PROLOG

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-,,Zrobiłam to''

Ucieczka stała się już moim nawykiem.

Niektórzy piją kawę o poranku, inni nie potrafią funkcjonować bez wypalonego papierosa, a ja byłam wręcz genialną w ukrywaniu się. Wszyscy na tej ziemi utknęliśmy w jednej monotonnej grze o przetrwanie i mimo, że byliśmy na jej różnych poziomach, to walczymy z tym samym piekłem, jedynie z innymi diabłami. 

Pogodziłam się z tym, że nie mogłam już żądać od życia niczego. W prawdziwym świecie zepsute rzeczy trafiają do kosza a bezużyteczne przedmioty są wyrzucane. Ja także okazałam się nieudanym eksperymentem. Jako 21 latka,  bez żadnego wykształcenia i ambicji zostałam wepchnięta do ludzkiego świata i zostawiona tam na pastwę losu. Musiałam to jednak zrobić. Uciec.

I jak się potem okazało, zrobiłam to genialnie.

Wampirzy świat rządzi sie innymi prawami. Ludzie i krwiopijcy niby żyją na tej samej planecie, jednak dla śmiertelników wiele rzeczy jest po prostu niezauważalnych. Ludzka rasa tłumaczy sobie te zjawiska naturalnymi katastrofami, albo chorobami psychicznymi. Jednak wielokrotnie ludzie zamykani w psychiatryku byli tymi, którzy przejrzeli na oczy, albo mieli kontakt z istotami nadprzyrodzonymi.

Ludzie narzekają na swój świat, w zasadzie nie wiedząc dlaczego. Ciągłe bombardowanie mediów, katastrofy ekologiczne, efekt cieplarniany i masa innych informacji tworzy w ich głowach bałagan i sprawia, że są zagubieni w swoim istnieniu. Mimo to nie zdają sobie oni sprawy jak ich życie jest proste. No, może większości z nich. Natomiast ponad połowa społeczeństwa ma dach nad głową, może iść do sklepu, nie musi walczyć o przetrwanie a jedyne zmartwienia to wkurzajacy szef czy sprawdzian z fizyki. Te wszystkie dobra są dla nich naturalne, myślą, że im się to wręcz należy.

Ja byłam wychowywana w zupelnie innej rzeczywistości. Nigdy nie chodziłam do szkoły, nie miałam żadnych znajomych, w zasadzie zostałam zamknięta na 18 lat swojego życia w klatce. Kiedy skończyłam 3 latka odebrano mi wszystko. Wszechświata zabrał moich rodziców i nigdy więcej juz ich nie widziałam. Z początku mówili mi, że to wypadek, ale do dzisiaj nie byłam pewna czy wtedy pokazali mi ich ciała.

Moi rodzice byli jedynymi istotami, które mnie rozumiały. I nawet po tylu latach mogłam to przyznać, chociaż wspomnienia z nimi związane, były jedynie ulotnymi snami. Od początku swojego życia wykazywałam nadzwyczajne umiejętności. Jako wampir klasy zwyczajnej nie powinnam przejawiać aż tak silnych darów, tym bardziej jako dziecko. Rodzice starali się to utrzymać w tajemnicy, a ja czerpałam ze swoich mocy samą radość. Moja mama była szanowaną wróżbitką i według niej uzyskałam dar panowania nad niektórymi żywiołami jako podziękowanie za jej wklad w społeczeństwo wampirów.

Potrafiłam władać ogniem i w mniejszym stopniu powietrzem. Nigdy nie odkryłam jak panować nad wodą chociaż wielu próbowało najokrutniejszych metod mnie do tego zmusić. Osiąganie dalszych mocy stało się jednak dla mnie zbyt bolesne i zablokowalam się na kolejne dary.

Moja mama przez całe swoje życie pomagała wampirom w okolicznych wioskach, była posłuszna najwyższemu Królowi i chroniła rodzinę przed niebezpieczeństwem. Z moim tata niestety nie miałam za dużo wspomnień.
Pamiętam jedynie jak siedzieliśmy w trójkę na drewnianej ławce obok fontanny, a ja delikatnym ruchem dłoni sprawiałam, że wiatr przenosił pojedyncze krople wody na moich rodziców. I chociaż wiedziałam, że to jedynie moje wyobrażenie, to potrafiłam usłyszeć w swoim umyśle ich radosny śmiech.

Ludzkie dzieci są słabe. Zaledwie mała przeszkoda potrafi je złamać i zrobić krzywdę. Jednak śmierć rodziców bez wątpienia rozdziera serce każdej istoty. W świecie wampirów nie ma niestety miejsca na chwilę wytchnienia. Tym bardziej kiedy masz niesamowite moce i jesteś zaledwie niewinnym dzieckiem. W wampirzych wioskach od małego jesteśmy wychowywani surowo, a nawet okrutnie. Kiedy moja mama jeszcze żyła, chroniła mnie przed tym jak tylko mogła. Jednak po jednak śmierci trafiłam pod opiekę swojej rodziny.

I tutaj można pomyśleć, że mój koszmar się zakończył, pozbierałam się z tragedii i zaczęłam nowe, normalne życie. Też miałam taką nadzieję. Jednak dopiero wtedy poznałam George Lawsona, mojego rzekomego wujka. Najobrzydliwszego wampira bez serca, który zrobił ze mnie maszynę do zabijania.

Kiedyś kochałam swoje moce, teraz kojarzyły mi sie jedynie ze śmiercią. Nie policzę ile razy ktoś przez nie zginął, a ja odbierałam ich życia z zimną krwią, jakby były nic niewarte. Dziecko zawsze chcę, żeby jego bliscy czuli dumę. A George wykorzystał moje naiwne serce i stworzył swoją prywatną broń.

Bo tym właśnie byłam. Nic nieznaczącą, pozbawioną uczuć, zabójczą zabawką. Miałam chronić rodzinę za wszelką cenę, jednak nikogo nie kochać. Zabawiać przyjaciół i usuwać wrogów. A przede wszystkim musiałam całkowicie porzucić siebie. Nie mogłam pozwolić sobie na emocję.

Po tylu latach przeżywania katorg i wyczerpujących treningów, jedyną ucieczką z zamku George były misje. Od zawsze miał on wielu wilkołaczych wrogów, a jako, że był starym wampirem i zwyczajnie bał się o swoje życie, miałam być jego oddanym strażnikiem.

Znałam każdy najsłabszy punkt wilków, z zamkniętym oczami mogłam skrzywdzić każdego z nich. Od dzieciństwa kazano mi studiować ich anatomię i podsycano w moim sercu nienawiść do tej rasy. Przez wieki wampiry i wilkołaki nie miały zbyt dobrych kontaktów, jednak od kilkunastu lat panował pokój. A George ewidentnie pragnął wojny. Na każdym kroku wzbudzał we mnie wściekłość, nasuwając myśli, że to właśnie wilkołaki zabiły moich rodziców.

Jego okrutne metody i eksperymentowanie z moją mocą, to było nic. Doświadczyłam w tym zamku więcej zła, niż mogłam sobie to kiedykolwiek wyobrazić. Wcześniej zależało mi na jego dumie, chciałam żeby mnie chwalił i docenił. Byłam nawet wdzięczna ile uwagi mi poświęcał i jak bardzo chciał, żebym stawała się silniejsza. Potem zrozumiałam kim tak naprawdę jestem. Aż do dnia, w którym wszystko się zmieniło.

Wśród wampirów jednym z najważniejszych momentów jest dzień pierwszego morderstwa. Zaczyna on nowy rozdział w życiu, jest swego rodzaju wkroczeniem w dorosłość.
I bezpowrotnie zmienił on moje patrzenie na ten świat. Jakbym nagle zderzyła się z twardą powierzchnią, tworząc tym samym przejście do krainy ciągłej walki. Bez żadnej szansy, aby wrócić.

Zabiłam niewiele starszego od siebie wilka. Myślałam, że nie wzbudzi to we mnie żadnych emocji, w końcu codziennie widziałam podobne obrazy, ale kiedy poczułam jego krew na swoich dłoniach coś we mnie pękło. Do dzisiaj krople krwi kapiące z moich palcy ukazywały się w mojej pamięci, dręcząc mnie w nocnych koszmarach.

Znienawidziłam siebie a potem chciałam jedynie uciec. Nie udało mi się, teraz wątpiłam  nawet czy było to możliwe. Zostałam solidnie ukarana i musiałam sie temu wszystkiemu poddać. Znosiłam tortury, treningi, mordercze walki i widoki, których każdemu chciałabym oszczędzić. Nie zliczę ile nocy płakałam w poduszkę, ledwo mogąc podnieść z bólu głowę. Z czasem jednak zabrało mi już łez i zaakceptowałam swój los.

Aż do dnia, kiedy uciekłam.

Trafiłam do prawie opustoszałego miasteczka na Florydzie. Puste plaże, dwa sklepiki i zmęczeni życiem ludzie, to miejsce, w którym odnalazłam chwilę spokoju. Musiałam zacząć żyć w społeczeństwie ludzi, chowając swój wampirzy zapach i uciekając przed okrutnym losem. Znalazłam pracę w małym barze, zarabiałam jakieś marne pieniądze i zaszyłam się w tym miasteczku na dobre.

Miałam czas, aby w spokoju obmyślić kolejne kroki. Przede wszystkim, chciałam odciąć się od wszystkiego, co związane było z moją przeszłością. Nienawidziłam swojej wampirzej strony ani darów, którymi obdarzyła mnie natura. I przyrzekłam sobie, że już nigdy nie zabiję kogoś, jeśli nie będę musiała. W głowie powtarzałam sobie te słowa jak modlitwę, mającą przynieść ukojenie a jednym z najważniejszych postanowień była próba zapomnienia tego koszmaru.

Wiedziałam, że będą mnie szukać. Zapewne większość wampirów, podlegających George'owi, czyli całkiem spora ilość. Znajdowałam się jednak w innym stanie, więc trochę czasu zajmie im dotarcie tutaj. Tym bardziej, że maskowałam swój zapach doskonale.

Nie wiedziałam wtedy jednak, że na drodze nie stanie mi żaden krwiopijca, ale pewien  wilkołak, pełen lodowatego spokoju, który powiedział tylko dwa słowa.

Nie zamierzał ułatwić mi życia.

.......

Hej!

Wstawiłam ten prolog i nawet nie wiecie jak mocno bije mi serce! Jest dosyć krótki, rozdziały będą o wiele dłuższe, ale to miał być tylko wstęp. Czekam na wasze komentarze! 🤍🤍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro