35. Kou

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

,,Nie będę cię zbierać, jak mi tu zemdlejesz z głodu,, czy to znaczy, że on się o mnie martwi? Nie chce, by się Martwił. To była jedna z najgorszych wiadomości. Po pierwsze nie widziałem powodu, po drugie, dlaczego akurat on. To właśnie dla niego chciałbym być najmniej istotny. Z martwienia się nigdy nie wychodzi nic dobrego.
-Cz... Czekaj! Saki! Zgubiliśmy Su..- postarałam się jakoś zmusić go do zatrzymania, ale on mi przerwał.
-Poradzi sobie, nie ma pięciu lat- miałem wrażenie, że jest lekko zły i, mimo że weszliśmy w mniej uczęszczaną część galerii, gdzie praktycznie nie było ludzi, on dalej ciągnął mnie za rękę. Jak małe dziecko...
-Ja też nie- mówię cicho, lekko przygryzając wargę.
-Idziemy zjeść Sushi-  blednę i zatrzymuje się tak gwałtownie, że chłopak też musi. Czuję, że zaczynam lekko panikować. Sushi jest drogie tak jak wszystko w Tokio, ale ono w szczególności. Przecież mnie nie stać...
-N..nie- Dukam, starając się postawić, ale nie idzie mi to dobrze, biorąc pod uwagę, że jestem bliski płaczu. 
-Nie ma nie, musisz coś zjeść- jest stanowczy.
-Nie rozumiesz...- zwieszam głowę, chcąc zapaść się pod ziemię. Żeby ta chwila już minęła.
-No właśnie, nie rozumiem- czuje w jego głosie lekką irytację. - może mi wyjaśnisz?-  Łzy napływają mi do oczu. Co ja mam mu powiedzieć?
Czując na sobie jego wzrok, w końcu pod presją mówię.
-N... Nie m..mam p.. pieniędzy- wydusiłem z siebie.
-Ohhh..- chwila ciszy- przecież ci postawie głuptasie- co? Czuję, jak mnie przyciąga do siebie i lekko przytula, to bardzo przyjemne. Lubię, jak mnie przytula.
-N... Nie- mówię cicho, starając się nie ulec.
-Dlaczego niby nie?- dziwi się chłopak
-Nie chce być ci winien- mówię zgodnie z prawdą.
-Jakie winien? Po prostu chce ci postawić obiad, tak jak przyjaciel przyjacielowi- zamurowało mnie i nie wiedziałem co powiedzieć.- a jak to do ciebie nie przemawia..- zaczął- To powiem ci, że to w ramach rekompensaty za to, że dla mnie gotowałeś- nie wiedziałem co powiedzieć. - nie możesz się nie zgodzić- puścił mnie, ale już po chwili złapał moja zimną dłoń, w swoją ciepłą i ruszył przed siebie.

No i właśnie w ten sposób trafiliśmy do małej restauracji z Sushi. Siedziałem, ze zwiększoną głową i gapiłem się w blat.
- No już Kou...- usłyszałem w pewnym momencie- uśmiechnij się- spojrzałem na niego zdziwiony. Jego oczy płonęły entuzjazmem, był na serio szczęśliwy. Uśmiechał się tak delikatnie i ciepło. Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że nie zmienił się tak bardzo od czasów podstawówki. Był tak samo energiczny, samozwańczy, ciepły i dobry jak kiedyś. Tak samo jak gdy mnie przytulał, to nie umiałem się ruszyć, tak samo jego obecność sprawia, że moje serce szybciej bije, tak samo potrafi sprawić, że nie mogę oderwać od niego wzorku. Nie ważne ile czasu by minęło, co by się zmieniło w moim życiu, ile lat, byłbym gdzieś daleko, nie mogąc go zobaczyć... To się nigdy nie zmieniło. Właściwe wiedziałem to już od samego początku, ale teraz dotarło to do mnie w pełni.  Przez ten cały czas, kiedy byłem poza Tokio. No i teraz, patrząc na niego, uderzyło mnie to ze zdwojoną siłą.

Ja go dalej kocham i to coraz bardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro