Rozdział 55

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak! Wreszcie! Wreszcie stał na tym ringu! Sam, bez tego irytującego głosiku, który przypominał mu o Bartku i całej reszcie! 

Czuł się tak cholernie wyzwolony! Taki wolny! 

---

Stanął przed jakimś typem. Zacisnął zęby i uniósł gardę. Taak... To zdecydowanie był JEGO dzień! Nikogo innego! Dzisiaj tylko Czarny miał prawo wyjść z ringu o własnych siłach! 

Był tak naładowany adrenaliną, że nawet nie bawił się w Rymy. Nie pamiętał już, co zrobiła publika. Nie pamiętał o takich bzdurach. Wlepiał swoje wściekłe oczy w jasne tęczówki przeciwnika. Kątem oka widział Riley'ego, który w skupieniu przypatrywał się Aronowi. 

Rozbrzmiał gong.

Czarny i drugi facet skoczyli sobie do gardeł, zanim echo gongu zniknęło. 
Brunet przyjął cios na gardę, po czym uderzył blondyna w twarz. Prychnął cicho. 

Powalił go na ziemię i usiadł na nim, po czym zaczął okładać go po tułowiu i głowie, blokując jego kontrataki.

Znowu stanęli na nogi i ponownie rzucili się na siebie, naćpani adrenaliną i wściekłością. Aru uniósł gardę, a zaraz potem poczuł mocne uderzenie. Warknął, wściekły. Na policzku poczuł podmuch powietrza, a przestrzeń przeszyła pięść. Czarny odetchnął cicho. ,,Ale fart.", pomyślał i zadał kolejny cios.

Zaczekał, aż przeciwnik skupi się na jego rękach, po czym jednym, błyskawicznym ruchem uniósł nogę i kopnął go w brzuch. Facet jęknął i padł na ziemię.

Czarny zaryczał. Tłum zawył, zachwycony. Sędzia podszedł do Czarnego, złapał go za dłoń i uniósł jego kończynę w górę. 

- Ze mną tak łatwo ci nie pójdzie. - Aru uniósł wzrok, czując klepnięcie w ramię. Przed nim Riley powoli szedł w stronę swojego miejsca. Czarny uśmiechnął się kącikiem ust. Wziął na szybko parę łyków wody, a zaraz potem poczuł na swoich ramionach ucisk masażysty. Odetchnął głęboko. 

---

Brał takie oddechy do momentu, w którym przyszedł czas na kolejną rundę. 

Wstał i stanął na przeciwko Riley'ego. Facet chyba czuł, że to nie czas na Rymy, bo gdy sędzia zadał standardowe pytanie, ten tylko machnął lekceważąco ręką. Tłum zawył zawiedziony. Czarny wyszczerzył zęby. 

Rozbrzmiał gong.

Riley dopadł do niego i sprzedał mu lewy sierpowy. Aru zdążył go zablokować, po czym od razu uniósł drugą dłoń, blokując drugi cios. Uniósł nogę i kopnął Riley'ego w brzuch. Facet cofnął się lekko, ale potem wyskoczył na Czarnego. 

---

Taka walka trwała jeszcze pół godziny. Finalnie wygrał Aru, choć naprawdę niewiele brakowało do remisu. 

Po walce tradycyjnie usiedli w loży VIP i zaczęli imprezę. 
- Więc czemu byłeś taki wściekły? - Spytał Marcin. Czarny machnął tylko ręką. Chłopak uniósł na niego spojrzenie swoich ciemnych oczu. Dalej czuł złość, ale nie była to już ta sama furia, którą czuł przed walką. Pokręcił głową, dając znać, że nie chce o tym mówić. 
W zasadzie wszyscy zauważyli już, że coś go gryzie. Było czuć, że chłopak jest zły. Milczał więcej niż zazwyczaj, prawie nic nie wypił i wypalił tylko dwa papierosy, po czym uznał, że już nie chce. To zdecydowanie było dziwne.
I trochę martwiące.

- Czarny, dobra, żarty na bok. - Warknął Riley. - Co się dzieje? - Spytał lekko spokojniejszym tonem. 
- Ile razy mam powtarzać, że nie chcę o tym gadać?! - Ryknął chłopak i zerwał się na równe nogi. - Pijcie dalej sami. - Mruknął, po czym poszedł, zanim ktokolwiek zdążył zareagować. 

-*Pół godziny później*-

Wszedł do domu i odetchnął, wyczuwając bardzo znajomy zapach. 

Zobaczył Kamila na kanapie. Podszedł do niego, usiadł mu okrakiem na kolanach.
- Cześć, mały. - Zamruczał facet i pogłaskał go po głowie. - Jak po wygranej? - Spytał, przenosząc dłoń na jego plecy. Czarny tylko wcisnął głowę w zagłębienie między jego szyją i ramieniem, po czym zaciągnął się jego zapachem, usilnie starając się uspokoić. 
Kamil przytulił go mocno i włączył telewizor, by chłopak nie słyszał tej niezręcznej ciszy. 

Po jakichś kilkunastu minutach chłopak wreszcie trochę się uspokoił. Kamil wstał i z nim na rękach skierował się do kuchni, po chwili wracając z dużym kubkiem. Usiadł na kanapie, po czym zgarnął koc i owinął nim chłopaka. Oparł go o swoją klatkę piersiową i delikatnie pocałował w czubek głowy. 
Aru ułożył głowę na ramieniu swojego partnera. Ten złapał kubek i uniósł go. Czarny poczuł zapach kakao tuż koło swojego nosa. Niepewnie złapał kubek i w dalszym ciągu tuląc się do starszego zaczął powoli pić ciepły napój. 

Po chwili przymknął oczy. Kamil odłożył pusty kubek i wtulił w siebie mniejsze ciałko, obecnie prawie drzemiące mu na kolanach. 

Złożył kolejny, czuły pocałunek na głowie chłopaka i westchnął, szczęśliwy.

***

725 słów, ale już mam dość.

Zresztą po jakości rozdziału widać, że zły dzień był xd

Do przeczytania,
- HareHeart 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro