Harry prawie zadrwił.

- Jakieś normalne jedzenie?

- Miałeś mojego kutasa zeszłej nocy, teraz kurwa jedz. - Louis sprawił, że chłopak się zamknął, chichocząc lekko, kiedy wbił się w jabłko z kojącym dźwiękiem opuszczającym jego gardło. - Haz, myślisz, że to na nas wpłynie?

Harry nie zrobił nic oprócz chrupnięcia i wzruszenia ramionami. To nie było tym, czego poszukiwał Louis.

- Harry, poważnie.

- Spójrz, Louis.

- Nie chcę, by coś się po tym stało. Mam na myśli... czy to wpłynie na naszą... przyjaźń? - Wymamrotał Louis. - Będzie tak.

Harry ponownie wzruszył ramionami, w końcu przemawiając, kiedy przełknął to, co miał w buzi. - To jest jedna z rzeczy, Louis. Byliśmy pijani, dobrze się bawiliśmy i po prostu byliśmy eksperymentującymi, napalonymi nastolatkami. Wszystko w porządku.

Eksperymentującymi? Nie, Louis wiedział, kim był.

Ale jaki był Harry?

- Louis. - Harry poderwał się raczej szczęśliwie, ale wyglądał na zdenerwowanego. - Louis mogę coś powiedzieć?

- Czy to nie jest nic złego? - Zapytał Louis, otwierając saszetkę z musli, biorąc garść i wkładając je do buzi.

- Chciałem po prostu powiedzieć... uh... ostatnia noc. - Harry wściekle się zarumienił. - Była zabawna.

Oczywiście, było wiadomo, że Harry powie coś takiego. Pieprzona męska dziwka.

- To był twój pierwszy raz z facetem? - Zapytał zaciekawiony Louis. Twarz Harry'ego zaczerwieniła się jeszcze bardziej. - No dalej, powiedz mi.

- Oczywiście, że tak, Louis - wymamrotał Harry. - Nie był pewien czy powinien powiedzieć Louisowi również o swoim sekrecie. - Lepszy, niż jakikolwiek, który miałem z dziewczyną.

Louis uśmiechnął się. - Jak to?

- Muszę o tym mówić? - Zapytał Harry z niskim jęknięciem.

- Co we mnie lubisz? Proszę powiedz - poprosił Louis, bardzo krytycznie nastawiony co do tego, co przedstawił Harry. To było tak, jakby Louis pracował w przemyśle porno, jakby był oceniany za seks. Wydaje się to być obrzydliwe.

- Nigdy nie wiedziałem, że tak głośno krzyczysz, Tommo. - Harry mrugnął, sprawiając, że Louis haniebnie ukrył swą twarz. - Kochanie, to było takie pieprznie nieprawdopodobne. - Słowo kluczowe: kochanie. - Byłeś po prostu, taki... nie wiem...

- Wyduś to z siebie. Nie obchodzi mnie to. - Louis był taki zażenowany, ale wciąż potrzebował to usłyszeć. - No dalej.

- Cóż, nie wspominając o tym, jak dobrze kręcisz swoimi biodrami lub... wiesz, jesteś w tym dobry. - Harry zachichotał. - Jesteś dobry również z ustami. I twoje dłonie. I ty po prostu tak pieprzenie słuchałeś i tylko krzyczałeś moje imię i po prostu... kurwa Louis. - Harry wyrzucił jabłko na bok, chwytając biodra Louisa i przeciągając go na łóżku, potrzebująco jak cholera, złączył mocno razem ich usta.

- Uwh! Hawwy fuu, zabieraj te łapy! - Louis walczył dalej, kopiąc wszędzie nogami, kiedy zepchnął z siebie chłopaka poprzez odepchnięcie jego klatki piersiowej. Harry opadł na bok, dysząc zmieszany nad sobą. - Harry! Nie! - Skarcił Louis.

- Przepraszam. - Harry zakrył się. - Ja naprawdę... naprawdę przepraszam.

- Naprawdę musimy o tym zapomnieć - warknął Louis, zerkając na zegar. Dopiero 10. - Harry myślę, że powinniśmy spędzić resztę tej soboty, odpoczywając, a jutro po prostu... oddzielnie, póki nie poukładamy sobie tego wszystkiego w głowach, dobrze?

Harry skinął głową, wciąż zawstydzony. - Tak, dobry pomysł. Do zobaczenia w poniedziałek. - Harry wyfrunął przez drzwi, a gdy tylko Louis mrugnął, Harry już wyjeżdżał z parkingu.

Louis ułożył się na swoim łóżku, wzdychając głośno ze skomleniem. Boże, jego tyłek tak cholernie boli.

Sądzę, że bycie gejem ma swoje konsekwencje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#larry