Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zielonowłosy obudził się w nieznanym dla siebie miejscu, było tam ciepło i przytulnie, wyczuł też w powietrzu bardzo, bardzo delikatny zapach leśnej ściółki zmieszanej z cynamonem. Zaczął się rozglądać, a gdy zobaczył blondyna, którego głowa leżała na łóżku w którym leżał, wszystko, co się stało, wróciło ponownie, przewijając się przez jego umysł.

Oplótł się załamany ramionami, a w jego oczach pojawiły się łzy. Starał się zachować ciszę, ale mimo jego starań, cichy szloch opuścił jego usta, wypełniając nieprzyjemną ciszę szpitalnej sali. Po policzkach chłopaka spływał wodospad łez, a gdy poczuł,  jak czyjeś ramiona oplatają się wokół jego ciała, wzdrygnął się spinając, po chwili jednak pozwolił swoim mięśniom rozluźnić się rozpoznając osobę, w której ramionach poczuł się bardzo bezpiecznie i ciepło.

Wtulił się w umięśniony tors swojego wybawcy, pozwalając swoim łzą płynąć powoli po policzkach, tworząc na nich mokre ślady.

-Ej, Izuku... - głos Katsukiego był delikatny i uspokajający, a ręka którą gładził delikatnie plecy zielonowłosego dodawała mu otuchy.

Izuku wlepił wzrok w swoje kolana, bał się, że blondyn poczuje się zniesmaczony tym, że nie mógł się sam oswobodzić od Todorokiego i postanowi go zostawić. Wizja samotności na chwilę zawitała w umyśle zielonowłosego, przywołując nieprzyjemne uczucie strachu. Postawił jednak zaryzykować i podniósł wzrok.

Zaskoczył więc go widok zmartwienia, niepewności i jakby... jakiegoś głębokiego uczucia, w jego oczach. Blondyn podniósł powoli dłoń starając się nie spłoszyć chłopaka, ale mimo to, ten wzdrygnął się czując ciepłą dłoń na policzku. Nie odskoczył jednak, ani nie odsunął się, wręcz przeciwnie, wtulił się delikatnie w dłoń swojego wybawcy.

Blondyn starł kciukiem ostatnie łzy, które opuściły zielone niczym szmaragdy oczy chłopaka, uśmiechając się ciepło.

-W końcu cię odzyskałem... - szepnął przykładając swojego czoło do tego należącego do niższego chłopaka, pozwalając, aby ich nosy delikatnie się stykały. Zamknęli oczy, napawając się chwilą i swoim towarzystwem.

Obydwoje tęsknili i bardzo pragnęli do siebie wrócić, jednego przepełniał lęk o drugiego. Lęki te, jednak były bezpodstawne, obydwoje byli bardzo silni a ich więź była... dość niespotykana i nietypowa.

Wtedy Izuku szepnął coś, co było zaskakujące dla obojga z nich.

-Kocham cię - mówiąc to zielonowłosy otworzył oczy wpatrując się w te należące do blondyna, teraz wypełnione zaskoczeniem, ale także nadzieją.

Po chwili chłopak zorientował się co powiedział i szybko zasłonił usta dłońmi, a na jego policzki wkradł się rumieniec. Nie wiedział co teraz powinien zrobić, nie miał nawet pojęcia, że wypowiedział to na głos, dopóki nie spojrzał w oczy Bakugo.

Zielonowłosy wbił wzrok w swoje kolana, nie mając pojęcia co powinien zrobić. Blondyn natomiast z drugiej strony stał jak słup soli, nie mogąc przyjąć do siebie sensu tych jakże prostych słów.

Kocham cię...

Kochał go?

On go kochał?

....

Wtedy do niego dotarło

On go kochał!

Blondyn uśmiechnął się szczęśliwy i delikatnie podniósł za podbródek głowę chłopaka, który zadrżał pod dotykiem drugiej osoby,  tak aby patrzył na niego po czym połączył ich usta w bardzo delikatnym i pełnym niewypowiedzianych uczuć pocałunku.

Izuku otworzył szerzej oczy zaskoczony tym co się właśnie stało, ale oddał się delikatnej pieszczocie pozwalając  swoim zmysłom, przejąć nad sobą kontrolę.

Całowali się tylko chwilę, jednak była ona pełna uczuć takich jak tęsknota, miłość, radość ale też i niepewność. Żaden z nich nie do końca wiedział, czy dobrze postępują, wiedzieli tylko jedno... nie chcieli aby to kiedykolwiek się zmieniło, chcieli zostać tak już na zawsze.

Gdy w końcu przerwali pieszczotę, blondyn przytulił delikatnie zielonowłosego, który wtulił się w niego pozwalając swoim powiekom zamknąć się. Czuł się strasznie zmęczony...

--------------------------

Chłopak obudził się następnego ranka w nieznanym dla siebie miejscu. Rozejrzał się po pokoju w jakim się znajdowali i zdziwił się bardzo, widząc jak bogato ono wyglądało. Było w nim pięknie, ściany były białe z lekkimi akcentami brązu, okno znajdujące się na lewo od łóżka było ogromne, a parapet, był wręcz idealny do siedzenia i wpatrywania się w zachodzące słońce.

Spiął się jednak nagle, czując jak ktoś przyciąga go do siebie, początkowo chciał się już wyrywać i bronić, ale gdy poczuł delikatny pocałunek na czubku głowy i usłyszał męski głos, uspokoił się. Znał tą osobę i ufał jej, uśmiechnął się więc promiennie spoglądając na Katuki'ego.

-Dzień dobry mój drogi książę... - jego lekko zachrypnięty głos, sprawił, że przez ciało zielonowłosego przeszły przyjemne dreszcze.

-Dzień dobry - szepnął uśmiechając się i wtulając w umięśniony tors swojego ukochanego.

-Jak się spało?- zapytał się blondyn, bawiąc się zielonymi lokami niższego.

-Świetnie, w końcu byłem z tobą... - powiedział szczęśliwy, po chwili jednak zapytał zaciekawiony - gdzie jesteśmy, nie kojarzę tego miejsca...

Popatrzył podejrzliwie na wyższego, zastanawiając się nad tym, jaka może być jego odpowiedz, ta jednak zaskoczyła go bardziej, niż się spodziewał.

-Witaj w moim domu...


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że się podobało i do następnego!
~Kiara_Chan~


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro