Ludzkość jest dziwna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Klikam OK. Moim pierwszym rozmówcą jest Marek. Nie wiem jak zacząć, więc z nadzieją oczekuję, że to on napisze pierwsze słowo. Ale się nie doczekałam.

Ja : Cześć
Marek11 : ...
Ja : co?
Marek11 : ...

Nie wiem, o co  mu chodzi. Na każde kolejne zadane pytanie odpowiada trzema kropkami. Nie to nie, łaski bez. Nie muszę koniecznie z nim rozmawiać. Zamykam okno komunikatora i szukam kolejnej osoby, z którą mogłabym normalnie porozmawiać. W oczy rzuca mi się nazwa #olcia♥♥## . Brzmi zachęcająco. Sarkazm. Mimo wszystko decyduję się na rozmowę z "Olcią". Tym razem nie muszę długo czekać, aż zacznie.

#olcia♥♥## : hejjjjjjj :*
Ja : cześć.
#olcia♥♥## : co ty taka spięta ? :* sie trza wyluzować. Jak masz na imię?

Nie muszę chyba zaznaczać, że nienawidzę, kiedy ktoś używa za dużo emotikonów w jednej wiadomości. Np jak ta cała Olcia. Znów zamykam bez ostrzeżenia okno z rozmową, która zbyt długo nie trwała. Szukanie znajomych w internecie może się okazać o wiele trudniejsze, niż myślałam.

Rozlega się dzwonek do drzwi. To znajomi rodziców zaproszeni do nas na dziś wieczór.

Oczywiście muszę się z nimi przywitać, jako grzeczna córeczka swoich rodziców. I mam nadzieję, że będę potem mogła iść do swojego pokoju. Jakoś nie uśmiecha mi się siedzieć cały wieczór z dwa razy starszymi ode mnie ludźmi.

Ale myliłam się. Nie tylko co do tego, że będę mogła zaraz iść do pokoju, bo rodzice przed chwilą stanowczo mi tego zabronili. Myliłam się też co do wieku, oczywiście tak jak mówiłam znajomi są ode mnie dwa, albo nawet trzy razy starsi. Ale przyszli z synem.

Najprzystojniejszym chłopakiem, jaliego kiedykolwiek widziałam, a uwierzcie mi, widziałam dużo. On jest wysoki, ma czarne nieco przydługie włosy i zielone oczy. Perfect. Jeśli byłaby to typowa opowieść dla nastolatek, teraz bym się w nim zakochała, on we mnie, i wszyscy byliby happy.

Ale nie jest to typowa powieść dla nastolatek.

Podaję rękę chłopakowi, z pytaniem jak ma na imię.

- Kuba - odpowiada i uśmiecha się szeroko. - A ty?

- Anna - mówię. Ale ja się nie uśmiecham. Przy kimś takim , mój uśmiech po prostu wygląda blado.

Widzę zadowolenie na twarzach naszych rodziców.  Nie wiem co sobie wymyślili, ale parą to my raczej nie będziemy. Jak ktoś tak zwyczajny jak ja mógłby soę umawiać z takim... takim... ideałem.

Starsi siadają do stołu, a my na kanapie.

- Ile masz lat? - pytam się Kuby.

-A ile chcesz? - odpowiada pytaniem na pytanie.

- Jakiś ty tajemniczy - uśmiecham się.

- Nie mniej niż ty - odpowiada - Powiedz coś o sobie.

I co ja mam mu powiedzieć? Że nie mam zainteresowań, znajomych, czegokolwiek? Tylko maluję czasem. Ale są to bardziej mieszaniny kolorów niż jakiś konkretny obraz. Decyduję się mu o tym powiedzieć.

- Ciekawie - odpowiada.

Ciekawie? Co jest ciekawego w paćkaniu farbą po kartkach i kartonach? Gdyby chociaż mi to wychodziło... Ale nie.

- A ty? Czym się interesujesz? - pytam po chwili zastanowienia.

- Muzyka. Szkoła muzyczna i takie tam.

- O! Na czym grasz? - Pytam z zaciekawieniem. Kiedyś chodziłam do szkoły muzycznej. Skończyłam pierwszy stopień i szło mi całkiem nieźle. Ale zrezygnowałam.

- Na altówce. Tak wiem nie pasuje - mówi.

Zapowiada się ciekawy wieczór.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro