Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czas mijał i w końcu było można powiedzieć, że świtał stał się o wiele bardziej spokojniejszy. Wszystko się unormowało. Nikt nie odczuwał niepokoju. Wszystkie państwa były spokojne jak nigdy. Mogli odetchnąć, że ich chwilowe problemy zniknęły. 

Jednak nie dla wszystkich nastał koniec. 

Uchiha Karasu, zdrajca oskarżona o wiele morderstw ważnym osób, atakowanie wiosek i kradnięcie z nich dokumentów wagi państwowej. Stała właśnie przed sądem. 

Stała na mównicy. Zadawano jej wiele pytań. Stała z uniesioną głową przed piątką Kage. To oni mieli ją oskarżyć i wymierzyć należytą karę. W sali nie było nikogo poza nimi, Karasu, Shikaro, Nero, Shinkim i rodziną Uchiha. Wszystko dobiegało końca i zaraz miał być wydany wyrok.

-Jestem za dożywociem. - Mizukage podniósł dłoń głosując. Zaraz za nim poszedł i Raikage. Czekano niecierpliwie. Gdyby jeszcze jeden Kage podniósł dłoń, wszystko było by skończone. - Nie widać i niej żadnej skruchy. Nie żałuje swoich czynów więc dlaczego mamy być ulgowi? Tsuchikage nie poznaje cię. Zalazła tobie najbardziej za skórę, a jednak nie podnosisz dłoni. Dlaczego się wahasz? 

-Zmarnuje się. - Przyłożyła dłoń do brody. 

-Co masz na myśli?

-Jej umiejętności. - Prychnęła jakby było to oczywiste. - To prawda, najbardziej mi zalazła za skórę jednak... Skoro już ma być skazana to bym znalazła dla niej coś jeszcze odpowiedniejszego. Ma potężne umiejętności. Co wy na to by była naszym narzędziem? Niech wykonuje najgroźniejsze i najgorsze misje wielkich pięciu nacji. Niech sobie dalej należy do Konohy, ale możemy wykorzystać ją do tego by do śmierci spłacała tak swoją karę. 

W sali zapadła cisza. Nikt nie śmiał  podważyć tego. Wszyscy zdołali dojść do zdania, że będzie to najlepsza kara. Karasu nie zmarnuje się. Nie będzie gnić w więzieniu. Jej umiejętności przydadzą się Wielkim Pięciu Nacjom. 

Decyzja zapadła. Na ten pomysł zgodziła się cała piątka. Hokage, Tsuchikage, Raikage, Mizukage i Kazekage. 

-Niech i tak będzie.

***

Była noc, a czerwony księżyc zawisł na niebie. Karasu usiadła na tym samym miejscu co wcześniej. Przed bramą do opustoszałej wioski Uchiha. Obok niej usiadł Itachi Uchiha.

-Można powiedzieć, że padł remis. - Jak zawsze podziwiali otoczenie. Czuli się spokojnie. Na około była cisza i spokój. Mogli spokojnie rozmyślać, a któreś pierwsze nie przerwało ciszy. 

-Można tak powiedzieć. Nikt ani nie wygrał ani nie przegrał, dlatego ty oddałaś mi swoje życie, a ja zadecydowałem co będziesz robić, dlatego nauczyłem cię Kotomatsukami (jest ostatecznym genjutsu Mangekyō Sharingana. Ta technika pozwala użytkownikowi przejąć kontrolę nad umysłem przeciwnika. To najwyższej klasy genjutsu, ponieważ ofiara nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest manipulowana). Zmanipulowałaś Tsuchikage, a ona wydała karę w takiej postaci jak chciałem. A teraz jaka ma być twoja nagroda? - Karasu okręciła głowę by patrzeć na wujka. Dotknęła swojego oka. Nim wykonała tą technikę. By jeszcze raz jej użyć musi minąć dziesięć lat. Odetchnęła patrząc uważnie na mężczyznę. 

-Chce z powrotem czuć... Emocje. Tego pragnę.

-Niech i tak będzie. - Wysunął dłoń i palcem wskazującym i środkowym dotknął czoła dziewczyny. - Bywaj Uchiha Karasu.

-Wujku.

***

Karasu siedziała w pokoju na łóżku wraz z nero. Na biurku miała buteleczkę z złotym rineganem. Nie wiedziała dlaczego go wzięła. Zrobiła to pod wpływem chwili. 

-Co z nim zrobisz. - Nawet się nie zorientowała kiedy Shikaro wlazł do jej pokoju. Był w codziennym ubierze ale nie już ANBU. Odszedł z niego. Nie widział sensu bycia tam sam. Teraz pomagał ojcu jako doradca Hokage by potem przejąć jego rolę. Już pod oczami były małe worki z nakładu pracy.

-I jak było?

-Zmieniasz temat.

-Nie śmiałabym.

-Zrobiłaś się bardziej żartobliwa.

-Nie żartuj. - Uboje uśmiechnęli się. - Cóż. Nie mam pojęcia. - Zmarszczyła brwi by spojrzeć na Nero. Ten widząc tajemniczy błysk w jej oczach zakrakał dźwięcznie. - Skoro nie chcesz to nie. Pozostaje mi go gdzieś ukryć bądź zniszczyć, a na razie niech tu będzie. - Wstała by schować go szafki w biurku z drugim dnem. 

-Kiedy idziesz na pierwszą misję? 

- Wyjeżdżam z ojcem jutro wieczorem. Na razie będę z nim będę eksplorować do puki ktoś mnie nie wezwie. Może zaciśniemy więzi? 

-Oby.  - Parsknął wstając i przyciągając do siebie niższą sylwetkę. Uchiha wtuliła się w jego tors wdychając kojący zapach Shiakro. Pocałował ją w czoło i zaraz przyłożył czoło do czoła. - Gdybyś czegoś potrzebowała...

-Wiem - przerwała mu uśmiechając się. - Wiesz, że nie zdołasz zmienić nastawienia do mnie przez ludzi. 

Kiedy tylko wychodziła to od razu wszyscy zwiewali albo patrzyli na nią złowrogo lub z strachem. Zaraz oczywiście obok miała obstawę. Komu ona się dziwiła. No chyba, że Hokage. Nie wierzyła nigdy w świecie, że jej przebaczy, że da drugą szanse, a on z głupim uśmiechem tylko ją przytulił i przeprosił, za to że nie zdołał zauważyć tego wcześniej. I oczywiście wrócił podziw jakim go darzyła. Ona przez zemstę tylko potrafiła stłamsić, zniszczyć, a Naruto najpierw z nią pogadał, chcąc zrozumieć. Po opowiedzeniu wszystkiego, uśmiechnął się smuto pokiwał głową i przyciągnął do siebie głaskając ją po głowie. 

Mogła zobaczyć jak Uzumaki Naruto przebacza by potem wygłosić swoje przemowy, które trafiają prosto do serca. Mimo, że teraz nie jest w ANBU, nigdy już tam nie będzie, mało będzie widzieć Hokage, ale mimo to cieszyła się jak to wszystko się zakończyło. Do tego Shikaro w końcu wyznał jej swoje uczucia i zdołał mieć odwagę by ją gdzieś zaprosić (Nero w tedy się wprosił do ich towarzystwa, bo jakby inaczej). Ich przyjaźń przerodziła się w coś większego.

Co jeszcze niespotykanego ją spotkało? Shinki dalej pragnął by była jego mistrzynią, a Kazekage zadeklarował, że będzie ją wzywał by miała czas do trenowania jego syna. 

-Dlaczego nie jesteście urażeni moimi uczynkami?

-Naruto wiele lat temu i mnie przebaczył - wytłumaczył Kazekage. - Skoro i tobie też, to jesteś tego warta. - Uchiha rozszerzyła oczy z zaskoczenia, a zaraz w jej sercu rozlało się przyjemne ciepło.

-Sensei. - Shinki stanął na przeciw niej i przylgnął do jej ciała. - Cieszę się że wróciłaś.

-Sąd te emocje? - Pogłaskała go po włosach czując jak moczy jej koszulkę swoimi łzami. Zaraz wytarł twarz a jego mina znowu była kamienna jak kamień. 

-Nie mam pojęcia o czym sesnei mówi.

-Ja też nie. Chodźmy zobaczyć jak się rozwinąłeś, co ty na to?

Do tego dowiedziała się, że ten dokument, po który miała przyjść do wioski Sunagakure, już dawno temu nie istniał. Za panowania trzeciego Kazekage został spalony, a jego kopia nie istniała, tak więc już nikt nigdy nie dowie się co było zawarte w ostatniej części, chodź oczywiście można spekulować. Ale po co? Za zgodą wszystkich, reszta dokumentów nie trafiła z powrotem na swoje miejsce, a także zostały spalone. Nikt ich nie potrzebował. Nikt nie miał sprzeciwu. To co tam było pozostało tylko i wyłącznie w głowie Karasu. 

Nie mogła też nie odwiedzić pewnego grobu. Ona wraz z Shikaro i Nero stanęli nad białym nagrobkiem wymieniając zwiędłe lilie. Kucnęli obok i zapalili patyczek umiejscowiony przed nimi. 

-Wróciliśmy cali i zdrowi Eizō.

Rozsiedli się i wyciągnęli z foliowej torebki obok, dango. I jak zawsze gdy byli w czwórkę, po misji spożywali je zawsze. Bez wyjątku. 

***

Minął dzień i nadchodził już wieczór, a przy głównej bramie Konohy rodzina i przyjaciele żegnali Sasuke, Karsu i Nero. Mieli właśnie zaraz ruszać. Kruk zakrakał zniecierpliwiony. 

-Już ruszamy. - Kiwnęli sobie głowami. Odwrócili chcąc się oddalić, ale Shikaro nie mógł tak tego zostawić.

-Karasu! - Odwróciła się, a ten bez zbędnych słów wpił się w jej usta. Saradzie opadła szczęka jak i Sakurze. Sasuke zmarszczył brwi. Temari pokiwała głową zadowolona, a Shikamru zamrugał zaskoczony. Hokage uśmiechnął się przyjaźnie, a pominięty Nero usiadł na głowie Sasuke. Shikaro oderwał się  z rumieńcami patrząc na czerwoną dziewczynę. - Trzymaj się. 

-H-hai... - No i wszyscy po raz pierwszy usłyszeli jąkającą się Karasu.  Zaraz zniknęła klepiąc się po policzkach, a zaraz za nią ojciec wraz z Nero, który zdążył zasnąć na głowie mężczyzny. 

-Czy...

-Nie gadajmy o tym. - No i znowu stała się pewną siebie shinobi. Głowa klanu tylko pokiwał głową i westchnął. 

Teraz Uchiha Karasu będzie odpokutować i wykonywać misje jak sobie zażyczył jej wujek. No i jej stosunki rodzinne uległy poprawie. Sarada nie miała jej nic za złe i cieszyła się, że siostra wróciła, a matka cóż. Tylko zdołała się popłakać i wyściskać straszą córkę. No i ojciec. Z nim będzie wędrować i dając swoje informatyczne umiejętności może znajdą coś jeszcze. Niby nastał spokój, ale Karasu wiedziała, że nic nie będzie trwać wiecznie. Znowu ktoś próbuje go naruszyć.

I to nie będzie tym razem ona. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro