3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Takiej krzątaniny w Niebie nie było od dawna. Anioły i archanioły latały wszędzie. Gabriel nadzorował wszystko. Jezus czesał włosy i brodę. Maryja wybierała strój. Bóg nadzorował Gabriela nadzorującego wszystko. Pierwsi przybyli Olimpijczycy. Zeus na szczęście nie był ubrany w hawajską koszulę i szorty. Ubrał się w białą togę. Hera zaplotła sobie gruby warkocz i założyła togę w kolorze różowego pudru. Ich dzieci nie były aż tak gustownie ubrane. Apollo miał na sobie żółtą jeansową kurtkę, a także biały podkoszulek plus żółte jeansy. Musiało do niego lecieć mnóstwo much. Na prawym ramieniu miał kołczan, a na lewym łuk. Przytaszczył też gitarę. Artemida trochę zaoszczędziła. Nie wzięła sprzętu muzycznego. Wystarczał jej łuk i strzały. Co prawda ubrała się jakby zaraz wybierała się na polowanie. Atena miała tarczę na plecach i miecz przy pasie. Ubrana była w sukienkę w stylu moro do kolan. Sukienka posiadała rękawy trzy czwarte i pasek (by przyczepić miecz oczywiście). Zamiast rajstop miała czarne leginsy. Obie dziewczyny założyły czarne trapery. Zeus i jego małżonka mieli sandały, a Apollin superstary. Britomartis założyła sukienkę wyglądającą jakby była zrobiona z sieci. Włosy miała zaplecione w warkocz z paroma odważnikami wędkarskimi. Jako drudzy przybyli Asowie. Ich stroje były po prostu tradycyjne. Nie ma się co nad nimi rozczulać. Loki pokusił się o założenie trampek co nie grało z asgardzkim stylem. Po chwili wszyscy zasiedli przy stole. Britomartis stała za drzwiami z innymi strażnikami. Zawzięcie flirtowała z jednym z nich. Dwanaście archaniołów latało po sali sprzątając naczynia, donosząc jedzenie i rozmawiając z gośćmi. Gabriel rozmawiał z Zeusem. Widać po nim było, że się czymś stresuje. Co chwilę popijał wino z kieliszka. Apollo tłumaczył paru archaniołom i Lokiemu jak zagrać piosenkę Shawna Mendesa na gitarze i klarnecie. Atena i Artemida zapraszały Sif na polowanie. Mimo, że ciągle odmawiała boginie nie dawały jej spokoju. Boginie matki rozmawiały o swoich pociechach. Thor prezentował Jezusowi swój młot i chwalił jego wytrzymałość i właściwości. Odyn rozmawiał z Bogiem o głupocie ludzi. Gabriel nie miał się o co martwić. Wszystko szło jak po maśle. Do czasu. Radosną atmosferę zepsuły krzyki na korytarzu. Bóg zmarszczył brwi. Zniknął wraz z Jezusem i Maryją. Do sali wbiegła Britomartis. Uklękła przed Artemidą przykładając pięść do piersi.

– Pani ona tu jest.

– Kto? - zapytała Artemida wstając od stołu.

   Zanim Łowczyni odpowiedziała na ramieniu usiadł jej kruk. Dziewczyna zastygła po czym zmieniała się w czarny dym. W pomieszczeniu zrobiło się chłodno. Weszła do niego ubrana na czarno postać. Twarz osłaniał jej kaptur.

– Jak dawno mnie tu nie było – otworzyła naszyjnik wsysając to co pozostało po Łowczyni. Zdjęła kaptur i poprawiła włosy.

– Morrigan – rzekł Loki – Co ty tu robisz?

– Zostałam zaproszona przez te cudowne aniołki – uśmiechnęła się cynicznie – Popełniłyście błąd skarby.

– Gdzie jest twój mąż? - spytała Lidia.

– Musiał zostać w domu. Poza tym nie bądź taka wścibska – wysłała kruka w stronę anielicy.

   Lidka zaczęła się wycofywać, ale kruk dotknął ją czubkiem dzioba. Anielica zesztywniała i zmieniła się w biały dym. Bogini wessała go do naszyjnika.

– Biały jest mocniejszy. Teraz jeśli pozwolicie pozyskam waszą energię.

– Nie zgadzam się! - krzyknął Apollo i skierował strzałę w jej stronę.

   Artemida zrobiła to samo. Kobieta wybuchła nieprzyjemnym śmiechem. Loki patrzył na nią z zainteresowaniem. Jednak na jego twarzy malował się lekki niepokój. Gdy skończyła się śmiać mrugnęła do zgromadzonych i zmieniła się w stado kruków. Ptaki zaczęły atakować bogów i archanioły. Artemida i Apollo strzelali ze swoich łuków. Atena walczyła mieczem i zakrywała się tarczą. Za każdym uderzeniem kruki znikały. Hera została dotknięta. Zeus dostał wstrząsu. Loki wybronił go przed nadlatującym ptakiem. Znokautował zwierze gitarą Apollina. Thor dzielnie bronił Friggi, ale kruki zaszły ją od tyłu. Sif też zmieniła się w dym. Thor się podłamał. Artemida zabiła przelatującego obok niego kruka. W końcu wszystkie zostały wybite. W tym kruczym starciu najbardziej ucierpiały anioły. Z dwunastu archaniołów zostały trzy plus Gabriel. Jego i Aleksandrę ocaliło to, że ukryli się pod stołem. Wysunęli głowy gdy starcie się skończyło. Dwa pozostałe uciekły przez drzwi. Na sali został Zeus i jego dzieci, Odyn i Thor wraz z Lokim. Panowała nieprzyjemna cisza. Nagle ktoś wparował do sali.

– Co ty się wydarzyło? - zapytał Allah.

– Dołączam się do pytania – rzekł trzy tony ciszej i spokojniej Budda. - Liczę na dobre wytłumaczenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro