Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Właśnie mam zamiar brać się za pisanie następnego rozdziału, więc macie coś z zapasów :)

Dzieci równocześnie pokręciły główkami, na co alfa westchnęła.
- Trzymajcie, skarby. - Powiedział Leon, wkładając im w małe łapki kubki pełne ciepłego kakao.
- Dziękujemy. - Mruknęły dzieci i zaczęły pić, lekko przymykając przy tym oczy. 
- Chcecie iść spać? - Spytał przywódca, a gdy dzieci skończyły pić i kiwnęły głowami, alfa uśmiechnął się smutno. - Skarbie, chodź na chwilkę. - Powiedział do swojego partnera. 

Odeszli trochę i zniżyli głosy.
- Gdzie ich położymy? - Zapytał alfa.
- Rozłożę im kanapę w salonie. - Powiedział Leon i uśmiechnął się do dzieci, którym oczka się już kleiły.
- To dobry pomysł. - Kuba uśmiechnął się. - Mój mądry kotek. - Zamruczał i przytulił niższego od siebie chłopaka, liżąc go lekko w szyję.
- Kuba, nie. - Zaczął szybko drugi. - Dzieci patrzą. - Dodał gdy jego partner spojrzał na niego zmieszany. Przywódca złapał drugiego za biodra i zacisnął dłonie.
- Zaczekam, aż pójdą spać. - Dodał, z iskrzącymi oczami przypatrując się swojej miłości. Młodszy chłopak zarumienił się i ułożył swoje dłonie na klatce piersiowej drugiego.

Nagle przypomnieli sobie o dzieciach i jak na komendę, obaj odwrócili głowy. 
Te siedziały przestraszone, przytulając się do siebie. W oczach Adriana było widać morze łez, a jego małe ciałko trzęsło się.
- Słonka, co się stało? - Zapytał Leon, kucając obok krzesła, na którym siedziały dzieci.
- M-myśleliśmy, że ten pan chce pana skrzywdzić. - Wyszeptał Adam, a Kuba popatrzył na nie zdziwiony. Naprawdę nikt nie wytłumaczył im, że jeśli się kogoś kocha, nigdy się go nie skrzywdzi?
- Och kochanie... - Rozczulił się, po czym ruchem ręki przywołał do siebie drugiego chłopaka. - Jeśli się kogoś naprawdę kocha, to się go nie skrzywdzi. - Wyjaśnił, w tym czasie dłonią głaszcząc ramię swojego partnera.
- K-kocha? - Powtórzyły niepewnie dzieci, z ogromnym zaciekawieniem w głosie. Początkowo Kuba myślał, jak ubrać w słowa to, co czuje do Leona, gdy po chwili coś go uderzyło.
- Wy... Nie wiecie, co to znaczy, prawda? - Zapytał cicho. Dzieci pokręciły głowami. 
- Wasi rodzice nie kochali się? - Leon spojrzał na nich ze współczuciem. Dorastanie w domu bez miłości, to jedna z najgorszych rzeczy, jakie rodzice mogą zrobić dziecku.
- T-tata mówił, że s-słabsi są gorsi... - Mruknął Adrian. 
- Mama musiała robić co chciał, bo inaczej bardzo ją bił. - Dodał Adam, a Kuba zacisnął pięści. Jego oczy błysnęły krwistą czerwienią, a dzieci na ten kolor krzyknęły wystraszone i zerwały się z krzesła, chowając się za Leonem.
- Spokojnie, słonka, nic się nie dzieje. - Próbował ich uspokoić. - Kuba, uspokój się. - Rozkazał, a ten zamrugał szybko, wyzbywając się krwistej czerwieni ze swoich tęczówek.
- Przepraszam was, szkraby. - Mruknął cicho, odwracając wzrok. - Zdenerwowałem się, ale nie na was. - Dodał.
- N-nie n-a nas? - Wyszeptał Adam, stając obok Leona, który trzymał dłonie na główkach chłopców i delikatnie przeczesywał im włosy. 
- Nie, mały. - Powtórzył cicho. - Po prostu nie lubię, gdy ktoś traktuje kogoś gorzej ze względu na status lub pochodzenie. To jest złe, tak? - Dopytał, uśmiechając się. Dzieci niepewnie skinęły głowami, a Kuba uśmiechnął się odrobinę szerzej.

Nagle Adrian ziewnął, a po chwili to samo zrobił jego brat, na co para uśmiechnęła się.
- Chyba czas do łóżek, prawda? - Zapytał Kuba, kątem oka patrząc na Leona, którego oczy aż iskrzyły się z rozczulenia. Nic nie mógł poradzić na to, że on po prostu uwielbiał dzieci. Kochał się nimi zajmować, bawić i się o nie troszczyć. 
Wziął na ręce Adriana, a Kuba zrobił to samo z Adamem, po czym zanieśli je do salonu. 

Alfa postawił starszego z braci na podłodze, po czym zajął się rozkładaniem i ścieleniem kanapy. 
Rozłożył na niej koc, ułożył dwie poduszki, po czym wyjął jeszcze kołdrę.
W tej chwili odwrócił głowę i zauważył, że Adam podszedł do Arona, który nadal spał przy kominku i ułożył się na podłodze, przytulając do wilka i zasypiając.
- Chodź, słonko, nie możesz spać na podłodze, bo plecki będą cię bolały. - Powiedział Leon, sadzając Adriana na łóżku.
Wziął małego na ręce i ułożył ich obok siebie. 
- Dobranoc. - Powiedział z uśmiechem, po czym, odruchowo, pochylił się i pocałował chłopców w głowy.
- ...dobranoc? - Bardziej zapytali niż odpowiedzieli, po czym Adaś przytulił do siebie brata i ziewnął, opatulając ich kołdrą.

- Boże, jacy oni są uroczy! - Pisnął Leon, gdy para weszła na górę, do swojego pokoju.
- Widzę, że nie dasz im odejść... - Westchnął rozbawiony alfa, ściągając z siebie koszulkę. Poczuł na sobie wygłodniały wzrok swojego partnera i odruchowo wyłączył myślenie.
W ułamku sekundy znalazł się przy drugim i zdarł z niego koszulkę, którą ten miał na sobie, po czym podniósł go, mocno łapiąc za jego pośladki, po czym bez pardonu rzucił go na łóżku i sam rzucił się na niego, wpijając w jego usta i na ślepo rozpinając mu spodnie.
- K-Kuba... - Wyjęczał Leon, jakby chciał mu przerwać. 
- Kochanie... - Zamruczał alfa, wkładając w niego palce. - Dzieci śpią. - Dodał, niemal mrucząc, a jego partner poczuł dreszcze na dźwięk jego głębokiego i niskiego głosu.
- A-ale... - Zaczął znowu młodszy.
- Nie ma żadnych ,,ale", kociaku. - Przerwał mu, unosząc się na łokciach i sięgając do szafki. Wyjął stamtąd lubrykant i kajdanki, żeby jego chłopiec aż tak się nie wiercił. Poza tym, alfa chciała mieć wolne obydwie ręce, by móc bardziej podroczyć się ze swoim skarbem.

- Adaś? - Szepnął Adrian, lekko ruszając bratem. - Adam, obudź się. - Powtórzył, gdy pierwsza próba nie przyniosła rezultatu.
Poczuł, jak do jego oczek napływają niechciane łzy i wstał z łóżka. Znowu miał koszmary... Śniło mu się, że Aron zostawia ich z obcym stadem, tłumacząc, że nie chce się już nimi zajmować.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz? - Zapytał nagle jakiś głos, na dźwięk którego chłopiec niemal podskoczył. 
- P-prze-prasza-am, ja-a... - Zaczął się jąkać, ledwo zatrzymując łzy w oczach. Nie dość, że miał koszmar, to jeszcze ktoś go straszy.
- Przepraszam, młody. - Westchnął Bartek. - Nie chciałem cię wystraszyć. - Zrobił krótką przerwę. - Jak ci na imię? - Zapytał.
- A-Adrian... - Mruknął chłopiec, bawiąc się kawałkiem swojej bluzki.
- Jestem Bartek. - Odparł starszy, uśmiechając się. - Dlaczego nie śpisz? - Spytał ponownie.
- J-ja... - Zaczął niepewnie.
- Coś ci się śniło, prawda? - Zgadł chłopak, po czym wziął malca na ręce i posadził na łóżku. - Opowiedzieć ci coś? - Spytał, na co dziecko pokiwało głową i ułożyło się wygodnie.

Bartek, gdy skończył opowiadać bajkę, ostrożnie wstał z łóżka, po czym przykrył chłopca i przeczesał mu dłonią włosy, szepcząc ciche ,,Dobranoc.".

***

Bardzo podoba mi się forma tej książki, naprawdę.

Mam wrażenie, że jak na razie idzie świetnie - podoba mi się stylistycznie i fabularnie, więc szok XD

Przy okazji, zapraszam Was na komiks na moim profilu, pt. ,,Into The Unknown" (pl. ,,W Nieznane"). Sądzę, że niektórym może się spodobać ;) Ostrzegam, że oczy mogą krwawić XD

Do przeczytania,
- HareHeart 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro