Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziękuję wam bardzo, za 1K wyświetleń!! Dziękuję TwT ❤❤❤ A teraz, miłego czytanka
~Kiara_Chan~

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Izuku otworzył oczy i spojrzał na niebo, było ciemne, ale dało się już dostrzec pierwsze promienie słońca. Wstał z łózka i popatrzył w miejsce, gdzie powinien być blondyn, jednak nie znalazł go tam. Czuł się dziwnie z świadomością, że może być teraz sam, więc wstał i postanowił go poszukać.

Nie było go w łazience, ani w żadnym innym pomieszczeniu w domu, zbliżała się siódma, a go nigdzie nie było. Martwiło go to do tego stopnia, że miał wrażenia, że zaraz się popłacze. Nie chciał być sam! Nie teraz!

-Co jeżeli on się mną brzydzi? - krążył po salonie w kółko, coraz bardziej się stresując. Serce stanęło mu, gdy usłyszał otwieranie się drzwi. Podbiegł do nich i popatrzył zaszklonymi oczami na blondyna stojącego w progu.

-Już jestem, wybacz że zos- - nie dokończył bo na jego szyi uwiesił się zielonowłosy, wtulając w jego ciało. Potrzebował teraz zapewnienia bezpieczeństwa, a ten wstrętny facet sobie gdzieś poszedł. Jednak mimo iż był zły, nie potrafił wydusić nawet słowa, zamiast tego, pozwolił się objąć wyższemu chłopakowi. - Ej... Deku, już jestem no... przestań ryczeć - starł kciukiem łzy, które Izu nawet nie wiedział kiedy uciekły spod jego powiek.

-G-gdzie byłeś? - zielonowłosy odsunął się delikatnie od czerwonookiego, wpatrując ze smutkiem w jego oczy. Dlaczego go zostawił? Wtedy do głowy wpadło mu ponownie to co wcześniej powiedział, co jak się nim brzydzi - Jejku, ja przepraszam jeśli się teraz mną brzydzisz, ja-ja mogę sobie pójść-

-Ej! Deku, spokojnie - blondyn chwycił ramiona chłopaka lekko nimi potrząsając, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Ten popatrzył na niego zdezorientowany - nie jestem tobą zniesmaczony, obrzydzony, czy cokolwiek tam mogło ci po głowie chodzić, debilu!

Bakugo czuł się sfrustrowany reakcją chłopaka, przecież nigdy by go nie zostawił! Blondyn chciał za wszelką cenę bronić i pomagać chłopakowi, we wszystkim, chciał też, aby i on był dla niego wsparciem. Teraz jednak, to on musiał się nim zająć.

Przytulił do siebie już bardziej uspokojonego chłopaka, choć mimo tego ten wciąż drżał delikatnie.

-Hej, już jestem... nigdy bym cię nie zostawił, uwierz mi... nie byłbym w stanie. - włożył nos w lokowane włosy niższego chłopaka, lekko kołysząc się na boki. Zapach skoszonej trawy dostał się do jego płuc, pozwalając i mu się rozluźnić, po dość wyczerpującej nocy.

-Byłem na spacerze, musiałem sprawdzić bezpieczeństwo wioski - odezwał się po chwili, chciał aby chłopak wiedział coś o nim, żeby czuł, że może mu zaufać. Katsuki chciał też być z nim w jakimkolwiek stopniu szczery.

-A-a coś się stało? - pociągnął noskiem i przecierając piąstką policzek, popatrzył na wilkołaka, parą wielkich i zielonych oczy. Blondyn wpatrzył się w nie na chwilę, po czym kontynuował.

-Ostatnio w okolicach wioski kręci się kilak wilko- em... kilka wilków, o dość nietypowym kolorze sierści - podrapał się po karku, popatrzył na lekko zmartwionego chłopaka i popatrzył na niego z niezrozumieniem. Tan stanął na palcach i położył dłonie na jego policzkach i lekko spanikowany obleciał całe ciało blondyna wzrokiem, zatrzymując się na lekko rozszarpanej nogawce.

Katsuki popatrzył w kierunku ran, o której dopiero teraz zdał sobie sprawę. Nie zdążył wypowiedzieć nawet jednego słowa, gdyż niższy chłopak zaciągnął go do salonu kładą na kanapie po czym zapytał się gdzie jest apteczka. Blondyn odpowiedział szybko, tylko po to, aby po chwili zobaczyć wchodzącego do pokoju zielonowłosego, niosącego małą skrzyneczkę u boku.

Izuku delikatnie podniósł nogawkę spodni, tak aby móc zobaczyć ranę. Niebyła głęboka, ale wymagała mocnego zabezpieczenia. Najpierw zdezynfekował lekko krwawiące miejsce, i zachichotał słysząc syk blondyna.

Po chwili skończył się znęcać nad wyższym chłopakiem i po chwili ten miał już na nodze zabandażowaną ranę.

-No tak powinno się traktować swoje rany - Midoriya popatrzył z wyrzutem na chłopaka, chcąc dosadnie mu przekazać, że jak jeszcze raz zbagatelizuje swoje obrażenia, ten zamknie go w czterech ścianach. 

-Dobrze, już nie będę - uśmiechnął się złośliwie do chłopaka, po czy usiadł przybliżając się do niego. Jego twarz, która jeszcze chwilę temu była zła i naburmuszona, rozświetliła się spokojem i szczęściem.

-No ja mam nadzieję - uśmiechnął się promiennie do blondyna, na którego policzki wpłynął delikatny rumieniec.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdzialik! Mam nadzieję, że się podobało UwU ❤❤❤
~Kiara_Chan~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro