Daj nam jedną noc

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chciałam tylko na nowo odzyskać serce. By nie było już złamane, by znowu tryskało płomieniami uśmiechu. Bym mogła być szczęśliwa. I tego dnia poznałam jego. Na początku nie brałam go za kandydata na chłopaka. Szybko jednak poczułam, że chciałabym go przytulić. A tak to się u mnie zaczyna. Przytulenie z mojej strony to oznaka, że daję siebie. Swój kawałek. Z nadzieją, że tym razem będzie inaczej. Chłopak był uroczy, delikatnie mnie podrywał. Dawał znaki, że mu się podobam. Zgrywałam się, udawałam, że nie wiem, iż chodzi o mnie. W końcu wprost wyznał, że mu się podobam. Co poczułam? Że mógłby być moją szansą. Że mógłby uleczyć z wciąż otwierających się ran. Że mógłby się mną opiekować. Typowa ja. Odleciałam za daleko marzeniami. Jednak wtedy o tym nie myślałam. Miałam tylko w głowie, że sprawi, że zapomnę o wszystkich, którzy wyrządzili mi krzywdę. Któregoś dnia napisałam, by był obok mnie blisko. I tak dzień po dniu pisałam, prosiłam się. Pragnęłam się z nim spotkać. Zaczęło mi zależeć. Z każdym kolejnym proszeniem, on odmawiał, bo nie mógł lub po prostu nie odpisywał. Robiłam sobie z tego tytułu ogromne wyrzuty. Plułam sobie w twarz i mówiłam, że już koniec. Że więcej nie napiszę. A co robiłam? Pisałam. Tylko po co? Chyba za wszelką cenę pragnęłam się wtulić, powiedzieć mu do ucha, by mnie nigdy nie puszczał. Chciałam mu zaufać. Dać szansę sobie na kogoś innego niż mój były. Były dnie, kiedy pisał. Mało, ale pisał. Wtedy moja radość była taka jak głodny człowiek dostaje kromkę chleba i cieszy się z niej jak głupi, bo to dla niego więcej niż wszystko. Szczególnie pamiętam moment, kiedy pisałam, że nie lubię zbytnio morza, ale marzy mi się siedzenie na moście przy zachodzie słońca i do tego nogi zanurzone w wodzie. Wtedy on napisał, że byłby obok. Moje serce zrobiło się ciepłe, bo podświadomie tego pragnęło. Piątek. Godzina 20:31 napisałam :
"Daj nam jedną noc. Potem pozwolę Ci odejść, byś mógł żyć tak jak żyłeś dotychczas. Zapomnisz o mnie, ale pozwól mi choć raz się Tobą nacieszyć. Daj nam tę noc."
Zgodził się. A ja wiedziałam, że to będzie najpiękniejsza noc w moim życiu. Zdawałam sobie sprawę, że to tylko na chwilę, ale postanowiłam o tym nie myśleć. Dałam się ponieść, poszłam pod jego dom. Czekałam, aż wyjdzie. Był przystojny jak na zdjęciu. Chciałam rzucić mu się w ramiona, ale on mnie uprzedził. Przytulił i powiedział :
- Czas zacząć naszą noc. Niech będzie niezapomniana.
I tak właśnie było. Zasłonił mi oczy swoimi pięknymi dłońmi i prowadził. Kiedy doszliśmy na miejsce, odkrył oczy, a rękoma objął mnie w pasie. Nie mogłam uwierzyć. Zaprowadził mnie nad wodę. Nie było to morze, bo nasze miasto jest od tego daleko. Zrobił to dla mnie, żebym poczuła się jak marzyłam. Zdjął mi buty, bym mogła zanurzyć stópki w jeziorku, po czym usiadł obok mnie. Otworzył ramiona, żebym się wtulila. Wcisnęłam się w jego ciało jak najbardziej mogłam. Wtedy przybliżyłam usta do jego policzka i powędrowałam nimi do ucha. Wyszeptałam mu słowo dziękuję.
Tuliłam się i patrzyłam razem z chłopakiem w niebo. Było pięknie okryte gwiazdami. W pewnym momencie powiedział, abym pomyślała życzenie. Pomyślałam, że chciałabym, by ta chwila trwała już wiecznie. By następnego i jeszcze kolejnego dnia było tak samo jak dzisiaj. Poprosiłam gwiazdy, by on został ze mną. Odrzekłam mu, że teraz jego kolej. W skupieniu myślał, a ja odważyłam się dotknąć włosów mojego lubego. Takie milusie, utonęłam w nich. Potem wpatrywałam się w jego oczka. Piękne niebieskie oczka. On patrzył na mnie. Starałam się rozgryźć to spojrzenie. Nie wyszło. Po chwili wziął moją rękę i zaprosił do tańca. Taniec, w którym oboje się zatraciliśmy. Byłam ja. Był on. Kiwałam się razem z nim i nie puszczałam ani na chwilę.
Kiedy mnie odsunął, szepnął, że to nie koniec przygód na tę noc. Wziął mnie na ręce i gdzieś niósł. Zauważyłam, że to biedronka. Wsadził mnie do wózka zakupowego i tak przejechaliśmy całe zalążki miasta. Zatrzymaliśmy się przy obciętych drzewach. Wybraliśmy swoje własne i je oznaczyliśmy. Chłopak wtedy złączył nasze dłonie i rzekł, że to miejsce należy tylko do mnie. Niewiele myśląc mocno się na niego rzuciłam, aż upadłam. Położyłam się na nim. Zaczęłam rysować po jego sercu. Literki, a z literek słowa. Słowami tymi było "Zależy mi na tobie", "Chcę cię mieć", "bądź mój". Chłopak głaskał moje włosy i uśmiechał się. To najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Nasz czas dobiegał końca, ponieważ robiło się jasno. Odprowadziłam go do domu, przytuliłam ze wszystkich sił. Wyszeptałam, że jestem wdzięczna za to, co zrobił. Mając już łzę w oku, odsuwałam się. Nagle poczułam jego dłoń na swoim nadgarstku. Spojrzał na mnie, zbliżył twarz i złączył usta. Potem cichutko powiedział :
- Zostań ze mną, gwiazdeczko.
I zostałam.
Szkoda, że to był tylko sen.
Chłopak rzeczywiście istnieje i podrywał, ale do spotkania nie doszło. Przynajmniej śnił mi się w takim wydaniu, jakim chciałam go mieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro