Rozdział 57

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Kocham cię. - Mruczał Aru, gdy po wspaniałej kolacji siedział na stole z odgiętą szyją, a w tym czasie jego kochanek przyozdabiał mu szyję malinkami i delikatnymi ugryzieniami. 
- Ja ciebie też. - Odmruknął Kamil. - Kolacja była przepyszna, a ty jesteś przesłodki i przecudny. - Dodał, coraz bardziej nachylając się nad młodszym chłopakiem.

W końcu Aru położył się na stole i z zamkniętymi oczami skupił się na przyjemności płynącej z delikatnych pocałunków na skórze. Taak, to było to... Bartek mógł się schować. 

Jęknął cicho, gdy poczuł, jak Kamil podnosi go i gdzieś niesie, w dalszym ciągu obsypując go pocałunkami.
- Nawet nie wiesz, ile czekałem na tą chwilę. - Wysapał starszy, wciskając słowa między pocałunki. 

Nagle Kamil zatrzymał się przed drzwiami ich sypialni i odwrócił Arona w ich stronę. Chłopak już nastawiał się na namiętną noc, lecz najwidoczniej musiał to przeboleć. Gdy otworzył drzwi, jego oczom ukazał się przepięknie udekorowany pokój, z cichą muzyką w tle, świeczkami dającymi piękny zapach lasu oraz płatkami różnokolorowych róż rozsypanych na podłodze i łóżku.
- Kamil, ja- - Zaczął Aru, po czym urwał. Nie tego się spodziewał. Poczuł, jak drugi obejmuje go i całuje po szyi. 
- Jeśli myślisz, że tylko ty będziesz robił niespodzianki, to grubo się mylisz. - Zamruczał szczęśliwy. - Ale to nie koniec, chodź. - Rzucił i podał chłopakowi rękę. Ten złapał ją, w dalszym ciągu zszokowany niespodzianką od starszego mężczyzny, po czym na jego twarz wpłynęło lekkie zdziwienie, gdy dostrzegł, że jego kochanek prowadzi go do łazienki.
- Nie mów, że przyozdobiłeś też łazienkę. - Mruknął Aru, czując pieczenie na policzkach. Od czasu odejścia z watahy Kuby dziwnie często rumienił się z błahych powodów. Kamilowi oczywiście to nie przeszkadzało, a nawet sam to wykorzystywał!

Aru wszedł do ciemnej łazienki. Blask nadawało kilka świeczek i pięknych lampionów. W wannie natomiast pływały płatki kwiatów oraz duże ilości piany. 
- Kocham cię. - Wydusił wzruszony, po czym rzucił się drugiemu na szyję. Kamil posadził go na pralce i zaczął pozbywać się ich ubrań, przy okazji całując słodkie usteczka. 
- Ja ciebie bardziej. - Mruknął z przekonaniem mężczyzna. 

Gdy byli już nadzy, podniósł chłopaka i wszedł z nim do wanny. Ułożył się wygodnie, a Czarnego położył na sobie. Włączył delikatne bąbelki, a swoimi dłońmi zaczął lekko ugniatać jego plecy. Aru nie mógł powstrzymać cichego pomruku, który wydarł się z jego ust, gdy tylko poczuł tą błogość. Przymknął oczy. Zapragnął zostać tak do końca życia. Tylko on, Kamil i ich dom. Nikt inny. Aru ziewnął, mocniej wtulając się w umięśnione ciało. 
- Kocham cię. - Powiedzieli w tej samej chwili. Byli tak cholernie szczęśliwi! 

---

Po jakiejś godzinie w końcu wyszli z wody.
Aru od razu został podniesiony i zaniesiony do sypialni, a potem rzucony na łóżko.
- Wreszcie. - Kamil rzucił się na niego, a konkretniej na jego usta. - Kocham cię, jesteś wspaniały, tak długo na to czekałem! - Sapał między pocałunkami, przy okazji szukając czegoś w szafce nocnej. 
Gdy jednak Czarny chciał coś powiedzieć, Kamil szybko uciszał go swoimi ustami.

- Mam. - Sapnął nagle, a jego zielone oczy rozbłysły. Aru zerknął na jego dłoń i kątem oka zobaczył jakąś buteleczkę. Kamil szybko odwrócił jego głowę, na powrót zaczynając go całować. 

Aru leżał z nogami owiniętymi wokół bioder swojego faceta, wpychany w materac przez jego pocałunki. Taak, to było życie!
Pisnął głośno, gdy poczuł w sobie coś zimnego. Otworzył oczy i zobaczył lśniące, zielone tęczówki, wpatrzone w niego jak w obrazek.
- Tak strasznie cię kocham. - Wyszeptał Kamil. - A dzisiaj... Wreszcie będziesz mój. - Dodał i złożył kolejny, już spokojniejszy pocałunek na miękkiej skórze.
- Kamil, ja-! - Miauknął chłopak, lecz nagle urwał, gdyż jego partner odrobinę zmienił pozycję dłoni, przez co teraz co rusz zahaczał palcami o jego prostatę. Czarny zapiszczał. 
- Ciii, muszę cię dobrze przygotować. - Zamruczał i przyśpieszył ruchy dłoni. 

Po kolejnych paru minutach Aru dosłownie nie mógł już wytrzymać. Niemalże płakał z przyjemności.
- Wejdź we mnie wreszcie! - Zawył, gdy już któryś raz poczuł, że jest blisko, ale Kamil skutecznie przerywał mu jego odczucia. 
- Na to czekałem, mały. - Brunet puścił mu oczko i bez ostrzeżenia wszedł w niego do końca. Starszy westchnął z przyjemności, a Aru krzyknął cicho. Tak, Kamil naprawdę dokładnie go rozciągnął. 
- P-roszę! - Zapłakał cicho. 
- Nie płacz, maluchu, ja też muszę się przyzwyczaić. - Zachichotał starszy, lecz zgodnie z prośbą ruszył lekko biodrami. Usłyszał jęk, którego żałował, że aż nie nagrał. Nie wiedział, że jego kochanek jest w stanie wydawać tak piękne dźwięki. 

Stopniowo coraz bardziej przyśpieszał, aż w końcu obydwaj skończyli. Opadli na łóżko obok siebie i wtulili się w swoje rozgrzane ciała.
- Kocham cię. - Powtórzył Aru.
- Nawet nie wiesz, ile na to czekałem, skarbie... - Zaczął Kamil z dziwnym wzruszeniem w głosie. - Tak cholernie cię kocham, a tak długo musiałem czekać, by ci to udowodnić. Nie chcę, byś mnie zostawiał. Nie znoszę być sam. Jesteś moim słodkim, małym promyczkiem w ciemne noce. Kocham czuć, jak ufnie na mnie śpisz. Czuję się taki kochany i potrzebny... Jesteś naprawdę cudownym człowiekiem i, błagam cię, nie zmieniaj się nigdy, bo dla mnie jesteś idealny. Nikt, kto przepuścił szansę zapoznania cię nie jest normalny. Dzięki tobie widzę i wiem, że żyję. Tak cholernie cię kocham... Nawet nie masz pojęcia, jak strasznie się cieszę, że byłem w stanie dzisiaj ci to udowodnić... Byłem taki wzruszony i szczęśliwy jak zobaczyłem tą kolację. Myślałem, że się tam rozpłaczę... - Aru pocałował go delikatnie w usta. - Dziękuję, kociaku. Dziękuję ci za wszystko, co da mnie robisz. Wiem, że pewnie uważasz się za pasożyta, ale kocham cię, mały. Jesteś cholernym ideałem. Sensem mojego życia. Nigdy nie chcę cię stracić. Zabiję każdego, kto spróbuje podnieść na ciebie rękę, kotku. Zasługujesz na wszystkie skarby tego świata i jeszcze więcej. Takiego człowieka ze świecą szukać. Kocham cię. Wiem, że powtarzam ci to codziennie i to po parę razy, ale jestem tak szczęśliwy, że nie umiem odnaleźć słów, które oddadzą moje uczucia do ciebie. - Zakończył i z napięciem zapatrzył się w granatowe oczy, obecnie lśniące od łez. - Dlaczego płaczesz? - Spytał zaniepokojony.
Aru nie odpowiedział. Wcisnął głowę między jego ramieniem, a szyją i rozpłakał się jak dziecko, nie mogąc już dłużej utrzymać emocji.

***

Hej, hej!

Wreszcie zaczęłam na poważnie brać się za Piekło Dantego!

Gdy ten rozdział jest publikowany, na moim profilu można znaleźć tą książkę. Ostrzegam po raz kolejny: powieść dla czytelników o mocnych nerwach!
Czytacie na własną odpowiedzialność.

Jak już jesteśmy przy opublikowanych książkach, zapraszam na Listę Moich Książek, gdzie znajdziecie podsumowanie całej mojej twórczości.

Co myślicie?

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro